Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ewa Tutka
Źródło: Studio69
1
7,7/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,7/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
BAJM. Płynie w nas gorąca krew Ewa Tutka
7,7
Moja niedawna egzegeza dyskografii Bajmu upewniła mnie tylko w mniemaniu, że Beata Kozidrak to jeden z najlepszych kobiecych głosów na planecie. A że muzyka Bajmu była przy mnie od zawsze (jestem niewiele starszy od ich pierwszego opolskiego sukcesu) postanowiłem sięgnąć po - jak informują blurby - biografię zespołu.
Dość szybko okazało się, że to - tylko i aż - wywiad rzeka, nie biografia sensu stricto.
Zamiarem Autorki było zbudowanie historii na podstawie rozmów przeprowadzonych z byłymi i obecnymi muzykami zespołu, współpracownikami oraz członkami rodzin.
Czy ów zamiar się powiódł?
I tak, i nie.
Bywa, owszem, ciekawie.
Poznajemy historię spotkań muzyków, zawiązywania się pierwszych grup muzycznych, z których potem wyłonił się Bajm, dowiadujemy się o okolicznościach powstawania niektórych utworów, możemy prześledzić proces tworzenia poszczególnych płyt zespołu oraz solowych albumów Beaty.
Najciekawsze są rozmowy, z których wyłania się kolorowy pejzaż minionego ustroju, kiedy zespół zdobywał i ustanowił swój status gwiazdy. Potyczki z ówczesną biurokracją, kłopoty sprzętowe, ingerencje cenzury i całe to peerelowskie życie codzienne.
Bogate poznawczo są opowieści o wyjazdach zagranicznych grupy: o wiadomej siermiężności ówczesnych demoludów, egzotyce Wietnamu oraz szoku kulturowym, gospodarczym i w ogóle życiowym - w konfrontacji z tzw. Zachodem.
Całość publikacji okraszona jest oczywiście dziesiątkami anegdot, zabawnych wspomnień, dramatycznych sytuacji czy wpadek czego pełno w historii każdego zespołu z takim stażem estradowym.
Cóż mi zatem zgrzyta?
Otóż wyszedł z tego wszystkiego słodkopierdzący, wiernopoddańczy panegiryk. Istna hagiografia, wymagająca od Autorki zainwestowania w solidne nakolanniki.
Poszczególni rozmówcy spijają sobie z dzióbków coraz to słodsze komplementy a poziom cukru zaczyna już w pewnym momencie przyprawiać o mdłości.
Oczywiście - rozumiem, że Bajm to dziś duża firma, która wie, jak należy dbać o swój wizerunek, ale jednak nie na tym - w moim odczuciu - polega pisanie biografii.
Wszyscy mający nadzieję, że w tym słodkim ogródku znajdą jakieś kamyki - porzućcie ją zawczasu.
Osobną kwestią wartą omówienia jest przyjęte przez wydawcę rozwiązanie edytorskie.
Wybitnie niepraktyczny format tej publikacji lokuje ją w grupie wydawniczych lotniskowców typu "Nimitz". Najlepiej czytałoby się tę książkę rozłożywszy ją pierwej na malarskiej sztaludze.
Idźmy dalej.
W krótkim słowie wstępnym Autorka wyjaśnia motywacje, jakie skłoniły ją do zajęcia się tematem oraz wspomina m.in. że jako fanka Bajmu, będąc jeszcze nastolatką, miała swój zeszyt-album, w którym wklejała zdjęcia z gazet i wycinki prasowe na temat zespołu (każdy z tego pokolenia miał takowe!). Album ten zaginął gdzieś w chaosie przeprowadzek.
Ewidentnie - po latach - Autorka zapragnęła odtworzyć ów zaginiony wolumin i nadać swej publikacji kształ i formę nawiązującą właśnie do takiego fanowskiego albumu.
Jakie są tego konsekwencje?
Ano w efekcie tych zabiegów powstało coś, co mogło wyroić się jeno w pijackim śnie żądnego zemsty na czytelnikach edytora.
Większość materiału to zdjęcia. Małe, duże i wielkie. Niekiedy na całą stronę a niekiedy w rozmiarze znaczka pocztowego. Właściwie to - lekko licząc - 80% tej publikacji stanowią fotografie. Z tekstu właściwego zebrałaby się może objętość broszury.
Oprócz tych zdjęć w osobnych "okienkach", rozrzuconych swobodnie tu i tam, znajdziemy ciekawostki, w innych - biogramy poszczególnych muzyków.
Pomiędzy tym przewija się kalendarium oraz pojawiają się, a jakże, skany wycinków z gazet.
Dodatkowo Autorka w osobnych miejscach cytuje obficie listy od fanów. O zawartości cukru w cukrze już wspominałem?
Krótko mówiąc: pstrokaty chaos. Jedyną metodą w tym szaleństwie jest chronologia, która wszystko to "trzyma w kupie".
Podsumowując.
Mimo tych wszystkich utyskiwań nie żałuję ani zakupu, ani lektury.
Mój podziw dla Beaty Kozidrak jako Artystki całkowicie wystarczy, aby wybaczyć temu wydawnictwo wszelakie niedoskonałości.
Mam nadzieję także dożyć nowej płyty Bajmu ;)