Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński26
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Adam Buszek
1
7,5/10
Pisze książki: poezja, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Cztery strony twarzy Adam Buszek
7,5
Ostatnio określenie „cztery strony...” staje się modne. Mówi się o czterech stronach świata, o czterech stronach miłości, dlaczego nie może być określenia czterech stron twarzy? Tym bardziej, że poetycka metafora tego określenia przybiera formę plastycznej masy, którą można w odpowiedni dla siebie sposób formować. W tomiku znajdziemy odniesienia do czterech stron świata, tak, jakby autor chciał nam pokazać uniesienia emocjonalnych wierszy ze wszystkich stron na świecie, zachowując przy tym odpowiednią erudycję, delikatność i poszanowanie dla co wrażliwszego czytelnika.
Nie od dzisiaj w sztuce temat miłości, czy erotyki ukazany jest z perspektywy sensualnego odbierania świata i doznań, seksualności człowieka bez bezpośredniości anatomicznej, z użyciem metafory, czy koncepcji domysłów, bez opisów dosłownych, czy wręcz potoczności połączonej stekiem wulgaryzmów.
W wierszach Adama Buszka erotyzm sprowadzony jest do artyzmu odbieranego palpacyjnym wrażeniom. To uczucie czyste, dziewicze, nieskażone, zmysłowe. Erotyzm dwóch ciał, spotkania intymnego dwojga kochających się ludzi, to obrazy w liryce Buszka delikatne niczym porcelana i kruche, jakby miały za chwilę się rozmyć w marzeniach o miłości doskonałej: „Najpierw chyba/ cztery ściany.// Grząskich oczu/ chwiejny witraż.// […] Oto erotyk utraty:/ po drugiej stronie szeptu,/ tam, gdzie zachodzi pieszczota,/ ona chowa się nagle/ za południk twarzy.”
Ubrane w liryzm słowny zmysłowość harmonii ciał ukazuje bliskie, intymne chwile w aktach seksualnych, ale nie pisanych wprost lecz niczym muzyka tańczącego ciała, a scenę tworzenia świata sprowadzić do sceny aktu tworzenia ludzi, prokreacji: „Żeby stworzyć świat,/ trzeba zdjąć bluzkę przez zdumioną głowę,/ wyciągnąć ramiona,/ podzielić usta/ na wargę dnia,/ wargę nocy/ i dwudziestoma palcami/ wypowiadać/ sobie/ ciała.”
Zapraszam na całą recenzję na:
http://nietypowerecenzje.blox.pl/2017/02/8222Cztery-strony-twarzy8221-Adam-Buszek-Patronat.html
Cztery strony twarzy Adam Buszek
7,5
W Cztery Strony Twarzy wchodzę jak sroka, zwabiony blaskami pięknej okładki, jestem esteta, nic na to nie poradzę, Der Mensch ist doch ein Augentier, zatem sięgam po debiut Adama Buszka okiem prowadzony. Ale już po chwili zaczynam czytać i nie obraz, a słowa przejmują stery i rządzą wrażeniami, jakimś dziwnym brataniem się (o tym dalej),pojawiającymi się to tu, to tam zachwytami.
Najpierw o tworzywie. Poezja tutejsza dość szybko przynosi mi skojarzenia z ukochanym Herbertem: pewna hymniczność, szlachetność i podniosłość, pisanie o rzeczach bezcielesnych, nienamacalnych; to są pieśni. I ja diablo za tą szlachetnością, czystością poezji tęsknię, bo przecież dziś liryka brata się z brudami tego świata, zstępuje w jakieś ponure profana, kolokwializmy, czytać tego nie sposób. Debiut Buszka każe cieszyć się niebywale, oznajmia wszem wobec, że istnieje jeszcze tworzywo szlachetne!
Rzecz najmocniej mnie uderzająca. W tomiku sporo jest erotyków, i to erotyków wcale śmiałych, nie stroniących od cielesności, od ciepłych rąk, smukłych szyj, gniazd ramion, palców u stóp. Miejscami jest, rzec można, zuchwale. Rodzi się zatem pytanie: jak cała ta cielesność współgra z ulotną strukturą języka? Współgra bardzo dobrze! Śmiałość erotyków nie brudzi w żaden sposób harmonii języka, a z drugiej strony, ulotność tworzywa, nie odejmuje ciału ciepła, dotyku. Zaskakujące!
"Kiedy się uśmiechasz,
chcę ulepić głoskę,
z palców twoich stóp
spijać ciepłe hymny."
Całość składa się z czterech cykli, pór dnia i nocy, od wschodu, do zachodu, z północą, wpychającą się przed zachód. Cztery obrazy składające się na opowieść o tęsknocie i opuszczeniu, o próbach wędrowania w pojedynkę, hymny na cześć jakiegoś piękna utraconego. I trzeba Czterem Stronom oddać to, co im się należy: swój czas, swoją uwagę, przejść przez ten labirynt z cierpliwością i nie zniechęcać się w ślepych uliczkach (w które wpadałem co chwila). Owoce tego czytania są zaskakujące, okazuje się bowiem, że tomik zamienia się w dialog między piszącym, a czytającym… i po kilku chwilach nie wiadomo już, kto opowiada. Bo przecież każdy z nas ma jakąś swoją Słońcowłosą, która gdzieś tam zniknęła, albo i nie zniknęła, ale jest, wczoraj, dzisiaj albo jutro. To jest Twoja, czy moja opowieść, Adamie? Nie wiem. W pewnym momencie przerwałem czytanie i czytać jeszcze raz zacząłem – z tym właśnie nastawieniem, że to moja opowieść. Pod imiona podstawiałem inne imiona, pod sceny inne sceny ze swojej przeszłości, to było bardzo osobiste przeżycie.
"Wiolinowy klucz twego ciała –
żadnej melodii nie przebudzę.
Nie będzie ognia
z chrustu naszych dni.
To był może najlepszy
z moich czasów przyszłych
Rzęsiste światło włosów
krzesało poranki."
W kilku miejscach się zapodziałem, dość długo błądziłem zwłaszcza gdzieś w trzecim cyklu, miałem problem z tropieniem i interpretowaniem kolejnych tekstów. Ale to też treść tamtejszych wierszy: stanięcie twarzą w twarz z utratą i pytanie: co dalej? Co dalej? Mnóstwo nawiązań, do mitologii, do malarstwa, do literatury, trzeba nad tym przysiąść.
Kończąc. Uważajcie, Państwo, może się bowiem okazać, że ta opowieść, trochę o bólu, trochę o zachwytach, jest opowieścią także o Was, nie wiem, co tam znajdziecie, nie wiem kto to opowiada, piszący, czy czytający… To rzecz spora (mimo stosunkowo małej objętości – dwadzieścia cztery wiersze),męcząca i wymagająca, ale pozwalająca niesłychanie nacieszyć się pewną czystością, szlachetnością płynącą ze środka, a jeśli tylko pozwolimy jej na to, może się okazać czymś zdecydowanie większym. Polecam.