Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Monika Wasilewska
3
7,0/10
Pisze książki: literatura piękna, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
246 przeczytało książki autora
403 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jak być szczęśliwym dorosłym bez szczęśliwego dzieciństwa
Monika Wasilewska, Monika Szubrycht
6,9 z 176 ocen
411 czytelników 24 opinie
2021
Najnowsze opinie o książkach autora
Jak być szczęśliwym dorosłym bez szczęśliwego dzieciństwa Monika Wasilewska
6,9
Nie miałem konta na tym portalu, ale ta pozycja jest tak pretensjonalna, że chyba nie sposób przejść obojętnie. Chociaż zastanawiam się, czy krytyka tego pseudodzieła to nie jest zbyt wielka strata czasu, być może chociaż ostrzegę innych. Trochę współczuję ludziom, którzy tak podbijają ocenę tej książki na tym portalu.
Najlepsza analogia, jaka przychodzi mi do głowy, to taka, że pani Monika Wasilewska to Natalia Janoszek polskiej psychologii, a ta dziennikarka to byłaby odpowiednia do telewizji śniadaniowej, która przyklaskuje każdej wypowiedzianej bzdurze. Niestety, mi przypadła mi Stan Khana w tym cyrku.
Zmyśleni pacjenci, ich historie i teorie. Wiedza z zamierzchłej epoki, dawno już dezaktualizowana, niczym nie poparta. Mam wrażenie, że ktoś nie nadąża za falą zmian i oczekiwań w psychologii.
Przykład:
"Nie jestem ortodoksyjnym wyznawcą Freuda, zawsze miałem dystans wobec jego koncepcji Edypa, ale dobrze pamiętam, jak mój mający wtedy trzy i pół roku syn powiedział mi, że się ze mną ożeni, jak dorośnie. Wytłumaczyłem mu, że nie jest to możliwe, bo on jest moim synkiem, a w dodatku ja już mam męża, a moim mężem jest jego tatuś. Na to mój synek odparł: To zabijemy tatę."
Nie wiem, czy one zdają sobie sprawę, że poglądy Freuda zostały obalone, a psychologia poszła do przodu od tego czasu. Superego, Ego, Id, czy Karzący Rodzic, Normalny Ty, Wewnętrzne dziecko - być może i wygodny model, jednak nieprawdziwy z tego, co już wiemy o mózgu. Nawet podział na gadzi, ssaczy mózg i korę nową jest mocno uproszczony i nie oddaje tego, co się tak naprawdę dzieje w głowie. Wmawianie ludziom, że mają podzieloną jaźń na 3 części, raczej nie pokrywa się z codziennymi doświadczeniami.
Forma książki wygląda tak, że mamy pytanie od dziennikarki, a nasza wyrocznia delficka daje nam odpowiedź. Bo tak tej pani się coś wydaje albo miała takiego pacjenta, więc tak właśnie działa świat i ludzie zawsze i wszędzie. Czyli dostajemy mądrości rodem z "Pani domu". Pytanie zbłąkanej owieczki i odpowiedź 'eksperta'. W sumie to nie rozumiem za bardzo takiej formy. Dorosła osoba sama nie potrafi ułożyć zdań w jedną logiczną całość i ciąg, nie wie, co chce przekazać? Potrzebuje kogoś, żeby to redagował i układał? Samemu nie chce się myśleć? Powiedziałam, co widziałem, niech pani to jakoś ładnie teraz zapakuje, może się sprzeda.
Astropsychologia, coś, czego już dawno nie powinno się praktykować.
Cała pseudopsychologia naszej astrolożki sprowadza się do systemu rodziny i tylko na tym opiera swój światopogląd, który jest wąski jak jej but. Parafrazując, jeśli nie urodziłeś się w rodzinie szlacheckiej (albo psychologów),to 'game over'. Nie będziesz szczęśliwy, no chyba, że pójdziesz do niej na terapię. Mało tego, ktoś mógł rzucić klątwę na twojego dziadka czy pradziadka, a teraz ciąży to na Twoim życiu doczesnym. Dlatego musisz zrobić wywiad środowiskowy i dowiedzieć się wszystkiego o swoim drzewie genealogicznym. Bo kto wie, jaka klątwa mogła zostać rzucona? (To naprawdę jest w tej książce.) Co mnie to obchodzi, co się działo z moim pra-pradziadkiem? To mi jakoś pomoże w moim obecnym życiu? Co mi da historia, np. że był prześladowany przez gestapo? Jakie to ma wpływ i znaczenie? Jeśli te dramaty się wydarzyły, to już się wydarzyły, co mi da wiedza o tym? Oświeci mnie nagle? Czuję, że gdyby autorka mogła, to by dokopała się do Adama i Ewy, a wtedy wszystkie źródła życiowych problemów by się rozwiązały samoistnie i nie byłoby już potrzeby psychologów na świecie.
Czytała ona chociażby "The Power of Now" Eckhart Tolle, albo cokolwiek z wschodniej filozofii, mindfulness też zapewne zupełnie obce...?
Szkoda, że nie udało się znaków zodiaku wplątać jakoś w to wszystko. Naprawdę ubolewam. Wtedy mielibyśmy jednoznaczne wyjaśnienie tego, dlaczego jest teraz tak, jak jest. Chociaż było naprawdę blisko... Dziennikarka: "Wydaje się, że pewne przekazy mają jakąś magiczną moc."
Nasza Wyrocznia Astrologiczna: "Tak. Czasami widać to nawet na poziomie dat, faktów czy kolejności urodzeń - to jest coś namacalnego."
Dramat... Czy nie powinno się odebrać tej kobiecie praw do wykonywania zawodu za takie bzdury?
Oczywiście, ja rozumiem, że rodzina ma ogromny wpływ na jednostki i nie neguję tego, jednak czy to jedyna oddziajuąca na nas siła we wszechświecie?
Facet idzie na taką terapię, po czym rozmawia z kolegą.
-Chodzę na terapię.
-I co?
-Rysuję drzewo genealogiczne.
-Po co?
-Teraz już wiem, dlaczego piję.
-Dlaczego?
-Bo mój ojciec też pił, a on pił, bo jego ojciec pił, czyli mój dziadek, a dziadek pił, bo jego ojciec, czyli mój pradziadek, też pił..., a dalej, a dalej, to nikt nie wie i nie pamięta, bo już wszyscy umarli.
-Aha
Cisza.
-Ile za to płacisz?
-300 zł za godzinę.
Czy taki obraz nie jest szkodliwy, dla całej profesji?
Oczywiście w książce nie znajdziemy ani jednego odnośnika do badań, które by weryfikowały pseudoteorie. W wielu miejscach może być nawet szkodliwa. Przykład: astrolożka stwierdza: "Matka jest odpowiedzialna za rozwój emocjonalny dziecka, a ojciec za rozwój społeczny". Skąd takie założenie? Na czym to się opiera? Mężczyźni nie są zdolni do emocji? Kobiety mają większy zakres emocjonalny? Przeżywają jakieś emocje, których mężczyźni nie są w stanie odczuwać, nic mi o tym nie wiadomo, link do badań? Natomiast to, że kobiety są inteligentniejsze społecznie i lepiej czytają sygnały społeczne, jest oczywiste i wynika z naszej ewolucji i fizyczności. Mężczyźni są silniejsi, a sytuacjach konfliktowych walczą, kobiety musiały wypracować inne strategie przetrwania, co przekłada się na znacznie głębszą intuicję społeczną.
Z każdym rozdziałem miałem coraz większe wrażenie, że to pisze bananowa Julka z porządnej rodziny, która w życiu nie zetknęła się z żadnymi poważnymi problemami.
Przykłady jej problemów poruszyły mnie do głębi:
-obawa przed odpowiedzią na pytanie: "Co słychać?", "Fantastycznie, super", bo przecież musimy nosić polski krzyż.
-"Koleżanka jest w ciąży i nie pozwoliła przynieść prezentu dla dzidziusia, dopóki się nie urodzi."
-"U mnie w rodzinie w Wigilię podaje się zupę grzybową, a mojemu mężowi barszcz...", "Albo to, że w jednej rodzinie obchodzi się urodziny, a w drugiej imieniny" - wow! Niesamowite problemy, naprawdę zazdroszczę, jak to pogodzić? Urzekająca, przenikliwa głębia ludzkiego istnienia.
Kolejne:
-"Przez 5 lat nie mogłem wyegzekwować u syna, żeby zamykał szafę. 'Co ci szkodzi, synku, żebyś zamknął tę szafę? Bo wiesz, jak się wchodzi do twojego pokoju, to tak nieelegancko wygląda.'"
-Rodzice kupili działkę albo dom dziecku, ale jest za blisko domów rodziców.
-Jedno z rodzeństwa ma firmę i dobrze sobie radzi w życiu, a drugie nie. Rodzice przekazali majątek biedniejszej ze stron, a teraz się nienawidzą, bo to przecież takie niesprawiedliwe.
Zaprzeczają same sobie, a na dodatek znowu wracamy do magii:
Idealny facet: żeby nie pił, nie był narcyzem i psychopatą, ale był pewny siebie. Tylko że właśnie tacy ludzie są najczęściej pewni siebie. Megalomani i socjopaci z przerośniętym ego, z przeświadczeniem o swojej nieomylności, nie liczący się z innymi, bo przecież oni wiedzą najlepiej. Ja osobiście nie znam inteligentnej osoby, która nie miałaby wątpliwości, bo co my tak naprawdę wiemy o rzeczywistości? Przyjęliśmy jakieś założenia i półprawdy, które sprawdzają się na ten moment, a jutro mogą się okazać nieaktualne. Więc tak naprawdę tylko ignoranci mogą być pewni siebie, bo nie są nawet świadomi swojej niewiedzy i głupoty. Jak to mówił Sokrates: "Wiem, że nic nie wiem".
Idealna kandydatka na matkę naszych dzieci: "Ważne jest ciepło, które matka ma dawać dziecku, i dojrzałość, brak egocentryzmu" - masło maślane - tak jakby nie powiedzieć niczego. Bardzo wysokie wymagania stawia potencjalnym partnerkom życiowym.
Chociaż wcześniej zachęcają do "zdrowego egoizmu".
"Nikt nie będzie chciał się z tobą bawić przyjaźnić, nie znajdziesz męża?"
"Matka pacjentki, które słyszały takie rzeczy w dzieciństwie: 'Kto cię będzie chciał? Jesteś taką okropną egoistką'."
"I są same?"
"Tak. Bo te klątwy, wyglądające jak niewinne rzucane w kierunku dziecka słowa, bardzo mocno i głęboko zapadają. To jest tak, jakby ktoś rzucił na ciebie zaklęcie, jak w bajkach. Zła czarownica zmienia cię w żabę, więc czujesz się żabą." Przypominam, że to pisze kobieta z tytułem doktora...
A może są same dlatego, że jednak mężczyźni nie lubią egoistek? Kto by na to wpadł? Czy ludzie generalnie nie lubią egoistów.
Kobiety są upośledzone z natury w dobieraniu partnerów. Tutaj akurat się zgadzam. Bo łobuz przecież kocha najbardziej, ona potrzebuje emocjonalnego rollercoaster'a, więc jak przypieprzy raz w tygodniu porządnie, to większa adrenalina w takim związku xD. A miły facet jest nudny.
One opisują ich jako bogatych, narcystycznych, psychopatów, bo tacy ludzie są stosunkowo łatwo odnoszą sukces w kapitalizmie. "Jest im łatwiej coś osiągnąć, bo mają mniejszy poziom empatii" (albo żadnego),"są skoncentrowani na sobie i na zadaniu." Dążą po trupach do celu. Co ciekawe podobno według badań takich osób jest najwięcej na stanowiskach menadżerskich.
Natomiast nie rozumiem usprawiedliwiania kobiet, które wybierają patologicznego partnera czy ojca swoich dzieci. To kto jest odpowiedzialny za ten wybór, jak nie ona? Żałosne.
Autorka zawsze staje w obronie dzieci i traktuje je jako indywidualne istoty, a nie przedmioty czy własność rodziców, co jest akurat na plus. Jednak ma się to nijak do tytułu, nie sądziłem, że będzie to książka o wychowywaniu dzieci, a jest tego naprawdę sporo.
Zgadzam się też co do alkoholizmu w naszym kraju, traktowanego jako sport narodowy, o czym mało się mówi. Sytuacja jest skrajnie patologiczna. Odwrócenie kulturowe. Czyli to osoba zdrowa, abstynent będzie postrzegana jako "dziwna", "podejrzana", przekazy typu "z nami się nie napijesz?" presja grupy albo "kto nie pije, ten z policji" itp. Zamiast faktycznej sytuacji, czyli tego, że picie to po prostu forma nie radzenia sobie z życiem lub jakimś jego aspektem. To osoba pijąca jest zaburzona, a nie odwrotnie.
Natomiast czy picie bezalkoholowych napojów, żeby wpasować się w patologiczną kulturę, jaką mamy, to jest rozwiązanie? Nie sądzę.
Ta książka jest chyba adresowana do debili, nie tylko sam jej styl, ale coś jest dziś podstawą racjonalnego myślenia nazywają mądrością. "Pewien relatywizm myślenia, dopuszczający współistnienie sprzeczności w świecie, świadomość tego, że nie wszystko jest czarno-białe, rzeczy zależą od kontekstu. To już zachodzi w filozofię, wchodzimy w myślenie meta, ale nie każdy może się nimi wykazać."
Powstaje mi w głowie pytanie, kto to k*rwa pisał i kto jest za to odpowiedzialny? Czy ta dziennikarka jest tak słaba, że w taką a nie inną formę to przybrała. Czy też z mądrości astrolożki nie dało się wyczarować nic innego. Tego się pewnie nigdy nie dowiemy.
Szkoda drzew, żeby wydawać takie książki. Ciężki mi uwierzyć, że 2 osoby nad tym pracowały przez rok czasu.
ChatGPT dałby lepsze odpowiedzi w kilka godzin.
Całe 300 stron pseudowywodów można podsumować w jednym zdaniu. Nie miałeś idealnej rodziny? Idź na terapię.(Oszczędziłem wam czytania) Niczego innego się z niej nie dowiesz. Książka jest tak skonstruowana, że nie odczujecie po niej żadnej ulgi, niczego nie wyjaśni na głębszym poziomie, nie rozjaśni, nie uczy, nie pomaga w rozwiązaniu problemu, a być może wręcz namiesza w głowie z racji ilości rażących bzdur. Jest to po prostu zachęta do terapii, za którą trzeba jeszcze zapłacić 26 zł, czy tam za ile ją nabędziecie.
Jak być szczęśliwym dorosłym bez szczęśliwego dzieciństwa Monika Wasilewska
6,9
Bardzo smutno czyta mi się takie książki ponieważ trafiają w ręce ludzi, którzy nie są psychologami ale osobami, które potrzebują pomocy.
Ja mam wrażenie, że autorka książki nie do końca rozumie czym jest dysfunkcyjna rodzina i traktuje "takich" ludzi jak osoby, chore nie zdatne do życia. Pozycja moim zdaniem nie jest warta uwagi. Mocno generalizuje, nie przestawia poważnych dowodów naukowych, a przemyślenia autorki nie zachwycają mnie w żadnym stopniu. Wręcz przeciwnie.
Moim zdaniem warto odpuścić sobie tą książkę. Na rynku wydawniczym są takie perełki, które powalają!! Moim zdaniem studia psychologiczne to zbyt mało, żeby pomagać ludziom, których skrzywdzono w dzieciństwie.