Potwór pamięci Yishai Sarid 7,7
ocenił(a) na 92 lata temu „Potwór pamięci” to najtrafniejszy z możliwych tytułów dla książki Yishai Sarida. Jej bohater to izraelski historyk, oprowadzający wycieczki po obozach zagłady, pracujący dla Instytutu Yad Vahem i bardzo doceniany za swoje zaangażowanie.
Można wyobrazić sobie, jak wielki mrok gromadzi się w jego sercu, gdy wciąż ma do czynienia ze wspomnieniami Szoah, patrzy na, często bardzo emocjonalne reakcje Żydów odwiedzających miejsca Zagłady, które pochłonęły ich rodziny. Coraz trudniej przychodzi mu wykonywać swoje obowiązki, co usiłuje wytłumaczyć swojemu przełożonemu w liście, który stanowi treść tej opowieści. Przelewa na kartkę papieru swoje gorzkie myśli na temat izraelskiego społeczeństwa i rządu, swoje ogromne rozczarowanie i zdziwienie.
Czemu wydarzenia z przeszłości, tragiczna historia, której nie sposób zapomnieć, zamiast ostrzeżeniem, kubłem zimnej wody, okazuje się często inspiracją? Czemu zawsze musi istnieć ktoś, kogo się nienawidzi?
Monolog obnaża pewien rodzaj chłodnej kalkulacji, czy może sprytu politycznego, który każe zapomnieć Niemcom ich winy, ale nie dlatego, że się je wybaczyło, że oczyściło się umysły ze złych emocji, ale dlatego, że to po prostu zwyczajnie się nie opłaca. Niemcy to teraz bogaty, rozwinięty gospodarczo kraj, z którym trzeba życ w przyjaźni i robić korzystne interesy. A że nienawiść dalej buzuje i przelewa się czarną krwią w napiętych żyłach, to może lepiej obrócić ją w stronę Polaków? A już w stosunku do Arabów można by nawet skorzystać z minionego doświadczenia, z metod tak skutecznych w czasie Holocaustu.
Bohater książki czuje się tym coraz bardziej przytłoczony, ma wrażenie, ze ta trucizna powoli go zabija. Jego wiara w ludzi zanika, a misja, za jaką uważał swoją dotychczasową pracę, traci sens i rację bytu. Czuje się wypalony jak stary człowiek, pozbawiony celu i sensu.
Książka jest cieniutka, ale ta niewielka objętość to cały ocean emocji, które warte są rozważenia, bo choć dotyczą personalnie konkretnego państwa i określonych zachowań, to są jednak bardzo uniwersalne, jak prześledzimy historię na przestrzeni wieków, od razu to spostrzeżemy. Czy interes może usprawiedliwić zbrodnię, czy możemy dzielić ludzi na lepszych i gorszych w zależności od zapotrzebowania, by usprawiedliwić swoje działania? Czy z tragedii narodu wolno robić biznes? Tyle pytań, a każde równie ważne. Gwarantuję, ze po odłożeniu książki jeszcze długo będzie ona zajmować wasze myśli.
Holocaust to temat rzeka, poważny, bolesny, dla wielu wręcz nie do udźwignięcia emocjonalnie. Napisano o nim wiele, zdawałoby się, że nieomal wszystko. A jednak okazuje się, że do tej niewyobrażalnej zbrodni można podejść inaczej, obrócić na nice, wykorzystać nie do końca w zgodzie z moralnością. To, jak taka pamięć, która winna być bezwzględnie zachowana i przekazywana, z czym nikt nie zamierza dyskutować, może posłużyć różnym celom, ulec komercjalizacji i zawłaszczeniu przez kolejne organizacje, stowarzyszenia i gremia artystyczne, jest właśnie książka Yishai Sarida. Czy pamięć Holocaustu może stać się potworem służącym formowaniu nowych oprawców?
Mnóstwo pytań ciśnie się na usta po lekturze "Potwora pamięci", mnóstwo refleksji, smutek jakiś i poczucie bezradności wobec manipulacji tak delikatnymi kwestiami, jak tragedia narodu, która położyła długi cień na następne pokolenia. Dobrze, że powstała taka książka, a jeszcze lepiej, że jej autorem jest pisarz izraelski, będący blisko tego, o czym pisze. I znów wydawcą jest Kolegium Europy Wschodniej, któremu biję mocne brawa.