Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Desmond Scott
2
7,3/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, militaria, wojskowość
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Tajfun Desmond Scott
7,5
Pierwszy raz czytam wspomnienia pilota "brodatego samolotu". Mało znana, trudna, pełna mankamentów maszyna, używana jednak do końca wojny. Ale przyznajcie, zadziorny wygląd ma ta metalowa bestia przez tę wielką "brodę" z chłodnicą w środku.
Autor jest Nowozelandczykiem, ma zatem trochę inne spojrzenie na wojnę od innych nacji. Książka rozpoczyna się w środkowym okresie wojny, gdy Scott po wylataniu dwóch tur na "Hurricane'ach" zostaje uziemiony w pracy biurowej, w samej kwaterze Fighter Command. Po pół roku obejmuje dowództwo 486 Dywizjonu Nowozelandzkiego. Bierze udział w wielu walkach, od osłon wypraw bombowych, przez loty patrolowe, D-DAY, Caen, Falaise, Ardeny... Walka na froncie kończy się dla niego wraz z osiągnięciem przez aliantów Renu, zostaje, już jako pułkownik odesłany do Anglii.
Książka nie jest przeładowana epickimi bataliami powietrznymi, autor bardziej skupia się na zawiązywanych przyjaźniach, koleżeństwie; częściej opisuje wyczyny kolegów niż swoje. Opisuje wiele trudnych chwil, częstą śmierć podwładnych, często przyjaciół, trudności z przełożonymi. Wspaniale i przejmująco opisuje akcje ratunkowe zestrzelonych pilotów nad Kanałem La Manche. Nie zawsze niestety udane.
Hawker Typhoon nie był może jednym z czołowych myśliwców aliantów, ale swoją część zadań wykonał doskonale. Niestety, często obrywał od własnej artylerii plot, czy od narwanych i pełnych chęci, ale słabo wyszkolonych pilotów USAAF.
Sam autor we wstępie opisuje go tak:
"W porównaniu ze Spitfirem, który zawsze zachowywał się jak dobrze ułożony rumak czystej krwi, Tyohoon wyglądał na pierwszy rzut oka jak zwyczajny, pociągowy koń. Daleko mu było do finezji Spitfire'a. Kiedy już udało się ujarzmić Typhoona, trzeba go było trzymać mocno w cuglach. Sam start przypominał jazdę na dzikim wietrze - jeden przypadkowy trzask biczem i woźnica pozostawał daleko z tyłu.
Jednak podobnie jak człowiek, Typhoon posiadał także swoje dobre cechy. Latając nad okupowaną Europą miałem wiele powodów, by nabrać szacunku do tego trudnego, ale zarazem wspaniałego samolotu.
Po upadku III Rzeszy Typhoon dyskretnie odleciał w zapomnienie.
Jednak ja nie zapomnę go nigdy, ponieważ Typhoon stał się częścią mnie."
Bardzo serdecznie polecam.