Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrzej Kaczkowski
Źródło: http://trzeciastrona.pl/hipis-narkoman-fascynacji-degrengolady
Znany jako: Kaczor
1
7,2/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 01.01.1965Zmarły: 14.02.2017
Andrzej „Kaczor” Kaczkowski (ur. 1965) – hipis, przez dwadzieścia lat nałogowy narkoman (1978–1998),uczestnik wielu festiwali muzycznych w Polsce (m.in. wszystkich edycji festiwalu w Jarocinie – od 1980). Obecnie wyleczony mieszkaniec ośrodka Monaru w Nowolipsku, który ostrzega młodzież przed zgubnym wpływem narkotyków. Jemu samemu odebrały one zdrowie (w wyniku zmian neurologicznych został inwalidą jeżdżącym na wózku),rodzinę, majątek, popchnęły na drogę przestępczą i doprowadziły na krawędź życia. Dosłownie w ostatniej chwili udało mu się uniknąć tragicznego losu wielu jego narkomańskich przyjaciół, m.in. Ryszarda Riedla.http://andrzej-kaczkowski.pl/index.html
7,2/10średnia ocena książek autora
96 przeczytało książki autora
127 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ja, hipis – narkoman. Od fascynacji do degrengolady
Andrzej Kaczkowski, Bolesław Traczewski
7,2 z 72 ocen
226 czytelników 13 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Ja, hipis – narkoman. Od fascynacji do degrengolady Andrzej Kaczkowski
7,2
https://pikkuvampyyrinkirjamaailma.blogspot.com/2017/01/75-andrzej-kaczkowski-bolesaw.html
"Nareszcie!" - taki oto okrzyk radości towarzyszył mi podczas czytania ostatniego zdania autobiografii Andrzeja Kaczkowskiego "Ja, hipis – narkoman. Od fascynacji do degrengolady".
Książka jest dla mnie wyjątkowo trudna do oceny, ponieważ wywoływała we mnie doprawdy skrajne uczucia, które nie dotyczyły bezpośrednio problemu narkomanii, ale bardziej samego charakteru książki.
Pozycja ta to coś na wzór dziennika. "Coś", gdyż nie było to pisane systematycznie, a stanowi jakby podsumowanie narkomańskiej kariery Andrzeja Kaczkowskiego. Autor przyznaje, że książka nie ma umoralniać młodych ludzi i już na wstępie zaznacza, że przytaczane wydarzenia stara się zrelacjonować w miarę wiarygodnie- wiadomo przecież, że nie wszystko jest w stanie pamiętać. Spodziewałam się więc świadectwa upadku młodego człowieka oraz jego walki z nałogiem, choć nie do końca tak było...
Z początku książka była naprawdę wciągająca (później tylko podczas czytania- kiedy odkładało się już książkę, kolejnym razem nie przyciągało do niej wcale). Kaczor używał bogatego słownictwa, być może w celu podkreślenia charakteru swojej osoby w tym czasie. Wydarzenia były przedstawiane bardzo barwie przez bardzo wiele stron, niemal do końca. Później jednak coś się zmieniło i opisywane zdarzenia były niemal takie same, a na samym końcu po prostu mdłe i nijakie. Rozumiem, że na początku narkomańskiej drogi wszystko wydaje się kolorowe, jednak brakuje mi kontrastu do tych opisów, przez co ma się wrażenie, że książka to naprawdę zachęta do zażywania środków odurzających.
Tym większe jest to wrażenie, że brakuje refleksji na temat doprowadzenia się do totalnej degrengolady oraz wychodzenia z niej. Niemal do ostatnich słów autor zafascynowany jest ćpuńskim życiem. Wiem, że miało odbyć się bez morałów, ale słowa refleksji byłyby jednak wskazane. Wyjście z nałogu zostało zaprezentowane za pomocą kilku krótkich zdań, chociaż Kaczor wspomina, że być może swoją drogę do czystości opisze w kolejnej książce. Mam nadzieję, bo jeśli młody człowiek chwyci za tę pozycję, może spotkać się z zachętami do zboczenia na taką właśnie drogę.
Problemem są również daty... No bo czy autor naprawdę po tylu latach pamięta dokładnie, co działo się w tym i w tym dniu? Przez stosowanie dokładnych dat książkę pozbawiono wiarygodności. Wiem, że chronologiczne zaprezentowanie zdarzeń jest na miejscu, jednak wystarczyło napisać miesiąc i rok, albo chociaż kwartał. Dwie dokładne daty na rok są po prostu nie na miejscu. To samo dotyczy się liczb. Domyślam się, że narkomani znają dokładnie swoje działki, ale nie sądzę, żeby pamiętali ile różnego typu specyfiku brali konkretnego dnia o konkretnej porze. Bądźmy szczerzy- dnie zlewają się w jedno i nie za wiele się pamięta.
Wiarygodność dostaje zatarta także przez niektóre sztuczne dialogi lub te zbyt dokładne. Domyślam się, że Kaczor po prostu pamięta sens poszczególnych rozmów i jako tako je przytacza, często w swoich słowach. Ale właśnie te dialogi wydają mi się momentami nieprawdopodobne.
Już w trakcie czytania doszłam do wniosku, że nie pamiętam, kim są poszczególne osoby, przytaczane przez Kaczora. Problem polega na tym, że jest ich cała masa! Cała masa nijakich, szarych pseudonimów bez charakterów. Wszyscy są dokładnie tacy sami, a przez to nie czułam empatii nawet w chwili ich śmierci. Po prostu nie potrafię powiedzieć zbyt wiele na temat innych osób, aniżeli samego Andrzeja, czy jego żony.
Chyba już ostatnim minusem jest po prostu tekst. Mam na myśli tutaj fakt, że pojawia się w nim mnóstwo literówek, czy przeskoków znaków interpunkcyjnych. Jak coś takiego mogło przejść przez ręce wydawnictwa i nikt z tym nic nie zrobił? Jak dla mnie karygodna rzecz z ramienia Trzeciej Strony. Poza tym tekst powinien być skrócony nawet i o połowę. Może nie przesadzajmy, ale jednak ilość stron powinna ulec radykalnej zmianie. Tym bardziej, że niektóre zdarzenia to po prostu "kopiuj-wklej" z małą korektą.
Pomimo wszystkich słabych stron, które wytknęłam powyżej, książka i tak jest rewelacyjna na swój sposób oraz warta przeczytania. Jest w niej coś chaotycznego i ma się wrażenie, że niektóre wydarzenia są po prostu niewiarygodne, ale po tego typu pozycje powinno się sięgać, ponieważ są one autentycznymi sprawozdaniami ludzi, którzy byli uzależnieni od narkotyków. Nie mam nic do zarzucenia autorowi, a żal mam jedynie dla wydawnictwa. Co się tyczy Andrzeja Kaczkowskiego- kłaniam się nisko i biję brawo. Trzeba mieć odwagę, aby przyznać się przez samym sobą do swojego upadku, a jeszcze większą, żeby powiedzieć o tym światu.
Cieszę się, że książka pozbawiona była morałów i nie jest to kolejna z tych ckliwych pozycji, napisanych w stylu "nie bierzcie narkotyków, to zło, umrzecie, ja poradziłem sobie tylko dlatego, że...". Stop, tego już wystarczy. Łatwo jest prawić morały, kiedy walka z nałogiem nie jest już tak silna, ale zdaję sobie sprawę, że ewentualna książka o wyjściu Kaczora z nałogu byłaby ich pozbawiona. Dlatego też będę wypatrywała jej w księgarniach i szybko ją przeczytam.
Tymczasem żałuję, że nie mogę dać więcej gwiazdek, niż 6 na 10. Raz jeszcze zaznaczę, że książka i tak jest warta przeczytania i gorąco ją polecam.
Ja, hipis – narkoman. Od fascynacji do degrengolady Andrzej Kaczkowski
7,2
Książka za mało wiarygodna ze względu na ogrom szczegółowych opisów sytuacji, dat, dialogów. Kto z nas pamięta co robił kilkadziesiąt lat temu, co jadł, z kim poszedł, kogo spotkał w określonym dniu, o czym rozmawiali (?)..Jeśli dni te były znaczące , jeśli było jakieś wydarzenie konkretne, robiące wrażenie, zapadające w pamięć to i owszem, ale tu proza życia , dzień po dniu opisany podejrzanie zbyt szczegółowo nawet co do godziny (!). Dialogi, rozmowy, przytaczanie powiedzonek..to wszystko odbiera książce i autorowi wiarygodność bo za dużo tu oczywistej konfabulacji. Momentami nużąca do bólu, nie ze względu na temat czy treść ale ze względu na opisywanie dzień po dniu tych samych zachowań i poczynań autora. Uważam, że zmarnowany potencjał, za dużo szczegółów za mało konkretów a przecież życie mimo wszystko miał bogate. Droga narkomańska- początek, upadek, leczenie, powstanie na nowo..to byłoby coś. Bardzo żałuję, że autor skupił się głównie na opisywaniu ćpania, szczegółowo do znużenia a nie opisał choć w skrócie drogi wychodzenia z nałogu. Mimo wszystko polecam, bo temat ważny i potrzebny, porównując jednak z książką o podobnej tematyce pt. "Najlepszy" ta pozycja wypada słabo.