Yeti. Jak poszukiwania legendarnego Człowieka Śniegu uratowały Himalaje Daniel Taylor 6,7
ocenił(a) na 34 lata temu Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, a moje pragnienie wzmacniał tylko fakt, że jest ona niedostępna w mojej bibliotece. W końcu, alleluja, udało mi się pozyskać ebooka. Zdziwiłam się też, jak mało osób ją przeczytało, że książka ma tutaj tylko jedną opinię i to nie najlepszą. Miałam nadzieję, że swoją oceną podniosę jej „średnią”. Niestety, muszę zgodzić się z oceną poprzedniczki - ta pozycja sprawia wrażenie, jakby autor pisał ją sam dla siebie. Przelewa bowiem swoje myśli „na papier”, bez żadnego planu, na zasadzie, co mu do głowy przyjdzie. Mamy więc tu opisy jego wędrówek po Himalajach, wspomnienia z dzieciństwa w Indiach (polowania na tygrysy!),opisy dzikiej przyrody, dywagacje nt. tego czym jest Yeti i poszukiwania jego śladów, poza tym rozważania o życiu i naturze, którą zniszczył człowiek, tudzież różne inne tematy, jak nepalski system polityczny, adopcja dziecka albo filozofowanie o języku jako środku komunikacji. Plus sprawozdanie z tworzenia parków narodowych w Nepalu napisane urzędniczym żargonem. To wszystko znajdziecie w tej książce. Autor płynnie przechodzi od tematu, a ja zastanawiałam się, po co to czytam. W pewnym momencie tak mnie to znużyło, że uznałam autora za jakiegoś nawiedzonego maniaka z obsesją na punkcie Yeti. A dlaczego u licha, podczas jednej ze swoich wędrówek, podaje się za Rosjanina, w rozmowie z napotkanym autochtonem??
Nie lubię takich książek, nawet jeśli ich idea jest szczytna (ochrona przyrody). Przydługie opisy wędrówek, podczas których niewiele się dzieje poza kontemplowaniem przyrody i pogaduszek z tubylcami - mnie nudzą. Kilkadziesiąt ostatnich stron już tylko przekartkowałam, ponieważ Taylor nie tylko nudzi, ale i nieznośnie się powtarza - pisze po raz kolejny to, czego dowiedzieliśmy się już wcześniej, i to nawet kilka razy.
Co do Yeti - autor ma swoją teorię na wyjaśnienie jego zagadki. Aczkolwiek 50 lat polowania na jakieś nieistniejące stworzenie wydaje mi się grubą przesadą. Bo gdyby istniało, to dlaczego do tej pory nie udało się go zaobserwować? W świecie, gdzie człowiek dotarł już wszędzie i odkrył wszystko, co było do odkrycia - nie sposób się ukryć. Domniemanie, że gdzieś tam żyje istota, której tyle czasu udaje się ukrywać przed naszym wścibstwem - jest absurdalne.