Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Przemysław Koza
1
6,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
23 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Śpij, malutka Przemysław Koza
6,3
PRL to czasy kiedy manipulacja społeczeństwem, pojedynczymi jednostkami sięgnęła szczytu i pozwoliła na zachowania bulwersujące, kontrowersyjne, obrazoburcze.
Starszy sierżant sztabowy Milicji Obywatelskiej w małej miejscowości Smętorzowie, Józef Krzepicki, staje się ofiarą komunistycznego systemu. Epizody prywatnego życia blokują karierę, a służbowe rujnuje rodzinę. Milicjant topi problemu w morzu alkoholu i polowaniu na wrony. Podczas jednej z wypraw do pobliskiego lasu Krzepicki dowiaduje się, że po pijaku postrzelił swoją siedmioletnią córeczkę. Grozi mu przykładne aresztowanie i surowy wyrok. Podczas śledztwa okazuje się, ze nic nie jest takie na jakie wygląda. A za śmiercią dziewczynki kryje się mistyfikacja na najwyższych szczeblach władzy.
Lubię kryminały. I lubię okres PRL- u w literaturze, który może być doskonałą areną pod, wydawałoby się, nierealne wydarzenia. Jednak nie wszystkich udaje się w pełni wykorzystać potencjał czasów i możliwości jakie oferuje. Przemysław Koza nie wypadł najgorzej. Udało mu się uchwycić absurdy epoki, mechanizmy manipulacji, zależności pomiędzy władzą, partią, a ich marionetkami i zwykłymi obywatelami. Ciekawie poprowadził kryminalną grę. Kluczył, wprowadzał mylne tropy, zafałszowane zeznania długo pozostawiając czytelnika w nieświadomości i ciekawości.
Z całą resztą było trochę gorzej. Po pierwsze postaci. Sztampowi, schematyczni a ich zachowania tendencyjne i przewidywalne. Józef Krzepicki, alkoholik, którego śmierć córki wyzwala pompatyczne wyznania i przyrzeczenia: "Nie spocznę, dopóki nie dorwę tego skurwysyna, który zabił mi dziecko, aż nie zobaczę jego nędznego końca." Żałoba i prywatne śledztwo nie przeszkadza mu zupełnie w życiu towarzyskim i w myśleniu rozporkiem zamiast mózgiem. Zachowanie jego żony dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie chce utrzymywać kontaktu z Józefem, nie obwinia go o śmierć córeczki, chociaż całe Smętorzowo już wydało na niego wyrok. Wpada za to do knajpy, w której raczy się alkoholem i oskarża o niedopełnienie obowiązku pochówku. Przecież nawet z nimi nie mieszkał, nie interesował się rodziną, a miał załatwiać pogrzeb?????? Inni bohaterzy również za mocno odrealnieni, tak jak sytuacje, które ich spotykają. Milicjant, który pilnuje rannego człowieka w samochodzie i nie orientuje się, ze to manekin?!
Nie podobało mi się również to, że autor usilnie i topornie wpychał w tekst PRL- owskie produkty, np. "w dwóch woreczkach po krówkach ze spółdzielni cukierniczej "Jedność"". Mam wrażenie, że Przemysław Koza bardzo chciał na każdym kroku przypomnieć w jakich czasach rozgrywa się akcja jego książki, ale mógł to zrobić bardziej naturalnie.
Cała powieść "Śpij, malutka" zgrzyta. Okładka ma się nijak do historii. Tekst czyta się opornie, brak jej lekkości, dynamizmu, spektakularnych zwrotów akcji. Biorę to na karb braku doświadczenia i niecierpliwości.
Reasumując, książkę Przemysława Kozy można przeczytać w jedno popołudnie, o ile przymknie się oko na pewne niedociągnięcia. Praca czyni mistrza i wierzę, że kolejne dzieła autora będą coraz lepsze.
aleksandrowemysli.blogspot.com
Śpij, malutka Przemysław Koza
6,3
Józef Krzepicki to milicjant jakich wielu – jako komendant nie robi szczególnej kariery w swoim malutkim miasteczku, na co dzień boryka się z problemami małżeńskimi, a jego pierwszą i najważniejszą kochanką jest wódka, z którą na schadzki spotyka się nader często. Pewnego wieczora ginie córka Krzepickiego; choć przyczyna tego stanu szybko zostaje ustalona, on sam nie wierzy w odgórne wyjaśnienia i postanawia na własną rękę szukać sprawcy. Robi to nadal, gdy osoby związane ze sprawą stają przed realnym zagrożeniem życia…
Brzmi ciekawie, prawda? Niestety – bohater nie jest skonstruowany perfekcyjnie. Choć okładkowy opis sugeruje opowieść o ojcu opętanym żądzą zemsty, Krzepickiemu wiele brakuje w tej kwestii do ideału. Mimo że trudno odmówić mu determinacji, nie poświęca się sprawie całkowicie, a wódka i kobiety skutecznie odciągają jego uwagę w z goła inne rewiry. Przyznam, że jego niekonsekwencja momentami jest niesmaczna – w jednym momencie czytamy, że „nogi się ugięły pod pogrążonym w bólu rodzicem”, by za chwilę obserwować jego niezbyt skromne myśli co do kolejnej napotkanej kobiety.
W książce kuleje również wartkość akcji – zdecydowanie nie jest to żaden niezwykły kryminał. Tak naprawdę podczas lektury można się nieźle wynudzić, bo choć zagadka pozostaje zagadką do samego końca, nie ma tu parcia na jej rozwiązanie. Akcja toczy się sama sobie, działania Krzepickiego są chaotyczne i wciąż powtarzany jest schemat dnia kończącego się zalaniem w trupa. Niewiele jest tu urozmaiceń, nie pomagają nawet dodatkowe wątki związane z poszczególnymi kobietami komendanta. Tak naprawdę większość tekstu odarta jest z niezwykłości, akcji czy emocji.
Nie oceniam jednak tej książki całkiem negatywnie – dlaczego? Otóż w miarę postępów w lekturze odnalazłam w niej pewną niezwykłość, celowość literackich zabiegów. Gdy popatrzyłam na tekst jako na swego rodzaju satyrę na czasy PRL-u, wiele sytuacji stało się dla mnie jaśniejszych. Mamy tu do czynienia ze skrajnym wręcz przerysowaniem upadłego, dwulicowego, pożartego przez system społeczeństwa, w którym nie ma niemal żadnych pozytywnych cech. Komendant reprezentuje sobą cały moralny upadek, jaki tylko można zebrać w jednym człowieku, poza tym pokazany jest również na tle systemu – jako jednostka uwikłana w komunistyczne niuanse i szczeble kariery. Jest bohaterem przegranym, wykorzystanym, omamionym złudną wolnością i pod tym względem zdecydowanie może się podobać.
Do lektury tej książki zachęcił mnie opis – ciekawa wydała mi się kreacja ojca opętanego przez żądzę zemsty i spodziewałam się wnikliwej, psychologicznej analizy. Miałam nadzieję na głębię i fascynującą przygodę z ludzką psyche, jednak nic takiego nie miało miejsca. W zamian otrzymałam coś zupełnie innego i powiem szczerze, choć samą siebie tą tezą zadziwię – nie jestem z tej roszady jakoś bardzo niezadowolona. Jako satyra powieść sprawdza się nieźle – dzięki zabiegom hiperbolizacji zarówno tło, jak i postaci są przerysowane, charakterystyczne, złe. Powieść nie jest jednak dla każdego i właściwie nie wiem, komu konkretnie mogłabym ją polecić. Wiele osób może po prostu setnie się wynudzić.
------------------------------------------
http://czworgiem-oczu.blogspot.com/2014/10/przemysaw-koza-spij-malutka.html