Najnowsze artykuły
Artykuły
Świąteczny prezentownik, czyli pomysł na prezent. Reportaż, publicystyka, biografiaLubimyCzytać4Artykuły
Trzy książki jednego autora w top 10, w tym nowość na szczycie. Trendy listopada 2023Ewa Cieślik4Artykuły
Lecha Wilczka patrzenie na Simonę Kossak i puszczę. Patrzenie, które trwa w fotografiach i opowieściRemigiusz Koziński5Artykuły
Książki pod patronatem Lubimyczytać polecają się na MikołajkiLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edward Alfred Mierzwa

Znany jako: Edward MierzwaZnany jako: Edward Mierzwa, Edward Mierzwa
5
5,6/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,6/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
11 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma

2007
Historia historiografii. Tom II. Renesans - Oświecenie
Edward Alfred Mierzwa
7,3 z 4 ocen
9 czytelników 0 opinii
2007

2001
Anglia a Polska w okresie rewolucji purytańskiej i restauracji
Edward Alfred Mierzwa
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2001

1988
ANGLIA A POLSKA W EPOCE JANA III SOBIESKIEGO
Edward Alfred Mierzwa
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
1988

1986
Anglia a Polska w pierwszej połowie XVII w.
Edward Alfred Mierzwa
6,0 z 1 ocen
6 czytelników 1 opinia
1986
Najnowsze opinie o książkach autora
Anglia a Polska w pierwszej połowie XVII w. Edward Alfred Mierzwa 
6,0

Były takie czasy w polskiej historii, gdy historycy lubiący statystykę i liczby zajmowali się badaniami nad strukturą handlu dawnych wieków. Ciekawe na ile było to ucieczką od rzeczywistości komunistycznej, gdy ludzie byli bombardowani statystyką „węgla i stali” i przodująca rolą gospodarek państw socjalistycznych: ZSRR, PRL i NRD. Badania historyczno-ekonomiczne mogły być niezłą ostoją dla statystyków, którzy pragnęli czegoś innego niż uprawianie propagandy.
Książka z 1986 roku jest podzielona na dwie główne części. Pierwsza część dotyczy stosunków polsko angielskich I poł. XVII w. do czasu angielskiej wojny domowej (część opisowa). Druga część to omówienie angielskiego handlu bałtyckiego (część z dużą ilością tabel, statystyki i liczb).
W części pierwszej autor poświęca swą uwagę przede wszystkim misjom dyplomatów angielskich celem uzyskania przywilejów handlowych (w tym w Danii, Persji, Indiach itd),pośrednictwu w rozmowach pokojowych w Altmarku i w Sztumskiej Wsi (można dużo więcej poczytać o tym w książce „Francja wobec Polski w dobie wojny trzydziestoletniej (1618-1648)” ale z punktu widzenia innego rozjemcy Francji). Co zaskakujące Anglia była w pierwszym dwudziestoleciu (a wobec Polski nawet trzydziestoleciu) XVII wieku dużo bardziej pozytywnie nastawiona do katolickiej części Europy. Zbliżenie z Hiszpanią, znaczne interesy z Polską powodowały, że Anglia przez długi czas stawiała raczej na sojusze z państwami katolickimi. Wyrazem tego poparcia były prośby wobec Turcji o zakończenie wojny Chocimskiej 1620-21 czy plany mariażu z Hiszpanią (nie udana misja Buckinghama),a nawet wsparcia ich przeciwko Holendrom. Autor sugeruje, że polityka angielskiego króla była dość rozsądna i gdyby tylko powiodła się mogła ograniczyć wojny europejskie (w tym wojnę trzydziestoletnią). Ponieważ jednak poniosła fiasko – kupcy i protestanci jeszcze bardziej jednoczyli się wobec poczynań królewskich.
Jeśli chodzi o załamanie się tej polityki zbliżenia do Polski, to wynikało wg autora z dwóch przyczyn: wojny pruskiej (która odcięła handel z Polską, zniszczyła pozycję Elbląga – miasta opanowanego przez angielskie kupiectwo, cła gdańskie i nieprzychylna postawa tego miasta dopełniły degradacji) oraz braku woli porozumienia ze strony polskiej (Władysław IV zbliżenie chciał wykorzystać do ataku na Szwecję i odzyskanie korony) . Między wierszami można zauważyć, że autor sugeruje brak rozeznania w handlu naszej sceny politycznej. Ściślejsze związanie Anglii z naszym rynkiem, poprzez różnego rodzaju ulgi czy koncesje mogło utrzymać przy Polsce odległego, ale jednak sojusznika. Mogło też nieco dłużej utrzymać pomyślność gospodarczą naszego kraju. Brak zgody na postulaty angielskie spowodował (choć z pewnością nie tylko to) powolny odpływ kupców, spadek znaczenia Gdańska na Bałtyku, a wzrost znaczenia handlu ze Szwecją i Rosją (w tym portów: Sztokholm, Ryga, Rewel – handel Litewski płynący przez Rygę wzbogacał tym samym Szwedów).
Część druga zawiera dane o różnego rodzaju towarach transportowanych na i z Bałtyku. Autor cały czas porównuje dane handlu angielskiego z holenderskim (dużo większe liczby u Holendrów, ale byli oni również pośrednikami handlu do Anglii). Prym w handlu z Bałtykiem wiodły Londyn, Hull i Newcastle. Ale jak wskazują różnego rodzaju podawane liczby i zestawienia, handel bałtycki stanowił ok. 10 % obrotów Londynu (nie był więc to kierunek „życia i śmierci” Anglii, ale był strategiczny jeśli chodzi o budownictwo okrętowe).
Najbardziej porażająca (jeśli użyć słów często powtarzanych przez pewnego ministra czy szeregowego posła) jest w tej książce tabelka ze strony 168. Dotyczy ona liczby statków angielskich wracających z Bałtyku przez Sund z poszczególnych portów. Zawiera ona dane z całego XVII wieku. O ile na początku wieku (1600-1609) to z portów polskich wracano najczęściej (72 % Gdańsk i Elbląg + 24 % z Prus Książęcych, 1,4 % Kurlandia i Inflanty, 1,3 % Szwecja i Finlandia) to w jego trakcie następuje powolne osłabienie na rzecz północy by pod koniec wieku (1690-1699) liczby te wynosiły (Gdańsk Elbląg 9,7 %, Prusy Książęce 11,8 %, Kurlandia i Inflanty 42,2 %, Szwecja i Finlandia 33,9%). Dane z ostatniego portu na Bałtyku to jeszcze nie wyrocznia, bo z pewnością wiele statków pływało po kilku portach, ale liczby pokazują wzrost znaczenia handlu z portami północy i wzrost zapotrzebowania na towary szwedzkie, a także olbrzymi spadek wobec tych z Polski.
Warto przejrzeć też ok. 40 stron przypisów, gdzie autor podaje sporo ciekawych, uzupełniających informacji. Np. ciekawy jest przypis o liczbie dyplomatów angielskich w poszczególnych krajach (głównie pilnujących handlu),w zestawieniu z naszą służbą dyplomatyczną – w zasadzie braku stałej służby. Odosobnienie w wielu momentach historycznych i bycie ogrywanym przy niemal każdym traktacie rozejmowym czy pokojowym – pewnie w równym stopniu ważyło na naszym upadku co braki ustrojowe i zastój gospodarczy. Albo inaczej – elekcyjność tronu nie sprzyjała posiadaniu stałej i propaństwowej służby dyplomatycznej.