Literackie śniadania: co mówią o bohaterach książek

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
20.03.2013

Od jajka na miękko Jamesa Bonda po "metapsychiczną kotwicę" Huntera S. Thompsona - śniadania zjadane przez postaci literackie. Fascynujący temat powszechnie ignorowany przez badaczy literatury. Czy słusznie?

Literackie śniadania: co mówią o bohaterach książek

Śniadanie, ten najważniejszy posiłek dnia, jest celebrowany przez wielu bohaterów książek, przez innych zbywany wzruszeniem ramion i uważany za mało istotny. Tę ostatnią postawę reprezentują również najczęściej literaturoznawcy. Jednak czy mają słuszność? W końcu śniadania - czy to te wybierane przez nas, czy przez postaci literackie - wiele zdradzają o charakterach wybierających je osób.

Wiele śniadań literackich odbywa się, tak jak wizyty bohaterów w toalecie czy drapanie się po kolanie, poza kadrem. Ale to nie znaczy, że się nie zdarzają. Amerykańska poetka, Anne Sexton, powiedziała raz, że śniadanie to "najseksowniejszy posiłek dnia". To tak jakby powiedziała, że to jedna z tych rzeczy, o których się nie rozmawia.

Zatem gdy jest już opisywane w książce, najczęściej coś oznacza. Zazwyczaj autor stara się w ten sposób zakomunikować jakąś prawdę o swojej postaci. Ze wszystkich posiłków zjadanych każdego dnia śniadanie jest zdecydowanie tym najbardziej opartym na przyzwyczajeniach. Jest to najczęściej rutyna tak powtarzalna, że Hunter S. Thompson nazywa je "metapsychiczną kotwicą" - jeśli ktoś dziś na śniadanie zjadł tost z dżemem, to prawie pewne jest, że jadł tost z dżemem wczoraj i przedwczoraj i zje go również jutro rano. W przypadku Thompsona śniadanie składało się z

"czterech krwawych mary, dwóch grapefruitów, dzbanka kawy, birmańskich naleśników, pół kilo kiełbasy, bekonu i posiekanej wołowiny z chilli".

Śniadanie jest barometrem normalności. To posiłek, który najwięcej zdradza o spożywającej go osobie. Na przykład? W 50 rozdziale Moby Dicka (zatytułowanego "Śniadanie"), Melville opisuje poranną scenę w barze wielorybników, którzy "unikają kawy i ciepłych bułeczek" - barbarzyństwo! - za to "skłaniają się ku stekom, i to krwistym". A w Hobbicie Tolkien odsłania wiele o naturze porządnych hobbitów, gdy Bilbo Baggins zjada z apetytem drugie śniadanie - rutynę tę kontynuuje zresztą przez całą książkę.

Metodyczne przygotowywanie śniadań zazwyczaj jest oznaką skłonności do przemocy, jest udomowioną przeciwwagą do brutalności reprezentowanej na zewnątrz. James Bond to śniadaniowy pedant - śniadanie to jego ulubiony posiłek dnia. W Pozdrowieniach z Rosji łączy

"bardzo mocną kawę z De Bry z New Oxford Street, parzy ją w amerykańskim chemeksie, a następnie wypija jej dwie duże filiżanki, czarnej i bez cukru".

Poza tym zjada nakrapiane brązowe jajko z francuskiej fermy, które gotuje dokładnie przez 3,5 minuty ("bawi go myśl o tym, że istnieje coś takiego jak doskonałe jajko na miękko"). Jajku towarzyszy zawsze gruboziarnisty chleb, konfitury i "głęboko żółty miód z Jersey". Tak dopracowany posiłek każe Mirandzie Frost podsumować go: "Wiem o tobie wszystko. Seks na kolację, śmierć na śniadanie. Ten układ nie sprawdzi się ze mną".

Nie tylko Bond wybiera takie precyzyjnie skomponowane śniadania. Również Patrick Bateman, bankier z American Psycho Breta Eastona Ellisa, przejawia psychopatyczne tendencje, gdy szykuje sobie śniadanie (a później morduje siedem osób):

"Stojąc przy wyspie w kuchni zjadam owoc kiwi i plasterek japońskiej jabłko-gruszki (sztuka kosztuje 4 dolary). Sięgam po muffina i po ziołową, bezkofeinową herbatę. Zjadam połowę podgrzanego w mikrofalówce muffina posmarowanego odrobiną jabłkowego masła".

 W Ulissesie James Joyce raportuje o każdej czynności wykonanej przez Leopolda Blooma danego dnia, również o tych, które najczęściej pozostają "poza kadrem", jak wizyty w toalecie. Opowiada też o wyprawie po "wewnętrzne organy bestii i ptactwa", które nasyciłyby jego rozbuchany poranny apetyt.

Inne jednoskładnikowe śniadanie opisuje Albert Camus w Obcym. Meursault demonstracyjnie stawia czoło beznadziejności egzystencji: "Smażę parę jajek i zjadam je prosto z patelni".

Śniadanie to nie miłość, nie wojna, nie śmierć, nie życie. To nie jeden z największych tematów literatury. Lecz wciąż istnieje tam, gdzieś w ich tle, opowiada o codzienności i o ludzkich doświadczeniach. Jak to ujął J B Priestley:

"Planujemy, harujemy, cierpimy - w nadziei na co? Na wielbłąda obładowanego oczkami bożków? Na imperium azjatyckie? Na wycieczkę na księżyc? Nie, nie, nie. Po prostu po to, by obudzić się na czas, by poczuć zapach kawy, bekonu i jajek".  


Zdjęcie przedstawiające Huntera S. Thompsona pochodzi z wikipedii. 


komentarze [6]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
isabelle142 21.03.2013 14:38
Czytelniczka

Kiedy przeczytałam słowa 'literackie śniadania' od razu stanęła mi przed oczami scena z 'Procesu', kiedy głównemu bohaterowi zjedzono śniadanie :p

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mateusz Cioch 20.03.2013 18:09
Czytelnik

Wieniedikt Jerofiejew w "Zapiskach psychopaty":
"Z nadejściem zmierzchu pozwolić sobie na lekkie śniadanie: 500 g żygulewskiego piwa, 250 g czarnego chleba i dwa papierosy (w piątki: 250 g wódki, litr piwa i dodatkowo do chleba rybny delikates). W czasie śniadania obserwować ciemnienie nieba, rozmyślać o formach zarządzania, równomiernie oddychać."

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
20.03.2013 17:43
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

allison 20.03.2013 16:16
Czytelniczka

Śniadań na pewno nie ignorują bohaterowie powieści P. Shaw. Australijscy ranczerzy nie żałują sobie od rana wielkich steków, smażonych ziemniaków, jajecznicy, świeżego chleba i solidnej porcji ciasta. Zjadają to wszystko w ogromnych ilościach, ale nic dziwnego, bo często następny posiłek czekał na nich dopiero wieczorem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Arnika 20.03.2013 14:29
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Rzeczywiście, interesujący temat i skandalicznie wręcz zaniedbany. Moim zdaniem wszystkie te czynności odbywające się "poza kadrem", nie tylko śniadanie, dają lepszy obraz postaci literackiej. Bohater staje się przez to jakby bardziej realny, a i my czujemy się lepiej, wiedząc, że pod tym względem jest podobny do nas, tzn. musi zjeść, od czasu do czasu pójść do toalety etc....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Joanna Janowicz 20.03.2013 13:57
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post