rozwiń zwiń

Lubimy czytać powieści, w których nic nie jest tym, czym się wydaje. „Żona“ Shalini Boland

LubimyCzytać LubimyCzytać
13.06.2022

Rozmawiamy z Shalini Boland, autorką „Żony”, „Sekretu matki” i innych poczytnych thrillerów psychologicznych. Pierwsze powieści wydała sama po tym, jak trzydziestu agentów i wydawców wysłało jej listy odmowne, dziś ma świetny kontrakt wydawniczy i miliony wiernych czytelników.

Lubimy czytać powieści, w których nic nie jest tym, czym się wydaje. „Żona“ Shalini Boland

[Opis wydawcy] To miał być najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Ubrana w piękną białą suknię Zoe siedziała w pokoju hotelowym, nie mogąc doczekać się chwili, kiedy miły i przystojny Toby zostanie jej mężem. I nagle pustka. Rodzina uznała, że straciła przytomność z powodu nadmiaru emocji. Ale dlaczego niczego nie pamiętała? Co takiego wydarzyło w tym krótkim czasie? Po dziesięciu latach Toby i Zoe mają dwoje ślicznych dzieci i wiodą szczęśliwe życie. Z okazji rocznicy ślubu planują przyjęcie dla rodziny i przyjaciół. Wysłali już zaproszenia i wybrali menu. Myśl o powrocie do hotelu, w którym się pobrali, wprawia oboje w ekscytację. Ale im bliżej uroczystości, tym bardziej staje się jasne, że nie wszyscy wyczekują jej z taką samą niecierpliwością. Zoe przyłapuje Toby’ego na kłamstwie. Najlepsza przyjaciółka unika z nią kontaktu. W dodatku ktoś rozpowszechnia plotki, które mogą doprowadzić do odwołania imprezy. Zoe utwierdza się w swoich podejrzeniach, że ​​najbliżsi coś przed nią ukrywają. Ale czy jest gotowa, aby poznać prawdę, która może zniszczyć wszystko, co dla niej najdroższe?

Marta Bartosik: Do tej pory sprzedano prawie 2 miliony książek Shalini Boland. Kosmiczne osiągnięcie! Jak pani to zrobiła?

Shalini BolandDziękuję. Szczerze powiedziawszy, sama nie wiem! Myślę, że to połączenie determinacji, ciężkiej pracy, szczęścia i pisania od serca w nadziei, że uda się nawiązać dobry kontakt z czytelnikami.

Zaczynała pani jako wokalistka i autorka tekstów piosenek w Universal Music, a potem zajęła się pisaniem książek. Dlaczego zrezygnowała pani z kariery muzycznej?

Świetnie się bawiłam, pracując w tej branży. Poznałam wielu ciekawych i utalentowanych ludzi, ale nie odniosłam prawdziwego sukcesu. Wycofałam się, żeby skupić się na rodzinie, którą właśnie założyłam, pomyślałam, że to właśnie jest to. Minęło kilka lat, aż uświadomiłam sobie, że chociaż lubiłam pracę na pół etatu i zajmowanie się w domu dziećmi, to tęskniłam za kreatywnością z czasów Universal Music. Dla własnej przyjemności zaczęłam pisać powieści. Potrzebowałam jednak kolejnych kilku lat, zanim własnym sumptem wydawałam dwie z nich. W międzyczasie odmówiło mi około trzydziestu agentów literackich i wydawców. Byłam więc zaskoczona, że te dwie książki zaczęły się sprzedawać i generowały całkiem przyzwoity dochód. Rozbudowałam je w serie i zdobyłam jeszcze stosunkowo niewielką, ale lojalną rzeszę wiernych czytelników. Potem przyszedł czas na thrillery psychologiczne i wtedy moja pisarska kariera nabrała rozmachu. W końcu w 2017 roku podpisałam pierwszą „prawdziwą” umowę wydawniczą z brytyjskim wydawnictwem Bookcouture.

Co za thriller! Zarwałam dla niego noc!

Goodreads

Jest pani autorką serii science fiction i fantasy, powieści z czasów II wojny światowej i thrillerów psychologicznych. To spory rozrzut gatunkowy.

Thrillery na początku w ogóle mnie nie interesowały. Tworzyłam science fiction i fantasy, ponieważ były to gatunki, które sama lubiłam czytać. Pewnego dnia wpadłam na pomysł zaskakującego zwrotu akcji jako zakończenia powieści i było dla mnie oczywiste, że to musi być thriller psychologiczny. Cóż, pomyślałem, że spróbuję. Kosztowało mnie to sporo nerwów, bo musiałam odejść od tego, w czym byłam dobra, nie mając pewności, jak odnajdę się w nowym gatunku. Ale zaczęłam pisać, a pomysły napływały jeden po drugim i tak udało mi się napisać i wydać „The Girl from the Sea” w zaledwie cztery miesiące. Każda minuta pracy nad tą książką była dla mnie przyjemnością. Myślę, że atrakcyjność thrillerów psychologicznych bierze się stąd, że lubimy czytać powieści, w których nic nie jest tym, czym się wydaje. Uwielbiamy powolny rozwój akcji i stopniowanie napięcia. Jako czytelnicy możemy wcielić się w rolę detektywa, odgadując, co naprawdę się dzieje, albo też dać się w wciągnąć kłamstwu i pozwolić, żeby zaskoczył nas zwrot akcji.

„Żona” jest drugim po „Sekrecie matki” thrillerem pani autorstwa, który ukazuje się w Polsce. Czego czytelnicy mogą się po niej spodziewać?

Fabuła rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Na samym początku poznajemy Zoe, która mdleje w dniu swojego ślubu. Kiedy odzyskuje przytomność, czuje, że coś jest nie tak, ale nie wie co. Dziesięć lat później planuje przyjęcie z okazji rocznicy ślubu dokładnie w tym miejscu, w którym wyszła za mąż, a to przywołuje niechciane wspomnienia. Zoe zaczyna się zastanawiać, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. Czytelnicy mogą spodziewać się wątków związanych z zaginionymi osobami, toksyczną przyjaźnią, rodzinnym dramatem, utratą pamięci, a po drodze kilku mrocznych zwrotów akcji.

Od czego zaczęła się ta powieść? Jaki był bazowy element?

Od sceny otwierającej, zawsze od tego zaczynam. Lubię, gdy na początku pojawia się jakieś intrygujące wydarzenie albo postać. A śluby i wesela to wielkie uroczystości, więc pomyślałam, że omdlenie panny młodej w tym wielkim dniu może być ciekawym motywem. A jeśli w tym czasie wydarzyło się coś złego? Coś, czego bohaterka nie jest w stanie sobie przypomnieć?

Czy kończąc pierwszą stronę lub pierwszy rozdział, zna pani już zakończenie?

Zawsze wszystko planuję. Zaczynam od pomysłu na pierwszą scenę, obmyślam fabułę i opracowuję zarys każdego rozdziału. Dopiero potem zaczynam pisać. Oczywiście, w trakcie pracy nad książką wszystko może się zmienić – kształtują się osobowości bohaterów, a sceneria staje się bardziej realna. Uważam jednak, że przygotowanie planu daje mi pewność, że mam określone zakończenie. I pomaga też w dotrzymaniu ustalonych terminów!

Niesamowita, ekscytująca książka! Uzależnia od pierwszej strony… I jeszcze ten niezwykły zwrot akcji na końcu!

Books on the Bookshelf

Czy to oznacza, że zawsze pisze pani linearnie, strona po stronie, rozdział po rozdziale?

Zazwyczaj tak. Ale jeśli któryś rozdział sprawia mi kłopot, zostawiam go i wracam do niego później. Akcja „Żony”, jak już wspominałam, rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Uznałam zatem, że najpierw skonstruuję jedną linię wydarzeń, a potem drugą.

Mając w pamięci rozpoczynającą powieść scenę ślubu, chciałabym spytać o pani ślub. Jaki był ten dzień? Praca nad „Żoną” przywołała wspomnienia?

To był zupełnie inny dzień niż w przypadku Zoe. Mój narzeczony Pete i ja byliśmy młodzi, nie mieliśmy dużo pieniędzy, więc nasz ślub był skromny i cichy. Bez druhen, ekstrawaganckich samochodów czy eskluzywnego lokalu na weselne przyjęcie. Pobraliśmy się w urzędzie stanu cywilnego. Na początku puszczono nam piosenkę: „If You Leave Me Now”. Bardziej nieadekwatnie nie mogli wybrać. Dostaliśmy ataku śmiechu i długo nie mogliśmy się uspokoić. Ale co gorsza, minęło parę chwil, a żaden z naszych przyjaciół się nie pojawił. Urzędnik nalegał, aby zacząć ceremonię, a sala nadal świeciła pustkami. Wtedy moja mama uprosiła go, żeby poczekał, aż ona sprawdzi, co się dzieje. Kilka minut później wróciła z tłumem gości, którzy czekali przed wejściem, nie wiedząc dokąd się udać. Dzięki Bogu, inaczej pobralibyśmy się bez gości. Reszta dnia przebiegła już bez niespodzianek – świeciło słońce i wszyscy świetnie się bawili. Nie zemdlałam jak Zoe i obyło się bez morderstw (przynajmniej ja nic o tym nie wiem!). W tym roku świętujemy dwudziestą piątą rocznicę naszego ślubu…

Gratulacje! To piękna rocznica. Niech kolejne lata przyniosą pani wiele osobistego szczęścia i sukcesów pisarskich.

Dziękuję!

O tym jak ważne jest dla pani życie rodzinne, świadczą choćby tytuły – „Żona”, „Sekret matki”, „The Other Daughter”, „The Silent Sister”, „The Family Holiday”. Dlaczego rodzina jest tak bardzo panią inspiruje w pisaniu thrillerów?

Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Mój tata odszedł, gdy miałam trzynaście lat i ta strata ukształtowała mnie jako osobę. Uświadomiłam sobie, że wszystko jest ulotne. Że nic nie trwa wiecznie i trzeba kochać ludzi. Pisząc, badam swoje lęki, wszystkie najgorsze rzeczy, które mogą przydarzyć się w życiu – toksyczne przyjaźnie, zdradę, śmierć, sekrety, kłamstwa. Pisanie o tym oczyszcza. Sprawia, że ​​doceniam to, co mam.

Jakiś czas temu Kristen Anne Bell, przygotowując się do roli w serialu na Netfliksie, sięgnęła po „Żonę”. Chciałaby pani, żeby na podstawie którejś z pani powieści powstał kiedyś serial?

Absolutnie tak! Byłoby wspaniale. Zresztą zdarzyło się już kilka nieudanych prób. Kupiono, na przykład, prawa do „The Millionaire’s Wife”, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Myślę, że „Sekret matki”, „Żona” lub „The Family Holiday” byłyby dobrym materiałem na serial telewizyjny. Tyle w nich intryg, dramatów i zaskakujących zwrotów akcji. Może pewnego dnia...

Shalini Boland – brytyjska pisarka, wokalistka i autorka piosenek. Jej thrillery psychologiczne regularnie zajmują najwyższe pozycje na listach bestsellerów. Mieszka w Dorset wraz z mężem oraz dwójką dzieci. Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazały się „Sekret matki” i „Żona”.

Przeczytaj fragment książki:

Żona

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Żona” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 13.06.2022 16:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post