„Znajdziesz mnie w cieniu guayacan” – opowieść o pokoleniu, które wyrosło na gruzach wojny

LubimyCzytać LubimyCzytać
26.01.2022

Kiedy kilka lat temu wpadły w moje ręce pierwsze powieści Zbigniewa Zborowskiego, wiedziałam, że o tym autorze będzie jeszcze głośno. Intuicja mnie nie zawiodła – pierwsza część historycznej sagi „Spotkajmy się zanim przyjdzie zima” zrobiła furorę wśród czytelników tego gatunku, a autorski zabieg pozostawienia pewnych wątków wciąż otwartych spowodował wielki niedosyt. W sieci zawrzało. Fani powieści niecierpliwie oczekiwali na ciąg dalszy pasjonującej historii i wreszcie nadszedł ten moment. Pełna wzruszeń i emocji kontynuacja świetnie przyjętej opowieści o losach trzech rodzin – Zaporewiczów, Młynarskich oraz de Ville właśnie ma swoją premierę.

„Znajdziesz mnie w cieniu guayacan” – opowieść o pokoleniu, które wyrosło na gruzach wojny

[Opis wydawcy] Poznaj dalsze losy bohaterów książki „Spotkajmy się zanim przyjdzie zima”. Dwie połówki starej carskiej monety odnajdują się w ogarniętej powstańczym piekłem Warszawie, by chwilę potem znów się rozdzielić, miotane wojenną zawieruchą po całym świecie… Tuż po II wojnie światowej Marianne de Ville, przebywająca w Maroku, tęskni za ukochanym gestapowcem, który uciekł do Argentyny. W Polsce komunistyczna bezpieka tropi zawzięcie Zosię Zaporewicz i Adama Woleckiego. Tylko jedna osoba jest w stanie połączyć wszystkie te historie i zjednoczyć ze sobą połówki monety. Monika Wilczyńska, matka, której odebrano dziecko, kobieta, która nie pamięta swojej przeszłości, samotna, narażona na śmiertelne niebezpieczeństwo, rzucona z bezpiecznej Warszawy w sam środek slumsów Mexico City. Musi walczyć o swoją uprowadzoną córeczkę, przy okazji zbliżając się do wyjaśnienia liczącej 160 lat tajemnicy.

Zacznijmy od tego, że przed Zborowskim stało nie lada wyzwanie – po pierwsze utrzymać poziom i dynamikę pierwszej części sagi, po drugie sprostać oczekiwaniom czytelników, którzy zachwycili się powieścią. Wszystko wskazuje na to, że autor doskonale sobie poradził i wciąż świetnie czuje się w historii ze złotą monetą w tle. W drugim tomie coraz bardziej zbliżamy się do obecnych czasów, a autor sprawnie splata wątek współczesny z historycznym. Z uporem maniaka gmatwa już i tak zawiłe losy głównych bohaterów. Krótkie i dynamiczne rozdziały dają czytelnikowi poczucie płynnej akcji, a fascynująca podróż przez kolejne epoki i różne strony świata, powoduje, że książkę, pomimo objętości, czyta się jednym tchem. Dokąd tym razem zaprowadzą nas potomkowie trzech rodzin, od których zaczęła się ta wciągająca historia?

Spadkobiercy złotej monety

Najnowszą powieść otwiera kontynuacja historii Moniki Wilczyńskiej, której życie przypomina kadr z dobrego sensacyjnego filmu. Kobieta usiłuje odnaleźć swojego męża, który uprowadził i wywiózł do Meksyku ich córkę. Policja ma jednak związane ręce, wszak mąż wciąż posiada pełnię praw rodzicielskich. Wilczyńska z pomocą komisarza Igora Nowaka organizuje wylot do Ameryki, by tam na miejscu prowadzić poszukiwania swojego dziecka. Samotna podróż do kraju, w którym policja ma niewiele do powiedzenia a faktyczną władzę sprawują narkotykowe kartele, bardzo szybko okaże się fatalnym w skutkach pomysłem. Sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót a bohaterka ponownie będzie musiała się zastanowić, kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem.

Ale wróćmy do początku, czyli do wydarzeń jakie mają miejsce w Warszawie w 1944 roku. Powstanie Warszawskie chyli się ku upadkowi. Adam Wolecki, Zosia Zaporewicz i Frank de Ville podejmują ostatnią próbę ucieczki przed kulami wroga. Sytuacja jest dramatyczna, ryzykując życiem próbują przedostać się na drugi brzeg Wisły. Ostatkiem sił Zosia przekazuje Adamowi połówkę złotej monety, która od lat krąży pomiędzy członkami ich rodzin. Ucieczkę bohaterów przerywa atak pocisków z ręcznych moździerzy, który rozdziela tę trójkę. Tym samym autor rozpoczyna wielowątkową powieść, pełną emocji i wzruszeń. Po mistrzowsku splata ze sobą poszczególne wątki i postaci nie tracąc jednak z oczu motywu przewodniego, jakim jest miłość. To ona jest motorem napędowym fabuły, to od niej wszystko się zaczęło. To jej symbolem są krążące przez kolejne pokolenia dwie połówki złotej monety. Nie można jej zignorować, ta emocja jest tak potężna, że będzie łączyć, a innym razem dzielić. Jak przyznaje w wywiadach Zbigniew Zborowski, bardzo polubił konwencję łączenia bohaterów i przeskakiwania pomiędzy wydarzeniami. Osobiście mocno wierzy, że życie zdeterminowane jest nie tylko przez decyzje, które podjęliśmy lata temu, ale także przez wybory naszych przodków. I trudno nie przyznać mu racji, kiedy zagłębiając się w historię Adama, Zosi i Franka możemy obserwować, w jaki sposób ich działania wpłynęły na życie następnych pokoleń. Dramatyczne wydarzenia jednych bohaterów wzmacniają, innych osłabiają. Postaci Zborowskiego są wielowymiarowe i zmieniają się na przestrzeni lat pod wpływem życiowych doświadczeń. Autor kreuje bohaterów z krwi i kości, wyrazistych, choć nie wolnych od popełniania błędów. Warto przyjrzeć się szczególnie kobiecym postaciom – Zofii, Maszy, Mariannie czy Annie i Monice, które wielokrotnie pokazują siłę i niezłomny charakter.

Jest taki rodzaj książek, które bardzo lubię. To te, które obiecują dobrą rozrywkę i rzeczywiście jej dostarczają. Sprawiają, że czytelnik z wypiekami na twarzy przerzuca kolejne strony i zarywa noc, by dowiedzieć się, dokąd to wszystko zmierza. I choć mogłyby na tym poprzestać, mają w sobie coś więcej. Do takich powieści zalicza się „Spotkajmy się, kiedy przyjdzie zima” jak również „Znajdziesz mnie w cieniu guayacan” Zbigniewa Zborowskiego. Tym „czymś więcej” jest prosty i elegancki język narracji, wnikliwy obraz ludzkiej psychiki, a przede wszystkim doskonała znajomość historii i umiejętność opowiadania o niej w ciekawy sposób.

Kasia Bulicz-Kasprzak, autorka m.in. „Sagi wiejskiej”

Niespokojne czasy

„Znajdziesz mnie w cieniu guayacan” to nie tylko ciekawa historia oparta na faktach historycznych, to przede wszystkim szeroki przegląd niespokojnych lat dwudziestego wieku, które obfitowały w przełomowe wydarzenia o wielkim znaczeniu zarówno dla naszego kraju, jak i dla świata. Bardzo dużo działo się na gruncie politycznym, gospodarczym i obyczajowym, co oczywiście świetnie wykorzystał autor, rozbudowując przekonujące i sugestywne tło dla fikcyjnych wydarzeń. Czytając powieść, udajemy się w podróż w głąb polskiej historii. Oczami bohaterów obserwujemy podnoszenie się kraju z gruzów drugiej wojny światowej, by za chwilę płynnie przejść do siermiężnych czasów Gomułki. Pokolenie Anny i Grzegorza będzie zaś wkraczało w dorosłość w dekadzie Gierka, by po latach przeżywać dramat stanu wojennego. Jednak Zbigniew Zborowski nie byłby sobą, gdyby fabułę powieści osadził tylko w granicach Polski. W ślad za bohaterami udajemy się w arcyciekawą podróż po świecie. Będziemy uczestnikami wydarzeń, do których dojdzie w Maroko, Indochinach Francuskich, ZSRR, Algierii Francuskiej, Chinach, Argentynie, Meksyku, Paryżu, Wietnamie, a nawet w Stanach Zjednoczonych. Na szczególną uwagę zasługuje również research, któremu autor poświęcił niemal tyle samo czasu, co pisaniu książki. Dzięki żmudnej pracy Zborowski z niezwykłą dokładnością odmalował między innymi smutny obraz miast i wsi zniszczonych przez wichry wojny. Obserwujemy, jak na gruzach spalonych kamienic próbuje stanąć na nogi osłabiony kraj, w którym sytuacja jest trudna i wciąż niestabilna a przez miasta przewalają się tłumy przesiedleńców. Na kartach powieści oglądamy powojenny Wrocław, w którym ponownie splatają się losy Adama, Zosi i Franka.

Trasę z Legnicy pokonali szybko, ale kiedy wjechali do Wrocławia, omal się nie zgubili. Miasto było zburzone i spowite ciemnością. Prądu nadal nie przywrócono, nie było więc blasku ulicznych latarń ani poświaty z witryn czy okien. Żółte paski światła z ich służbowego dżipa willysa i ciężarówki studebaker wydobywały z mroku zwały cegieł, wraki wypalonych pojazdów, stadka szczurów umykających spod kół. Niemieckie nazwy ulic już zdjęto, polskich jeszcze nikt nie namalował. Bladź! Jak tu znaleźć drogę w tym labiryncie gruzu i potrzaskanych kamienic?

Zbigniew Zborowski, „Znajdziesz mnie w cieniu guayacan”

Z kolei z dorosłą już córką Zosi – Anną, udamy się na historyczny koncert zespołu Rolling Stones, który odbył się w Warszawie, w 1967 roku. Jak podają źródła, trzynastego kwietnia świat dla wielu młodych ludzi w Polsce się zatrzymał i choć sam koncert niczego nie zmienił, to jednak pokazał ludziom, jak można żyć. Zborowski świetnie oddał atmosferę tamtego dnia.

Pierwszy raz była świadkiem, że ktoś sprzeciwił się wszechwładnej władzy ludowej!
I can’t get no satisfaction – mimo słabego nagłośnienia Kongresówka aż się zatrzęsła. Tłum ryknął, niemal zagłuszając muzykę. Publiczność zerwała się z miejsc.
Cause I try and I try and I try and I try…
Ania poczuła, jakby w piersi rozbłysło jej światło. Jakby pękła skorupa ograniczająca ją przez całe życie. Jakby ktoś podał jej rękę, mówiąc: możesz być taka, jaka chcesz. Nic nie musisz.
…and the man come on the radio,
He’s tellin’ me more and more about some useless information…
Dała się ponieść tej fali. Skoczyła, wyciągnęła ramiona, krzyczała ile sił w płucach. Inni zachowywali się tak samo, a kręcący się po sali tajniacy i partyjni oficjele – których zadaniem było przywoływanie do porządku i udzielanie reprymendy za zbyt emocjonalne zachowanie – nie byli już w stanie tego zatrzymać.
No satisfaction. No satisfaction.

Zbigniew Zborowski, „Znajdziesz mnie w cieniu guayacan”

Kontynuacja historii pewnej monety przepołowionej przez parę kochanków pokaże, jak bardzo przewrotne może być życie. Kolejne pokolenie połączone swoistym talizmanem będzie bohaterami historii, która mogła wydarzyć się naprawdę. Dobrze osadzona w czasoprzestrzeni fabuła oraz wyraziste postacie to już znak rozpoznawczy Zbigniewa Zborowskiego. Chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że fani tego autora mogą kupować kolejne książki w ciemno.

Zbigniew Zborowski (ur. 1966) – autor sag historycznych („Trzy odbicia w lustrze”, „Pąki lodowych róż”), kryminałów („Skaza”, „Kręgi”, „Głos przeszłości”) i thrillera science fiction („Nowy drapieżnik”). Przez wiele lat był reporterem – zbierając materiały do reportaży, zjeździł całą Polskę i kawałek świata, poznał wielu niezwykłych ludzi i ich historie. Te spotkania i sporządzone przy ich okazji notatki stanowią teraz bezcenne archiwum, z którego korzysta, przygotowując się do pisania kolejnych książek. Wraz z rodziną mieszka w Warszawie.

Przeczytaj fragment książki:

Znajdziesz mnie w cieniu guayacan

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Znajdziesz mnie w cieniu guayacan” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany.

[Basia Dorosz]


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 26.01.2022 10:01
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post