Wstydzę się, że nie przeczytałem: Maciej Parowski

Sebastian Frąckiewicz Sebastian Frąckiewicz
24.11.2013

(fot. archiwum Macieja Parowskiego)

Wstydzę się, że nie przeczytałem: Maciej Parowski

Maciej Parowski, krytyk, pisarz, wieloletni redaktor „Fantastyki” i „Nowej Fantastyki” przyznaje się do braku znajomości Tolkiena i do wielokrotnych, aczkolwiek nieudanych prób przebrnięcia przez „Nostromo” Josepha Conrada.

1. „Władca pierścieni” Tolkiena

Tolkien przyszedł do mnie zbyt późno. To była lektura, która trafiała do młodszego pokolenia. Oczywiście obejrzałem film, czytałem fragmenty, a także biografię Tolkiena, ale „Władcy Pierścieni” w całości nigdy. Nie urzekł mnie jego język, styl. Bardziej cenię Tolkiena jako badacza i eseistę. Być może stało się tak dlatego, że ten pokarm literacki oparty na kompensacji i przygodach grupy najlepszych przyjaciół, otrzymałem wcześniej w postaci „Winnetou” Maya i Trylogii Sienkiewicza, a gdy Tolkien ukazał się w Polsce, byłem już w tym wieku, w którym tego rodzaju witaminy nie są potrzebne. Ponawiałem próby, żeby się w Tolkienie jako pisarzu zakochać, ale nie udało się. Parę osób mojej generacji miało tak samo.

2. „Czarodziejska góra” Manna

Tomasz Mann nieodłącznie kojarzy mi się o ojcem, który również chorował na gruźlicę i była to dla niego ważna książka. Sporo mi o niej opowiadał. Porównywał doświadczenia i opisy chorób z Manna do swoich doświadczeń. Sam nigdy na gruźlicę nie chorowałem, a gdy przed trzydziestką byłem w szpitalu z innego powodu i miałbym czas Manna przeczytać, to jednak wybrałem „Mistrza i Małgorzatę” i „Sto lat samotności”. A czterdzieści lat później „Płomienie” Stanisława Brzozowskiego, bo miałem nadzieję, że mi to pomoże zrozumieć lewicę, to znaczy to do czego lewica się odwołuje, kiedy chce się wydać szlachetna.

3. „Nostromo” Conrada

Uwielbiam Josepha Conrada, byłem w młodości zafascynowany jego „Smugą cienia”, „Lordem Jimem” i eseistyką, przeczytałem też wiele innych jego tytułów, zwłaszcza politycznych („Tajny agent”, „W oczach Zachodu”). Ale „Nostromo”, choć jest uważana za genialną powieść i arcydzieło, była rzeczą, przez którą nie mogłem się przebić. Wiele było tych prób. Czytałem, że pisząc inną ważną książkę, „Murzyn z załogi Narcyza”, Conrad straszliwie męczył się nad początkiem, ale to akurat udało mi się pokonać. Może z „Nostromo” miał również ten problem, ale tym razem ja poległem.

Ciekawe, że najbardziej boli mnie nieprzeczytanie tych książek, o których już coś wiem. Wokół Manna rozgorzała u nas przed Sierpniem’80 dyskusja na temat postaw Naphty i Settembriniego, kibicowałem temu, nie znając „Czarodziejskiej Góry”. Z „Imienia Róży” Eco najbardziej lubię jego posłowie, reszta mnie zmogła. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś wybiorę się w długą podróż lub odetną mi na jakiś czas telewizor, to nadrobię te zaległości.

Bezwstydnie pytał: Sebastian Frąckiewicz

Ze wstydem odpowiadał: Maciej Parowski


Maciej Parowski – jedna z czołowych postaci polskiego fandomu. Obecnie redaktor naczelny „Czasu Fantastyki”. W latach 1992 – 2003 redaktor naczelny „Nowej Fantastyki”. Wcześniej  kierownik działu literatury polskiej „Fantastyki”. Ma na swoim koncie scenariusze komiksowe („Wiedźmin”, „Funky Kowal”), powieści („Twarzą ku ziemi”, „Burza”), a także tomy eseistyczne. Ostatnio wydał drugą część „Małp Pana Boga”, które stanowią zbiór jego publicystyki.

____________________________________________
Przeczytaj również:
Wstydzę się, że nie przeczytałam: Mariusz Szczygieł
Wstydzę się, że nie przeczytałam: Małgorzata Rejmer


komentarze [7]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bosy_Antek 01.12.2013 21:56
Autor

Tolkien niestety jak STAR WARS. Jak poznasz za późno, to może tylko śmieszyć...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 01.12.2013 09:24
Czytelnik

1. Rzeczywiście wstyd! Może nie dla każdego, w końcu nie wszystko jest dla wszystkich, ale jak się człowiek poważnie fantastyką zajmuje... Aż sobie wyobrazić nie mogę, jak można dzieła Mistrza nie przeczytać. Ale "oczywiście" film obejrzeć, więc zarysy fabuły się zna. Szkoda, że tylko zarysy. A i wymówka chyba kiepska, bo choć ja sama poznałam Tolkiena w dzieciństwie, obok...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ania 24.11.2013 14:29
Czytelniczka

Co do Tolkiena, to się nie dziwie. Ja co prawda przeczytałam, trochę z obowiązku, ale mi się nie podobało - za stara już byłam po prostu ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paweł 24.11.2013 14:12
Czytelnik

Najwyżej byłby "Wilk i zając", ale trzeba by ściemniać, że w ogólności jest to taki audiobook i też się liczy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mateusz Cioch 24.11.2013 11:39
Czytelnik

A to nie "Ulisses" jest na szczycie?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paweł 24.11.2013 11:03
Czytelnik

Ad.1 Tolkiena obłożono kiedyś pewnym przymusem i można zrozumieć zachowanie dystansu do tej świetności.

Ad.2 Mam wrażenie jakby Mann chciał dogonić Sienkiewicza na szczycie listy "zawstydzających" lektur.

Ad.3 Świetny przykład.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sebastian Frąckiewicz 24.11.2013 09:34
Czytelnik

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post