rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Całkowicie popieram opinię Maxa na temat tej książki, więc nie widzę powodu, żeby coś tu więcej pisać...

Całkowicie popieram opinię Maxa na temat tej książki, więc nie widzę powodu, żeby coś tu więcej pisać...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mnie jednak nie przekonała. Zakończyłem lekturę na 130. stronie...

Mnie jednak nie przekonała. Zakończyłem lekturę na 130. stronie...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem, czy powinienem oceniać, bo „wytrzymałem” tylko przez pierwszy rozdział. Jednak tak czy siak — nie polecam! I to wcale nie dlatego, że można to zaliczyć do gatunku political fiction. Ja nawet ten gatunek lubię, ale pod warunkiem, że spełnia jakieś standardy...

Nie wiem, czy powinienem oceniać, bo „wytrzymałem” tylko przez pierwszy rozdział. Jednak tak czy siak — nie polecam! I to wcale nie dlatego, że można to zaliczyć do gatunku political fiction. Ja nawet ten gatunek lubię, ale pod warunkiem, że spełnia jakieś standardy...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Droga do piekła — to solidna powtórka z tego okresu historii, który Rosjanie nazywają: Великая Отечественная война (Wielka Wojna Ojczyźniana — czyli ta część II wolny św. w której brał udział ZSRR). Ze Stalinem w roli głównej, oczywiście. Nie brak tu jednak wątków wykraczających poza te ramy. Do tego wielka ilość przypisów obejmujących biogramy polityków, przywódców wojskowych, agentów wywiadów i innych, a w tekście także obszerne (chwilami może nawet zbyt obszerne...) informacje statystyczne na temat liczebności poszczególnych formacji wojskowych i ich uzbrojenia. Ilość przytaczanych danych jest olbrzymia. Chwilami zastanawiałem się, w jaki sposób Autor do nich dotarł... Może nieco mylący jest tytuł, bo jak by nie patrzeć, to jednak Stalin tę wojnę wygrał — z żelazną konsekwencją realizując swoje plany (najpierw wyparcia Niemców z granic ZSRR, potem otoczenia z zachodu tych granic wianuszkiem satelickich i od niego uzależnionych krajów) i kompletnie nie licząc się z tym, ile one pochłoną ofiar. Była to więc raczej droga do zwycięstwa (choć okupiona mnóstwem niepotrzebnych ofiar) niż do piekła... Znajdziemy tu też mnóstwo informacji na temat „szorstkich” i pełnych wzajemnych uprzedzeń i obaw (skądinąd zresztą słusznych!) sojuszy Stalina z aliantami, a także ich wzajemnych stosunków. Słowem — cenna i godna polecenia pozycja dla wszystkich zainteresowanych historią XX wieku, w tym II wojny św.

Droga do piekła — to solidna powtórka z tego okresu historii, który Rosjanie nazywają: Великая Отечественная война (Wielka Wojna Ojczyźniana — czyli ta część II wolny św. w której brał udział ZSRR). Ze Stalinem w roli głównej, oczywiście. Nie brak tu jednak wątków wykraczających poza te ramy. Do tego wielka ilość przypisów obejmujących biogramy polityków, przywódców...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z Prologu: Nie sposób zdobyć się wobec szefa na taką pokorę, która miałaby unieważnić własne myślenie. A tego właśnie współpraca z Wałęsą wymagała. Przetrwać z nim może tylko ten, kto z góry założy wielkość i nieomylność wodza, albo pełnokrwisty polityk, który umie przystosować się do każdych warunków. Jeśli mimo wszystko pozostaje się wiernym własnemu rozumowi i poczuciu smaku, to dziwne rzeczy dzieją się wtedy z człowiekiem... Najpierw przychodzi okres silnych turbulencji, potem pożegnań, to znaczy w porę składa się dymisję, a jeśli nie umie się tego zrobić, dostaje się kopa w górę, albo w bok.

Z Prologu: Nie sposób zdobyć się wobec szefa na taką pokorę, która miałaby unieważnić własne myślenie. A tego właśnie współpraca z Wałęsą wymagała. Przetrwać z nim może tylko ten, kto z góry założy wielkość i nieomylność wodza, albo pełnokrwisty polityk, który umie przystosować się do każdych warunków. Jeśli mimo wszystko pozostaje się wiernym własnemu rozumowi i poczuciu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka! Dlaczego jednak dałem jej 7, a nie więcej punktów? To moja pierwsza styczność z pisarstwem Jarosława Kurskiego. Otrzymałem ją do przeczytania bez żadnego komentarza czego i kogo dotyczy. Przyznaję, że dotąd nazwisko Kurski kojarzyło mi się tylko z jedną osobą. Jak się później okazało — bratem Autora. Tak więc — nie wiedząc z kim mam do czynienia, odczuwałem jako nieco nużące (choć napisane pięknym językiem!) opisy rodzinnych koligacji aurora, jego pra- i dziadków, ciotek wujków itd. Ciekawsze były dla mnie te fragmenty, w których te rodzinne historie splatały się z historią powszechną, historią Polski. Tych jednak było coraz więcej i książka stawała się coraz ciekawsza, a i czasy nam bliższe interesują mnie zwykle bardziej... Autor, pisząc tę rodzinną (choć publicystyczną sagę), musiał dokonać niesamowitej wprost kwerendy! Fakt, rody, które opisywał (bo i „po mieczu i po kądzieli”), to rody nietuzinkowe, z wieloma barwnymi postaciami, było więc o czym pisać, ale przecież daleko nie wszystkie dane mógł autor znaleźć w domowym archiwum... Głównym zaś leitmotivem książki jest poszukiwanie żydowskich korzeni rodu, (zwłaszcza ze strony matki autora) i pokazanie z jak różnorodnym odbiorem przez poszczególnych przedstawicieli rodu się to wiązało, jaki wpływ miało na ich życie. I powiązane to wszystko z niełatwymi polsko-żydowsko-ukraińskimi (także niemieckimi) narodowymi stosunkami.
I jeszcze jedna istotna sprawa: do wszystkich opisywanych spraw i faktów autor potrafił zachować dystans, nikogo nie krytykował, nie oceniał, nawet tych, do których jego stosunek był szczególnie osobisty... Słowem - świetna, choć nie zawsze łatwa w odbiorze literatura. Polecam wszystkim bardziej wytrawnym czytelnikom!

Świetna książka! Dlaczego jednak dałem jej 7, a nie więcej punktów? To moja pierwsza styczność z pisarstwem Jarosława Kurskiego. Otrzymałem ją do przeczytania bez żadnego komentarza czego i kogo dotyczy. Przyznaję, że dotąd nazwisko Kurski kojarzyło mi się tylko z jedną osobą. Jak się później okazało — bratem Autora. Tak więc — nie wiedząc z kim mam do czynienia, odczuwałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Posłużę się, trochę może przydługim, cytatem: "Zmuszona wybierać między nauką a magią, zawsze opowiem się po stronie nauki. Jeżeli dane zjawisko można opisać formułą, zmierzyć, zważyć, to lepiej zająć się pomiarem bezpośrednim, zamiast doszukiwać się drugiego i trzeciego dna.
Szkło topi się w ośmiuset stopniach. Możesz się modlić, zaklinać, tańczyć wokół niego - nie zmięknie przy czterystu. No, chyba że dodamy do niego tlenek żelaza, ale do dupy z takimi manipulacjami, jak mawiała siostra babci - ile to się człowiek namęczy, zanim wywali do śmieci. Istnieje jednak kredowe koło, poza które nauka nie sięga. Coś, czego obecność uznajemy, ale nie wiadomo, jak to sklasyfikować ani - tym bardziej - jak tym pokierować. Szczęśliwy zbieg okoliczności, fart, przypadek, los - nazywajcie, jak sobie chcecie. Jeśli z sufitu na twoją głowę spadnie cegła, to zgodnie ze wszelkimi prawami dynamiki już po tobie, ale jaka siła zatrzymała cię w tym punkcie w tej konkretnej chwili, zamiast zmusić do odejścia pół metra w bok? Fizyk zapyta: „dlaczego?", a kto zapyta: „dlaczego ja?". Są na świecie ludzie normalni. Dom, praca, rodzina. Małe dzieci - małe troski; duże dzieci - duże troski. Wszystko u nich jest na swoim miejscu: działeczka, garaż, wczasy w lipcu. Patrzysz na nich i wzdychasz: dlaczego ja tak nie mogę? Ile razy się zarzekałaś, że już nigdy, spuszczałaś wzrok, odchodziłaś na bok, nie wtrącałaś się, unikałaś konfliktów, ale i tak gdzieś na świecie toczy się bitwa dobra ze złem, od tego starcia drży ziemia, a linia pęknięcia zawsze – ale to zawsze! - zarysowuje się dokładnie między twoimi nogami. Jakkolwiek kombinujesz, grasz na zwłokę, ziemia się rozstępuje, a ty robisz szpagat nad przepaścią, i wszyscy wokół obstawiają, na którą stronę skoczysz.
Moja opowieść dobiega końca. Wciąż na nowo wspominam jak to było i zadaję sobie pytanie: w którym momencie jeszcze mieliśmy szansę opuścić grę? Gdzieś przecież były te ostatnie rozstaje i mogliśmy na nich skręcić w lewo, zamiast uparcie pędzić na zderzenie czołowe, ignorując przepisy i znaki ostrzegawcze. Za każdym razem wracam do tamtego dnia". - to początek przedostatniego rozdziału książki i jakby jej podsumowanie, nie sądzę jednak, żeby był spojlerem. Fabuły książki nie zdradza, pokazuje jednak styl Autorki, jej język. Tu słowa uznania dla tłumacza - Marcina Gaczkowskiego, któremu, jak sądzę, udało się oddać i styl i klimat oryginału. Jest to oczywiście beletrystyka, choć przypomina reportaże z wydarzeń w Donbasie w 2014 roku. "Córeczka" to jedna z lepszych powieści, jakie ostatnio (i może nie tyko ostatnio) przeczytałem. Dawno już nie zdarzyło mi się przyznać przeczytanej książce aż 8 punktów, a Córeczka w pełni na nie zasługuje! Bardzo tę lekturę wszystkim polecam!
I jeszcze jedno: daje się tu odczytać (choć może trochę między wierszami) spolaryzowane nastroje miejscowej ludności do tego, co właśnie nastąpiło. Tego raczej nie widać w bieżących doniesieniach w tv o sytuacji na froncie, trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że mieszkańcy wschodniej Ukrainy byli i są w dużej mierze prorosyjscy i dlatego, zwłaszcza na początku tej wojny, w 2014 roku, trudno było wyczuć kto "swój" a kto "obcy". Na zakończenie - polecam też link do pełniejszej recenzji książki: https://zdaniemszota.pl/4537-recenzja-tamara-duda-coreczka

Posłużę się, trochę może przydługim, cytatem: "Zmuszona wybierać między nauką a magią, zawsze opowiem się po stronie nauki. Jeżeli dane zjawisko można opisać formułą, zmierzyć, zważyć, to lepiej zająć się pomiarem bezpośrednim, zamiast doszukiwać się drugiego i trzeciego dna.
Szkło topi się w ośmiuset stopniach. Możesz się modlić, zaklinać, tańczyć wokół niego - nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezły thriller, choć samo zakończenie w stosunku do całości - jakby nieco słabsze...

Niezły thriller, choć samo zakończenie w stosunku do całości - jakby nieco słabsze...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałem początkowo, że to typowy romans, za którymi nie przepadam, zwłaszcza, gdy to kolejne wcielenie bajki o Kopciuszku... A jednak nie! Rosyjski kochanek to rzecz bardziej wyrafinowana! Julia - bohaterka i narratorka w jednej osobie, to 50-letnia kobieta-naukowiec, w której życiu zdarza się nieco spóźniony, nieoczekiwany romans. Julia na nowo zaczyna odkrywać siebie. Uzmysławia sobie, że pochłonięta bez reszty swoją pracą naukową, dotąd nie była tak naprawdę ani żoną, ani matką (mimo iż ma córkę), ani kochanką. Dokładnie tak, jak podsumowała ją córka: "W jakiejś kłótni wykrzyczała, że hoduję tę swoją karierę jak gęś na Boże Narodzenie i ciągle wydaje mi sie za mało utuczona, nie na miarę moich ambicji. Moje ambicje... to chyba nie było to, to ciągle był ten sam strach przed dorosłym życiem. Robić wszystko, co się da, wypełniać czas licznymi zajęciami, żeby tylko nie musieć żyć naprawdę!" I ta autoanaliza jest główną treścią powieści. Nie ma tu jakiegoś głównego wątku, chronologii zdarzeń, a jedynie luźne wspomnienia bohaterki dotyczące (teraz i w przeszłości) jej stosunków z otoczeniem. Kochanek - Sasza jest dużo młodszym od Julii Rosjaninem poznanym we Francji, gdzie Julia została zaproszona na wykłady do Sorbony. Marginalnie pojawiają się tutaj też wątki polityczne, jednak zdecydowanie na drugim planie i w aspekcie raczej historycznym, bez związku z dzisiejszą sytuacją - wojną na Ukrainie. Zakończenie - dość nieoczekiwane, przynajmniej dla mnie... A w sumie - kawałek naprawdę niezłej literatury, choć raczej dla wytrawniejszych czytelników!

Myślałem początkowo, że to typowy romans, za którymi nie przepadam, zwłaszcza, gdy to kolejne wcielenie bajki o Kopciuszku... A jednak nie! Rosyjski kochanek to rzecz bardziej wyrafinowana! Julia - bohaterka i narratorka w jednej osobie, to 50-letnia kobieta-naukowiec, w której życiu zdarza się nieco spóźniony, nieoczekiwany romans. Julia na nowo zaczyna odkrywać siebie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytywałem juz lepsze rzeczy Forsytha...
A w ogóle, to w tej gwiazdkowej skali ocen zamieniłbym miejscami dwie pozycje: Może być (4) - wydaje mi sie jednak ciut więcej niż: Przeciętna (5)...

Czytywałem juz lepsze rzeczy Forsytha...
A w ogóle, to w tej gwiazdkowej skali ocen zamieniłbym miejscami dwie pozycje: Może być (4) - wydaje mi sie jednak ciut więcej niż: Przeciętna (5)...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Hmm... Przeczytałem, jednak z oceną - mam problem. Gdyby to rozdzielić i oddzielnie przyznawać punkty za treść i za formę, to te pierwsze plasowałyby się w górnej granicy skali, a te drugie - wręcz na przeciwnym biegunie... A wyciąganie średniej jest tutaj bez sensu. Statystycznie, ktoś, kto jedną nogę ma we wrzątku, a drugą we wiaderku z lodem, jest OK, ale to przecież o niczym nie świadczy... Jest tu sporo ciekawych informacji na temat Ukrainy, jej kultury i historii - i tej dawniejszej i całkiem współczesnej. Jest i Czarnobyl i Krym i Donbas. Eseje powstały przed wybuchem obecnej wojny, jednak w pewnym sensie Autorka ją przewidywała... Tylko dlaczego to wszystko podane jest takim wymyślnym niepotrzebnie zawiłym i skomplikowanym językiem? Zrozumienia intencji Autorki nie ułatwiają też
k i l o m e t r o w e zdania. Można było przecież prościej, co w sumie przełożyłoby się na wyższą ocenę książki przez znacznie większą ilość czytelników...

Hmm... Przeczytałem, jednak z oceną - mam problem. Gdyby to rozdzielić i oddzielnie przyznawać punkty za treść i za formę, to te pierwsze plasowałyby się w górnej granicy skali, a te drugie - wręcz na przeciwnym biegunie... A wyciąganie średniej jest tutaj bez sensu. Statystycznie, ktoś, kto jedną nogę ma we wrzątku, a drugą we wiaderku z lodem, jest OK, ale to przecież o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak dla mnie - trochę tu za dużo tych przepisów kulinarnych. Poza tym, autorka. moim zdaniem, zbyt pobieżnie potraktowała to, co nas i Ukraińców dzieli. Jednak w sumie - nie o to przecież w tej książce chodziło. O Ukrainie i Ukraińcach można się tu naprawdę sporo dowiedzieć i podane jest to w całkiem sympatycznej formie, dlatego uznaję tę pozycję za godną polecenia!

Jak dla mnie - trochę tu za dużo tych przepisów kulinarnych. Poza tym, autorka. moim zdaniem, zbyt pobieżnie potraktowała to, co nas i Ukraińców dzieli. Jednak w sumie - nie o to przecież w tej książce chodziło. O Ukrainie i Ukraińcach można się tu naprawdę sporo dowiedzieć i podane jest to w całkiem sympatycznej formie, dlatego uznaję tę pozycję za godną polecenia!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja również do specjalnych wielbicieli pana TL nie należę i być może dlatego trafiłem na tę książkę dopiero teraz - ponad 15 lat po jej wydaniu. Czytało mi sie to jednak nieźle. Taka powtórka z rodzimej historii początków XXI w. Podobna, w jakimś sensie do Abecadła Kisiela i nie zdziwiłbym się, gdyby sie okazało, że kisielowskie Abecadło było dla Autora inspiracją... Tutaj również mamy do czynienia z alfabetycznym układem rozdziałów, jednak nie "po nazwiskach", a po różnych politycznych "zjawiskach" tamtych czasów. Tamtych - tzn. czasów, w których władzę przejęli miłościwie nam do dzisiaj panujący. Mamy więc takie rozdziały, jak: Becikowe, Czarna teczka, Gruba kreska, Grupa. trzymająca władzę, Jest pan zerem, Magdalenka, Moherowe berety, My razem z bratem, Niedyspozycja, Ojciec Dyrektor, PO-PiS, Prawdziwy mężczyzna, Szorstka przyjaźń, TKM, Tylne siedzenie, Wiem, ale nie powiem, YesYes Yes!, Złodzieje - i wiele innych, jako że rozdziały są dość krótkie. Prawda, że hasła znajome? I dostaje się tutaj niemal wszystkim, od lewa do prawa, chociaż swoim (bo wiadomo z kim pan Lis trzyma) - jakby mniej, autor patrzy na nich łaskawszym wzrokiem. Czyta się to jednak nieźle, językowi autora trudno cokolwiek zarzucić. Rzecz jest pełna ironii, satyry, chwilami nawet sarkazmu. Nawet z dzisiejszej perspektywy ciekawa jest obserwacja pewnej grupy ludzi, dla których polityka jest zawodem. Nie wszyscy się ostali, jednak sporo nazwisk i dziś się powtarza. A poglądy i polityczne sympatie niektórych z nich mocno się zmieniły. Jednak w miarę czytania mój entuzjazm do tej lektury słabł. Nie dlatego, żeby kolejne rozdziały były słabsze. Jednak Autor jawił się być ponad to wszystko, o czym pisze i - gdyby to on był u władzy to...

Ja również do specjalnych wielbicieli pana TL nie należę i być może dlatego trafiłem na tę książkę dopiero teraz - ponad 15 lat po jej wydaniu. Czytało mi sie to jednak nieźle. Taka powtórka z rodzimej historii początków XXI w. Podobna, w jakimś sensie do Abecadła Kisiela i nie zdziwiłbym się, gdyby sie okazało, że kisielowskie Abecadło było dla Autora inspiracją... Tutaj...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia i trudno mi to ocenić. Początkowo wyglądało to na dość tuzinkowy kryminał w realiach nawiązujących do Dzikiego Zachodu. Porachunki handlarzy narkotyków na pograniczu Teksasu i Meksyku nad rzeką Rio Grande. Trójka bohaterów: Myśliwy (w stylu kowboja), nieoczekiwanie znajduje walizkę pełną dolarów i postanawia ją sobie przywłaszczyć, czym naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony psychopatycznego bezwzględnego zabójcy wynajętego dla odzyskania pieniędzy i narkotyków. Trzeci bohater to miejscowy szeryf próbujący własnym sumptem rozwikłać tę zagadkę.
Jest to jednak chyba coś więcej niż kryminał. Pytanie tylko, czy ja potrafiłem to do końca zrozumieć i docenić... Dość nietypowa struktura książki z dodatkowym narratorem, którym okazuje się jeden z bohaterów - komentujący, jakby z dystansu (także czasowego) opisywane wydarzenia i nadający całości filozoficzny posmak. Zaskakuje, przemilczany w zasadzie, jeden z ważniejszych punktów kulminacyjnych powieści. Dziwne, jakby poszarpane dialogi, w których czasami trudno sie zorientować "kto to mówi". Utrudnia to wszystko jednoznaczną opinię.
Na podstawie książki powstał film, zdaniem niektórych recenzentów lepszy nawet od literackiego pierwowzoru. Filmu nie widziałem, wiem jednak, ze takie rzeczy sie zdarzają (w mojej ocenie miało to miejsce w przypadku książki i filmu Doktor Żywago B. Pasternaka).
Poniżej przytaczam link do komentarza dotyczącego filmu właśnie. Może on też pomóc w lepszym zrozumieniu książki.

Mam mieszane uczucia i trudno mi to ocenić. Początkowo wyglądało to na dość tuzinkowy kryminał w realiach nawiązujących do Dzikiego Zachodu. Porachunki handlarzy narkotyków na pograniczu Teksasu i Meksyku nad rzeką Rio Grande. Trójka bohaterów: Myśliwy (w stylu kowboja), nieoczekiwanie znajduje walizkę pełną dolarów i postanawia ją sobie przywłaszczyć, czym naraża się na...

więcej Pokaż mimo to video - opinia


Na półkach:

Jak dla mnie - całkiem ciekawy literacki debiut autora. Czyta sie ciekawie, lektura wciąga. Pewne grupy czytelników mogą poczuć się zniesmaczone opisami brutalnych walk, czy scen erotycznych. Jest to jednak "do strawienia" i ja książkę polecam!

Jak dla mnie - całkiem ciekawy literacki debiut autora. Czyta sie ciekawie, lektura wciąga. Pewne grupy czytelników mogą poczuć się zniesmaczone opisami brutalnych walk, czy scen erotycznych. Jest to jednak "do strawienia" i ja książkę polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Całe życie wydawało mi sie, że mężczyzna to o wiele mniej skomplikowane (i jednocześnie bardziej przewidywalne) ustrojstwo od o wiele bardziej złożonego pod każdym względem (fizycznym, fizjologicznym, czy psychicznym) kobiecym organizmem. Tymczasem, po przeczytaniu tej książki przyszło mi jakby zmienić na ten temat zdanie...
Spora dawka humoru w angielskim stylu. I, kiedy mniej więcej w połowie lektury, zacząłem się zastanawiać czym jeszcze dalej autor będzie nas śmieszył - zaczęło się robić bardziej poważnie, choć nadal ze specyficznym dystansem narratora do opisywanej przezeń rzeczywistości. Polecam tym, którzy lubią ten typ humoru i autoironii!

Całe życie wydawało mi sie, że mężczyzna to o wiele mniej skomplikowane (i jednocześnie bardziej przewidywalne) ustrojstwo od o wiele bardziej złożonego pod każdym względem (fizycznym, fizjologicznym, czy psychicznym) kobiecym organizmem. Tymczasem, po przeczytaniu tej książki przyszło mi jakby zmienić na ten temat zdanie...
Spora dawka humoru w angielskim stylu. I, kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Resacjolizacja w wiezieniu to fikcja. Jedyna funkcja zakładów karnych to kara oraz izolacja od potencjalnych ofiar.
Nie wiadomo ilu zabójców powraca do więzień, gdyż dane na ten temat sa niekompletne.Nie bada sie powrotów do przestępstwa zwolnionych warunkowo za zabójstwa. Nie ma też statystyk dotyczących powrotów do przestępstw wszystkich warunkowo zwolnionych więźniów."
Mocna rzecz! Polecam zwłaszcza tym, którzy są przekonani o świetnym działaniu całego naszego wymiaru (nie)sprawiedliwości...

"Resacjolizacja w wiezieniu to fikcja. Jedyna funkcja zakładów karnych to kara oraz izolacja od potencjalnych ofiar.
Nie wiadomo ilu zabójców powraca do więzień, gdyż dane na ten temat sa niekompletne.Nie bada sie powrotów do przestępstwa zwolnionych warunkowo za zabójstwa. Nie ma też statystyk dotyczących powrotów do przestępstw wszystkich warunkowo zwolnionych więźniów."
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miewam czasami takie czytelnicze powroty do XIX-XX-wiecznej klasyki. Polskiej zwłaszcza, choć nie tylko. I z tych moich come-backów wynika, że niektóre dzieła z powodzeniem (przynajmniej dla mnie) opierają sie upływowi czasu, inne - jakby mniej. Nie sprawdziła mi się np. Trylogia Sienkiewicza, którą w dzieciństwie pochłaniałem z wypiekami na twarzy, a na TAK oceniłem Chłopów, czy też Lalkę tegoż Prusa. Faraon nie za bardzo mi się sprawdził. I przyszło mi na myśl, że być może Faraonowi dobrze by zrobił zabieg, stosowany przez redaktorów Reader's Digest, polegający na dokonywaniu pewnych skrótów oryginału. Takie odchudzenie Faraona wyszłoby mu chyba na zdrowie. Te obszerne poboczne wątki powieści ani nie są specjalnie potrzebne, ani zbyt ciekawe...

Miewam czasami takie czytelnicze powroty do XIX-XX-wiecznej klasyki. Polskiej zwłaszcza, choć nie tylko. I z tych moich come-backów wynika, że niektóre dzieła z powodzeniem (przynajmniej dla mnie) opierają sie upływowi czasu, inne - jakby mniej. Nie sprawdziła mi się np. Trylogia Sienkiewicza, którą w dzieciństwie pochłaniałem z wypiekami na twarzy, a na TAK oceniłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzadko mi się zdarza, żeby film podobał mi sie bardziej od książki, na podstawie której powstał. Tutaj jednak z taką sytuacją mamy do czynienia. Przeczytałem tom pierwszy i po następne raczej już nie sięgnę. Być może właśnie dlatego, że ten serial obejrzałem...

Rzadko mi się zdarza, żeby film podobał mi sie bardziej od książki, na podstawie której powstał. Tutaj jednak z taką sytuacją mamy do czynienia. Przeczytałem tom pierwszy i po następne raczej już nie sięgnę. Być może właśnie dlatego, że ten serial obejrzałem...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na non-fiction, czyli literaturę faktu, jak dla mnie jest tu trochę zbyt dużo literatury. Może nawet nie zbyt mało faktów, zwłaszcza, dla kogoś jak ja, kto pierwszy raz spotyka się z tematyką darknetu, SilkRoad, czy Ulbrichtem. Te fakty są jednak podane w taki sposób, że wydają się literacką fikcją. Lepsza byłaby chyba rzeczowa, chłodna narracja. Mimo to książka ma dla mnie sporą wartość poznawczą. Polecam!

Jak na non-fiction, czyli literaturę faktu, jak dla mnie jest tu trochę zbyt dużo literatury. Może nawet nie zbyt mało faktów, zwłaszcza, dla kogoś jak ja, kto pierwszy raz spotyka się z tematyką darknetu, SilkRoad, czy Ulbrichtem. Te fakty są jednak podane w taki sposób, że wydają się literacką fikcją. Lepsza byłaby chyba rzeczowa, chłodna narracja. Mimo to książka ma dla...

więcej Pokaż mimo to