rozwiń zwiń
AnnaM

Profil użytkownika: AnnaM

Poznań Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 8 lata temu
88
Przeczytanych
książek
88
Książek
w biblioteczce
81
Opinii
567
Polubień
opinii
Poznań Kobieta
Dodane| 2 książki
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Indie. Trzy na godzinę Małgorzata Łupina, Joanna Nowicka
Ocena 7,8
Indie. Trzy na... Małgorzata Łupina,&...

Na półkach:

Ludzie mają różne historie do opowiedzenia. Czytałam już o wielkich tego świata, o ludziach z pasjami, o tych, którzy mnie inspirują do codziennej walki o siebie. Świat jest zupełnie inny niż ten serwowany nam przez kolorową telewizję, gdzie na kanałach tematycznych możemy oglądać celebrytów i ich problemy związane z kupnem torebki. Inny niż w stacjach pokazujących coraz to głupsze reality-show. Filmy proponowane przez telewizję w paśmie wieczornym często robią nam wodę z mózgu. Wartościowe programy nadawane są późno w nocy, kiedy to oglądalność jest praktycznie zerowa. A podróże? W większości ludzie wolą smażyć się na plażach egzotycznych wysp, podziwiać piramidy, zwiedzać buddyjskie świątynie, gdy tymczasem obok giną ludzie, dzieci są sprzedawane, a uchodźcy odgradzani od turystów wielkimi murami... Podobnie jest z książkami, bo przecież dobrze sprzedaje się Gray i podobne mu "arcydzieła", z których niestety ludzie czerpią wiedzę o świecie i kształtują swoją wrażliwość.


A jak poznać rzeczywistość? Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na wyprawę w nieznane, ale istnieją ci, którzy mają odwagę szukać prawdziwego świata i pokazywać go wbrew wszystkiemu i wszystkim. Nie są to wygodne tematy, dzięki którym autor zapewni sobie sprzedaż książki, czy oglądalność, ale dla każdej opowiedzianej i wysłuchanej historii - warto...


Jedną z takich książek (i filmów) jest "Trzy na godzinę" Joanny Nowickiej i Małgorzaty Łupiny. Książka powstała jako uzupełnienie wielokrotnie nagradzanego filmu pod tym samym tytułem. Są to raczej rozmowy z ofiarami gwałtów w Indiach, z ich rodzinami, policjantami, ale i z adwokatami gwałcicieli. Wypowiedzieli się również obrońcy praw człowieka i zwykli mieszkańcy New Delhi. Brutalna i okrutna statystyka mówi, że w ciągu godziny gwałcone są trzy kobiety, choć liczba ta jest z pewnością zaniżona, bo większość ofiar nie zgłasza się na policje. Powód? To co dzieje się po zgłoszeniu. Kobieta staje się wyklęta przez społeczeństwo, najczęściej również przez rodzinę, która obwinia ją za przyniesienie hańby rodzicom. Bo przecież w społeczeństwie podzielonym na kasty, to kobieta jest winna temu, że ją zgwałcono. Ofiara musi borykać się z traumą po gwałcie, z fizycznymi dolegliwościami, ponieważ gwałcone są najczęściej młode kobiety i dziewczynki, i najczęściej są to gwałty zbiorowe. Ale jest jeszcze coś, gwałciciele są bezkarni, żyją obok, w tej samej dzielnicy, szczycą się dokonaniami, a , co absurdalne, adwokaci często oskarżają właśnie rodzinę dziewczyny o to, że źle wychowała swoją córkę...


Książka pokazuje los nie tylko tych zgwałconych kobiet w Indiach, ale i tych, które... znikają. Od lat populacja chłopców rośnie, a dziewczynek maleje, nikt temu nie może zaprzeczyć i nawet się nie stara. Gdzie są? Co się z nimi dzieje po urodzeniu? Jaki los czeka dziewczynkę w kraju mężczyzn i ich zasad? Ciąże usuwa się tak długo, aż nie będzie syna, żony są przez mężów zmuszane do badań USG, a dziewczynki porzucane w rożnym wieku...


Polecam książkę tym wszystkim, którzy Indie znają z kolorowych filmów Bollywood, przepięknych krajobrazów, świątyń i jeszcze piękniejszych kobiet ubranych w purpurowe sari. Pewnie takie Indie też gdzieś są. Ale to ogromny kraj, pełen sprzeczności, biedy, kontrastów, praw tylko dla mężczyzn i kast nietykalnych. Choć to drastyczne i trudne to jednak warto poznać historię kilku dziewczynek, z którymi rozmawiała Anna Dereszowska podczas kręcenia dokumentu. Nie jest to wygodna prawda, a czytelnik nie czuje się komfortowo, ale myślę, że jesteśmy winni ofiarom możliwość wykrzyczenia tego, co je spotkało, a o czym nie mogą mówić, bo w ich kraju niewielu chce słuchać.


Jedno pokazuje ich nadal słabe szanse na wysłuchanie. Film "Trzy na godzinę" był emitowany w Wigilię ok. 24.00... Szkoda, że w porze największej oglądalności kolejny raz musieliśmy śledzić głupie losy jeszcze głupszego Kevina, który został sam w domu... Ja wolałabym, aby w tym czasie świat wysłuchał Chameli i Shabnam...


Anna M.

Ludzie mają różne historie do opowiedzenia. Czytałam już o wielkich tego świata, o ludziach z pasjami, o tych, którzy mnie inspirują do codziennej walki o siebie. Świat jest zupełnie inny niż ten serwowany nam przez kolorową telewizję, gdzie na kanałach tematycznych możemy oglądać celebrytów i ich problemy związane z kupnem torebki. Inny niż w stacjach pokazujących coraz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Everest. Na pewną śmierć Stephen G. Michaud, Beck Weathers
Ocena 6,0
Everest. Na pe... Stephen G. Michaud,...

Na półkach:

"Większość ludzi nie chce wstawać o trzeciej nad ranem, żeby wyjść na zewnątrz i katować się przez dwanaście godzin. Ale my to robiliśmy. Albo to lubisz, albo nie".


Lubię czytać o górach, choć byłam w nich chyba tylko ze dwa razy. Nigdy się nie wspinałam i nie będę, to zupełnie nie moja bajka, ale przeczytałam większość książek o himalaistach. Dlaczego? Bo cenię ludzi, którzy dla pasji potrafią poświęcić wszystko, którzy nie boją się wyzwań. Inspirują mnie historie o ich poświęceniu, heroizmie, wytrwałości, walce ze sobą i przeciwnościami. Daje mi to niezłego kopa w mierzeniu się z codziennością...


Mount Everest zawsze był dla mnie metaforą, pomagał mi w mojej drodze, był i jest celem wędrówki. Uczę w szkole, i odkąd pamiętam chciałam z tej szkoły zwiać. Zawsze marzyłam by być kimś innym, niż jestem i robić zupełnie coś innego, niż wskazywały moje talenty. Chciałam być misjonarzem, pracować w organizacjach pokojowych, wstąpić do wojska - jednym słowem - być kimś ważnym i osiągnąć coś spektakularnego. Życie szybko zweryfikowało moje marzenia i po 13 latach nieustannej walki z wiatrakami skapitulowałam. Dopiero wtedy odkryłam, że szkoła i nauczanie od zawsze były moja pasją, choć nie chciałam się do tego przed sobą przyznać, bo to takie "zwyczajne"... Wstaje człowiek codziennie rano, przez kilka godzin uczy oczywistych oczywistości i tak długo to robi, aż osiągnie cel, a przynajmniej tak mu się wydaje. Kolejnego dnia robi dokładnie to samo, zupełnie od nowa... Bez rozgłosu, bez kamer. Do tego każdy przy zdrowych zmysłach ciągle pyta: "po co to robisz? Nie rozumiem, jak można lubić uczyć dzieci?" Myślę sobie zatem, że jestem takim samym "dziwolągiem", jak himalaiści. Dlatego chyba tyle o nich czytam.



Autora chyba nie trzeba przedstawiać. John Krakauer pisząc swoją książkę "Wszystko za Everest" wyrył w naszej świadomości i pamięci historię nie tylko swojej wspinaczki, ale i każdego z uczestników tamtej tragedii. Jednym z nich był właśnie Beck Weathers. Jego książka jednak nie koncentruje się na samych wydarzeniach z 1996 roku, bo autor chętniej opowiada o swoim życiu "przed", o depresji, ucieczce w góry, o rodzinnych problemach.


więcej na:
http://annamatysiak.blogspot.com/2015/11/everest-na-pewna-smierc-beck-weathers.html

"Większość ludzi nie chce wstawać o trzeciej nad ranem, żeby wyjść na zewnątrz i katować się przez dwanaście godzin. Ale my to robiliśmy. Albo to lubisz, albo nie".


Lubię czytać o górach, choć byłam w nich chyba tylko ze dwa razy. Nigdy się nie wspinałam i nie będę, to zupełnie nie moja bajka, ale przeczytałam większość książek o himalaistach. Dlaczego? Bo cenię ludzi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś nieco inaczej niż zwykle... Nie byłabym sobą, gdybym nie eksperymentowała :) I nie chodzi tu tylko o moje własne czasem doprawdy dziwaczne pomysły, ale o ciągłe poszukiwane zmian. Postanowiłam na chwilę oddać mojego bloga w cudze ręce (no dobra - nie takie znowu cudze - ale w ręce mojej koleżanki z pracy). K.S. pewnie teraz głośno wzdycha, ale spokojnie - już w przyszłym tygodniu wracam na blog.

Dlaczego dziś inaczej? Powodów jest wiele.... Bo lubię Ankę, bo razem się odchudzany (chwilowo to zbyt doniosłe słowo), bo robi świetne zdjęcia, bo nie wyrabiam czasowo z matematyką, bo przeczytałam książkę i chciałam się nią podzielić nie tylko w formie recenzji, ale i od tej praktycznej strony. Wreszcie, bo Ania ma w domu sprawny piekarnika, a ja nie...


Oddaję głos Ani...

Anna M.


Ostatnio doszłam do wniosku, że najwyższy czas zmienić coś w swoim życiu. Dlaczego by nie od samej siebie? I wtedy wpadła mi w ręce książka Marka Zaremby „Jaglany detoks”, która w pewnym sensie odpowiada na zadane przeze mnie pytanie. Okładka piękna, książka wydana cudownie. Tytuł hmm… dziwny. Do tej pory kasza jaglana kojarzyła mi się z drugim daniem obiadu. Autor jednak udowodnił, że wcale kasza nie musi być zwykłym dodatkiem do mięsa. Może być czymś więcej, no i jest!


Nie jest to jednak zwykła książka kucharska. Pierwsza część poświęcona jest ogólnym informacjom na temat nie tylko samych produktów, ale i świadomości o żywieniu, świadomości o samym sobie. Autor na samym początku przekonuje, że żeby coś zmienić należy zacząć od siebie i tego co nas otacza, a dieta to tylko dodatek.


Dowiadujemy się zatem wielu ciekawych rzeczy na temat nie tylko samej kaszy ale i naszego sposobu odżywiania. W rozdziale „Niezbędnik detoksu” znajdziemy wiele informacji o przyprawach, nie tylko o znanym każdemu czosnku, ale i na przykład o galgancie. Jednym z wielu ciekawych rozdziałów jest „Świadomość”, w którym autor pisze o ważnym w życiu każdego z nas aspekcie psychologiczno-emocjonalnym. Dowiemy się również, że suplementy diety pomagające odbudować naszą skórę, paznokcie i włosy wcale do takich rewelacyjnych nie należą. Po przeczytaniu dosłownie 211 stron książki przechodzimy do ważnego elementu dla książki kulinarnej jakim są oczywiście przepisy!


Druga część książki „Jaglany detoks” to wspominanie przepisy. Ta część została podzielona na kilka fragmentów: śniadania, zupy, dania główne, przekąski i tzw. detoks party (co w moim tłumaczeniu powinno nazywać się ciasta, ciasteczka i inne słodkości). Przepisy są napisane w bardzo prosty i zrozumiały sposób. Większość z nich nie wymaga dużego nakładu naszej pracy.


Pozwoliłam sobie zrobić (bo uwielbiam słodycze!) jaglane ciasteczka. Czytając przepis,, szczególnie składniki, nie widziałam tam cukru. Jak to? Ciastka bez cukru? Ale nic, postanowiłam zrobić. Wyszły cudowne, pyszne i szybkie i nie jest to tylko i wyłącznie moje zdanie. Każdy przepis ma odpowiednie zdjęcie, które jeszcze bardziej zachęca nas do gotowania.


Autor ciekawie przekazuje nam posiadaną przez siebie wiedzę w zakresie dietetyki. Przekonuje nas do zmiany życia i rozpoczęcia nie od diety tylko od siebie. Książka wydana pięknie z jeszcze piękniejszymi zdjęciami. W treści nie ma przesady, ale są ważne i konkretne informacje. Sprawdzalność przepisów? Ekstra! Jednym słowem - dla mnie bomba!



Anna Czyż




Kochani, ja również polecam książkę "Jaglany detoks" - recenzja zachęcająca, zdjęcia wspaniałe, a same ciasteczka? Cóż - przepyszne!!! Wiem, co mówię i piszę. :) :) :)


Anna M.

Dziś nieco inaczej niż zwykle... Nie byłabym sobą, gdybym nie eksperymentowała :) I nie chodzi tu tylko o moje własne czasem doprawdy dziwaczne pomysły, ale o ciągłe poszukiwane zmian. Postanowiłam na chwilę oddać mojego bloga w cudze ręce (no dobra - nie takie znowu cudze - ale w ręce mojej koleżanki z pracy). K.S. pewnie teraz głośno wzdycha, ale spokojnie - już w...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika AnnaM

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Beata Pawlikowska
Ocena książek:
6,6 / 10
182 książki
4 cykle
Pisze książki z:
843 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
88
książek
Średnio w roku
przeczytane
6
książek
Opinie były
pomocne
567
razy
W sumie
wystawione
86
ocen ze średnią 9,6

Spędzone
na czytaniu
442
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]