-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-11-01
2022-09-04
Mam kilka swoich ulubionych książkowych motywów. Na przykład, gdy w książce pojawia się motyw enemies to lovers, rzucam się na nią jak wygłodniała rybka na dżdżownicę. I cyk, z reguły jestem złapana na wędkę i książka staje się moją perełką.
Podobna rzecz ma się w przypadku motywu występującego w „Układzie” Elle Kennedy, tytuł zdradza wiele, otóż mamy tutaj wątek fake datingu.. Pss, fake datingu w najlepszej możliwej postaci!
Garrett – kapitan drużyny hokejowej i Hannah – najlepsza studentka na seminarium. Ogień i woda. Co może połączyć te dwa zupełnie odmienne charaktery?
Odpowiedź jest prosta: korepetycyjny układ. W zamian za pomoc w zdaniu egzaminu, od którego zależy dalsza kariera sportowa Garretta, chłopak zgadza się pomóc Hannah w zbudzeniu zainteresowania u mężczyzny, w którym ta durzy się od miesięcy.
Udawany związek nie wydaje się być problem, w końcu Garrett nie chce się angażować w żadne relacje, a Hannah wzdycha do kogoś innego. Dodatkowo charaktery Garretta i Hannh są w ogóle niekompatybilne… Prawda?
Więc dlaczego między nimi tak… iskrzy?
Z bólem serca powiem, że z przeczytaniem tej książki zwlekałam około roku… Nie wiem jak ja wcześniej mogłam żyć bez Garretta. I w sumie bez Hannah również.
Czytałam tę książkę z wypiekami na buźce, zauroczyłam się nią niezwykle mocno. I mimo że fabuła jest naprawdę prosta, a cała historia raczej uroczo niezobowiązująca, to i takich książek w życiu człowiek potrzebuje.
Jest to luźniejszy romans, który jest miejscami zabawny, miejscami wzruszający, a także niezwykle wciągający. Fakt, że mamy przeplataną narrację i poznajemy uczucia zarówno Hannah jak i Garretta, sprawia, że łapki same świerzbią mnie do tego, by ocenić tę książkę bardzo wysoko.
Oddałam serduszko „Układowi” i przeczuwam, że kolejnym częściom serii „Off-Campus” też oddam.
Co tu dużo mówić, moje serce jest pojemne, zmieści wielu fikcyjnych bohaterów.
Mam kilka swoich ulubionych książkowych motywów. Na przykład, gdy w książce pojawia się motyw enemies to lovers, rzucam się na nią jak wygłodniała rybka na dżdżownicę. I cyk, z reguły jestem złapana na wędkę i książka staje się moją perełką.
Podobna rzecz ma się w przypadku motywu występującego w „Układzie” Elle Kennedy, tytuł zdradza wiele, otóż mamy tutaj wątek fake...
2021-06-29
Jeszcze lepsza niż poprzednie!
To, co dzieje się w tej książce to jest istne szaleństwo, coś genialnego i dosłownie świetnego!
Bawiłam się cudownie na tej historii, nie mogę doczekać się kolejnej części i poznania losów kolejnych bohaterów <3
Jeszcze lepsza niż poprzednie!
To, co dzieje się w tej książce to jest istne szaleństwo, coś genialnego i dosłownie świetnego!
Bawiłam się cudownie na tej historii, nie mogę doczekać się kolejnej części i poznania losów kolejnych bohaterów <3
2021-06-28
Książka przegenialna!
Po pierwsze pełna humoru, po drugie pełna pasji między bohaterami, po trzecie przeurocza i po czwarte przekochana, pochłonęłam ją w jeden dzień, to coś znaczy!
Książka przegenialna!
Po pierwsze pełna humoru, po drugie pełna pasji między bohaterami, po trzecie przeurocza i po czwarte przekochana, pochłonęłam ją w jeden dzień, to coś znaczy!
2021-06-11
Instagram: @ksiazkowe_opowiesci
Kiedy byłam mała, uwielbiałam bawić się lalkami, ubierać je w długie suknie i zabierać w pięknych karetach na bale.
Podbierałam długie spódnice mojej babci, jej wysokie obcasy i sama również ruszałam na bale, które odbywały się w mojej wyobraźni.
Prawda jest taka, że wychowałam się na historiach o księżniczkach i królowych, więc nie mogło być inaczej; Bridgnertonowie musieli podbić moje serduszko!
Muszę jednak wspomnieć, że bardzo długi czas miałam opory przed sięgnięciem po historię rodziny Bridgertonów.
Dlaczego?
Cóż, wszystko za sprawą serialu. Widziałam jego urywki i błędnie założyłam, że po pierwsze – serial jest kiepski, więc nie dla mnie, a po drugiej – książka pewnie też taka jest, wiec również jest nie dla mnie.
Oh, nie mogłam się bardziej mylić!
„Bridgertonowie. Mój książe” to pierwszy tom cyklu i Bridgertonach, opowiada o Dafne, czwartej z ósemki dzieci Bridgertonów. Dafne jest panną na wydaniu, która kolejny sezon nie znalazła sobie męża. Nie chodzi o to, że nie może (bo może, dostała wiele propozycji!), a o fakt, że jednak szuka ona miłości. Na salonach pojawia się książę Hastings, młody mężczyzna nie planował wchodzić do towarzystwa, pech jednak sprawił, że do niego dołącza, a przez to, że jest kawalerem, staje się obiektem pożądania wszystkich matek i panien na wydaniu. No bo kto nie chciałby usidlić młodego księcia?
O kurczaczki, jednorożce i alpaki! Jak ja kocham te książkę! Simon Basset (książę Hastings) to taki słodziak, a z Dafne tworzą tak cudowny duet, że przyrzekam: rozpłyniecie się!
W tej książce mamy wszystkich; nadopiekuńczych starszych braci, słodki romans, namiętną miłość, tajemniczą Lady Whistledown, która skrzętnie zbiera i upublicznia słodkie sekrety londyńskiej socjety!
No halo! Czego chcieć więcej!?
Ja polecam, podpisuję się pod tą książką rękoma i nogami, jest przecudowna!
Instagram: @ksiazkowe_opowiesci
Kiedy byłam mała, uwielbiałam bawić się lalkami, ubierać je w długie suknie i zabierać w pięknych karetach na bale.
Podbierałam długie spódnice mojej babci, jej wysokie obcasy i sama również ruszałam na bale, które odbywały się w mojej wyobraźni.
Prawda jest taka, że wychowałam się na historiach o księżniczkach i królowych, więc nie...
Bookstagram: @ksiazkowe_opowiesci
„ – Tylko wiara w nas mogłaby pomóc.
– Ja wierzę!
Uśmiechnął się smutno.
– Ty nie wierzysz, ty wiesz. A to olbrzymia różnica.”
Są takie opowieści, które powoli, niczym mgła, ciężko i mozolnie otulają swoimi ramionami, zabierają nas w podróż do innego miejsca, do innego świata i do innego czasu.
Gdy dni powoli zaczyna pętać ciężar jesieni i ustępują one w końcu z głośnym westchnieniem sennym wieczorom, uwielbiam sięgać po tajemnicze, baśniowe historie, które wprawiają mój umysł w niezwykłą nostalgię. Wypełniają tę dziwną pustkę w moim sercu, która rwie się do magii.
Gdy byłam mała do snu tuliły mnie szeptane przez babcie opowieści o „Brzydkim Kaczątku”, „Kopciuszku”, „Czerwonym kapturku”, a także stare, zapisane na pożółkłych stronach baśnie, które mojej babci czytała jeszcze jej babcia.
Zasiane i pielęgnowane ziarenko musi w końcu wykiełkować. Moja babcia zasiała we mnie ziarenko miłości do baśni i sennych opowieści. Dbała o nie latami, a w którymś momencie, ja sama zaczęłam o nie dbać.
To właśnie stąd wzięła się moja wielka miłość do historii utkanych z magii i do starych opowieści spisanych na nowo.
„Czerwona baśń” trafiła w moje ręce przypadkowo. Niespodziewanie. Całkiem spontanicznie poprosiłam o jej pożyczenie przyjaciółkę. Ta niepozorna, krótka książeczka, leżała wśród wielu innych pozycji. Otoczona książkami, o których los chciał, bym zapomniała.
A jednak w końcu sięgnęłam po nią. Strona po stronie przemierzałam mroczny las, w którym czaił się Wilk, wśród drzew kulił Leszy, a na polanie, w starym domku na kurzych łapkach, w ciele staruszki tkwiła zraniona przez matkę dziewczynka.
Gdy przymknę oczy mam wrażenie, jakby spoczywał na mnie ciężar czerwonej peleryny. Moje serce bije głośno, zupełnie jakbym zgrzała się w słońcu Południa. Dzięki „Czerwonej baśni” przemierzyłam Horyzont i z uśmiechem na ustach mogę powiedzieć, że było warto.
Ta historia jest piękna. Niezwykła. Niesamowita. Przepełniona tlącą się magią, nadzieją i czystym przebaczeniem.
Z dumą mogę powiedzieć, że trafia do grona moich ulubieńców.
Bookstagram: @ksiazkowe_opowiesci
więcej Pokaż mimo to„ – Tylko wiara w nas mogłaby pomóc.
– Ja wierzę!
Uśmiechnął się smutno.
– Ty nie wierzysz, ty wiesz. A to olbrzymia różnica.”
Są takie opowieści, które powoli, niczym mgła, ciężko i mozolnie otulają swoimi ramionami, zabierają nas w podróż do innego miejsca, do innego świata i do innego czasu.
Gdy dni powoli zaczyna pętać ciężar...