-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2020-05-23
2020-06-26
Niezwykle ważny i poruszający reportaż, z którym powinna zapoznać się jak największa liczba czytelników, nie tylko ze względu na jego historyczny aspekt ale przede wszystkim na ukazany w nim ogrom ludzkiej krzywdy. Aleksijewicz przedstawia katastrofę reaktora w Czarnobylu, widzianą oczami mieszkańców okolicznych wsi, ludzi biorących udział w gaszeniu reaktora, ale także tych pośrednio związanych z tym dramatem. Książka niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Pierwsza oraz ostatnia z przedstawionych historii są najbardziej poruszające w całym zbiorze. Historia żony strażaka oraz żony likwidatora łamią serce i wzruszają do głębi. Te kobiety to niekwestionowane bohaterki tego reportażu, którym katastrofa złamała życie i wyrwała serce. Autorka ukazuje wstrząsającą nieudolność władz, liczne patologie minionego systemu, kompletne zignorowanie zasad bezpieczeństwa i nieprzygotowanie na wypadek awarii, gdyż w myśl partii „ w Związku Radzieckim do niczego takiego dojść nie może”. Niektóre z przedstawionych historii są bardziej, a inne mniej angażujące. Niektóre z zamieszczonych relacji są wręcz bliźniaczo podobne, co sprawiło że odłożyłam na jakiś czas dalszą lekturę książki. Autorka nie ocenia swych rozmówców, a oddaje im głos, to ich słowami przedstawia życie przed i po tragicznej katastrofie. Aleksijewicz ocenę pozostawia czytelnikowi. W całym reportażu autorka zabiera głos jedynie we wstępie oraz epilogu (co jest ogromnym plusem, moralizatorstwo byłoby tutaj całkowicie zbędne). Największymi bohaterami są tutaj zwykli ludzie, mieszkańcy skażonych okolic, których po awarii czekało życie z piętnem „tych z Czarnobyla”; przed którymi uciekano na ulicach Mińska i Moskwy, których rodzone siostry i bracia z powodu strachu nie wpuszczali do domów. Wielu Białorusinów nie miało wyjścia i musiało wrócić na napromieniowane ziemie, gdyż nigdzie indziej żyć nie mogli, bądź nie potrafili.
Aleksijewicz ukazuje również, a może przede wszystkim, portret człowieka radzieckiego, który poświęcił życie i zdrowie dla państwa, nawet jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że otrzyma za to nic nieznaczący dyplom. Jest to smutny obraz tego, że dla władzy ludzkie życie nie miało znaczenia, skala przedstawionych kłamstw polityków oraz zastraszania uczciwych naukowców jest porażająca. Ten reportaż nie pozostawia obojętnym , wyzwala w czytelniku silne emocje, od wzruszenia po złość i rozgoryczenie. To pozycja, po którą trzeba sięgnąć, bo skutki tej tragedii dotyczą również nas, Polaków.
Niezwykle ważny i poruszający reportaż, z którym powinna zapoznać się jak największa liczba czytelników, nie tylko ze względu na jego historyczny aspekt ale przede wszystkim na ukazany w nim ogrom ludzkiej krzywdy. Aleksijewicz przedstawia katastrofę reaktora w Czarnobylu, widzianą oczami mieszkańców okolicznych wsi, ludzi biorących udział w gaszeniu reaktora, ale także...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mam spory problem z oceną tej książki. Ukazane w książce historie wywołują ogrom współczucia dla kobiet, którym pisząc kolokwialnie, wyprano mózgi. Z drugiej strony, trudno jest sobie wyobrazić jak dwudziestoletnia kobieta, którą doskonale zaznajomiono ze słowami "Mein Kampf" upiera się, że była nieświadoma celów prowadzonej przez Niemców wojny. Jedna z bohaterek wspomina jak była świadkiem traktowania Żydów w Niemczech, po czym przyznaje że nie wierzyła Rosjanom, gdy ci powiedzieli jej jaki los dotknął Żydów na wschodnich terenach. Ignorancja czy celowe wybielanie się? Być może przedstawicielki "aryjskiej" rasy nie mogły pochwalić się logicznym wysnuwaniem wniosków… Niezrozumiały jest dla mnie brak załączonej bibliografii, tak naprawdę nie wiadomo skąd autor czerpał swoje informacje, kilka przypisów zostało naniesionych dopiero za sprawą tłumacza. W wątpliwość należy poddać informacje o uwielbieniu Hitlera do przebieranek w damskie ciuszki (brak na to jasnych dowodów, same informacje mają znamiona sensacyjnych doniesień w stylu Daily Mail)oraz te dotyczące udziału kobiet z BDM w powstaniu warszawskim (miały one walczyć z Rosjanami. Ani słowa jednak o polskich powstańcach). Autor wielokrotnie powołuje się na "jakieś" dowody z brytyjskich archiwów, konkretów jednak nie podaje. Strasznie irytujące są fragmenty, w których Heath przedstawia myśli wodza Trzeciej Rzeszy, nie mając na to, żadnego poparcia dowodowego. Autor od początku wspomina, że głównym posłannictwem kobiet w nazistowskich Niemczech było rodzenie niemieckich dzieci. Żadna jednak z przytoczonych historii tego nie potwierdza, a temat Lebensbornu zostaje przez pisarza kompletnie pominięty, czego nie jestem w stanie zrozumieć. Być może nie było o tym wystarczająco informacji w brytyjskich archiwach ;)
Na koniec swej recenzji pozostawiam to, co skutecznie podniosło mi ciśnienie przy czytaniu tej książki. Mianowicie, Tim Heath uważa, że na wojnie gwałcą wyłącznie sowieci, a brytyjski żołnierz - tutaj cytat: „Nie ma żadnych raportów o udziale żołnierzy brytyjskich w gwałtach na niemieckich dziewczętach lub kobietach. Żołnierz brytyjski był zawsze najbardziej bodaj zdyscyplinowanym żołnierzem na świecie i najczęściej odznaczał się nienaganną postawą moralną”. Mam nadzieję, że ktoś uświadomi szanownego autora, że brak raportów o gwałtach nie jest równoznaczny z tym, że ich nie było, zwłaszcza, iż sam Heath przyznaje na późniejszych stronach, że najczęściej kobiety bały się cokolwiek zgłaszać sanitariuszkom. Dowiadujemy się jednak później, że alianci we Francji nie byli tak kryształowi jak się wydaje, ale autor skupia się wyłącznie na kilku przestępstwach jakich dopuścili się czarnoskórzy żołnierze, przemilczając koszmar tysięcy pozostałych Francuzek. Ciężko jest podchodzić do tej pozycji całkowicie poważnie pod względem historycznym, biorąc pod uwagę liczne błędy autora i ewidentne tworzenie historii, pod z góry założoną tezę. Książka jest jednak warta przeczytania ze względu na wypowiedzi głównych bohaterek tej historii, to ich opowieści ratują tę pozycję. Można się wiele dowiedzieć o życiu dziewczynek i nastolatek w Trzeciej Rzeszy, a także o ich koszmarze po wyzwoleniu Berlina przez wojska sowieckie. Ta książka zyskałaby znacznie więcej, gdyby pozbawić ją niektórych ignoranckich wtrętów samego autora, to „kobiety Hitlera” są jej największym plusem.
Mam spory problem z oceną tej książki. Ukazane w książce historie wywołują ogrom współczucia dla kobiet, którym pisząc kolokwialnie, wyprano mózgi. Z drugiej strony, trudno jest sobie wyobrazić jak dwudziestoletnia kobieta, którą doskonale zaznajomiono ze słowami "Mein Kampf" upiera się, że była nieświadoma celów prowadzonej przez Niemców wojny. Jedna z bohaterek wspomina...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to