-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
Ta książka jest mi potrzebna wieczorem. Po dniu pospolitym. Obrzydliwie realnym. Przewidywalnym. I wtedy pojawiają się one. Małe figurki, na półce za kompem. Zanim zacznę się zwijać, figurki będą mrugać. Tylko do mnie. Pytać, czy znam swoje korzenie. Na pewno? Czy wiem, że żyję? A czy w ogóle żyję? Czy będę walczył jeszcze? O coś. O ideę. Czy już się poddałem. Powiedzą, że są po to, bym nie zwariował. Nie oszalał od powtarzalności.
Tym mruganiem uratują mnie przed psychiatrą. Tak jak ratuje mnie Gaiman, opowiadając o swoich bożkach. Gdzieś na granicy fantastyki ale strawnej dla mnie. Niosącej przesłanie, a przynajmniej sensowne pytanie. Dającej świetną zabawę. Tworzącej świat, który mnie zasysa. Po takiej sesji wiem, że jutro będę mógł przyjąć codzienność.
Ta książka jest mi potrzebna wieczorem. Po dniu pospolitym. Obrzydliwie realnym. Przewidywalnym. I wtedy pojawiają się one. Małe figurki, na półce za kompem. Zanim zacznę się zwijać, figurki będą mrugać. Tylko do mnie. Pytać, czy znam swoje korzenie. Na pewno? Czy wiem, że żyję? A czy w ogóle żyję? Czy będę walczył jeszcze? O coś. O ideę. Czy już się poddałem. Powiedzą, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Fabuła zupełnie do bani, ale to drobiazg. Bo ja książkę tę kocham od dotknięcia okładki. Prawie jak żonę. Obie uczą mnie jednego: pewnych spraw, stary, nie przeskoczysz. Bierz życie jak leci, nie marudź i uważaj na pająki, by nie podeptać. Bo może to brat twój, o którym nie masz pojęcia. Spider. Pozbawi cię żony i połamie twój ulubiony taboret.
Humor dla mnie. Moja faktura i rozmiar. Brałem scena za sceną, czułem pająki na skórze. To dobry śmiech, łamie szarość i poszerza widzenie. Literacka lekcja dystansu. Zawadiackie oko do tego, co zdaje się życiową katastrofą. Świat brany dosłownie to nieporozumienie. Zapytajcie Chłopaków. Spider już wie, a Gruby Charlie szybko zrozumie. Nie traćcie czasu. Wyrzućcie stary taboret. Dajcie życiu inną perspektywę. I nie deptać pająków!
Fabuła zupełnie do bani, ale to drobiazg. Bo ja książkę tę kocham od dotknięcia okładki. Prawie jak żonę. Obie uczą mnie jednego: pewnych spraw, stary, nie przeskoczysz. Bierz życie jak leci, nie marudź i uważaj na pająki, by nie podeptać. Bo może to brat twój, o którym nie masz pojęcia. Spider. Pozbawi cię żony i połamie twój ulubiony taboret.
Humor dla mnie. Moja faktura...
Łączy mnie z Gaimanem subtelne podejście do tak zwanego "realu". Nie lubimy go w nadmiarze. Źle się czujemy, gdy sytuacje brzydko realne panoszą się na scenie. Real zaledwie tolerujemy. Ot tyle tylko, by zawiesić tam nie-real.
"Nigdziebądź" czyta się smakowicie, bo przyprawą jest styl. Ponadprzeciętna obecność gryzoni w żaden sposób smaku nie psuje. Gaiman, operując w tych obszarach poczucia humoru, które są mi bliskie, powoduje, że mało zważam na fabułę. Gdybym zaczął ją analizować, swoim wrodzonym nadkrytycyzmem, pewnie przestałoby mi się podobać. Nie robię wszak tego. Nie trzeba. Delektuję się formą, a jeno zerkam na to, kto i gdzie podąża. Moja podziemna zabawa trwa w najlepsze.
Byłbym zapomniał. "Udko czy pierś?" koleżanko lapis_lazuli? Tak, ja też kocham koty.
Łączy mnie z Gaimanem subtelne podejście do tak zwanego "realu". Nie lubimy go w nadmiarze. Źle się czujemy, gdy sytuacje brzydko realne panoszą się na scenie. Real zaledwie tolerujemy. Ot tyle tylko, by zawiesić tam nie-real.
więcej Pokaż mimo to"Nigdziebądź" czyta się smakowicie, bo przyprawą jest styl. Ponadprzeciętna obecność gryzoni w żaden sposób smaku nie psuje. Gaiman, operując w tych...