-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Radek Rak dostał nagrodę za tę książkę już 2 lata temu. Po ogłoszeniu wyników zaraz kupiłem książkę, zaskoczony, że nagrodzonego kojarzę jako weterynarza, bo pracuje dwie ulice dalej i nawet byłem u niego ze swoim już śp. psem Szandorem.
Jak zacząłem czytać 2 lata temu, tak dopiero teraz dobrnąłem do końca. Już od zeszłego października kończyłem tę książkę, ale celowo rozkładałem ostatnie rozdziały na cały rok, bo nie chciałem się żegnać z tą książką.
Baśń to książka wybitna, uważam, że jedna z najlepszych polskich powieści. Dużo lepsza niż chociażby podobni nagrodzeni Noblem Chłopi. A i Reymont pisarzem wybitnym był (serio mówię, a nie tylko gombrowiczyzuję).
Ja sam uważam się za galicyjskiego patriotę. Galicja jest oparta na wielu paradoksach i Rak, pisząc epos galicyjski, opowiada o tragicznych losach tej ziemi, gdzie tożsamość oparta jest na konfliktach.
Pomimo wszystkich zastrzeżeń, Galicja to także kraina mityczna. Utożsamiając się z tym miejscem, utożsamiam się z tym, że tutejsze lasy są przepełnione magią i duchowością, historia jest bardziej realna od teraźniejszości, mieszają się kultury polska szlachecka i polska ludowa, żydowska, austriacka, łemkowska i ukraińska i inne.
Wracając do książki, cudowny język, fantastyczna opowieść, znakomite oddanie realiów (pomimo paru naciągnięć, z czego autor tłumaczy się na końcu). Mnóstwo smaczków i historia, która jest bardzo uniwersalna.
Kiedyś przewidziałem, że Tokarczuk dostanie Nobla. Następny kandydat już jest, sprawa jest o tyle jednak trudna, że potrzeba mistrza, żeby to dzieło przetłumaczyć.
Książkę kocham i polecam z całego serca
@somniumscipionis (IG)
Radek Rak dostał nagrodę za tę książkę już 2 lata temu. Po ogłoszeniu wyników zaraz kupiłem książkę, zaskoczony, że nagrodzonego kojarzę jako weterynarza, bo pracuje dwie ulice dalej i nawet byłem u niego ze swoim już śp. psem Szandorem.
Jak zacząłem czytać 2 lata temu, tak dopiero teraz dobrnąłem do końca. Już od zeszłego października kończyłem tę książkę, ale celowo...
2020-09-19
Jedna z najważniejszych książek mijającego roku.
Nie lubię kategorycznych zdań, ale tu zrobię wyjątek. Powinno się tę książkę przeczytać.
Kalina Błażejowska, "Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych"
***
Nie unikam trudnych lektur, a tu przy dwóch historiach, mówiąc wprost, popłakałem się.
Autorka, podejmując temat hitlerowskich zbrodni na ludziach uznanych za chorych psychicznie, raczej była zniechęcana do tego. Pokazuje też, jak była to mozolna praca, jak temat jest mało opracowany i jak niewiele jest dowodów, ile osób, jakich i w jakich okolicznościach zabito.
W książce opisane są dwa "szpitale", w Gostyninie i oddział dziecięcy w Lublińcu.
***
Często powtarzam, że pisanie o zbrodniach niemieckich wymaga dużej wrażliwości i autorefleksji, po co się to robi. Są autorzy, którzy piszą o zbrodniach niemieckich w sposób obrzydliwy, eksploatując sensację.
Takie autorki jak Kalina Błażejewska są na przeciwnym biegunie. Celem jej pisania jest przywrócenie pamięci o realnych ludziach, którym wręcz odmawiano miana człowieka.
Szczególnie wzruszający moment, wobec którego ta książka nabiera głębokiego sensu, jest dotarcie i oddanie głosu dwóm osobom. Pierwsza to Edeltraude Mateja, siostra bliźniaczka zabitego kilkuletniego Herberta w Lublińcu. Druga osoba to Henryk Lelonek, który mimo przeprowadzanych na nim eksperymentów medycznych przetrwał Lubliniec i żyje do dziś.
Te dwa głosy wybrzmiewają bardzo głośno.
Autorce należą się duże słowa uznania i szacunku.
Mam nadzieję, że książka będzie znajdowała się wśród nominacji do przyszłorocznych nagród. Inaczej będą one baaaardzo wybrakowane.
***
P.S. wpis w drugim podejściu:
Jednym z tematów książki jest stygmatyzowanie chorób psychicznych. W odniesieniu do dzieci zaskakuje to, że czasami drobne odstępstwo od normy było traktowane przez Niemców za zaburzenie. Do dzieci, które zostały skierowane do Lublińca, i de facto skazane na zagładę, należały dzieci nadpobudliwe, moczące się, jąkające, tzw. dzieci trudne. Ze zgrozą to czytam, bo sam do takich należałem.
Wśród dziecięcych ofiar były nie tylko polskie dzieci, ale także śląskie i niemieckie. Jak widać w oczach hitlerowców niewielu zasługiwało na życie.
Przy wątku chorób pojawia się temat eugeniki. I była to bardzo popularna idea przed wojną. Jedną z nielicznych pocieszających rzeczy w tej lekturze jest to, że w Polsce pomysły np. sterylizacji z powodów eugenicznych zostały zablokowane przez polskich psychiatrów.
Wyjątkowo przygnębiające jest to, że nieznany jest los wielu ofiar. I kolejno: że zbrodniarze opisywani w książce nie doczekali się wyroków, wiedli po wojnie bardzo dobrze życie i do dziś, nawet po śmierci, nie jest łatwo ich rozliczyć.
Ciekawa jest też refleksja, którą ja znam z doświadczenia. Traumatyczne wydarzenia były tabuizowane w rodzinach ofiar. Szczególnie uderza historia pani Matyi, która po 70 latach dopiero ujawniła rodzinie tajemnicę zabitego brata bliźniaka. Zupełnie inne podejście do tragedii i bolesnych emocji.
Warto też sięgnąć do cytowanej tu książki Szpitala przemienienia Lema, jednej z niewielu lektur w tym temacie.
Lektura do głębokiej refleksji.
IG: @somniumscipionis
Jedna z najważniejszych książek mijającego roku.
Nie lubię kategorycznych zdań, ale tu zrobię wyjątek. Powinno się tę książkę przeczytać.
Kalina Błażejowska, "Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych"
***
Nie unikam trudnych lektur, a tu przy dwóch historiach, mówiąc wprost, popłakałem się.
Autorka, podejmując temat hitlerowskich zbrodni na ludziach uznanych za chorych...
Informacja z okładki:
Debiutancką powieść Cień ojca Sławomira Makoli można nazwać thrillerem psychiatrycznym. Głównego bohatera powieści Marka poznajemy w momencie, kiedy trafia z amnezją do szpitala dla psychicznie chorych. Tutaj Marek spotyka kilka życzliwych osób, w szczególności lekarkę Basię, z którą nawiązuje bliską relację i która pomaga mężczyźnie wrócić do normalnego życia.
Marek i Basia wspólnie szukają śladów zapomnianej przeszłości, która okazuje się pełna zawirowań i niejasności.
Forma gatunkowa thrillera sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze, pojawiają się zaskakujące zwroty akcji i pełne napięcia momenty. Niemniej jednak Cień ojca to nie tylko sprawnie napisany thriller, z sugestywnie opisa
nym światem chorych psychicznie, lecz przede wszystkim opowieść o sprawach uniwersalnych: o poszukiwaniu tożsamości, pamięci, nadziei, walce o godność i dobre imię, a w końcu także o istocie człowieczeństwa.
Autor: Sławomir Makola, rocznik 1968, urodzony w Krakowie, pochodzi ze Słomnik. Autor w zasadzie całe swoje życie jest związany ze… stolarstwem. Szczególnie pasjonuje go renowacja zabytków i tworzenie kopii antyków. Studiował na Wydziale Architektury Wnętrz krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego pasją jest pisanie książek, Cień ojca jest pierwszą z nich, która doczekała się publikacji.
Informacja z okładki:
Debiutancką powieść Cień ojca Sławomira Makoli można nazwać thrillerem psychiatrycznym. Głównego bohatera powieści Marka poznajemy w momencie, kiedy trafia z amnezją do szpitala dla psychicznie chorych. Tutaj Marek spotyka kilka życzliwych osób, w szczególności lekarkę Basię, z którą nawiązuje bliską relację i która pomaga mężczyźnie wrócić do...
Dla mnie ta 800-stronicowa książka to nowy epos narodowy.
Jakie czasy taki epos. Wielu autorów, autorek próbowało i próbuje opisać Polskę współczesną (po 89 roku), ale nikomu nie udaje się tego zrobić w tak trafny i efektowny (dla krytyków od lat ignorujących Żulczyka zapewne efekciarski) sposób jak J.Ż.
Autor sięga po prozę gatunkową (thriller, sensacja), ale tworzy przy tym literaturę przez duże L. Jest to świetna literatura gatunkowa, ale to coś dużo więcej niż 92. Mróz.
Historia opowiadana tutaj dzieje się w pamiętnym 2020 r., druga fala, lockdown, wyrok TK, atmosfera lęku i wk.rwu. Przeczucie apokalipsy.
I Żulczyk na kartach książki pokazuje tę apokalipsę. Jednym z głównych tematów jest lęk, osobisty i zbiorowy, gdzieś między wierszami odczytuję diagnozę, że jak koronawirus był tematem medialnym, tak już z kolei inna epidemia: depresji, stanów lękowych itp zaburzeń jest wciąż bagatelizowana, a jej skutki są i będą opłakane.
W sposób ponury kończy się świat, jaki znaliśmy, gdzie receptą na szczęście miał być kapitalizm, z kultem nadprodukcji i nadkonsumpcji. W świecie na granicy tego, co upada, co znaliśmy, a tego, co nowe, nieznane, łatwo o rządy takich ludzi jak Dario, jeden z najbardziej czarnych charakterów w literaturze.
Dario jest bowiem świetną metaforą na wiele złych rzeczy, które mogą się dziać w opisanym przez Żulczyka świecie, gdzie polityka to fasada dla interesów tylko jednej grupy, gdzie liczy się władza mocniejszych nad słabszymi, gdzie więzi społeczne są zdewastowane, gdzie autorytet można zdobyć w kilka miesięcy przez bycie trendy w social mediach.
Postacie znane z 1. części Ślepnąc od świateł na długo będą towarzyszyć czytelnikowi. Jacek, poczciwy diler z 1. części przechodzi mroczną przemianę, luzacka Pazina z kolei idzie w działalność ideową, po drodze popełniając maksimum błędów, gangster Umar daje niepokojący obraz ruskiego świata, że to co wciąż u nas jest patologią, to na wschód od Donbasu jest codziennością, Kurtka zaś to po prostu Kurtka!
IG: @somniumscipionis
Dla mnie ta 800-stronicowa książka to nowy epos narodowy.
Jakie czasy taki epos. Wielu autorów, autorek próbowało i próbuje opisać Polskę współczesną (po 89 roku), ale nikomu nie udaje się tego zrobić w tak trafny i efektowny (dla krytyków od lat ignorujących Żulczyka zapewne efekciarski) sposób jak J.Ż.
Autor sięga po prozę gatunkową (thriller, sensacja), ale tworzy przy...
Przede wszystkim jest to książka napisana z pasją. Zapewne nie będzie to zaskakujące, że jako facet przed lekturą #kolor nie przywiązywałem zupełnie wagi do kolorów. Lektura książki zupełnie zmieniła moje postrzeganie pojęcia koloru. Autorka naprawdę odkrywa przed czytelnikami fascynujący świat barw. I nie jest to truizm w stylu sloganów reklamowych znajdujacych się na obwolutach. Jest wiele książek, z których można dowiedzieć się o różnych odmianach poszczególnych barw, ich psychologicznym oddziaływaniu czy kontekście kulturowym. W tej publikacji jest to wszystko, ale jest i wiele więcej: osobiste doświadczenie koloru, fenomenologia koloru, historia świata pokazana przez historię koloru, ujęcie fizyczne, chemiczne, mnóstwo anegdot i ciekawostek, nieustanne przypominane, że „kolor nie jest tym, czym się wydaje", parafrazując słynny cytat z Twin Peaks, i co chyba najważniejsze – zarażanie pasją, zachęcanie czytelnika do interakcji z kolorem i poznawania samego siebie przez pryzmat tego fenomenu. Dla osób zainteresowanych tematem to pozycja absolutnie obowiązkowa, dla każdego innego - książka, która na pewno spodoba się, a zapewne także zmieni postrzeganie świata.
Przede wszystkim jest to książka napisana z pasją. Zapewne nie będzie to zaskakujące, że jako facet przed lekturą #kolor nie przywiązywałem zupełnie wagi do kolorów. Lektura książki zupełnie zmieniła moje postrzeganie pojęcia koloru. Autorka naprawdę odkrywa przed czytelnikami fascynujący świat barw. I nie jest to truizm w stylu sloganów reklamowych znajdujacych się na...
więcej Pokaż mimo to