-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2018-04-02
2011-09-27
Monumentalny fresk Sienkiewicza stanowi wartą uwagi pozycję nie tylko dla miłośnikow literatury, zstępując na niższy poziom abstrakcji - beletrystyki historycznej, badaczy starożytnego Rzymu w apogeum nieokiełznanej, ekspansywnej potęgi, czy też czytelników zainteresowanych dziejami Imperium Romanum, nie tylko na poziomie merytoryki. Skonstruowany przez pisarza został drobiazgowy, pełen ornamentyki, pomimo prostych syntaks, wielowymiarowy pejzaż epoki Nerona, bogaty w odniesienia zarówno do wydarzeń i postaci historycznych, jak też systemu ich wierzeń, obyczajowości oraz osiągnięć. Sienkiewicz sięga do poetyki realizmu, która oscylowała pomiędzy fikcją literacką, a precyzją dysertacji. Poprawność takiego zabiegu gatunkowego podporządkowana została już wcześniej bardzo restrykcyjnym kryteriom: znajomości aspektu geograficznego regionu, zwyczajów ówczesnych ludzi, a także wiedzy na temat subtelności psychoanalizy, warunkującej rozumienie psychicznej egzystencji człowieka, która podlegała determinizmowi kulturowemu otaczającego go habitatu. Swobodzie wyobraźni autora "Quo Vadis" rzucone zostało wyzwanie kognitywnej i merytorycznej adekwatności. Dobrą egzamplifikację rywalizacji wiedzy oraz imaginacji stanowi opis poetycki pożaru Rzymu - punktu kulminacyjnego powieści, w którym losy wszystkich bohaterów zostały bezpowrotnie odmienione. Neron łaknął obserwacji ognia pochłaniającego wieczne miasto, jako wizualizacji poszukiwanej przezeń koncepcji destrukcji Troi dla autorskiego eposu - "Troiki". Wobec największego kataklizmu w dziejach Rzymu nie istniał bardziej małostkowy, płytki i bezsensowny powód. Oto kontekst przyczynowy nadaje jeszcze większego odium grozy i przerażenia temu wydarzeniu historycznemu. Anihilacja Rzymu stanowiła kaprys i zachciankę szalonego potwora, który działał przez swojego consierge - Tygellinusa. W deskrypcji sienkiewiczowskiej pożaru Rzymu dostrzegamy pewien dualistyczny obraz. Równocześnie zaprezentowane zostały czytelnikowi, bowiem zagłada największego ośrodka cywilizacyjnego epoki oraz tragedia jego wielomilionowej, pluralistycznej społeczności. Rzym we frenetycznych płomieniach stanowi piekło na ziemi, ponad którym panuje obłąkany antychryst. Dwubiegunowe podłoże dramatu szaleństwa Zła tamtej, rozświetlonej płomieniami nocy, czyni go jeszcze bardziej przekonującym, oddziałującym nie tylko na wyobraźnię, lecz również sferę emocjonalną odbiorcy. Sienkiewicz, zatem przedstawia nam mnóstwo szczegółów w stopniowym procesie ekspansji pożaru, powoli wprowadza nas w stan przerażenia i grozy, aż do jego apogeum - pieśni Nerona, brzmiącej, niczym sardoniczny śmiech diabła, nad zrujnowanym siedliskiem ludzkim. Ogień Sienkiewicza dość parzy, przy czym wzmiankowana ekspozycja detali została zredukowana do niezbędnego dla wiarygodności treści minimum.
Znamiennym rysem "Quo Vadis" są liczne i pluralistyczne dychotomie, idealizacje i deprecjacje, sublimacje i karykaturalizacje. W powiesci tej napotykamy bardzo wiele opozycji m.in. przemijający świat Petroniusza i świt nowej religii, a wraz z nią nowej cywilizacji Chrystusa; prostolinijność, szlachetność i skromność chrześcijan, uosabiane przez Pomponię Grecynę, Apostołów Piotra i Pawła, Ligię, Ursusa, Glauka, przeciwko dekadencji oraz zwyrodnieniu Rzymu, których personifikacjami byli cesarz Neron i augustianie; piękno, dobroć i niewinność Ligii, mądrość świętych Piotra i Pawła contra szpetota, idiotyzm, szaleństwo i okrucieństwo cezara. W szczególności Neron sportretowany został, od chwili introdukcji, jako błazen, sabaryta, komediant, sadysta, który w późniejszym czasie awansuje na kompletnego, pozbawionego smaku oraz samodzielnego myślenia, kretyna w stadium rozwoju upośledzonego pawiana.
Wreszcie, wyznaczona przez Sienkiewicza została całkiem dobra linia demarkacyjna pomiędzy merytoryką, perspektywą scjentystyczną, a fikcją, jakkolwiek nie uniknął pewnych zakłóceń porządku chronologicznego, przykładowo w datach śmierci św. Piotra i Petroniusza oraz nieścisłości, zwłaszcza w portrecie cesarza Nerona, przypominającego chwilami Kaligulę z dramatu Camusa, i jego znaczeniu w pożarze Rzymu. Pijany Aleksander Wielki nakazał zniszczenie Persepolis, przeto Nero, widziany przez pisarza racjonalnym, niczym Schizofrenik bez leków, prędzej zaproponowałby takową ideę, lub wyraził wobec niej aprobatę. Pożary w Rzymie wybuchały, jednak często, z racji położenia geograficznego. Na domiar złego większa część powierzchni miasta pokryta została drewnianą zabudową. Cesarz, zaś aktywnie partycypował w walce z ogniem (robota wprost paliła mu się w dłoniach), wspierając ludność oraz oddziały straży pożarnej. Neron, zwłaszcza przez współczesnych historyków, zapamiętany został, jako rozsądny pacyfista, orędownik wyzwolenia Grecji, mecenas sztuki, który wypędzał obywateli do teatrów, piewca olimpijskiego paradygmatu zmagań sportowych, zakazujący krwawych igrzysk z udziałem gladiatorów. Zagubiony w sidłach władzy, rozmiłowany w sztuce bardziej niż panowaniu, ulegający wpływom, uciekający w zbrodnie przeciwko swoim wrogom, nie jawi się, jednakże pozbawionym przesłanek racjonalizmu idiotą, zdolnym do tak strasznego aktu szaleństwa. Prześladowania chrześcijan stanowiły raczej rezultat obaw przed instygatorami, którzy oskarżyliby niepopularnego wśród patrycjuszy cesarza o udział w tym pożarze, będącym implikacją obiektywnych i niezależnych od niego czynników.
Mimo wszystko "Quo Vadis" nie traci waloru aktualności, bowiem nadal po świecie panoszą się pełni pychy szaleńcy-komedianci, bezwzględni tyrani, sienkiewiczowscy Neronowie i mnóstwo jest ich ofiar.
Powieść zwieńczona została wzruszającym i krzepiącym zakończeniem, godnym wielkiego pisarza. Wspaniale Sienkiewicz ukazał triumf potęgi Dobra, którą umocniły straszliwe represje, jak również daremne, bezowocne, skazane na klęskę wysiłki upokorzonego zła, personifikowanego przez nikczemnego i prostackiego cesarza.
Monumentalny fresk Sienkiewicza stanowi wartą uwagi pozycję nie tylko dla miłośnikow literatury, zstępując na niższy poziom abstrakcji - beletrystyki historycznej, badaczy starożytnego Rzymu w apogeum nieokiełznanej, ekspansywnej potęgi, czy też czytelników zainteresowanych dziejami Imperium Romanum, nie tylko na poziomie merytoryki. Skonstruowany przez pisarza został...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-11-04
Bardzo ciekawa książka, której autor zabiera czytelnika w świat rycerzy, leśnych infamisów, krwawych bitew, niebezpiecznych przygód, dworskich romansów i bezwzględnych walk o władzę. Chociaż czasy te przeminęły bezpowrotnie i zgasła epoka warownych zamków, potyczek w dziewiczych matecznikach przyrody, skąpanych we krwi pól bitewnych, osnutych kurzem i zapachem śmierci, dokonana przez Stevensona została wiarygodna i pasjonująca rekonstrukcja obrazu przeszłości. W sferze imaginacji odbiorców rozgrywa pisarz dynamiczne, gwałtowne i realistyczne batalie, których szał bitewny, szczęk broni, wojenny krzyk ludzi niemal rozbrzmiewają z przejmującym gniewem i trwogą wewnątrz naszych myśli, przenosi nas w mroczne i tajemnicze gęstwiny - siedlisko społecznych wyrzutków, powołuje wreszcie niezmiernie ludzkich bohaterów, los jakich złączony został nierozerwalnie z powikłanymi i złożonymi uwarunkowaniami dziejów średniowiecznej Anglii.
Wojna Dwóch Róż, czyli trzydziestoletni, trwający w latach 1453-1483, konflikt zwaśnionych gałęzi władającej Anglią od 1154 roku dynastii Plantagenetów - Yorków i Lancasterów o prawa do tronu, stanowi jedynie tło historyczne dla ekspozycji obszernego panopticum ludzkich motywacji, ambiwalentnych postaw oraz paradoksów. U Stevensona wszystkie konceptualizacje aktorów epoki ulegają całkowitej inwersji - rycerze są krzywoprzysiężcami, klerycy - zdrajcami partycypującymi w zbrodni, romantyczni banici przedstawieni zostali, jako szelmy i pospolici łajdacy pokroju zdeprawowanych szlachciców, którzy za wspaniałomyślnymi frazesami ukrywają partykularny interes i osobistą wendettę. Autor unika lirycznej mitologii średniowiecza oraz zabiegów idealizacji. Żaden z animowanych przez niego bohaterów nie jest wolny od błędów, słabości, lub haniebnych czynów. W rozmaitych okolicznościach ulegają oni popędom i frenetycznym afektom, brzemiennym w późniejsze żal i wstyd, wszelako niektórzy spośród nich, nawet po najgorszych zbrodniach, wbrew zaciekłej nienawiści, zachowują zdolność szlachetnego postępowania. Osobliwie w pełnym perypetii procesie tranzycji głównego protagonisty, Richarda Sheltona, z beztroskiego młokosa w dojrzałego, świadomego konsekwencji swych działań rycerza, uwypuklone zostały skomplikowane i przewrotne ludzkie losy, mnogie w upadki oraz pomyłki, lecz uwieńczone natchnionym godnością przebaczeniem, które, choć stanowi pewne zadośćuczynienie za dawne winy, nie cofnie nigdy wyrządzonego zła.
Wiarygodność świata przedstawionego u Stevensona wynika z koherentnej syntezy rozmaitych gatunków literackich - opowieści przygodowej, realizmu historycznego, poematu rycerskiego i powieści pikarejskiej. Z opisami losów postaci oraz wydarzeń, będących ich udziałem zintegrowane zostały rozmaite impresjonistyczne sceny rodzajowe angielskich wiosek, warownych kasztelów i dionizyjskich potyczek, a także bukoliczne pejzaże przecinanych strumykami, bogatych w zwierzynę dziewiczych ostępów leśnych, konstytuujące złożone tło topograficzne utworu. Niepowetowanie z wyrafinowaną wartością utworu koresponduje również jakość translacji, autorstwa Jana Tadeusza Dehnela, tłumacza m.in. Agaty Christie, Marka Twaina i Karola Dickensa, przez którego odtworzony z weryzmem został tak istotny klimat obyczajowy epoki.
Polecam wszystkim zainteresowanym burzliwym i powikłanym okresem średniowiecza oraz historyczną powieścią przygodową.
Bardzo ciekawa książka, której autor zabiera czytelnika w świat rycerzy, leśnych infamisów, krwawych bitew, niebezpiecznych przygód, dworskich romansów i bezwzględnych walk o władzę. Chociaż czasy te przeminęły bezpowrotnie i zgasła epoka warownych zamków, potyczek w dziewiczych matecznikach przyrody, skąpanych we krwi pól bitewnych, osnutych kurzem i zapachem śmierci,...
więcej mniej Pokaż mimo to2008-07-01
Poncjusz Piłat, człowiek, który przez całe życie poszukiwał prawdy, aby umyć od niej ręce w najtrudniejszym momencie próby. Jest on niepowetowanie jedną z najbardziej niejednoznacznych, deliberatywnych, skomplikowanych oraz inspirujących figur w historii ludzkości, której zróżnicowane, częstokroć antynomiczne interpretacje sformułowane zostały na przestrzeni rozwoju dziejowego kultury. Dla wielu literatów oraz przedstawicieli sztuki kinematograficznej jawi się Piłat symplicystycznym okrutnikiem, miazmatycznym sługą równie podłego Cezara, pogardliwym, bezwzględnym i brutalnym wobec mieszkańców podległej mu prowincji, zaś tchórzliwym i spolegliwym względem swojego Suwerena, posłuszeństwo któremu okupione zostało przezeń krwią wielu niewinnych ludzi. Niektórzy pisarze m.in. Michaił Bułhakow spostrzegają w nim postać tragiczną, nieświadome ogniwo Boskiego Planu. Wedle ich dialektyki Piłat skazany został arbitralnie na partycypację w kosmicznym, transcendentnym Dziele Zbawienia. Nie dysponował tedy możnością obrony, tudzież wyboru własnej weń funkcji. Osobliwie przez rosyjskiego literata przedstawiony został, jako człowiek sprawiedliwy i rozsądny, który nie nakłada na Jezusa odium winy, zaś dostrzega w Nim dobroć i mądrość. Wreszcie, zgodnie z nauką ortodoksyjnego Kościoła koptyjskiego po śmierci Chrystusa przyjął Piłat wiarę chrześcijańską, zainspirowany przez swoją żonę - Klaudię Proculę, przeto jeszcze dziś, jako święty otaczany jest czcią w Etiopii. Istnieje, zatem pluralistyczna optyka ewaluacji tej postaci. Nie wiemy, która z tych perspektyw jest właściwa, ponieważ osoba Piłata osnuta została nimbem nieprzeniknionej tajemnicy. W każdej, zapewne tkwi ziarno prawdy, jako iż był on zwykłym człowiekiem, analogicznie do nas błądzącym, kochającym, gniewnym, lecz zdolnym do uczciwości oraz dobra, a nade wszystko spragnionym solidnego fundamentu dla swojego życia, którego nigdy nie znalazł.
Opowieść o Piłacie, choć oparta została częściowo na źródłach ewangelicznych, a także historycznych m.in. "Rocznikach" Tacyta, jest w dużej mierze apokryficzna. Autor łączy erudycję z domysłami. Najprawdopodobniej ów najsłynniejszy rzymski urzędnik pochodził z rodziny ekwickiej o etruskich korzeniach, natomiast w sferze spekulacji pozostają różne epizody jego życia, jak znajomość z Kasjuszem Chereą, czy dramatyczna audiencja u Kaliguli.
Paul L. Maier ogniskuje swoje zainteresowanie na najbardziej ludzkich aspektach persony Piłata - prócz ekspozycji różnych pejoratywnych atrybutów tej postaci, ujawnione zostały przez autora również dodatnie przymioty namiestnika. Piłat jawi się tutaj everymanem, ergo bohaterem, który reprezentuje cechy wszystkich ludzi. Podczas rebelii Samarytan na górze Garizim, świadom braku dyplomatycznych dyspozycji działania, bez wahania przeprowadza brutalną, uwieńczoną rzezią, pacyfikację autochtonicznej ludności, jednakowoż w ciszy komnat herodowej twierdzy Antonia zawsze okazuje pełne miłości, szacunku i oddania usposobienie wobec swej młodej żony, Prokuli. Uważnie słucha jej rad i poglądów, choć najczęściej spolaryzowanych z jego pragmatycznym modus operanti. W sferze jurysdykcyjnej, konstruuje sprawiedliwą i sprawną administrację prowincji, dąży do stabilizacji oraz pokoju, nigdy nie nadużywa swojej władzy ku realizacji partykularnych celów, godzi lojalność wobec Cezara z poszanowaniem lokalnych zwyczajów.
Paralelnie dokonana została przez pisarza pewna psychoanaliza osoby namiestnika rzymskiego. Poprzez introspekcję zmierza on do studium motywacji Poncjusza Piłata, a także jego percepcji własnej roli w procesie Chrystusa, który stanowi metaforę niezmiennej kondycji ludzkości - pogrążonej w zwątpieniu i tęsknocie za Prawdą, zrodzonych z licznych manipulacji oraz deformacji rzeczywistości.
Żywot Piłata zobrazowany został przez Maiera, jako pełen rozczarowań i rozterek, przy czym stanowi także dramatyczną miniaturę okrutnej epoki, w której istniały tylko dwie kategorie ludzi: zdrajcy i zdradzeni, kaci oraz ich ofiary. Pośród intryg, nadużyć oraz kłamstw na dworach cesarzy Tyberiusza, następnie Kaliguli, nigdy nie odkrył on Prawdy, brzemiennej w szczerą wiarę. Ludzie, którym ufał niemal zawsze okazywali się oszczercami, donosicielami, czy krzywoprzysiężcami. Polityka Rzymu, ukonstytuowana na okrucieństwie, moralnej ambiwalencji, nihiliźmie, wyzysku i oszustwie nigdy nie stanowiła dlań żadnego fundamentu światopoglądowego. W zawiedzionym tyleż razy światem społecznym człowieku ugruntowana została, zatem postawa refutacji, bliska tak wielu współczesnym, bowiem również dziś łatwiejsza jest negacja różnych twierdzeń, aniżeli jakakolwiek procedura odkrycia ich słuszności. Casus Piłata mówi o wielkiej roli Wiary w procesie akceptacji Prawdy. Ponieważ namiestnik wątpił, została przez niego odrzucona w najważniejszym punkcie dziejów Wszechświata. W jednym z najsłynniejszych pytań historii: "a cóż to jest prawda?" rozbrzmiewają, jednakże nie sardoniczny sofizm, czy gorzki cynizm, zaś dramatyczna doń tęsknota i paląca jej potrzeba, które wyraża tyleż razy zawiedziony manipulacjami oraz erystyką sceptyk.
We współczesnym czasie ów znamienny zwrot Piłata do Chrystusa powtarzany jest wielokrotnie, jako iż Prawda odebrana została ludziom. Obserwujemy dziś niemalże holistyczną substytucję rzeczywistości przez medialny dyskurs i wirtualną metaprzestrzeń, w której czujemy się bezpieczni, szczęśliwi oraz spokojni, nie dysponując paralelnie żadną realną wiedzą. Z procesem tym sprzężone zostały inwersja wartości, demonizacja wiary i promocja bierności, będącej cechą słabych, hedonizmu, dobrego samopoczucia. Poszukującym imputowane są naiwność oraz idealizm, bądź zawiść, czy wręcz głupota. Fałsz, aksjomaty pozorne i fikcje są wygodniejsze, prostsze, a częstokroć bardziej pożądane od prób eksplikacji powikłanej i bolesnej rzeczywistości. W konsekwencji ludzie wyrzekają się Prawdy, umywają od niej ręce. Nienawidzą jej za ból, cierpienie, okrucieństwo, które skrywa i dyskomfort psychiczny, towarzyszący jej poznaniu. Żywią strach wobec przewartościowań, zmian oraz utraty poczucia bezpieczeństwa. Spostrzegają weń niepojętą wizję kondycji świata oraz cywilizacji, zabarwioną odium odrazy i społecznego ostracyzmu. Treść jej, wszakże stanowi zwierciadło człowieka, choć tak często zanurzonego w ciemności i krwi. Piłat doświadczał podobnego relatywizmu, doznane zostały przez niego analogiczne zawody. Nie jest, przeto postacią anachroniczną, lecz jawi się symbolem rozterek całej ludzkości, zaś jego imię zyskało znaczenie desygnatu pewnej konfiguracji uniwersalnych cech: nieufności, zagubienia, wątpliwości, obaw. Zwrot ku kłamstwu, tak znamienny dla naszej epoki, umożliwia skuteczną manipulację, a w konsekwencji determinuje niewolę. Niezbywalne instrumenty kognitywne stanowią, przeto własna inicjatywa oraz odwaga rozsądnej analizy egzogennych zjawisk, wydarzeń, procesów. W rezultacie afirmacji działania, potrzeby poznawczej, odwrotu od bierności odkryte zostaną przez nas Prawda, która jest wiarygodna i Wiara, która jest prawdziwa.
Poncjusz Piłat, człowiek, który przez całe życie poszukiwał prawdy, aby umyć od niej ręce w najtrudniejszym momencie próby. Jest on niepowetowanie jedną z najbardziej niejednoznacznych, deliberatywnych, skomplikowanych oraz inspirujących figur w historii ludzkości, której zróżnicowane, częstokroć antynomiczne interpretacje sformułowane zostały na przestrzeni rozwoju...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedna z ciekawszych, choć zapewne mało znanych, pozycji w dziedzinie beletrystyki historycznej, której fabuła osadzona została w realiach starożytnego Rzymu, w czasach panowania Gajusza Juliusza Cezara Augusta Germanika, zwanego niekoniecznie, choć zapewne także, dla oszczędności czasu Kaligulą.
Nieco ponad 1981 lat temu, 18 marca 37 r. n.e., w wieku 25 lat Gajusz wstąpił na tron cesarski w atmosferze wielkich nadziei, obiecujących perspektyw i powszechnej radości, które podzielali zarówno przedstawiciele arystokracji, jak też zwykli obywatele z niższych warstw społecznych. W międzyczasie ktoś najwyraźniej zmienił zdanie, gdyż niespełna cztery lata później, w wyniku spisku, został zamordowany.
Nakreślony przez autora portret cesarza Kaliguli bliższy jest orientacji akademickiej, aniżeli romantycznym, filmowym i literackim, przedstawieniom tej postaci, w której twórcy dostrzegali przede wszystkim szalonego potwora opętanego przez śmierć, okrucieństwo i cierpienie. Zaprezentowane przez Alana Massie ujęcie Gajusza jest znacznie bardziej zrównoważone i umiarkowane, wolne od fascynacji destruktywnymi skłonnościami cesarza, tak często determinującymi oraz przekłamującymi jego wizerunek, zwłaszcza wśród współczesnych.
Oczywiście autor nie przeczy zbrodniom popełnianym przez Kaligulę na arystokracji, a także nie neguje jego kapryśnej, zaburzonej natury, widocznej zwłaszcza w sardonicznym poczuciu humoru, która przydawała mu pewne odium niepoczytalności wśród senatorów i ekwitów. Z drugiej strony dostrzega w Gajuszu osobę nieszczęśliwą, zagubioną, samotną, pełną dobrych chęci, zapału do realizacji różnych twórczych, lub ambitnych przedsięwzięć architektonicznych, czy militarnych, jakkolwiek chwiejną i chimeryczną, niejednokrotnie działającą pod wpływem strachu. Równocześnie znane stereotypy, na których ukonsytuowana została swoista mitologia cesarza-potwora, cesarza-tyrana, prezentuje w dużej części, jako obiegowe opinie, bądź rezultaty nieuświadomionych błędów Gajusza, tak ochoczo powielane, przywoływane i wyolbrzymiane przez politycznych oponentów władcy, bądź osoby, z różnych powodów, wyczujące w nim zagrożenie.
W wizji tej, dalekiej od naiwnej apologetyki, nie brak pozytywnych aspektów rządów Kaliguli, korzystnych przede wszystkim dla zwykłych obywateli cesarstwa, którzy widzieli w tym cesarzu nie despotę i degenerata, lecz hojnego przyjaciela ludu, dobroczyńcę, mecenasa i budowniczego. W rzeczywistości opresywne posunięcia Gajusza, ukazane przez autora, wymierzone były wyłącznie w urzędową arystokrację i niejednokrotnie okraszone tym prowokacyjnym poczuciem humoru, które wyeksponowane zostało przez późniejszych biografów i historyków rzymskich.
Odpowiedź na pytanie o miejsce Kaliguli w historii cesarstwa rzymskiego, a w szerszej perspektywie w kulturze popularnej oraz historii powszechnej, nie jest tak proste i łatwe, ani też autor nie formułuje jednoznacznej opinii w tej materii. Bez wątpienia osiągnięcia Gajusza nie przewyższają dokonań oraz czynów jego poprzedników i późniejszych cesarzy, ani też jego zbrodnie nie dorównują okrucieństwem ludobójstwom i bestialstwom, popełnionym przykładowo przez Juliusza Cezara na mieszkańcach ówczesnej Galii, a już szczególnie przez współczesne władze systemów totalitarnych i zamordystycznych kacyków. Dla jednych zapewne na zawsze Kaligula pozostanie opętanym przez demona zniszczenia władcą nieprawości w tak długim korowodzie bogów i potworów, drudzy, być może odnajdą w tym człowieku nieszczęśliwą i poniekąd tragiczną duszę, którą przerosły czasy i okoliczności, pragnienia i słabości. Ocena należy do czytelnika, a ja gorąco polecam tę książkę.
Jedna z ciekawszych, choć zapewne mało znanych, pozycji w dziedzinie beletrystyki historycznej, której fabuła osadzona została w realiach starożytnego Rzymu, w czasach panowania Gajusza Juliusza Cezara Augusta Germanika, zwanego niekoniecznie, choć zapewne także, dla oszczędności czasu Kaligulą.
więcej Pokaż mimo toNieco ponad 1981 lat temu, 18 marca 37 r. n.e., w wieku 25 lat Gajusz wstąpił...