-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-05-31
Spory zawód, bo spodziewałem się fajnej powieści. Nie ma ani porządnego zawiązania akcji, ani ciekawych perypetii... za to musiałem z coraz większym znużeniem śledzić sytuację polityczną. Znaną na pamięć z podręczników. Opisywaną tak drętwo i bez bigla, że zęby bolały.
Te same czasy i te same postaci opisywał Bengtsson w „Rudym Ormie” – i jakże lepiej to zrobił! Świat Bengtssona żyje niemal własnym życiem, a Cherezińska z widocznym trudem zbudowała chwiejąca się dekorację, której prócz władców w zasadzie nikt nie zamieszkuje.
Co gorsza, autorka zupełnie nie potrafiła rozegrać rozmaitych intrygujących wydarzeń. Zwłaszcza problem Dagome Iudex został po prostu zmarnowany, rozwiązano go jednym dialogiem, drętwym zresztą nad miarę i wyobrażenie. Podobnie kiepsko i tylko dialogiem rozwiązane jest mnóstwo zdarzeń, choćby kwestia kupców z Birki, knujących przeciw swej królowej. Aż się prosi, żeby te sprawy jakoś plastycznie rozegrać, ale nie… co najwyżej gadu gadu. Słabo.
Zestawu dla masochisty dopełnia uciążliwa dla czytelnika tytułowa bohaterka, która jest nieznośnie zarozumiała i doprawiona syndromem „ulubiony bohater pana pisarza”, któremu wszystko się udaje i wszyscy zawsze działają tak, jak on chce/się spodziewa. Naprawdę, fragmentów ze Świętosławą nie chce się czytać. I naprawdę nie chce mi się tykać dalszego ciągu tego dzieła. Nawet patykiem.
Spory zawód, bo spodziewałem się fajnej powieści. Nie ma ani porządnego zawiązania akcji, ani ciekawych perypetii... za to musiałem z coraz większym znużeniem śledzić sytuację polityczną. Znaną na pamięć z podręczników. Opisywaną tak drętwo i bez bigla, że zęby bolały.
Te same czasy i te same postaci opisywał Bengtsson w „Rudym Ormie” – i jakże lepiej to zrobił! Świat...
2016-11-09
Rzecz dzieje się w czasach, kiedy napęd międzygwiezdny stał się faktem, ludzkość mogła sięgnąć gwiazd, "a co odważniejsi mogli nawet dolecieć do odległych kwazarów"...
No i odpadłem. Mógłby ktoś autorowi (piszącemu o zgrozo SF) wyjaśnić co to jest horyzont zdarzeń i że kwazary były tam gdzie je dziś obserwujemy, ale jakieś bagatela kilkanaście miliardów lat temu...
Plusy książki? Owszem: ładna okładka.
Rzecz dzieje się w czasach, kiedy napęd międzygwiezdny stał się faktem, ludzkość mogła sięgnąć gwiazd, "a co odważniejsi mogli nawet dolecieć do odległych kwazarów"...
No i odpadłem. Mógłby ktoś autorowi (piszącemu o zgrozo SF) wyjaśnić co to jest horyzont zdarzeń i że kwazary były tam gdzie je dziś obserwujemy, ale jakieś bagatela kilkanaście miliardów lat temu...
Plusy...
Zainteresowałem się, czytając gdzieś informację o tym, że autora posadzili za morderstwo, które w książce opisał. Nie wiem, czy naprawdę je popełnił, ale siedzieć tak czy owak powinien - pisanie takich słabizn winno być karalne.
Zainteresowałem się, czytając gdzieś informację o tym, że autora posadzili za morderstwo, które w książce opisał. Nie wiem, czy naprawdę je popełnił, ale siedzieć tak czy owak powinien - pisanie takich słabizn winno być karalne.
Pokaż mimo to
Słabe. Wtórne. Bez pomysłu.
Ale to jeszcze nic. Najgorzej, że rozwlekłe i zwyczajnie nudne.
Główny plus to bohaterowie - są czytadłowaci, czyli tacy, żeby dali się lubić. Niestety, brną przez ten swój świat potwornie ślamazarnie, jak muchy w smole przebijając się przez kolejne zdarzenia. Wszystkie - za przeproszeniem - duperele są tu opisane tak dokładnie, jakby odgrywały pierwszorzędną rolę. Ilość miejsca poświęcona rozterkom postaci mniejsza jest jedynie od banalności i błahości tychże rozterek....
Domęczyłem raczej niż doczytałem "Oko..." końca. Pierwszy tom nie zachęca jednak do czytania kolejnych, które są - jak wieść gminna niesie - jeszcze bardziej rozwlekłe.
Mimo wszystko postanowiłem dać Jordanowi szansę i napocząłem kolejny, ale odpadłem - ostatecznie pożegnałem serię. Niechaj ją czytają zatwardziali fani. Ja na szczęście nie muszę.
Słabe. Wtórne. Bez pomysłu.
Ale to jeszcze nic. Najgorzej, że rozwlekłe i zwyczajnie nudne.
Główny plus to bohaterowie - są czytadłowaci, czyli tacy, żeby dali się lubić. Niestety, brną przez ten swój świat potwornie ślamazarnie, jak muchy w smole przebijając się przez kolejne zdarzenia. Wszystkie - za przeproszeniem - duperele są tu opisane tak dokładnie, jakby odgrywały...
Dwie gwiazdki, za to że autorka próbowała opisać nietypowy układ społeczny z kobietami w roli głównej.
Ani jednej gwiazdki więcej za to, jak ta próba wyszła.
Mamy kompletnie nieopisany świat, z o którym informacje trzeba chyba wysupływać ze wszystkich tomów tego czytadła. Bohaterowie coś robią wiecznie zawieszeni w powietrzu, bo czytelnik nie ma pojęcia, co ich otacza. Trudno więc nawet dogrzebywać się sensu ich działań.
Gdzieś tam zmierza ta akcja, ale idzie jej jak po grudzie. Zamiast fabuły mamy tępe zachwyty nad protagonistką i ustawiczne epatowanie neurotyzmem nastolatków przez kilkusetletnich (? chyba) bohaterów.
Mrok i groza, mówię wam.
Ale dobrze, może Krwawi tak mają. Ale kto to są ci Krwawi? Za cholerę nie wiadomo, autorka nie raczyła sprecyzować. Albo celowo unikała konkretyzacji, boby jej się logika świata i fabuły natychmiast rozjechała jak stare sanki.
Dobrnąłem do końca niniejszego tomiszcza, ale na więcej chyba się nie zdecyduję. Mam lepsze rzeczy do zrobienia ze swoim życiem niż czytanie tak źle napisanych książek.
Dwie gwiazdki, za to że autorka próbowała opisać nietypowy układ społeczny z kobietami w roli głównej.
Ani jednej gwiazdki więcej za to, jak ta próba wyszła.
Mamy kompletnie nieopisany świat, z o którym informacje trzeba chyba wysupływać ze wszystkich tomów tego czytadła. Bohaterowie coś robią wiecznie zawieszeni w powietrzu, bo czytelnik nie ma pojęcia, co ich otacza....
Tak naiwne, że ciężko brnać.
Fajnie pokazany portret studentki - idiotki. Żywię jedynie obawę, że nie był pisany z taką myślą...
Diabły pokazane naiwnie jak nieszczęście. Bardziej jako amanci do wzdychania niż jako diaboliczne bestie. Istnieją już od tysięcy lat a problemy maja jak egzaltowani dwudziestolatkowie.
Dialogi w zamyśle mają być kulerskie, jazzy i trendi, wyszło to trochę wysilone, niekiedy jest śmiesznie, a czasem wręcz żałośnie, jak np argumenty bohaterki, że "zło nie jest dobre". E? Jak na to wpadłeś, Sherlocku?
Pozytywem jest narracja w pierwszej osobie, przynajmniej powieść nie cierpi na czkawkę narracyjną i nadmiar głównych bohaterów, co jest bolączką zwłaszcza współczesnej fantastyki...
Tak naiwne, że ciężko brnać.
Fajnie pokazany portret studentki - idiotki. Żywię jedynie obawę, że nie był pisany z taką myślą...
Diabły pokazane naiwnie jak nieszczęście. Bardziej jako amanci do wzdychania niż jako diaboliczne bestie. Istnieją już od tysięcy lat a problemy maja jak egzaltowani dwudziestolatkowie.
Dialogi w zamyśle mają być kulerskie, jazzy i trendi,...
Ale nędza...
Ale nędza...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to