Cytaty
Suną jak powódź, nieubłaganie, obojętnie. Jeden znają okrzyk: Bóg tak chce! Gdy na widnokręgu ukaże się wieża klasztorna, podnoszą radosną wrzawę, że to już Jerozolima. Pierwsze szeregi padają na kolana, dalsze tłoczą się i cisną. Jeruzalem! Jeruzalem!
W obozie należało przyjąć dwie zasady. Pierwsza - to miganie się od roboty, a druga - to organizowanie jedzenia. W języku obozowym organizować coś - to po prostu kraść, ale bez szkody innego więźnia. Np. zabrać chleb innemu więźniowi - to była kradzież, lecz zabrać z wagonu czy też z wozu - to już jest zorganizowanie.
Gdy już staliśmy z pół godziny, przyszedł wreszcie komendant obozu. Był to jeszcze niestary facet, niskiego wzrostu, w esesmańskim mundurze, w furażerce na głowie. Przemawiał do nas, a tłumacze przerabiali jego gadkę na język polski i czeski. Zaczął dość przyjemnie: - Tu są żywi, ale już umarli...
Nie znajdujemy się w sanatorium, lecz w obozie koncentracyjnym - jak to co chwila przypominali nam kapowie, którzy ganiali nas po placu apelowym.
Będąc w K.K. otrzymałem list od matki, w którym - znając moją ruchliwą i impulsywną naturę - prosi mnie, żebym był grzeczny, to może wtedy szybko przyjadę do domu. Kochana, naiwna mamuśka! Nie miała pojęcia, co to jest obóz koncentracyjny.
Okropne uczucie bronić się przed atakującą wszą, którą można zgnieść, lecz nie wolno tego zrobić.
Pamiętam, że Francuzi dostali numery ponad czterdzieści i pięć tysięcy. I kończyli się szybko - jak nikt w obozie. Ani to do pracy - ani koleżeństwa. Wątłe jakieś chuchra i głupio oporne.
Góry ofiarowały nam swoje piękno, które podziwiamy z dziecięcą prostotą I szanujemy jak mnisi myśl o bóstwie. Annapurna, ku której poszlibyśmy bez grosza przy duszy, jest dla nas skarbem, którym będziemy żyć... Z urzeczywistnieniem tego marzenia odwraca się karta... Zaczyna się nowe życie. Są inne Annapurny w życiu ludzkim...
Myślę, że kiedy twoja stopa chociaż raz zostawi ślad na śniegu tam wysoko, w tym magicznym królestwie, gdzie błękit nieba jest na wyciągnięcie ręki, a piękno natury można spotkać w jego najczystszej formie, już zawsze będziesz pragnął tam wrócić.
I gdy pewnego świetlistego ranka, po nocy spędzonej na burzliwych naradach, tłumy wywalają kute wrota kościołów zamienionych na składnice, wypędzają z zagród bydło i wyruszają niezmierzoną, nieobjętą falą, Piotr Eremita powtarza z nimi: „Bóg tak chce!" stając bez oporu na czele pierwszej najliczniejszej gromady. Pozostający w Clermont rycerze patrzą na ten odpływ z ulga.(...
RozwińKażda linia żywopłotu stawała się pozycją wroga... Nawet jeśli kosztem nadludzkich wysiłków udawało się przełamać taką pozycję, pięćdziesiąt, a czasem i mniej metrów dalej czekał identyczny żywopłot, tak samo umocniony i tak samo zaciekle broniony. Było to najgorsze miejsce, jakie można było sobie wybrać na świecie do organizowania ataków piechoty - gorsze od terenu zurbanizowa...
RozwińIdący tłumem krzyżowcy jedzą, ucztują, ani się troszcząc o przyszłość. Pędzone przez nich stada wołów, świń i owiec topnieją jak śnieg wiosenny. Topnieją na zbyt szybko. Nie dziwota, gdyż pątnicy zjadają tylko najlepsze kawałki. Resztę rzucają na ziemię. Niech gnije, niech kruki rozdziobią, niech bierze, kto chce. Flaki i nogi, łby i płuca, wątroba i śledziona stają się nieponę...
Rozwiń