rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

O Elżbiecie Cherezińskiej usłyszałam stosunkowo dawno. Słysząc od znajomych dobre opinie o jej książkach, z braku jakiejkolwiek lepszej lektury postanowiłam odważyć się na Sagę Sigrun i sprawdzić, czy ta pozycja jest warta czasu.
I stwierdzam, że nie mam zamiaru więcej po nią sięgać. W życiu nie czytałam czegoś tak słodkiego i mdlącego jednocześni. Choć styl autorki jest naprawdę dobry i przez pewien czas nie mogłam się oderwać od lektury, kiedy zaczęły się historie Regina i Sigrun, nie mogłam tego znieść. Praktycznie co dwie-trzy strony czytelnik musiał znosić praktycznie te same opisy miłości tych dwojga, a Sigrun ciągle była tak samo naiwna i dziecinna jak na samym początku. W zasadzie gdyby historia nie była z jej perspektywy, wcale nie byłaby to wielka strata. Sigrun jest po prostu za idealna, nie ma chyba w sobie żadnej wady, jest nijaka, jedyne o czym umie myśleć to o urodzie swojego męża i o dzieciach, jej świat kręci się wokół Namsen i tam zamyka. Spodziewałam się książki ze smaczkami historycznymi, ciekawą fabułą, a dostałam książkę, której treść można by było streścić w... 20 minut? Nie ma żadnej większej fabuły, bohaterowie wydają się być ,,nijacy'' i papierowi, ogółem: szczerze nie polecam.

O Elżbiecie Cherezińskiej usłyszałam stosunkowo dawno. Słysząc od znajomych dobre opinie o jej książkach, z braku jakiejkolwiek lepszej lektury postanowiłam odważyć się na Sagę Sigrun i sprawdzić, czy ta pozycja jest warta czasu.
I stwierdzam, że nie mam zamiaru więcej po nią sięgać. W życiu nie czytałam czegoś tak słodkiego i mdlącego jednocześni. Choć styl autorki jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dom nocy. Tom 1, 2, 3, 4 (komplet) Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 7,5
Dom nocy. Tom ... Kristin Cast, Phyll...

Na półkach: ,

Książka nr 1 na mojej liście ,,Najbardziej znienawidzonych pozycji wszechczasów". Zoey Redbird to najgorsza bohaterka książkowa jaką kiedykolwiek spotkałam (tuż przed Eleną Gilbert z TVD): niemądra, lekkomyślna, rozkapryszona dziewczynka, w której zakochuje się chyba każda nowa postać płci męskiej (wyłączając gejów) z nie wiadomo jakiego powodu (i przy okazji często robi się z takich postaci jednego ze ,,złych'' bohaterów, tak jak w przypadku Erika, a Zoey wychodzi na świętoszkę). Choć przedstawienie wątka wampirycznego jest bardzo ciekawe, bohaterowie są dla mnie fatalni (no może poza Stevie Rae, która jest chyba najbardziej ogarnięta z całej zgrai) a styl jest wręcz komiczny. Kiedyś spotkałam się z wypowiedzią, że te wszystkie przekleństwa to celowy zabieg córki Pani Kristin i miał on za zadanie sprawić, aby język był bardziej młodzieżowy. Jeżeli tak rzeczywiście było (a może się mylę), to najwyraźniej nie wiem jak mówi młodzież, choć sama do niej należę. Wszystkie te zwroty są co najmniej dziwne, wulgarne w obrzydliwy sposób a przekleństwa pojawiające się chyba co dwa zdania, nie ułatwiają czytania. Rozumiem, że niektórzy notorycznie bluźnią, ale tutaj to już przesada. Nawet ,,Zmierzch'' przy całej swej krytyce w pewnych momentach trzymał jakiś poziom stylu pisania!
Ogółem, nikomu tego nie polecam.

Książka nr 1 na mojej liście ,,Najbardziej znienawidzonych pozycji wszechczasów". Zoey Redbird to najgorsza bohaterka książkowa jaką kiedykolwiek spotkałam (tuż przed Eleną Gilbert z TVD): niemądra, lekkomyślna, rozkapryszona dziewczynka, w której zakochuje się chyba każda nowa postać płci męskiej (wyłączając gejów) z nie wiadomo jakiego powodu (i przy okazji często robi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Collen Hoover w ostatnim czasie zrobiło się niezwykle głośno. Zapewne uważana przez wielu za jedną z najlepszych autorek w swoim gatunku, dość szybko znalazła wielu zagorzałych fanów, którzy z łzami w oczach czekali na jej kolejne porywające super powieści. Mowa tu choćby o ,,Maybe Someday'' i ,,Ugly Love'', które w ostatnim czasie zyskały bardzo dużą popularność, nawet przed samą premierą. Fanpage'e, strony poświęcone literaturze z niecierpliwością zapewne czekały na kolejne arcydzieła pani Hoover... a ja postanowiłam ,,przeciwstawić'' się jej (chyba pierwszej) wielkiej powieści, chociaż to nie jest mój gatunek.
Ale może od początku. Historia opowiada o Sky, normalnej dziewczynie, która dzięki swej przyjaciółce, zyskuje w szkole miano... kobiety bardzo lekkich obyczajów. Nie odczuwająca żadnych uczuć w kontaktach z chłopcami, bardzo szybko staje się ofiarą kpin, które jej nie ruszają. Oczywiście poznaje swojego sprzymierzeńca, wiernego przyjaciela (a jakże) mormona Breckina a potem Deana Holdera, który jako jedyny doprowadza dziewczynę do palpitacji serca a jej ciało wreszcie zaczyna coś odczuwać...
Pierwszą zaletą są według mnie drugoplanowe postacie. Breckin i Six, której początkowo nie darzyłam sympatią, stali się dobrym uzupełnieniem dla całej historii. Szalona przyjaciółka, zmieniająca chłopców jak rękawiczki i Breckin- gej, który swoją szczerością potrafi wywołać na ustach prawdziwy uśmiech, to idealni sprzymierzeńcy dla dosyć dziwnej postaci Sky. Obydwoje (tak jak ich kumpela) bynajmniej nie przejmują się krążącymi o nich plotkami czy opiniami i pokazani są tacy jacy są, bez większych wpływów otoczenia. Godne szacunku, patrząc na dosyć dziwną wizję szkoły Sky, gdzie nauczyciel potrafi zachować się bardzo, ale to bardzo chamsko (rozmowa Holdera po powrocie ze szkoły) a uczniowie to w większości niedorozwinięte dzieci, czerpiące przyjemność z doczepiania etykietek. Trochę dziwna wizja (już nie wspominając o postaci Graysona), dla mnie za mocno przerysowana, aczkolwiek rozumiem ten zabieg.
Ale nie o szkołę tu chodzi a o relację bohaterów. Przyznam szczerze, nie interesuję się tego typu literaturą, ale bardzo mi się spodobało spojrzenie na relację Sky-Holder. Żadne z nich nie dominuje tak naprawdę w tym związku, nie ma linii ofiara-wybawiciel, a są dwie skrzywdzone przez świat osoby, które uzupełniają się nawzajem. Dean, tak tajemniczy w swej postaci także ma pewne rysy i podoba mi się fakt, że żadne z tych dwojga nie jest idealne- ani dający się ponieść emocjom Holder ani nieco lekkomyślna Sky, stawiająca na swoim. To ciekawe widzieć tak rozwijającą się relację i jednak myślę, że jest to spojrzenie na miłość, może nie całkowicie różne ale po prostu inne od utartego schematu bezbronnej księżniczki czekającej w wieży i nadjeżdżającego z daleka księcia na białym koniu. Jasne, to nie jest bynajmniej zły schemat, ale w prawdziwym świcie raczej tak nie jest... a przynajmniej rzadko kiedy.
Tyle, że wszystko musi mieć swoje wady. Wiele osób może się z tym nie zgodzić, ale słabym punktem była tutaj dla mnie przede wszystkim przewidywalność akcji i niektórych wątków. Jeżeli Sky miała taki a nie inny problem, musiało to oznaczać, że coś się niegdyś wydarzyło a to prowadziło do kolejnych wniosków i po krótkim czasie dość łatwo można było dojść do rozwiązania. Zresztą, sama Hoover rzucając kolejne kawałki układanki bardziej potwierdzała moją teorię aniżeli dodawała coś nowego. Ktoś powie, przecież to nie kryminał, ten gatunek rządzi się innymi prawami i ma rację. Akurat ta wada bardziej przemawia do mnie, osoby która nie jest zbytnio zaczytana w romansach (w zasadzie to w ogóle) niż do człowieka, który ma dużo takich książek za sobą i zna ich konstrukcję. Dlatego jeżeli ktoś uzna, że to nie jest żadna wada, to proszę bardzo. W końcu recenzja to gatunek czysto subiektywny.
Ale jest jeszcze coś, co mi się nie podobało: mianowicie postać Sky. Dziewczyna, która w pewnych momentach bardzo pozytywnie zaskakuje swoją dojrzałością a czasami... jest nijaka. Jako całokształt Sky jest jedną z lepszych bohaterek jakie przyszło mi spotkać, ale podczas czytania jak i po przeczytaniu, nie poczułam do niej większej sympatii. Jej konstrukcja jest bardzo dobra, ale dla mnie to była bohaterka z gatunku: ,,jest, bo jest, ale dla mnie jej nie ma''. Czasem nijaka, tak naprawdę podobała mi się w miejscach, gdzie była pokazana jej relacja z Breckinem, natomiast jej miłość do Holdera... za mocno do mnie nie przemówiła. Sky nie jest zła, ale dla mnie po prostu jest obojętna. Ni bardzo dobra ni bardzo zła.
Zresztą, podobna sytuacja tyczy się Holdera. Chłopaka, który bardzo mi zaimponował, ale gdybym miała przeczytać książkę z jego perspektywy (wiem, ,,Losing Hope'') to raczej bym po nią nie sięgnęła. Może dlatego, bo ich relacja jest bardzo słodka, a ten poziom słodkości mi nie odpowiada? Kto wie. W każdym razie w przeciwieństwie do zapewne wielu, ja niezbyt mocno zakochałam się w Holderze. Może ,,zauroczenie'' to lepsze słowo, ale na pewno nie ,,zakochanie''.
Podsumowując, uważam że ta książka... niezbyt mocno mnie rozczarowała. Spodziewałam się co prawda czegoś co zwali mnie z nóg, ale z drugiej strony jak na tak naprawdę może pierwsze czy drugie spotkanie z romansem, to zderzenie nie było zbyt bolesne. Polecam to przede wszystkim dla tych osób, które wcześniej (tak jak ja) nie miały odwagi sięgnąć po ten gatunek. Nie wiem czy jest to genialne czy nie, czy Hoover zasługuje na miano jednej z najlepszych autorek literatury romansowej, ale wiem na pewno, że ,,Hopeless'' mnie nie zawiodło i zasługuje jednak na dużą uwagę publiczności.

O Collen Hoover w ostatnim czasie zrobiło się niezwykle głośno. Zapewne uważana przez wielu za jedną z najlepszych autorek w swoim gatunku, dość szybko znalazła wielu zagorzałych fanów, którzy z łzami w oczach czekali na jej kolejne porywające super powieści. Mowa tu choćby o ,,Maybe Someday'' i ,,Ugly Love'', które w ostatnim czasie zyskały bardzo dużą popularność, nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zapada zmierzch, robi się coraz zimniej, chłopak staje się wilkiem, a ona...?
Taa to zdanie nie brzmi zachęcająco, czyż nie? Jakbym słyszała o kolejnej książce, opowiadającej o zakazanej miłości dwojga nastolatków. Jedne są bardziej ciekawe, inne mniej, ale ta jest poza skalą i to niestety w negatywnym sensie.
O książce usłyszałam dzięki mojej koleżance, która tak jak ja uwielbia fantastykę. Przestrzegała mnie przed nią i uważała, że nie dotrwam do końca. Więc wiedziona nadmierną ciekawością przy pierwszej okazji wypożyczyłam ją i zaczęłam czytać...
Jeden z największych błędów mojego życia.
Jest to najbardziej przesłodzona i mdła historia jaką w życiu czytałam. Kiedy główna bohaterka (mająca oczywiście problem ze swoimi rodzicami, którzy równie dobrzy mogliby nimi nie być)spotyka swojego wilczka od razu amory się zlatują i zaczyna się miłość. Znają się dopiero od niespełna kilku dni i już lecą ze sobą w ślinkę, mówią o swojej wielkiej miłości i jeszcze nie powiem co, bo nie chcę nikomu obrzydzać tej historii. Rekord świata, co nie?
Ale co to byłaby za romantyczna powieść bez problemów i zagrożeń, które były dla mnie wręcz śmieszne. To, co miało fascynować niezmiernie mnie nudziło a zachowanie głównych bohaterów zakrawało na kabaret! Przeczytałam chyba z 200 stron, czekając aż wreszcie coś się wydarzy, ale w końcu rzuciłam tą książkę, bo mnie niezmiernie irytowała. Choć styl pani Maggie jest dobry a te wstawki poetyckie bardzo mi się spodobały to jednak ,,Drżenie'' strasznie ciężko mi się czytało.
Poza tym najgorszy minus całej historii: bohaterowie. Obydwoje nierozgarnięci, od razu lecą sobie w ramiona poddając się romantycznym uniesieniom a momentami zachowują się niezwykle szczeniacko. Tak naprawdę nie mają charakterów- jak ciepłe kluchy przyjmowali wszystkie te wydarzenia a to co miało ukazać ich naturę tylko sprawiło, że stali się nijacy. Nigdy nie sądziłam, że poza Eleną z TVD i Zoey z ,,Domu nocy'' jacyś bohaterowie literaccy tak mnie zdenerwują.
Poza tym fabuła, błagam no :/ Miałam nadzieję, że z tak oklepanego tematu autorka zrobi coś ciekawego, ale oczywiście się myliłam. Zero wzruszających momentów czy jakichkolwiek, które by mnie zainteresowały. I jeszcze rodzice Grace, którzy tylko jeszcze bardziej mnie irytowali swoim zachowaniem. Jeszcze gorsi od niej samej, takie duże dzieci.
Krótko mówiąc: jak dla mnie jedna z najgorszych książek jakie w życiu czytałam. Jeżeli komuś się podoba to czemu nie, w końcu tyle opinii ile osób, ale w życiu nie mam zamiaru wracać do twórczości pani Stiefvater.

Zapada zmierzch, robi się coraz zimniej, chłopak staje się wilkiem, a ona...?
Taa to zdanie nie brzmi zachęcająco, czyż nie? Jakbym słyszała o kolejnej książce, opowiadającej o zakazanej miłości dwojga nastolatków. Jedne są bardziej ciekawe, inne mniej, ale ta jest poza skalą i to niestety w negatywnym sensie.
O książce usłyszałam dzięki mojej koleżance, która tak jak ja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to moja ulubiona część z całej tej serii. Dużo humoru, dużo akcji- czyli coś co po prostu uwielbiam. Co chwilę teksy Jace'a wywołują na mojej twarzy uśmiech, a Clary moim zdaniem jest bardzo fajną bohaterką, normalną, niewyidealizowaną i co najważniejsze: jej głównym problemem nie są rozterki miłosne, ale idzie dalej i jest na serio odważna, za co bardzo ją lubię. Poza ,,Miastem Zagubionych Dusz'' (zobaczymy jeszcze co z Miastem Niebiańskiego Ognia) tą książkę z całej serii.

Jest to moja ulubiona część z całej tej serii. Dużo humoru, dużo akcji- czyli coś co po prostu uwielbiam. Co chwilę teksy Jace'a wywołują na mojej twarzy uśmiech, a Clary moim zdaniem jest bardzo fajną bohaterką, normalną, niewyidealizowaną i co najważniejsze: jej głównym problemem nie są rozterki miłosne, ale idzie dalej i jest na serio odważna, za co bardzo ją lubię. Poza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta część z kolei podobała mi się najmniej. Może dlatego, bo nie lubię jak coś nie idzie po myśli tytułowej pary? Nie wiem. Nadal Vee w niektórych momentach mnie wkurzała, a Nora? No cóż, nie popisała się tutaj, ale dziewczyna ma charakter, nie ma co i miło, że poza jej problemami są inne wątki. No i jeszcze Scott- po prostu mnie rozwala :)

Ta część z kolei podobała mi się najmniej. Może dlatego, bo nie lubię jak coś nie idzie po myśli tytułowej pary? Nie wiem. Nadal Vee w niektórych momentach mnie wkurzała, a Nora? No cóż, nie popisała się tutaj, ale dziewczyna ma charakter, nie ma co i miło, że poza jej problemami są inne wątki. No i jeszcze Scott- po prostu mnie rozwala :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta część jest moją ulubioną z całej serii. Choć bardzo denerwowała mnie tutaj Vee, to polubiłam Norę. Przynajmniej jest ogarnięta i nie jest wyidealizowana lub każdy chłopak ślini się na jej widok. A Patch? Tu chyba nic nie trzeba dodawać :) Jest to moja ulubiona męska postać zaraz po Jace'e (przepraszam, jeżeli źle napisałam) z DA.

Ta część jest moją ulubioną z całej serii. Choć bardzo denerwowała mnie tutaj Vee, to polubiłam Norę. Przynajmniej jest ogarnięta i nie jest wyidealizowana lub każdy chłopak ślini się na jej widok. A Patch? Tu chyba nic nie trzeba dodawać :) Jest to moja ulubiona męska postać zaraz po Jace'e (przepraszam, jeżeli źle napisałam) z DA.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jakoś mnie nie zachwyciła. Zwykle związuję się z którąś z postaci, ale w tym wypadku żadna nie przypadła mi do gustu. Jo straszliwie mnie denerwowała, a Sylvain i Carter byli zbyt idealni i ciągle walczyli o Allie, co było bardzo wkurzające, a sama bohaterka? Nie przypadła mi ani trochę do gustu, ale to tylko moje zdanie. Co prawda szybko się to czytało, ale akcja ciągła mi się w nieskończoność. Według mnie ta książka jest przeciętna: 5/10.

Ta książka jakoś mnie nie zachwyciła. Zwykle związuję się z którąś z postaci, ale w tym wypadku żadna nie przypadła mi do gustu. Jo straszliwie mnie denerwowała, a Sylvain i Carter byli zbyt idealni i ciągle walczyli o Allie, co było bardzo wkurzające, a sama bohaterka? Nie przypadła mi ani trochę do gustu, ale to tylko moje zdanie. Co prawda szybko się to czytało, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Miasto Zagubionych Dusz'' to zdecydowanie według mnie jedna z najlepszych części z tej serii (na pierwszym miejscu ,,Miasto Kości''). Czytałam ją z zapartym tchem, pełno jest zwrotów akcji, a bohaterowie podróżują z jednego miejsca na drugie. Pani Clare pisze przystępnym językiem, przez co bardzo przyjemnie mi się czytało, a jej opisy są po prostu świetne.
Bardzo podoba mi się spojrzenie na Sebastiana. W tej części poznajemy go z zupełnie innej strony, tej nieco łagodniejszej przez co szczerze mówiąc tej postaci bardzo współczuję. Poza tym w stosunku do Clary zachowuje się bardzo czule i choć na końcu akcja zmienia się o 180 stopni, to jednak w pewnym sensie można się wczuć w położenie tej postaci.
Clary w dalszym ciągu jest taka jaka była, a nawet odważniejsza. Widać, że z tomu na tom dojrzewa i walczy o swoje, jest moją drugą ulubioną postacią literacką. Nie waha się przed niczym, najpierw robi, a potem myśli, ale przede wszystkim nie jest idealna, a jej problemy z Jace'em nie są głównym wątkiem. Nie lubię, kiedy postacie są wyidealizowane. Poza tym bardzo lubię to, że Clary umie się odszczeknąć, a mimo tej tajemniczości, która towarzyszy nam cały czas, pani Clare umiejętnie wplotła wątki humorystyczne. Co najważniejsze: jej postacie nadal się rozwijają, a poza tym najbardziej zaciekawiła mnie sytuacja między Simonem i Isabelle: coś z tego będzie? Kto wie. Jordan i Maia troszeczkę działali mi na nerwy, ale tylko trochę. Ogółem wszystko jest zaplanowane, książka mi się bardzo podoba i daję 8/10.

,,Miasto Zagubionych Dusz'' to zdecydowanie według mnie jedna z najlepszych części z tej serii (na pierwszym miejscu ,,Miasto Kości''). Czytałam ją z zapartym tchem, pełno jest zwrotów akcji, a bohaterowie podróżują z jednego miejsca na drugie. Pani Clare pisze przystępnym językiem, przez co bardzo przyjemnie mi się czytało, a jej opisy są po prostu świetne.
Bardzo podoba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dusze Cieni jest to kolejna część z serii ,,Pamiętniki wampirów''. Nie będę mówiła o fabule, bo każdy chyba wie o co w niej chodzi. Przejdę od razu do oceny.
Książka ta niezbyt mi się podobała. Pani Smith pisze przystępnym językiem, jednak i tak momentami ciężko mi się czytało tą książkę. Cały czas denerwowała mnie główna bohaterka- Elena. Cały czas lawiruje pomiędzy braćmi: mówi że kocha Stefana, a zbliża się do Damona, widzi Stefana i zapomina o tym, co zaszło między nią a Damonem. Głównym tematem tej książki są rozterki dziewczyny, co mnie bardzo wnerwia. Kiedy już niby wie z kim być, nagle zmienia zdanie i wszystko zaczyna się od początku! Jakby była uwięziona w błędnym kole. Jedyne co ratuje tą książkę to reszta bohaterów. Bardzo lubię panią Flowers, ale przede wszystkim Bonnie, która choć mała i z pozoru nieporadna chce chronić swoich przyjaciół- ta postać zdobyła moje serce. A co do całości to moim zdaniem pomysł dobry, ale gdyby nie to, że na pierwszym planie ciągle Elena i jej problemy miłosne, to moim zdaniem byłaby ta książka o wiele lepsza. Elena jest jedną z najbardziej wnerwiających mnie postaci przez co ,,Dusze cieni'' w moich oczach tracą wartość. W dodatku akcja tak się ciągła, że ledwo dotrwałam do końca.
Książce daję ocenę 5/10.

Dusze Cieni jest to kolejna część z serii ,,Pamiętniki wampirów''. Nie będę mówiła o fabule, bo każdy chyba wie o co w niej chodzi. Przejdę od razu do oceny.
Książka ta niezbyt mi się podobała. Pani Smith pisze przystępnym językiem, jednak i tak momentami ciężko mi się czytało tą książkę. Cały czas denerwowała mnie główna bohaterka- Elena. Cały czas lawiruje pomiędzy...

więcej Pokaż mimo to