Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Sięgnęłam po tom drugi zwabiona pierwszą częścią opowieści, którą czytałam z wypiekami na twarzy i pochłonęłam bodaj w dwa dni w podróży (w autobusie i na lotnisku). Chwilami tylko odrywałam się na wspomnienia "mojego" Christiana Graya, bo podobnie jak Anastazja też miałam kiedyś dwadzieścia kilka lat i byłam beznadziejnie zakochana w starszym o kilka lat mężczyźnie, który był niemalże dla mnie bogiem. Ignorowałam banalność historii, niewyszukany albo sztuczny język ("O święty Barnabo"), przewidywalność wydarzeń, prostotę w budowie postaci (tak, niestety, jednowymiarowe, plastikowe i nierealne). Jednak to, co w części pierwszej było jeszcze do zniesienia, w części drugiej stało się ogromnie irytujące. Wydarzenia były jeszcze bardziej przewidywalne, a każda scena z udziałem bohaterów przebiegała według tego samego schematu. Postaci tak jednoznaczne i kontrastowe (Anastazja przeciwieństwem Christiana i odwrotnie), że aż groteskowe i momentami karykaturalne, papierowe i sztuczne. Ta książka to dla mnie gwałt na literaturze-język jeszcze gorszy, niż poprzednio, choć nie czytając w oryginale nie wiem, czy to wina tłumacza, czy autora. Może nie miałabym aż tylu pretensji, gdyby książka była napisana w konwencji baśni, ale jeśli aspiruje do "opisu z życia", to jest to porażka na każdym kroku.
Niestety, zainteresowanie, jakie książka wzbudza (a może to tylko zręczna kampania marketingowa?) świadczy o tym, że taka książka jest potrzebna, a co gorzej, że odzwierciedla marzenia i pragnienia wielu kobiet. Czyli po to nasze prababki paliły biustonosze i domagały się praw wyborczych i praw do orgazmu, aby teraz kobieta znów mogła być bierna w łóżku (mniej doświadczona, mniej pomysłowa i zakompleksiona), aby to mężczyzna był synonimem sukcesu, pieniędzy, wiedzy, intelektu etc. Kobieta ma być co najwyżej seksowna, z kitką, może pracować jako asystentka (a niech nawet sobie skończy studia), ale jej życiowy sukces to małżeństwo z szalenie męskim, szalenie przystojnym, inteligentnym i bogatym Greyem.
Tak czy inaczej, mężczyzna ma przewagę pod każdym względem. Dlatego z niecierpliwością czekam na "damską" odmianę Greya (może już jest, tylko o niej nie wiem, a na pewno nie jest o niej tak głośno), kobietę spełnioną zawodowo, i erotycznie, która umiejętnie prowadzi swój biznes (bo Grey w powieści robi to raczej telepatycznie). Reasumując, zamieszanie wokół książki utwierdza mnie jedynie w przekonaniu, że dla wielu współczesnych kobiet, pomimo tylu deklaracji o chęci zdobycia wykształcenia, zrobienia kariery etc. tak naprawdę wszystko sprowadza się do chęci zdobycia Christiana Greya. I wtedy już o nic nie trzeba się martwić (ewentualnie pilnować, żeby jakaś była się nie plątała pod nogami, no ale przecież on kocha tylko Anastazję, teraz i na wieki). Książka uważam za szkodliwą, bo utrwalającą szkodliwe stereotypy. Co nie zmienia faktu, że też ją przeczytałam, ale po trzecią część na pewno nie sięgnę.

Sięgnęłam po tom drugi zwabiona pierwszą częścią opowieści, którą czytałam z wypiekami na twarzy i pochłonęłam bodaj w dwa dni w podróży (w autobusie i na lotnisku). Chwilami tylko odrywałam się na wspomnienia "mojego" Christiana Graya, bo podobnie jak Anastazja też miałam kiedyś dwadzieścia kilka lat i byłam beznadziejnie zakochana w starszym o kilka lat mężczyźnie, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niewątpliwie jedna z najlepszych książek w literaturze polskiej, jakie czytałam. Opowieść, w której czas płynie dokładnie tak, jak to się dzieje na wsi. Dla mnie lektura książki to był powrót do dzieciństwa, ponieważ w przypadku "Miedzy" miejsce ma znaczenie symboliczne, region tak naprawdę nie jest istotny. Przepiękna polszczyzna, jaka rzadko zdarza się we współczesnej literaturze (o prasie czy tłumaczeniach nie wspomnę, bo tutaj poziom drastycznie się obniża), znakomita refleksja, bez pośpiechu i uproszczeń. No i ta genialna "ławeczka", płot, droga, kapcie...zwyczajne, prawdziwe życie. Nie trzeba wymyślać niezwykłych, zawiłych historii, żeby napisać znakomitą książkę.

Niewątpliwie jedna z najlepszych książek w literaturze polskiej, jakie czytałam. Opowieść, w której czas płynie dokładnie tak, jak to się dzieje na wsi. Dla mnie lektura książki to był powrót do dzieciństwa, ponieważ w przypadku "Miedzy" miejsce ma znaczenie symboliczne, region tak naprawdę nie jest istotny. Przepiękna polszczyzna, jaka rzadko zdarza się we współczesnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po książkę pełna nadziei, że oto przeczytam opowieść w rodzaju "Stulecia chirurgów" Juergena Thornwalda, tylko, że poświęconej rakowi. Niestety, dość szybko się rozczarowałam. Wielka szkoda, że autor poświęcił pisaniu książki aż 5 lat, ilość zgromadzonej wiedzy jest naprawdę imponująca, niestety dla przeciętnego czytelnika, nie będącego biologiem, genetykiem etc. książka jest niestrawna. Autor wymienia również grupę osób, która recenzowała i komentowała jego pracę, nikt chyba nie zastanowił się, do kogo książka ma być zaadresowana. O ile początkowo opowieść wydaje się ciekawa, pojawiają się prawdziwi pacjenci i ich historie, ale im dalej tym więcej dość zawiłych historii poszczególnych rodzajów raka, leczenia i stosowanych leków, nazwisk badaczy (skądinąd nie bez powodu, bo to ludzie naprawdę zasłużeni w walce z rakiem). Oczywiście autor stara się tłumaczyć czytelnikom zawiłości różnych mechanizmów komórkowych, szczegóły badań laboratoryjnych, ale z czasem ta wiedza wydaje się być wręcz przytłaczająca. Irytująca jest również maniera ubarwiania opowieści, np. informacjami o ilości guzików w kamizelce albo kolorze mebli w gabinecie (kojarzy mi się to z dziennikarstwem Maxa Kolonko). Niestety, autorowi nie tylko zabrakło talentu literackiego do stworzenia ciekawej opowieści, ale również pomysł na konstrukcję książki chyba nie jest do końca przemyślany. Historia opowiedziana jest chronologicznie, bardzo łatwo jednak się pogubić w gąszczu informacji, faktów, nazwisk, instytucji (poza tym książka ma ponad tysiąc przypisów). Nie twierdzę, że nie wyniosłam z niej żadnej wiedzy, choć jest ona rozproszona i szczątkowa pomimo przeczytania kilkuset stron (w wersji elektronicznej nie są one numerowane, ale przypuszczam, jest ich również około tysiąca), ale już po kilku rozdziałach dalsza lektura była drogą przez mękę. Jak wspomniałam, to nie tylko wina autora, ale również redaktorów książki.

Sięgnęłam po książkę pełna nadziei, że oto przeczytam opowieść w rodzaju "Stulecia chirurgów" Juergena Thornwalda, tylko, że poświęconej rakowi. Niestety, dość szybko się rozczarowałam. Wielka szkoda, że autor poświęcił pisaniu książki aż 5 lat, ilość zgromadzonej wiedzy jest naprawdę imponująca, niestety dla przeciętnego czytelnika, nie będącego biologiem, genetykiem etc....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zgadzam się z poprzednim rozmówcą- książka bardzo interesująca przede wszystkim z dwóch powodów: ukazania losu powojennych ewangelików i rzeczywistości estradowe PRL. Początek czyta się naprawdę świetnie, z zapartym tchem. Kupiłam tę książkę zaraz po tym, jak pojawiła się w księgarniach, a skłoniła mnie do tego znakomita kampania reklamowa w "Gazecie Wyborczej"- rzeczywiście do prezentacji tytułu wybrano najlepsze książki. Niestety, już w połowie książka bardzo rozczarowuje, żeby nie powiedzieć, że po prostu nudzi. Miałam wrażenie, że zabrakło pomysłu na przedstawienie dalszej części biografii Meca, a autor był pod presją czasu i musiał jak najszybciej ukończyć książkę. Wrażenie czytania kilkakrotnie tego samego to niestety rzeczywistość- np. kilka wypowiedzi jest przytaczanych dwukrotnie (a jedna z opinii Wodeckiego bodaj nawet trzykrotnie), jakby autor chciał po prostu zapełnić puste miejsce, bo powtarzanie tych opinii niczego nowego nie znosi. Opowieść po prostu się rozpada, jakby nie było o czym mówić. A przecież scenę lat 90. można było przedstawić w równie ciekawy sposób. Może zabrakło rozmówców, a może pomysłu? Podobny zarzut można postawić opisowi relacji z córką. Rozumiem, że bliscy czy przyjaciele nie chcą o wszystkim mówić i mają do tego pełne prawo. Ale wątek Luizy w pewnym momencie całkowicie się urywa. Oczywiście dziewczyna ma prawo do prywatności i dla czytelnika interesujące są jedynie jej relacje z ojcem. Może zatem autor powinien skupić się właśnie na tym i nie pisać w ogóle o jej prywatnym życiu, aby potem uciąć tę opowieść i wspomnieć tylko, że mieszka w Stanach z dwójką dzieci (jeśli dobrze pamiętam). Reasumując, koncepcja biografii nie została do końca przemyślana, kompozycja zostawia wiele do życzenia, opowieść "rozpada się" na dwie części i sprawia wrażenie pisanej niedbale i w pośpiechu.

Zgadzam się z poprzednim rozmówcą- książka bardzo interesująca przede wszystkim z dwóch powodów: ukazania losu powojennych ewangelików i rzeczywistości estradowe PRL. Początek czyta się naprawdę świetnie, z zapartym tchem. Kupiłam tę książkę zaraz po tym, jak pojawiła się w księgarniach, a skłoniła mnie do tego znakomita kampania reklamowa w "Gazecie Wyborczej"-...

więcej Pokaż mimo to