-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2024-04-02
2019-05-03
"Franz Kafkas letzte Bitte: "alles was sich in meinem Nachlaß...an Tagebüchern, Manuscripten, Briefen, fremden und eigenen, Gezeichnetem u.s.w. findet restlos und ungelesen zu verbrennen...", hat Max Brod nicht erfüllt - er hat alles, was sich fand, zunächst mit Joachim Schoeps, später (1935), in der hier vorliegenden Ordnung, mit Hans Politzer herausgegeben."
"Ameryka", jak w posłowiu z 1927 twierdzi Max Brod, jej ostatni redaktor i wydawca, miała stanowić pierwszą część planowanej przez Kafkę "trylogii samotności". Tematem jej miała być samotność i obcość w różnych odsłonach: sytuacja obcości dziecka, które próbuje znaleźć miejsce w społeczeństwie, spotęgowana dodatkowo oddzieleniem od rodziców i rzuceniem do obcego kulturowo, nieznanego mu kraju ("Ameryka"), sytuacja oskarżonego ("Proces"), oraz nieproszonego i obcego w danym miejscu człowieka ("Zamek"). Kafka zaczął pisać tę powieść w 1911 roku, w 1913 opublikował nawet pierwszy rozdział w piśmie "Der jüngste Tag" (pod tytułem: Der Heizer /Palacz/ - tak miała się początkowo nazywać cała powieść, w niektórych wydaniach zatytułowana Der Verlorene /Zaginiony/), lecz prace nad nią przerwał w 1914 roku, pozostawiając 6 zatytułowanych rozdziałów i luźne fragmenty. Brod, wbrew testamentowi pisarza nie spalił jego niedokończonych pism. Dodał tytuły pozostałym fragmentom (Azyl, Teatr naturalny Oklahomy) i wydał wszystko już po śmierci przyjaciela, po raz pierwszy w 1927. Moim zdaniem: niestety. Mimo, że i w tym niedokończonym dziele można podziwiać niezrównane mistrzostwo Kafki, z jakim detalicznie opisuje poruszenia uczuć i źródła motywacji swego głównego bohatera, który zapewne jest jego własnym odbiciem, jednak brak zakończenia powoduje, że ani nie znamy zakończenia książki, ani przesłania, jakie autor być może by w niej zawarł, gdyby chciał powieść dokończyć.
Brod rozpływa się nad niewinnością bohatera "Ameryki", który jakoby mimo fałszywych przyjaźni i perfidnej wrogości otoczenia stara się pozostać uczciwym człowiekiem i przez to podobno "szybko zyskuje całą naszą miłość". Otóż nie moją. Ja tego "nie kupuję". Mnie ta postać odpycha i drażni. Owszem, wysłanie w nieznane chłopaka w wieku 16 lat za ocean, bez żadnej opieki, jest czynem dość okrutnym, zwłaszcza, że robi to jego własna rodzina, ale zachowanie samego Karla, jakie obserwujemy w Ameryce, może po trosze wyjaśniać, dlaczego wciąż wpada w kolejne tarapaty.
Sam powód odrzucenia go przez rodzinę jest bardzo wątpliwy, drobnomieszczański i - trzeba przyznać - dość absurdalny. Sytuacja jest podobna nieco do tego, co w "Moralności pani Dulskiej" przedstawiła Zapolska. Tyle, że tu rodzina pozbywa się nie służącej, a syna, ponieważ ten zrobił dziecko...o 20 lat starszej służącej. Stąd pada natychmiastowe podejrzenie, że to służąca uwiodła chłopaka - "dla pieniędzy". W kraju musi być naprawdę biednie, bo rodzina jest chyba żydowska i raczej niebogata, więc pokuszenie nie mogło być wielkie. Ale rodzinka wykazuje najwyraźniej wielkie przywiązanie do swej konduity i pieniędzy (czysta dulszczyzna): żeby nie płacić na dziecko i uniknąć skandalu, wysyła się chłopaka do Ameryki. Cóż, chyba taniej byłoby już jej zapłacić? Bilety tanie nie były a wysyłać chłopaka na zatracenie też honoru nie przynosi. Tym bardziej, że podejrzenia o pazerność służącej są chyba chybione i nieprawdziwe, ponieważ to ta służąca (a nie rodzice!), kierująca się troską o ojca swego dziecka, pisze list do wuja Karla w Ameryce, by ten mu pomógł... No cóż, powieści Kafki rządzą się własną logiką, tyle że mniej mylące byłoby dla czytelnika, gdyby autor bardziej pofolgował fantazji, zamiast kurczowo trzymać się wątpliwych realiów i szczegółów.
"Palacz"
Od samego początku Karl, chłopak po 4 klasach reálki (gimnazjum z profilem nauk stosowanych, czyli na poziomie ukończenia 8 klasy) uważa się wobec zwykłego robotnika za coś lepszego: wydaje mu się, że może występować w jego obronie jako adwokat i mediator. Aż dziwne, że wszyscy - włącznie z kapitanem statku - chcą go słuchać. Najwyraźniej jest kimś takim jak Jezus w świątyni: swą postawą i mądrością zadziwia uczonych w piśmie - tu oficerów statku. Co ciekawe, z jego "interwencji" oczywiście nic nie wynika, oprócz tego, że wuj może go zabrać ze statku i wziąć pod swoją kuratelę. Najwyraźniej mniejsza o jakiegoś palacza - jego los przecież nikogo nie interesuje, ważny jest tylko beniaminek Karl i jego rozterki.
"Wuj"
Jest bogatym kupcem z Nowego Jorku, zajmującym się logistyką i wyładunkiem statków w rozmaitych portach, Zarządza dziesiątkami brygad na całym wschodnim wybrzeżu. Od razu też zaczyna się starać o bratanka, aż dziwnie przesadnie: Karl codziennie, od wczesnego ranka, chodzi do prywatnego nauczyciela języka angielskiego, uczy się jeździć konno, a do dyspozycji ma pokój z łazienką, w której wanna ma prysznic nad całą jej długością. A ponieważ potrafi wybrzdąkać na pianinie dwie melodyjki na krzyż, wuj natychmiast sprowadza dla niego fortepian. Chłopak przygląda się jego transportowi windą towarową na któreś piętro wieżowca ("w windzie może zmieścić się cały samochód, który go przywiózł"), i już wielkodusznie zamierza dołączyć do tragarzy w windzie towarowej, lecz... nie, nie - z delikatności nie miesza się z plebsem i raczej jedzie sobie sam windą osobową. To zachowanie jest bardzo charakterystyczne dla niego w różnych sytuacjach: chce się bratać, ale zarazem uważa się za coś lepszego. Jest osobą niedojrzałą, niepewną siebie, polegającą bardziej na innych. Co gorsza jest lojalny i ma zaufanie do oszustów, ale nie słucha rad dobrych ludzi. Kieruje się fałszywym wstydem, który mu nie pozwala powiedzieć prawdy, czasem uporem w sprawach beznadziejnie głupich, jednocześnie ma też dziwne przekonanie, że wszystkie dziewczęta w jego pobliżu czyhają na jego wątpliwą cnotę.
"Dom na wsi koło Nowego Jorku"
To właśnie zachowanie - samowolne przyjęcie zaproszenia do domu poza miastem pana Pollundera, znajomego wuja, by poznać jego córkę, Klarę - powoduje odwrócenie się krewnego od Karla. Być może wuj, pamiętając powód przyjazdu Karla do Ameryki i znając Klarę, zobaczył w determinacji bratanka coś, co przekreśliło go jako kandydata na wychowanka. Musiał uznać, że cechują go niższe normy moralne, niż tego od rodziny wymagał zdyscyplinowany przedsiębiorca (mówi wprost, że z rodziny Karla nic dobrego nie wyszło). I rzeczywiście w niedokończonym domu Pollundera odgrywają się dziwne sceny: młoda Klara prowadzi jakieś zapasy z płochym chłopaczkiem, gdy za drzwiami czeka jej narzeczony, z którym, pod bokiem ojca zresztą, na co dzień współżyje w okazałym łożu z baldachimem. Ale jak może być inaczej, skoro to ów narzeczony wyłożył pieniądze na ów dom...
"Droga do Ramses"
Dowiedziawszy się o odtrąceniu go przez wuja, Karl wyrusza pieszo w poszukiwaniu pracy. Trafia do noclegowni, w której poznaje dwóch łobuzów - Irlandczyka Robinsona i Francuza, Delamarche'a - którzy wykorzystują go na każdym kroku, traktują z góry i nawet okradają, ale on ich i tak uważa za przyjaciół. Razem udają się do miasta Ramses (nie ma takiego miasta...), gdzie młody zostaje wysłany po kolację dla wszystkich, którą ma kupić za własne pieniądze i jeszcze przynieść. W hotelu natychmiast wpada w oko kucharce o matczynych odruchach, która załatwia mu pracę windziarza.
"Hotel Occidental"
Tam też poznaje sekretarkę, Therese - sierotę, którą kucharka przygarnęła wcześniej. Pochodzi ona z tego samego kraju, więc to może jest przyczyna, dla której natychmiast klei się do chłopaka. Autor ma najwyraźniej bardzo dobre doświadczenia z dziewczynami: tu wszystkie chcą przytulić bohatera. Biedaczkowi kucharka od razu oferuje zresztą samodzielny pokój, zamiast noclegu z wszystkimi windziarzami na wspólnej sali, ale ten bohatersko odmawia. Powoli zadomawia się w hotelu.
"Zdarzenie z Robinsonem"
Jednak tylko do czasu, aż odwiedzi go pijany Robinson. Zamiast zachowywać się lojalnie wobec swego miejsca pracy i swych dobroczyńców, Karl bowiem ukrywa go w pokoju windziarzy, co powoduje ostateczną utratę zaufania jego zwierzchników wobec niego, a także zaufania samej kucharki oraz Therese, i w konsekwencji zostaje wyrzucony z pracy. Zamiast bronić się lub powiedzieć prawdę, poczuwa się do dalszej opieki nad Robinsonem i odwozi go (taksówką!) na peryferie miasta, gdzie tamten ma mieszkać.
"Azyl"
Robinson i Delamarche zamieszkują zagracone mieszkanie z chorobliwie otyłą byłą śpiewaczką operową, Bruneldą. Przywożąc Robinsona Karl ściąga na siebie uwagę policji, zaczyna się plątać w zeznaniach i ucieka, co go skazuje na ukrywanie się u swych "przyjaciół". Kafka detalicznie opisuje dziwne zwyczaje panujące w mieszkaniu przewrażliwionej kobiety. Wszyscy sąsiedzi wokoło traktują jego mieszkańców jak zadżumionych. Z balkonu Karl obserwuje też dziwaczną, dziką kampanię polityczną i rozmawia z uczącym się po nocach studentem prawa, który bardziej jest dumny z tego, że pracuje w supermarkecie, niż że studiuje prawo. Zresztą traktuje te studia jako rzecz beznadziejną, która mu nie pomoże poprawić standardu życia, bo "Ameryka jest pełna fałszywych doktorów"..
W ogóle niektóre realia amerykańskie mogą wydać się co najmniej dziwne. Trudno by było inaczej, skoro Kafka bardzo mało podróżował i informacje o tym kraju czerpał z prasy i reportaży Arthura Holitschera ("Amerika heute und morgen"). Gdyby nie to, że nie mógł ich widzieć przed 1914 rokiem, rzekłbym że niektóre "obserwacje" zaczerpnął z filmów Bustera Keatona. Myślę tu głównie o nieprzerwanym sznurze samochodów, niepozwalającym przejść przez ulicę, ale mam tu na myśli również upiorną biedę robotników, stosunki panujące w koszarach pracowniczych, wielkość hoteli [hotel Occidental ma 5 drzwi głównych, 10 bocznych i "niezliczoną ilość drzwi pomocniczych"; pracuje w nich 50 pomocnic kucharza i ma setki (!) pokoi] - autor we wszystkim ma tu tendencję do przesady.
"Teatr naturalny Oklahomy"
Ostatni rozdział (nie liczę fragmentów przedstawiających traumatyczny spacer z Bruneldą na wózku) nie liczy się już z żadnymi realiami. Nie wiadomo jak wydostawszy się z mieszkania Bruneldy, Karl natyka się na ogłoszenie mówiące, że teatr w Oklahomie poszukuje nieograniczonej ilości pracowników wszystkich specjalności, wieku i płci. I faktycznie: wszyscy zgłaszający się dostają pracę, nikt nie patrzy w papiery (Karl wymysla sobie nazwisko...Negro, czyli Murzyn, Czarny), spotyka się tam ludzi, którzy mieszkają zupełnie gdzie indziej (rodzice Karla)... Najwyraźniej jest to już jakiś obraz raju. Atmosfera tu jest już taka, jak w innych, fantastycznych nowelach Kafki.
Nie wiem, czy Kafka mógł się inspirować wcześniejszą literaturą, lecz dla mnie jego powieść to jakieś nowe wcielenie "Kandyda" Woltera albo nawet mieszczańska parodia "Justyny, czyli niedoli cnoty" de Sade'a: prostaczek spadający coraz niżej w strukturze społecznej, wciąż wierzy, że cnota i naiwność zwycięży. Notabene bardzo chrześcijańskie przesłanie, ale Karl Rossmann kieruje się nie tym, lecz jakimś dziwnym wstydem pomieszanym z przekonaniem o własnej wyższości.
"Franz Kafkas letzte Bitte: "alles was sich in meinem Nachlaß...an Tagebüchern, Manuscripten, Briefen, fremden und eigenen, Gezeichnetem u.s.w. findet restlos und ungelesen zu verbrennen...", hat Max Brod nicht erfüllt - er hat alles, was sich fand, zunächst mit Joachim Schoeps, später (1935), in der hier vorliegenden Ordnung, mit Hans Politzer herausgegeben."
"Ameryka",...
2021-09-08
2018-09-29
Wydanie, które stara się zebrać wszystkie opowiadania Kafki, w tym fragmenty prozy, które później stały się częścią powieści (Der Heizer - później w powieści "Ameryka"), lub takie, które wyszły drukiem dopiero po śmierci autora, a którym tytuł nadał opiekun jego spuścizny, Max Brod.
W gruncie rzeczy czuje się, czytając, że pisze to ten sam człowiek, że jego spojrzenie na świat jest obciążone wrażliwością, przekonaniem o zagrożeniu z zewnątrz lub o małej własnej wartości w obliczu ojca, rodziny, pracodawcy, świata zewnętrznego. Niejednokrotnie odczuwamy opresję, która nęka bohatera - czy jest ona realna, czy tylko przez niego wymyślona pozostaje kwestią drugorzędną. Jednak jasność wywodu i swada, z jaką narrator porusza się w po ścieżkach wewnętrznego monologu, nienazwanych uczuć i lęków, obrazy, jakie tworzy, wymyślając absurdalne na pozór sytuacje, które są metaforą realnych zagrożeń i odczuć, są tu jedyne w swoim rodzaju. Nie brak również niekiedy lekkości i humoru. Godny podkreślenia jest nadzwyczaj bogaty, jasny i klarowny język opowiadania. W tym wydaniu zachowano oryginalną pisownię i interpunkcję Kafki - widać niestandardową niemczyznę, ale jest to dodatkowy smaczek. Być może da się to dobrze przełożyć na polski, ale wszystkim, którzy mogą czytać Kafkę w oryginale, polecam wersję niemiecką - na pewno nie będą zawiedzeni. Sam odtąd również będę go czytał po niemiecku.
Są to następujące opowiadania (w książce w kolejności powstawania):
Wunsch, Indianer zu werden - *Die Abweisung - *Die Bäume - Kleider - Der Kaufmann - Der Nachhauseweg - *Zerstreutes Hinausschaun - Die Vorüberlaufenden - Der Fahrgast - *Zum Nachdenken für Herrenreiter - *Unglücklichsein - *Der Ausflug ins Gebirge - *Kinder auf der Landstraße - Entlarvung eines Bauernfängers - *Das Gassenfenster - Die städtische Welt - Großer Lärm - Das Unglück des Junggesellen - Der plötzliche Spaziergang - Entschlüsse - Das Urteil - Der Heizer - *Die Verwandlung - *Vor dem Gesetz - *In der Strafkolonie - Der Dorfschullehrer - Ein junger ehrgeiziger Student - Blumfeld ein älterer Junggeselle - Ein Traum - *Auf der Galerie - *Ein Landarzt - Ein Brudermord - *Die Brücke - Texte zum Jäger Gracchus-Thema - Der Kübelreiter - *Schakale und Araber - Der neue Advokat - Gestern kam eine Ohnmacht - Ich hätte mich - *Beim Bau der chinesischen Mauer - Eine kaiserliche Botschaft - Ein altes Blatt - Es war Sommer - Elf Söhne - Mein Geschäft - Eine Kreuzung - *Ein Bericht für eine Akademie und andere Texte zum Rotpeter-Thema - Ein Besuch im Bergwerk - *Das nächste Dorf - Die Sorge des Hausvaters - K. war ein großer Taschenspieler - Neue Lampen - Eine alltägliche Verwirrung - *Die Wahrheit über Sancho Pansa - Das Schweigen der Sirenen - Eine Gemeinschaft von Schurken - *Bei den Toten zu Gast - Nachts - Unser Städtchen liegt - Zur Frage der Gesetze - *Die Truppenaushebung - Poseidon - Gemeinschaft - Das Stadtwappen - Der Steuermann - Konsolidierung - Die Prüfung - Der Geier - Kleine Fabel - Der Kreisel - Der Aufbruch - Erstes Leid - Fürsprecher - *Ein Hungerkünstler - In unserer Synagoge - *Es war einmal ein Geduldspiel - *Forschungen eines Hundes - Das Ehepaar - Ein Kommentar - Viele beklagen sich - Ich bin zurückgekehrt - *Der Bau - Eine kleine Frau - *Josefine, die Sängerin oder Das Volk der Mäuse
Niestety nie da się w opinii zaznaczyć kursywą, które tytuły są oryginalne, a które nadane przez M. Broda, więc te nieoryginalnie nazwane biorę w cudzysłów"". Gwiazdką * zaznaczam sobie te, które zwróciły moją uwagę. Spodobał mi się rysunek Kafki zdobiący okładkę - ekspresjonistycznie ujęty jeździec, który mógłby być świetną ilustracją do jednego z opowiadań (Zum Nachdenken für Herrenreiter/Jeźdźcom ku zastanowieniu), w którym autor podważa cel i sens ścigania się.
Wydanie, które stara się zebrać wszystkie opowiadania Kafki, w tym fragmenty prozy, które później stały się częścią powieści (Der Heizer - później w powieści "Ameryka"), lub takie, które wyszły drukiem dopiero po śmierci autora, a którym tytuł nadał opiekun jego spuścizny, Max Brod.
W gruncie rzeczy czuje się, czytając, że pisze to ten sam człowiek, że jego spojrzenie na...
2021-01-15
2020-12-31
2020-10-14
"Witebsk ist eine Welt für sich; eine einzigartge Stadt, eine unglückselige, eine langweilige Stadt."
Witebsk, rodzinne miasto Chagalla, wywarło nań przemożny wpływ. Było też wszechobecne jako temat jego wczesnych obrazów, którymi osiągnął pierwszy sukces. Mieszkał z rodzicami w biednej, żydowskiej dzielnicy o nazwie Peskowatik i matce zawdzięczał, że zaprowadziła go jako dziecko do malarza na naukę. (...) Chagall przedstawia w swych grafikach i komentarzach rodziców, dziadków, dom, swoje narodzenie, rodzinę, sąsiadów z ulicy Pokrowskiej, nauczycieli talmudu, Żydów - Bejlinów i Jawiczów, pierwsze miłości, ślub z Bellą, własny autoportret, groby swych rodziców... Ale najwięcej i tak mówią same grafiki. (...)
Całość opinii na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/oszczedny-rysunek-a-mowi-wiecej-niz-slowa-mein-leben-zwolf-radierungen
"Witebsk ist eine Welt für sich; eine einzigartge Stadt, eine unglückselige, eine langweilige Stadt."
Witebsk, rodzinne miasto Chagalla, wywarło nań przemożny wpływ. Było też wszechobecne jako temat jego wczesnych obrazów, którymi osiągnął pierwszy sukces. Mieszkał z rodzicami w biednej, żydowskiej dzielnicy o nazwie Peskowatik i matce zawdzięczał, że zaprowadziła go jako...
2020-08-31
"Daß sie auf einer Bühne auftreten, gefährdet nicht nur den einzelnen, sondern alle miteinander in den Beziehungen, die sie zueinander herausgebildet haben."
Elfriede Jelinek pochodzi ze Styrii i studiowała w Wiedniu teatr, historię sztuki i muzykę. Jej teksty są bezkompromisowe, pełne ironii i społecznego zaangażowania. Rafał Ziemkiewicz nie ma racji odmawiając jej tekstom znaczenia i talentu: albo nie rozumie ironii, albo zgrywa się, że nie rozumie. Jej sztuki mają znaczenie, lecz są osadzone głęboko w niemieckim kontekście społeczno-kulturowym i są skierowane przede wszystkim do niemieckiego środowiska, w którym powstały. Ukazane w tekstach Jelinek treści odzwierciedlają aktualne problemy i napięcia niemieckiego społeczeństwa, komentują wydarzenia polityczne, szydzą z zakłamania mediów i mieszczańskiej moralności. Autorka wadzi się z Bogiem, z rządem, z historią i minionymi wielkościami literatury i filozofii - Heglem, Kantem, Hölderlinem, Kleistem, Heideggerem... Jej teksty wskazują ważne problemy moralne, choć w krzywym zwierciadle i poprzez wyolbrzymienie - w groteskowy sposób.
Niniejszy tomik zawiera 3 sztuki z pierwszej połowy lat 90-ych oraz niefigurujący na okładce Text zum Theater (Tekst na temat teatru): Sinn egal. Körper zwecklos (Sens bez znaczenia. Ciało niepotrzebne)....
Całość recenzji pod adresem: https://nakanapie.pl/recenzje/groteska-powazniej-i-dobitniej-moze-mowic-o-swiecie-stecken-stab-und-stangl-raststatte-wolken-heim-neue-theaterstucke
"Daß sie auf einer Bühne auftreten, gefährdet nicht nur den einzelnen, sondern alle miteinander in den Beziehungen, die sie zueinander herausgebildet haben."
Elfriede Jelinek pochodzi ze Styrii i studiowała w Wiedniu teatr, historię sztuki i muzykę. Jej teksty są bezkompromisowe, pełne ironii i społecznego zaangażowania. Rafał Ziemkiewicz nie ma racji odmawiając jej...
2020-05-30
"Nun ward die Festlichkeit geplant,
angekündigt, anberaumt
für den Monat in der Blüte,
und zwar: sobald der süße Mai
beginnt, bis hin zu seinem Ende,
und dies so nah bei Burg Tintagel,
daß man sich gegenseitig sah
auf derart schöner Aue,
wie sie zuvor und wie sie später
kein Augenlicht je überstrahlte." (...)
Tak Gotfryd ze Sztrasburga rozpoczyna swoją wierszowaną opowieść, co przypomina mi nieoczekiwanie inny początek poematu - najbardziej znanego czeskiego romantyka Máchy: Byl pozdní večer, první máj, večerní máj, byl lásky čas... Czyżby Mácha inspirował się nie tylko romantykami, ale i średniowiecznym romansem dworskim? Ale Vilem i Jarmila, których miłość jest również nieszczęśliwa, na pewno nie mieli nic wspólnego ze sztywną etykietą i miłością dworską... I dobrze, bo opisane dworskie stosunki i obyczaje przypominają dziś atmosferą jakąś koszmarną korporację. (...)
Cała opinia pod adresem: https://nakanapie.pl/recenzje/milosc-dworska-jak-biurowy-romans-w-korporacji-die-geschichte-der-liebe-von-tristan-und-isolde
"Nun ward die Festlichkeit geplant,
angekündigt, anberaumt
für den Monat in der Blüte,
und zwar: sobald der süße Mai
beginnt, bis hin zu seinem Ende,
und dies so nah bei Burg Tintagel,
daß man sich gegenseitig sah
auf derart schöner Aue,
wie sie zuvor und wie sie später
kein Augenlicht je überstrahlte." (...)
Tak Gotfryd ze Sztrasburga rozpoczyna swoją wierszowaną...
"Komm, mein schöner Engel."
Dosłownie Reigen należałoby przetłumaczyć jako "korowód", taniec w kole - i to dobre nawiązanie do średniowiecznego motywu dance macabre - korowodu śmierci. W wersji średniowiecznej kontekst był raczej wanitatywny, związany może bardziej z zarazami i zagrożeniem śmiercią, ale w czasach Schnitzlera raczej z dekadentyzmem i przekonaniem, że życia należy użyć, bo śmierć jest blisko. Ale przecież u Boccacia mamy tę samą sytuację i ten sam erotyczny dekadentyzm. (...)
Cała recenzja na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/co-cie-obchodzi-moja-dusza-reigen-zehn-dialoge
"Komm, mein schöner Engel."
więcej Pokaż mimo toDosłownie Reigen należałoby przetłumaczyć jako "korowód", taniec w kole - i to dobre nawiązanie do średniowiecznego motywu dance macabre - korowodu śmierci. W wersji średniowiecznej kontekst był raczej wanitatywny, związany może bardziej z zarazami i zagrożeniem śmiercią, ale w czasach Schnitzlera raczej z dekadentyzmem i przekonaniem, że życia...