rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Ciepła, nastrojowa, pełna słońca, zmysłowa, optymistyczna powieść ze zgrabnie wplecioną metaforą ula i pszczół, co dodatkowo pozwala poczuć klimat upalnego lata, niemal smakować ciągle pojawiającego się w powieści motywu miodu i słyszeć brzęczenia pszczół. W tym słodkim od miodu świecie pojawiają się jednak wątki bardzo gorzkie. Jest to także opowieść o traumie dorastania w przemocowym domu i wychodzeniu z niej, o mierzeniu się z lękiem i demonami przeszłości i wyzwalającej sile jaka z tego może płynąć. I wreszcie jest to powieść o kobietach, o kobiecej solidarności, o wzajemnej uzdrawiającej akceptacji, powieść pełna kojącego wsparcia i miłości, które można dostać od obcych osób i które może zmienić życie. Mnie osobiście nieco irytowały nawiązania do katolicyzmu, Maryi, która pełni w tej powieści rolę wspierającej matki i źródła kobiecej siły. Trochę miałam kłopot z różnymi "mądrymi myślami" w tej książce, szczególnie o kobietach. Raz było że "tylko kobiety potrafią kochać to co żądli" - i to ma być zaleta? Innym razem "trzeba umieć wybrać w życiu to co ważne" i w efekcie bohaterka poświęca własne potrzeby na rzecz siostry malując dom na znienawidzony kolor... No nie. Ale z drugiej strony jest to powieść o faktycznej kobiecej niezależności, autentycznej odwadze i sprzeciwie wobec swoich oprawców. Motywy nawiązujące do religii katolickiej nie są tu zresztą jednoznaczne - wiara sióstr jest jakąś hybrydą wiary katolickiej, własnych wierzeń, ma w sobie coś z atmosfery kobiecych kręgów, co jest w samo w sobie ciekawe i budujące.

Ciepła, nastrojowa, pełna słońca, zmysłowa, optymistyczna powieść ze zgrabnie wplecioną metaforą ula i pszczół, co dodatkowo pozwala poczuć klimat upalnego lata, niemal smakować ciągle pojawiającego się w powieści motywu miodu i słyszeć brzęczenia pszczół. W tym słodkim od miodu świecie pojawiają się jednak wątki bardzo gorzkie. Jest to także opowieść o traumie dorastania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak wskazuje podtytuł książki, jest to opowieść o narodzinach faszyzmu oczami zwykłych ludzi: niemieckich obywateli, cudzoziemców przybywających do Niemiec na wakacje, studia, dyplomatów, dziennikarzy. Sympatyków i wrogów nazizmu, ale też osób, które nie miały wówczas lub nie chciały mieć jednoznacznego stosunku do tego, co się w Niemczech dzieje. Ich stosunek do nazistowskiej ideologii czasem zmieniał się na przestrzeni lat - niektórym otwierały się oczy gdy stawali się naocznymi świadkami coraz większej brutalności i przemocy. Inni za wszelką cenę odwracali wzrok od coraz wyraźniejszych jej świadectw albo żywili nadzieję, że gdy rządy nazistów się ustabilizują, ich brutalność się zmniejszy. Byli też oczywiście bezkrytyczni zwolennicy Hitlera, wśród których nie brakowało ludzi wybitnych, jak norweski laureat nagrody Nobla Knut Hamsun.
Z tych wszystkich zapisków, pamiętników, wspomnień można więc próbować wyczytać zarówno to, jak powoli, działając na wielu różnych płaszczyznach nazizm toruje sobie drogę w Niemczech, jak i to jak różne postawy i reakcje budził, jak wielu ludzi również cudzoziemców kompletnie nie dostrzegło zbliżającego się niebezpieczeństwa, jak miłość do Niemiec, ich zasługi dla kultury europejskiej, umiejętna nazistowska propaganda, zewnętrzny porządek, schludność otoczenia skutecznie zaciemniały wielu cudzoziemcom obraz tego, co faktycznie w nazistowskich Niemczech się działo. Generalnie polecam, choć nie jest to lektura, która wciąga jak powieść, wielość autorów przytaczanych wspomnień stanowi z jednej strony zaletę, z drugiej trudność w odbiorze. Mieszanie się postaci i wątków wymaga dużej uważności i skupienia w czytaniu.

Jak wskazuje podtytuł książki, jest to opowieść o narodzinach faszyzmu oczami zwykłych ludzi: niemieckich obywateli, cudzoziemców przybywających do Niemiec na wakacje, studia, dyplomatów, dziennikarzy. Sympatyków i wrogów nazizmu, ale też osób, które nie miały wówczas lub nie chciały mieć jednoznacznego stosunku do tego, co się w Niemczech dzieje. Ich stosunek do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to w gruncie rzeczy bardzo gorzki obraz sytuacji kobiet w Anglii lat siedemdziesiątych napisany przez feministkę, Fey Weldon. Trzy bohaterki, trzy różne drogi życiowe i w zasadzie każda prowadzi w ślepy zaułek. Łączy je jedno - nie potrafią o siebie zadbać i są ofiarami. Ofiarami patriarchalnego społeczeństwa i przekazów, które każą im wierzyć, że tylko mężczyzna może nadać ich życiu sens, ofiarami relacji rodzinnych. Bo retrospekcje sięgające II wojny światowej pokazują jak reprodukują się życiowe wzorce i jak ciążą rodzinne traumy. Powieść ta to także bardzo niepochlebny obraz mężczyzn. Nie ma w niej ani jednego pozytywnego bohatera, wszyscy mężczyźni są zdeterminowani przez swoje potrzeby seksualne, nieczuli, manipulują i wyładowują swoje życiowe frustracje i porażki na żonach i dzieciach. Cały ten ponury obraz rzeczywistości jest napisany sprawnie, powieść czyta się bardzo dobrze zwłaszcza, że bohaterki poznajemy powoli i każda nowa informacja wnosi wiele emocji. Gdy wydaje się, że znamy tę czy inną bohaterkę i narasta w nas wręcz złość na jej sposób postepowania, kilkanaście stron dalej dowiadujemy się czegoś, co powoduje że zaczynamy jej współczuć. Książkę polecam szczególnie jeżeli ktoś chciałby zrozumieć, na czym polegają toksyczne związki i patologiczna miłość. Natomiast jeżeli spojrzeć na nią jako pewną diagnozę relacji damsko męskich oraz rodzinnych to jest to dla mnie obraz zbyt przerysowany i katastroficzny. Mężowie popychający swoje żony w ramiona kochanków, matki porzucające dzieci, przymierające głodem żony, nieprawdopodobny krytycyzm, skąpstwo i okrucieństwo we wzajemnych relacjach albo patologiczna wręcz naiwność i ślepota kobiet. Myślę mimo wszystko, że bywają udane związki i spełnione kobiety i mężczyźni. Zakończenie jest jedynym promykiem nadziei w tej smutnej historii choć trochę mam wrażenie dołożonym na siłę.

Jest to w gruncie rzeczy bardzo gorzki obraz sytuacji kobiet w Anglii lat siedemdziesiątych napisany przez feministkę, Fey Weldon. Trzy bohaterki, trzy różne drogi życiowe i w zasadzie każda prowadzi w ślepy zaułek. Łączy je jedno - nie potrafią o siebie zadbać i są ofiarami. Ofiarami patriarchalnego społeczeństwa i przekazów, które każą im wierzyć, że tylko mężczyzna może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Morfinę" czyta się jednym tchem. Jest doskonale napisana, ale to co dla mnie najciekawsze to fascynująca postać głównego bohatera. Willeman, nałogowiec, kobieciarz, pijak przekraczający wszelkie granice, a z drugiej strony człowiek pogubiony, potykający się, w którym są dobre chęci i którego nie sposób znielubić lub potępić. Bohater nieprzewidywalny jak cała powieść. Twardoch dyskutuje także z mitem września 1939 i z mitem II Rzeczpospolitej i to jest bardzo ciekawe spojrzenie na tamtą rzeczywistość. Dla mnie szczególną zaletą "Morfiny" jest umiejscowienie akcji w Warszawie i odzwierciedlenie topografii, realiów miasta z 1939. Zostało to zrobione z niezwykłą pieczołowitością, dzięki czemu Warszawa tamtego okresu jest wiarygodna i pełna zaskakujących szczegółów. Zdecydowanie polecam.

"Morfinę" czyta się jednym tchem. Jest doskonale napisana, ale to co dla mnie najciekawsze to fascynująca postać głównego bohatera. Willeman, nałogowiec, kobieciarz, pijak przekraczający wszelkie granice, a z drugiej strony człowiek pogubiony, potykający się, w którym są dobre chęci i którego nie sposób znielubić lub potępić. Bohater nieprzewidywalny jak cała powieść....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa pozycja dla wszystkich, którzy interesują się historią Warszawy. Nieczęsto zdarza się trafić na książkę, która opisuje w tak plastyczny, ciekawy, obrazowy, prosty a zarazem pełen zadziornego humoru sposób, przedwojenną rzeczywistość. A jest to rzeczywistość jednej z dzielnic Warszawy - Sielc, które przed wojną były dzielnicą robotniczą, pełną cwaniaczków, drobnych złodziejaszków, ulicznych hersztów i innych podejrzanych typków. Grzesiuk przywołuje uliczne bójki, przekręty, spotkania mocno zakrapiane alkoholem ale także opisuje kodeks honorowy środowiska, w którym się wychował. No i oczywiście gwara warszawska - ogromna zaleta tej książki. Bez nostalgii, bez patosu, bohaterowie z krwi i kości. Polecam, szczególnie jeśli ktoś mieszka w pobliżu. Wprawdzie domu Grzesiuka na Tatrzańskiej już nie ma, ale są miejsca które wciąż można odwiedzić :).

Bardzo ciekawa pozycja dla wszystkich, którzy interesują się historią Warszawy. Nieczęsto zdarza się trafić na książkę, która opisuje w tak plastyczny, ciekawy, obrazowy, prosty a zarazem pełen zadziornego humoru sposób, przedwojenną rzeczywistość. A jest to rzeczywistość jednej z dzielnic Warszawy - Sielc, które przed wojną były dzielnicą robotniczą, pełną cwaniaczków,...

więcej Pokaż mimo to