-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2024-04
2024-02
"Katedrę" czyta się z taką łatwością, jakiej można by się spodziewać po typowej Dukajowej książce (czyli raczej nie ma to nic wspólnego z wymagającym minimalnego wysiłku umysłowego lekkim skakaniem z jednej strony na drugą). Dużo neologizmów, a na domiar tego zostajemy wrzuceni do świata całkiem odmiennego niż nasz. Z tym, że o ile w takim np. "Lodzie", można solidnie wgryźć się w ten specyficzny klimat i przyzwyczaić się do niego, to "Katedra" jest dziełkiem wręcz nieprzyzwoicie krótkim, i to właśnie uważam za jego główną wadę. Pomysły (zwłaszcza idea żywokrystu) bardzo ciekawe, ale mam wrażenie, że podane w bardziej rozbudowanej formie byłyby przyjemniejsze w odbiorze.
Swoją drogą, historia, zwłaszcza na początku, nieco przypominała mi (również klimatem) jeden z wątków z "Hyperiona" Dana Simmonsa - tajemnica związana z kultem i postać księdza, który w niezwykły i zagadkowy sposób zostaje uwięziony w danym miejscu.
---
> Tylko głęboko wierzący zdolni są do wielkich bluźnierstw
> Niebezpiecznie jest za bardzo się zapatrzyć
"Katedrę" czyta się z taką łatwością, jakiej można by się spodziewać po typowej Dukajowej książce (czyli raczej nie ma to nic wspólnego z wymagającym minimalnego wysiłku umysłowego lekkim skakaniem z jednej strony na drugą). Dużo neologizmów, a na domiar tego zostajemy wrzuceni do świata całkiem odmiennego niż nasz. Z tym, że o ile w takim np. "Lodzie", można solidnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01
"Niewidzialne miasta" to z pewnością książka jedyna w swoim rodzaju i zapewnia doświadczenie czytelnicze, które trudno porównać z jakąkolwiek inną pozycją. Czy mi owo doświadczenie się spodobało? Otóż, niestety, nie za bardzo.
Nieistniejących, fantastycznych, wyobrażonych miast, które przed oczami Kubłaj-chana odmalowuje Marko Polo jest tutaj aż 55, ale tylko nieliczne opisy wydały mi się naprawdę ciekawe, a przedstawione pomysły intrygujące. W większości przypadków miałem raczej wrażenie pewnej powtarzalności i monotonii jeśli chodzi o zastosowane motywy.
Mamy tu też pewną niejednoznaczność czasową - z jednej strony Marko Polo, a więc średniowiecze, a z drugiej pojawiające się w niektórych opowieściach współczesne wynalazki, jak tubki z pastą albo żarówki.
Gdy dodamy do tego absolutny brak jakiejkolwiek fabuły (jest to "nienarracyjna forma literacka"), otrzymujemy dzieło, które czyta się dość trudno i zdecydowanie lepiej jest dzielić sobie czytanie go na mniejsze porcje (zachęca do tego nawet bardzo krótka długość poszczególnych rozdziałów).
Zaletami tej książki są na pewno bogaty, wręcz poetycki język, którym nierzadko można się zachwycić oraz garść wartych uwagi przemyśleń, które z łatwością można odnieść do współczesnych miast i postępu cywilizacyjnego.
Zatem chociaż lektura "Niewidzialnych miast" nieco mnie wymęczyła i planowałem ocenić ją (biorąc pod uwagę przede wszystkim swoje odczucia) maksymalnie na 5/10, to po spojrzeniu (z kilkutygodniowej perspektywy czasowej) na zaznaczone przeze mnie cytaty oraz ze względu na dwa wymienione we wcześniejszym akapicie plusy, jednak podwyższam końcową ocenę do 6/10.
---
> Nie z tego składa się miasto, lecz ze stosunków między wymiarami jego przestrzeni a wydarzeniami z jego przeszłości: między odległością latarni od bruku a kołyszącymi się stopami podwieszonego samozwańca (...).
> Nieurzeczywistnione przyszłości są tylko odgałęzieniami przeszłości: uschłymi odgałęzieniami.
> Miasta, jak sny, są zbudowane z pragnień i lęków
> Za każdym razem, kiedy opisuję jakieś miasto, mówię coś o Wenecji. (...) Żeby odróżnić przymioty innych miast, muszę wychodzic od pierwszego, które pozostaje w domyśle. Dla mnie jest nim Wenecja.
> Wszystko co robię i widzę, nabiera znaczenia w przestrzeni umysłu, gdzie panuje ten sam co tu spokój, ten sam półmrok, ta sama cisza w którą wplata się szelest liści.
> Może ze świata pozostał tylko opuszczony teren pokryty śmietniskami i wiszący ogród pałacu Wielkiego Chana. Oddzielają je nasze powieki, ale nie wiadomo, co jest pod nimi, a co przed nimi.
> Może cały świat, poza granicami Leonii, jest pokryty kraterami śmieci, z których każdy ma pośrodku metropolię w ciągłej erupcji.
> Inne jest miasto tego, kto mija je, nie zatrzymując się, a inne tego, kto raz przez nie pojmany, nigdy go nie opuszcza; inne jest miasto, do którego przyjeżdża się po raz pierwszy, zaś inne to, które porzuca się, aby nigdy do niego nie wrócić; każde zasługuje na odmienną nazwę.
> Piekło żyjących nie jest czymś, co nastanie; jeśli istnieje, jest już tutaj, jest piekłem, w którym żyjemy na co dzień, które tworzymy, przebywając razem. Są dwa sposoby, aby nie sprawiało ono cierpień. Pierwszy jest nietrudny dla wielu ludzi: zaakceptować piekło i stać się jego częścią, aż przestanie się je dostrzegać. Drugi jest ryzykowny i wymaga ciągłej uwagi i ćwiczenia: odszukać i umieć rozpoznać, kto i co pośród piekła piekłem nie jest, i utrwalić to, i rozprzestrzenić.
"Niewidzialne miasta" to z pewnością książka jedyna w swoim rodzaju i zapewnia doświadczenie czytelnicze, które trudno porównać z jakąkolwiek inną pozycją. Czy mi owo doświadczenie się spodobało? Otóż, niestety, nie za bardzo.
Nieistniejących, fantastycznych, wyobrażonych miast, które przed oczami Kubłaj-chana odmalowuje Marko Polo jest tutaj aż 55, ale tylko nieliczne...
2023-01-28
Autorka, na przykładzie pięciu historii, przedstawia zmagania swoich pacjentów z problemami i traumami, jakich doświadczyli w swoim życiu. Niewątpliwie to, w jaki sposób niektórzy z nich radzili sobie z naprawdę ciężkimi doświadczeniami, może być dla czytelników inspirujący.
Książka jest pisana z perspektywy terapeuty, więc poznajemy też refleksje autorki na temat swoich działań jako psychologa, a także nieco samej teorii związanej z terapią oraz psychologią.
---
> Często najdotkliwszy ból, jaki przeżywamy, opiera się na nieprawdziwym założeniu.
> Bliskość to sytuacja, gdy człowiek zna swoje emocje, a następnie dzieli się uczuciami: lękami, wstydem, nadzieją i radością z inną osobą.
> Jedna z pułapek terapii polega na tym, że wszystkie informacje są filtrowane przez pacjenta, który potrafi być mało wiarygodnym narratorem.
> Miłość to bezbronność - ludzie, którzy nas kochają, mogą nas także zranić. Pozwolenie sobie na bezbronność, to najwyższy wymiar odwagi.
> Terapeuta może podprowadzić pacjenta do bramy zrozumienia, ale nie powinien go do niej wciągać. Pacjent sam ją przekroczy, kiedy będzie gotów.
> Byłem w środku lasu i nie było ścieżki, ale ludzie chcieli, żebym znał drogę.
> Okrucieństwo, jak każde zło, nie potrzebuje motywu, wystarczy mu pretekst.
> Danny na początku którejś sesji powiedział, że słyszał, jak wypowiadałam się w radiu CBC, i spodobało mu się to. Nigdy wcześniej nie powiedział mi komplementu, dlatego spytałam, co mu się podobało. Odparł:
- Dało się przyciszyć.
Autorka, na przykładzie pięciu historii, przedstawia zmagania swoich pacjentów z problemami i traumami, jakich doświadczyli w swoim życiu. Niewątpliwie to, w jaki sposób niektórzy z nich radzili sobie z naprawdę ciężkimi doświadczeniami, może być dla czytelników inspirujący.
Książka jest pisana z perspektywy terapeuty, więc poznajemy też refleksje autorki na temat swoich...
2022-06-22
Początki historii Polski opowiedziane w sposób, który czyta się naprawdę dobrze. Są rzecz jasna rozdziały, w których to przedstawiona liczba zmieniających się wciąż u władzy książąt i królów oraz ich braci, małżonek i dzieci przyprawia nieco o zawrót głowy, ale nie umniejsza to doskonałej jakości pozostałej części książki.
Paweł Jasienica pisze o historii w sposób całościowy. Przedstawia dzieje naszego kraju na tle wydarzeń w Europie i na świecie, snuje opowieści o życiu ówczesnych ludzi różnych warstw społecznych, wskazuje na istotne zmiany zachodzące na świecie, na powiązania między państwami i rodami.
Polecam i z przyjemnością przeczytam w przyszłości kolejne części spisanej przez Pawła Jasienicę historii Polski.
Początki historii Polski opowiedziane w sposób, który czyta się naprawdę dobrze. Są rzecz jasna rozdziały, w których to przedstawiona liczba zmieniających się wciąż u władzy książąt i królów oraz ich braci, małżonek i dzieci przyprawia nieco o zawrót głowy, ale nie umniejsza to doskonałej jakości pozostałej części książki.
Paweł Jasienica pisze o historii w sposób...
2022-06-13
Książka składa się z kilku, dość moim zdaniem nierównych jeśli chodzi o poziom, części.
Początkowe rozdziały przedstawiają różne metody manipulowania liczbami, statystykami oraz sposobami ich przedstawiania. Każdy z podrozdziałów kończy się prostym, jednozdaniowym podsumowaniem wynikającej z niego nauki. Czytelnik zachęcany jest do krytycznego spoglądania na argumenty, w których wykorzystuje się liczby i do dociekania szczegółów stojących za proponowaną przez polityków/handlowców/naukowców interpretacją pokazywanych wyników.
Ostatnia część książki poświęcona jest ekonomii i finansom. Dużo mowy jest o różnych wskaźnikach ekonomicznych i instrumentach finansowych. Z perspektywy osoby, która z ekonomią ma mało wspólnego, uważam, że autor próbuje tu przemycić zbyt dużo mocno skondensowanej wiedzy, przez co klarowność przedstawianych wywodów jest tu mniejsza niż w pierwszych rozdziałach i lektura staje się w tym miejscu nieco cięższa. Gdybym chciał sięgnąć po książkę stricte dotyczącą ekonomii, z pewnością byłaby to dla mnie zaleta, jednak oczekując raczej treści związanych z liczbowymi manipulacjami, nieco się tutaj rozczarowałem.
Niemniej, jest to lektura, która zawiera sporo pożytecznej wiedzy, którą to dobrze jest chociaż częściowo przyswoić, aby lepiej odnajdywać się w świecie gdzie panuje zalew informacji, statystyk i liczb.
Książka składa się z kilku, dość moim zdaniem nierównych jeśli chodzi o poziom, części.
Początkowe rozdziały przedstawiają różne metody manipulowania liczbami, statystykami oraz sposobami ich przedstawiania. Każdy z podrozdziałów kończy się prostym, jednozdaniowym podsumowaniem wynikającej z niego nauki. Czytelnik zachęcany jest do krytycznego spoglądania na argumenty, w...
2022-06-03
Najważniejszą zaletą tej książki jest to, że może ona skłonić czytelnika do działania i podjęcia ważnych decyzji w swoim życiu. Nawet jeśli nie postrzegamy się jako osoby uzależnione od technologii czy mediów społecznościowych, to być może, dzięki radom autora, będziemy w stanie jeszcze bardziej oczyścić swój czas z mało wartościowych i bezproduktywnych zajęć, a wypełnić je tym co niesie liczniejsze korzyści.
Podobnie jak Cal Newport, ja również zawodowo zajmuję się informatyką, więc obecność w cyfrowym świecie jest dla mnie nieunikniona. Nie chodzi tu zresztą o negowanie wartości, jakie niesienie internet i urządzenia elektroniczne i autor wcale nie przekonuje, że zupełne porzucenie tych technologicznych zdobyczy ludzkości jest zawsze najlepszym wyborem. Warto być jednak świadomym pułapek, jaki zastawione są na nas (a właściwie na nasz czas i uwagę) w Sieci i w pełni dobrowolnie podejmować swoje decyzje dotyczące uczestnictwa w cyfrowym życiu.
Plusem książki są też pojawiające się tu i ówdzie ciekawostki, związane m.in. z mózgiem albo podejściem do spędzania czasu, jakie mieli niektórzy znani ludzie.
Najważniejszą zaletą tej książki jest to, że może ona skłonić czytelnika do działania i podjęcia ważnych decyzji w swoim życiu. Nawet jeśli nie postrzegamy się jako osoby uzależnione od technologii czy mediów społecznościowych, to być może, dzięki radom autora, będziemy w stanie jeszcze bardziej oczyścić swój czas z mało wartościowych i bezproduktywnych zajęć, a wypełnić je...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-03
Po kilkunastu miesiącach przerwy powróciłem do czytania powieści Agathy Christie tą właśnie książką. W mojej ocenie jest to po prostu porządny kryminał, jakiego możemy spodziewać się po tej autorce. Bynajmniej nie rozczarowuje, wciąga na kilka godzin, ale też nie zdumiewa jakimiś szczególnymi pomysłami.
Po kilkunastu miesiącach przerwy powróciłem do czytania powieści Agathy Christie tą właśnie książką. W mojej ocenie jest to po prostu porządny kryminał, jakiego możemy spodziewać się po tej autorce. Bynajmniej nie rozczarowuje, wciąga na kilka godzin, ale też nie zdumiewa jakimiś szczególnymi pomysłami.
Pokaż mimo to2022-06-02
Pierwsze strony książki nie są wciągające. Nie mamy tutaj zaskakującej fabuły, która porywa nas od samego początku. Ale kiedy zrozumiemy już o czym jest ta opowieść i wzniesiemy się na właściwy jej metaforyczny poziom, kiedy w spotykanych przez bohatera postaciach zaczniemy widzieć pojęcia, cechy i grzechy które sobą reprezentują, to zmierzanie do końca jej kart powinno być przyjemnością.
"Podział ostateczny" to książka piękna, bo przedstawia to, o czym od dzieciństwa tyle słyszeliśmy - Niebo oraz Piekło - z zupełnie odmiennej perspektywy niż robi się to zazwyczaj. Próbuje odpowiedzieć na niektóre pytania, które może sobie zadawać każdy wierzący, ale nie stawia definitywnych odpowiedzi; wskazuje raczej na dostępne wyjaśnienia i pokazuje, że myślenie z kontekście wieczności inne jest od myślenia przyziemnego.
Na swój sposób wzruszająca, historie które możemy w niej znaleźć bywają przykre i skłaniające do współczucia, ale też do przypatrzenia się, czy zaznaczone tu problemy nie przebijają się w naszych własnych działaniach.
W ramach podsumowania podzielę się jednym z moich ulubionych cytatów z tej książki:
"Ostatecznie ludzie dzielą się tylko na dwie kategorie: tych, którzy mówią Bogu >>bądź wola Twoja<< i tych, do których Bóg powie na końcu: >>bądź wola twoja<<"
Pierwsze strony książki nie są wciągające. Nie mamy tutaj zaskakującej fabuły, która porywa nas od samego początku. Ale kiedy zrozumiemy już o czym jest ta opowieść i wzniesiemy się na właściwy jej metaforyczny poziom, kiedy w spotykanych przez bohatera postaciach zaczniemy widzieć pojęcia, cechy i grzechy które sobą reprezentują, to zmierzanie do końca jej kart powinno być...
więcej mniej Pokaż mimo to
Świetna książka popularnonaukowa, która przybliża czytelnikowi historię odkryć onkologicznych i pokazuje jak bardzo w ciągu ostatnich 100 lat zmieniało się podejście do diagnostyki oraz leczenia nowotworów. Jest to dość obszerna pozycja, więc dawka wiedzy, która jest w niej zawarta jest naprawdę solidna (i dotyczy nie tylko leczenia raka, ale też kancerogenezy i biologii).
Wiele faktów, których się dowiedziałem było dla mnie zaskakujących, np.:
* jeszcze w 1942 roku zapasy penicyliny w całym USA wynosiły około 11 gram
* wiele z substancji stosowanych w chemioterapii to tak paskudne trucizny, że oprócz destrukcji komórek nowotworowych niszczą ludzki organizm na wielu płaszczyznach, a takie skutki uboczne, takie jak choćby “wymiotowanie przeciętnie 12 razy dziennie” były często wręcz pomijane przez lekarzy.
* pierwsze hospicjum w Stanach Zjednoczonych założono dopiero w 1974 roku (w Yale-New Haven Hospital)
prowadzenie badań klinicznych to kosztowna, złożona i trudna sprawa.
* Nierzadko trzeba było więcej niż dekady, żeby udowodnić skuteczność danego postępowania. Z drugiej strony inne standardy etyczne niż obecnie powodowały, że czasami to eksperymentów trafiali pacjenci, którzy nawet nie byli świadomi swojego w nich uczestnictwa (jak np. przy mammografii)
* “rak to nie zwykły chromosomowy chaos, lecz zorganizowany chromosomowy chaos: każda jego postać ma właściwe dla siebie, identyczne mutacje”
* w nowotworze onkogeny działają “jak zablokowany pedał gazu”, zaś geny supresorowe “jak niesprawne hamulce”
Warto dodać, że książka napisana jest w bardzo przystępny sposób (niekiedy nawet mocno wciągający!), a styl narracji miejscami przypominał mi “Stulecie chirurgów”, w którym również śledzimy wydarzenia historyczne, dowiadując się przy okazji o współczesności.
---
> cywilizacja nie powodowała raka, lecz, przez to, że wydłużyła ludzkie życie, wydobyła go na jaw
> Szubienica i cmentarz - dla średniowiecznego anatoma sklepy z artykułami pierwszej potrzeby
> To historia pacjentów, ich walki, ich przetrwania i wędrówki po krainie choroby. Wytrwałość, pomysłowość i instynkt przetrwania, czyli cechy często przypisywane wybitnym lekarzom, to w rzeczywistości cechy odbite, pochodzące przede wszystkim od ludzi zmagających się z chorobą. Lekarze jedynie je naśladują. Choć dzieje medycyny opowiadane są w lekarskiej perspektywy, dokonania medyków to jedynie substytut dalece istotniejszego heroizmu pacjentów
> Związki chemiczne lub promienie rentgenowski wywołują onkogenne mutacje nie dlatego, że “wprowadzają” do komórki obce geny, lecz ponieważ aktywizują endogenne protoonkogeny.
> Rak jest właśnie ładunkiem wybuchowym zawartym w naszych genach, który tylko czeka, by go odpalić. Przeznaczone nam jest zawsze nosić to zgubne brzemię.
> Druker lubi żartować, że osiągnął rezultat z punktu widzenia onkologii paradoksalny, stworzył bowiem lek, dzięki któremu ludzi z nowotworem jest więcej.
> Przyjaciele często pytali, czy czułam, że choroba w jakiś sposób uczyniła moje życie nienormalnym. Odpowiadam zawsze tak samo: dla osoby chorej wszystko to jest nową normalnością.
> “W starości śmierć jest rzeczą nieuchronną, ale przed starością nie”
> Wojnę z Rakiem można najsensowniej “wygrać“, modyfikując definicję pojęcia “zwycięstwo”,
Świetna książka popularnonaukowa, która przybliża czytelnikowi historię odkryć onkologicznych i pokazuje jak bardzo w ciągu ostatnich 100 lat zmieniało się podejście do diagnostyki oraz leczenia nowotworów. Jest to dość obszerna pozycja, więc dawka wiedzy, która jest w niej zawarta jest naprawdę solidna (i dotyczy nie tylko leczenia raka, ale też kancerogenezy i...
więcej Pokaż mimo to