-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Biblioteczka
2024-03-31
2024-04-28
Po czterokrotnym przeczytaniu tej pozycji w ciągu ostatnich 5 lat, w końcu czuję się na siłach by wystawić jej ocenę.
Obszerna tematycznie - dająca znakomite podstawy. Należy podkreślić, że mimo wszystko pozostaje to dziełem absolutnie bazowym i w p r o w a d z a j ą c y m do tematu wojny trzydziestoletniej. Brak rozwinięcia wielu tematów nadrabia naprawdę mistrzowskimi wskazówkami bibliograficznymi zamieszczonymi w przypisach.
Podnoszono kilkukrotnie, że Wilson zdaje się faworyzować stronę habsburską i bawarską. W kilku miejscach jest to rzeczywiście widoczne, ale autor zdaje się raczej po prostu zlikwidować istniejące w historiografii mity stworzone przez hagiografów czy to Gustawa Adolfa (demitologizacja bitwy pod Lutzen jako wielkiej wygranej szwedzkiej) czy d'Enghiena (Rocroi w wydaniu Wilsona nie jest wcale jakieś bardzo zatrważające). Wykorzystuje też okazje by podnieść z błota zapomnienia kilku wybitnych dowódców wojny (e.g. Mercy czy Guebriant), dotychczas ocenianych jako średnich lub niewspominanych. Nie boi się krytykować spostrzeżeń wcześniejszych autorów (lady Wedgewood czy też samego wielkiego Parkera) - plus za odwagę.
Wilson również bardzo bezkompromisowo rozlicza czarną legendę Wallensteina jako rzekomego zdrajcy.
Pod względem sposobu napisania, rozmiaru i doboru treści - dzieło doskonałe.
Ma oczywiście również (co prawda nieliczne) błędy merytoryczne - te drobne, niewielkie literówki (e.g. pomyłka przy dacie ordynacji Reichskammergericht wprowadzającej procedurę wizytacji), ale również nieco większe - co prawda obecne właściwie we wszystkich większych opracowaniach dotyczących omawianego tematu (S. Murdoch parę lat temu już wykazał, że opis bitwy pod Lemgo, który znajdujemy m.in. u Wilsona to absolutna bzdura, niemająca pokrycia w źródłach).
Mimo wszystko jest to absolutnie najlepsza dostępna na rynku pozycja wprowadzająca do tematyki wojny trzydziestoletniej - przez wiele lat będzie najpewniej stanowić podstawową literaturę w temacie największego konfliktu nowożytnej Europy.
Po czterokrotnym przeczytaniu tej pozycji w ciągu ostatnich 5 lat, w końcu czuję się na siłach by wystawić jej ocenę.
Obszerna tematycznie - dająca znakomite podstawy. Należy podkreślić, że mimo wszystko pozostaje to dziełem absolutnie bazowym i w p r o w a d z a j ą c y m do tematu wojny trzydziestoletniej. Brak rozwinięcia wielu tematów nadrabia naprawdę mistrzowskimi...
2023
Głęboka analiza tak naprawdę jednego z najważniejszych konfliktów w historii świata. Spór charytologiczny nie tylko nieodwracalnie odmienił doktrynę Kościoła Katolickiego, a de facto ukształtował ostatecznie naszą współczesną mentalność. Analiza uczciwa, obiektywna, zdystansowana. Dodatkowo napisana w niezwykle przystępny sposób - lektura odpowiednia również dla czytelników niezaznajomionych z tematem. Pomimo bardzo hermetycznego tematu, jest to pozycja, z którą powinien zetknąć się każdy, kogo chociaż minimalnie interesuje teologia.
Głęboka analiza tak naprawdę jednego z najważniejszych konfliktów w historii świata. Spór charytologiczny nie tylko nieodwracalnie odmienił doktrynę Kościoła Katolickiego, a de facto ukształtował ostatecznie naszą współczesną mentalność. Analiza uczciwa, obiektywna, zdystansowana. Dodatkowo napisana w niezwykle przystępny sposób - lektura odpowiednia również dla czytelników...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Szmaciany piesek i umierająca po raz drugi Mariuccia - cóż to był za gwałt emocjonalny!
Oriana musiała udowodnić, że jej kapryśne żądanie, aby nazywać ją pisarką, a nie dziennikarką, ma jakieś uzasadnienie. "Inszallah" zdecydowanie spełnił swoje zadanie w tej kwestii.
Zacznę od kompozycji - całość ciągu przyczyn i skutków w akcji jest znakomicie przemyślana. Fallaci wybrała budowanie napięcia kosztem spektakularnych zwrotów akcji, mimo to czytelnik czuje niepokój i niepewność w oczekiwaniu na nieuniknione. Nieuniknione - bo powieść zamknięta została w klamrze - po spektakularnym punkcie kulminacyjnym w formie bitwy historia spokojnie powróciła do elementów wprowadzonych na samym jej początku.
Nie wiem, czy nie trzeba wcześniej znać Oriany i jej stylu pisania, ale dla mnie jest on absolutnie przepiękny. Cała historia, pomimo dominującej perspektywy mężczyzn, jest niezwykle kobieca - w najlepszym tego słowa znaczeniu - niezwykle emocjonalna, w sposób, który nie mógłby zostać napisany przez mężczyznę.
A właściwie, nie tylko nie przez mężczyznę - przez nikogo innego. Są wybitne i wspaniałe dzieła, których autorów można pominąć, lub o nich zapomnieć. W tym przypadku tak nie jest. Pomimo tego, że nie jest to żaden jej reportaż ani opowieść autobiograficzna, to jednak jest to książka o niej. Czujesz, że to z Tobą rozmawia Oriana. Że to ona opowiada Ci tę historię. Że to siebie samą umieściła w rozsypanych w Bejrucie chłopcach, mężczyznach, chłopcach, którzy myślą, że są mężczyznami, kobietach, starcach, zakonnicach i mordercach. Nie znam żadnego innego autora czy autorki, który w takim stopniu jak Fallaci pozostawił w swoich dziełach swój własny portret psychologiczny, swoją osobowość, swoje wkurzające kaprysy, swoje doświadczenia i mądrości.
A co do mądrości - Fallaci zdecydowanie daje nam świadectwo, dzięki któremu chcemy wręcz powtórzyć za Osiecką: "Nie daj mi Boże, broń Boże, skosztować tak zwanej życiowej mądrości". Sposób w jaki Fallaci opisuje w "Inszallah" różne wydarzenia - to co człowiek przeżywa w różnych etapach swojego życia - wojna, śmierć kogoś bliskiego, zerwanie, śmierć miłości, depresja, próba samobójcza - to wszystko jest naprawdę autentyczne. Problemy rozgrywające się w głowach postaci, ich osobiste tragedie - Oriana przedstawiła je niezwykle wiarygodnie. Czytelnik, który przeżył chociaż część przedstawionych w książce sytuacji, widzi je w swoim życiu i może powiedzieć: "To rzeczywiście tak wygląda!". Niesamowita kobieta.
Co do samej treści książki, zazwyczaj staram się nie zdradzać fabuły w recenzjach, ale dwie sceny w tej książce pozostawiły mnie rozdartym emocjonalnie, zalanym w łzach i przerażonym geniuszem autorki - pierwsza, to Rambo wypowiadający słowa "To jest Mariuccia. I umiera po raz drugi." Kolejna - cały ostatni akt życia Ninette. Na długo pozostaną ze mną te dwa momenty.
Co do minusów - liczba postaci rzeczywiście przytłacza, Bogu dzięki za to, że Fallaci lubi krótkimi powtórzeniami przypominać o cechach i charakterystyce każdej postaci, bo naprawdę łatwo się pogubić w tym zgromadzeniu drapieżnych ptaków, koni, Sycylijczyków i zakonnic. Autorka sama chyba zauważyła, że trochę za dużo się ich pojawiło, bo mniej więcej w połowie książki, czując konieczność wytłumaczenia się z wprowadzeniu tego tłumu, leciutko przeprasza nas za to ustami (a raczej listem) Profesora. Bardzo bezpośrednie wciśnięcie samej siebie w tę historię (i jeszcze w postać Profesora!) może wydawać się trochę tanie, ale... to Oriana - wybaczam :>
Szmaciany piesek i umierająca po raz drugi Mariuccia - cóż to był za gwałt emocjonalny!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOriana musiała udowodnić, że jej kapryśne żądanie, aby nazywać ją pisarką, a nie dziennikarką, ma jakieś uzasadnienie. "Inszallah" zdecydowanie spełnił swoje zadanie w tej kwestii.
Zacznę od kompozycji - całość ciągu przyczyn i skutków w akcji jest znakomicie przemyślana. Fallaci...