rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dzień ślubu to z założenia wyjątkowy moment, który zapada w pamięci na zawsze. Z pełną ufnością i nadzieją spoglądamy w przyszłość z drugim człowiekiem, otoczeni miłością i myślą, że to będzie trwać aż po grób. Jednak nie dla każdego ten dzień jest szczególny, a zdarza się i tak, że najlepiej, by szybko odszedł w zapomnienie.

Wiktoria zamiast zostać szczęśliwą mężatka wolała ucieczkę ze ślubnego kobierca. Czy był to impuls podświadomości, czy ostatni moment zrozumienia, że to nie jest miłość, a może tęsknota za dawnym ukochanym- tego kobieta sama nie jest pewna. Dzięki elastycznej formie pracy, którą może wykonywać z domu decyduje się na wyjazd z Wrocławia i powrót do Lubomierza, w którym nie była od dekady. Największe wsparcie znajduje w babci, jednak nikt nie poukłada za nią jej życia i nie podejmie trudnych decyzji. Czy Wiktoria w końcu dostrzeże, jak powinno wyglądać prawdziwe uczucie i o jakie szczęście warto walczyć?

"Lato o smaku miłości" to lekka powieść obyczajowa idealna na okres wakacyjny. Akcja dzieje się w Lubomierzu i mamy okazję dowiedzieć się co nieco o tym jakże uroczym i mającym wiele do zaoferowania niewielkim dolnośląskim miasteczku. Dużym atutem książki są jej bohaterowie- realistyczni, mający zwyczajne problemy, ulegający pokusom, obawiający się konsekwencji swych czynów, popełniający błędy, czasem niezdecydowani i miotający się w swej codzienności. Otrzymamy tu ciekawe zestawienie różnic pokoleniowych za sprawą Wiktorii i jej babci, które znakomicie ukazują, jak młodzi ludzie obawiają się walczyć, sięgać po własne pragnienia i iść za głosem serca, kiedy ta droga czasem może być niezwykle wymagająca. To także powieść o miłościach- tych pierwszych, które bywa, że idealizujemy z czasem, które mogą dotkliwie łamać serce i których nie da się zapomnieć. Jednak nie każda pierwsza miłość może być ostatnią ale też nie każda opuści serce nawet pomimo upływu lat. Autorka zgrabnie porusza także tematykę związków międzyludzkich, nietrafionych wyborów i przede wszystkim tego, że nie da się pokochać kogoś na siłę, choćby rozum podpowiadał, że to najlepsze wyjście. To ciepła, ciekawa i skłaniająca do refleksji powieść osadzona w klimacie małomiasteczkowości, która spodoba się każdemu lubiącemu zanurzyć się w dobrej powieści obyczajowej. Polecam!

Dzień ślubu to z założenia wyjątkowy moment, który zapada w pamięci na zawsze. Z pełną ufnością i nadzieją spoglądamy w przyszłość z drugim człowiekiem, otoczeni miłością i myślą, że to będzie trwać aż po grób. Jednak nie dla każdego ten dzień jest szczególny, a zdarza się i tak, że najlepiej, by szybko odszedł w zapomnienie.

Wiktoria zamiast zostać szczęśliwą mężatka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szarańcza jest jednym z najgroźniejszych owadów na świecie. Jej rój niszczy wszystko, co napotka na drodze, a zjeść może tyle co ponad dwa tysiące ludzi. Siejące spustoszenie chmary utożsamia się z karą bożą, gdyż były jedną z plag w Piśmie Świętym. Szarańcza występuje też jako symbol mądrości, głodu i maleńkości człowieka.

Kane, a przynajmniej tak się przedstawia, jest specjalistą od Regionów Niedostępnych w CIA. Niegdyś oficer Marynarki Wojennej, obecnie człowiek działający pod przykrywką, który nawet ukochanej nie może zdradzić szczegółów swojej pracy. Choć ma dopiero 36 lat widział już wiele i na każdej misji przygotowany jest na ewentualną śmierć. A jednak przy odrobinie szczęścia, ogromnym umiejętnościom i odwadze, zawsze udaje mu się wrócić do domu. Jednak czy dotrwa do zasłużonej emerytury?

"Rok Szarańczy" to w 7/8 genialnie i na wysokim poziomie napisany thriller. Czemu sprecyzowałam to do ułamka? Ponieważ pod koniec książki Autor zdecydował się na wplecenie wątku z kategorii science-fiction, który zaburzył mi cały obraz powieści i nie był on w mojej ocenie w ogóle potrzebny. To idealny przykład na to, że nawet przy najlepszym pomyśle można coś przekombinować, a potem pozostaje jedynie niesmak. Abstrahując jednak od tego nieszczęśliwego dla mnie tematu (podkreślam, to jest moja opinia, zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może to być znakomite urozmaicenie książki nadające jej oryginalności) Autorowi nie da się nic zarzucić. Kreuje ciekawe postaci i nie szczędzi słów na przypisanie im konkretnych cech czy opowiedzenie ich historii, dzięki czemu stają się nam bliżsi. Maluje ciekawe tło obyczajowe, które w mojej ocenie jest dużym plusem tej pokaźnej historii i wzmaga zaangażowanie w nią. Hayes o akcji pisze barwnie- tak, że przed oczami mamy intrygujący film sensacyjny, podczas którego nie brakuje emocji. Dzieje się sporo i trudno przewidzieć kolejne zakręty fabuły, a wielowątkowość po raz kolejny staje się atutem opisywanych wydarzeń. I znowu trudno odczuć obszerność pozycji, bowiem przenosząc się w wykreowany w niej świat, w którym fikcja miesza się z tłem realnych zdarzeń, znajdujemy się w innym wymiarze, a czas mija niepostrzeżenie. Pomimo tego jednego minusa z pogranicza fantastyki książka to naprawdę kawał porządnej i co najważniejsze świetnie napisanej lektury, którą mogę śmiało polecić. I kto wie, może Wam te moje zastrzeżenia w ogóle nie będą przeszkadzać!

Szarańcza jest jednym z najgroźniejszych owadów na świecie. Jej rój niszczy wszystko, co napotka na drodze, a zjeść może tyle co ponad dwa tysiące ludzi. Siejące spustoszenie chmary utożsamia się z karą bożą, gdyż były jedną z plag w Piśmie Świętym. Szarańcza występuje też jako symbol mądrości, głodu i maleńkości człowieka.

Kane, a przynajmniej tak się przedstawia, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ucieczka, aż nazbyt często wydaje się idealnym rozwiązaniem wszystkich bieżących problemów. Niestety, bardzo szybko zazwyczaj życie pokazuje, że od pewnych spraw nie da się uciec, a one zawsze pozostaną częścią nas. Wspomnień i doświadczeń, także tych złych, nie da się wymazać, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Trzeba nauczyć się z nimi funkcjonować.

Audrey jest bardzo ambitnym, młodym lekarzem, która odrobinę próbuje zmienić świat. Wojuje incognito z niesprawiedliwością, stara się pomagać jak największej ilości osób i choć przypłaca to własnym zdrowiem to czuje, że tak należy. Wyjazd do Chicago ma być dla niej czystą kartą, okazją do zamknięcia za sobą rozdziału życia, które toczyła w Nowym Jorku i o którym wolałaby zapomnieć. Nie potrzebuje wiele, chce leczyć ludzi i choć odrobinę uzdrowić system. Jest wygadana, pewna siebie i niezwykle waleczna, lecz jak się szybko okazuje to jedynie poza, a jej prawdziwe oblicze jest zupełnie inne. Tylko kto zechce je odkryć?

William kiedyś był znakomitym lekarzem ale z uwagi na trudne wydarzenia porzucił swój fach i obecnie jest prezesem firmy farmaceutycznej. Niewielu go lubi, a nawet toleruje, on sam też zbytnio nie zawraca sobie głowy ludźmi. Nie zapamiętuje imion, zwalnia za niewielkie błędy i nie potrafi trzymać języka za zębami, co jest istnym koszmarem dla PRu. Arogancki, pozbawiony subtelności z rozdmuchanym ego- taki pokazuje się światu. Ale czy to jego prawdziwa twarz?

"Pokaż mi, kim jesteś" to kolejna, znakomita powieści Ani Falatyn, od której nie sposób się oderwać. Świat Chicago wciąga bez reszty, wręcz pochłania, podobnie jak wszelkie wydarzenia, które są prezentowane w powieści. Jedyny minus tej pozycji to zakończenie, bo tak naprawdę mogłaby trwać i trwać, po co rozstawać się z postaciami? Napisana na najwyższym poziomie, z genialną dozą humoru i sarkazmu, widocznych głównie w ciętych dialogach będących udziałem bohaterów. Miłośnicy motywów hate-love i age gap znajdą tu coś dla siebie i zaręczam, że będą zadowoleni. Ale ta książka to nie tylko romans, jakich mamy na rynku pod dostatkiem. To także znakomity research Autorki dotyczący medycyny i sytuacji na amerykańskim rynku związanej z zatruciami fentanylem i ogólnym kryzysem opioidowym. To również znakomicie poprowadzone, choć jakże trudne wątki, dotyczące wykorzystania seksualnego, przemocy psychicznej czy uzależnienia. Znajdziemy tu również tematy dotyczące rodziny, przyjaźni, straty, życia w cieniu zawodów innymi ludźmi czy ucieczki przed własnymi problemami. Każdy poruszany tu wątek jest poprowadzony rzetelnie, z wyczuciem, pomysłem i jest znakomicie wpleciony w fabułę. A miłość Audrey i Willa? Jest jedyna w swoim rodzaju, choć nieprzesłodzona, pełna opiekuńczości ale i złośliwości, charakteryzująca się siłą rażenia, która powala na kolana nawet największego przeciwnika romantyczności. Czego chcieć więcej? Wyruszcie na podbój wietrznego miasta- ta wycieczka, zaręczam, Was nie zawiedzie!

Ucieczka, aż nazbyt często wydaje się idealnym rozwiązaniem wszystkich bieżących problemów. Niestety, bardzo szybko zazwyczaj życie pokazuje, że od pewnych spraw nie da się uciec, a one zawsze pozostaną częścią nas. Wspomnień i doświadczeń, także tych złych, nie da się wymazać, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Trzeba nauczyć się z nimi funkcjonować.

Audrey jest bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zamachy terrorystyczne od lat zmieniają świat ale i życia pojedynczych jednostek. Choć nie sposób myśleć o wszelkich zagrożeniach na co dzień to jednak każdy jest ich świadom, a wraz z rozwojem techniki i komunikacji wszelkie ataki mogą przybierać bardziej wyszukane formy. Lecz są też ludzie, którzy nie tylko znają ten świat od podszewki ale i próbują zapobiec różnym atakom.

I właśnie takim człowiekiem jest Pielgrzym, człowiek tak naprawdę bezimienny. Pracując dla rządu zmieniał swoją tożsamość jak rękawiczki i niewiele jest osób, które pamiętają jego prawdziwe dane. Może być Scottem, Jacobem, Eddy`m, Peterem- to bez różnicy, dostosowuje się do potrzeb. Nie ma rodziny, rodzice, którzy go adoptowali nie żyją, może być duchem i w większości tym właśnie jest dla systemu. Umysł ma cięty niczym brzytwa, myśli nieszablonowo i jest świetny w wyprzedzaniu wydarzeń oraz planowaniu, co w całokształcie pozwala mu być geniuszem w swojej dziedzinie. Lecz przecież miał uciec od tego życia, spędzać spokojne dni na wczesnej emeryturze i być może w jakiś sposób się ustatkować. Jednak chyba od tej adrenaliny nie da się uciec, podobnie jak nie da się odmówić niektórym prośbom o wsparcie.

"Pielgrzym" to potężna lektura na co najmniej kilka dni, poprowadzono bardzo szczegółowo, obrazowo i wielowątkowo. Nie jest to lektura "na raz", to pełnokrwisty thriller, w którym nic nie jest pewne, a świat w który wrzucony zostaje czytelnik jest utkany z niezwykłą precyzją, przez co zwyczajnie pochłania. Jest miejsce i na akcję i na brutalne sceny i na intrygi budzące podziw i na strach ale też i na dobitne opisanie rzeczywistości, w której w danej chwili znajdują się bohaterowie. Narracja jest prowadzona dwutorowo, tytułowy Pielgrzym prowadzi ją w pierwszej osobie, natomiast jego główny (choć nie jedyny) cel, Saracen, ukazuje nam swoją rzeczywistość w trzecioosobowej narracji. Zabieg ten jednak nie przeszkadza w odbiorze powieści, wręcz przeciwnie, pozwala nam poznać różne wydarzenia przy łatwym rozróżnieniu światów, w którym się znajdujemy. Bo nie da się ukryć, że obaj bohaterowie pochodzą ze zgoła odmiennych rzeczywistości, a jednak ich ścieżki nieoczekiwanie w pewnym momencie się spotykają. Autor wielokrotnie zaskakuje zarówno niezwykłym umysłem, w którym rodzą się pomysły na takie, a nie inne poprowadzenie powieści jak i tym, że pomimo objętości nie gubi wątków i wszelkie poruszane kwestie prowadzi do końca. Genialnie oddaje też różnice kulturowe, odmienne style życia prowadzone w innych zakątkach świata czy też funkcjonowanie zarówno umysłu terrorysty czy zabójcy jak i człowieka, który swoje życie oddał w służbie ojczyźnie. Poruszone tematy związane z terroryzmem perfekcyjnie oddają ludzkie odczucia ale i konsekwencje, z którymi mierzą się ci, których jakiekolwiek zamachy dotknęły, choć w tej książce akurat największą rolę gra atak na WTC w Stanach Zjednoczonych. Hayes umiejętnie wskazuje także jak stosunkowo łatwo może dojść do kolejnej tragedii dla ludzkości zachodu, jeśli nie będziemy ostrożni. Choć powieść ma ponad siedemset stron nie ma w niej czasu na nudę, a miłośnicy gatunku z pewnością w niej zatoną, tylko po to, by potem tonąć już jedynie w zachwytach po ukończeniu lektury.

Zamachy terrorystyczne od lat zmieniają świat ale i życia pojedynczych jednostek. Choć nie sposób myśleć o wszelkich zagrożeniach na co dzień to jednak każdy jest ich świadom, a wraz z rozwojem techniki i komunikacji wszelkie ataki mogą przybierać bardziej wyszukane formy. Lecz są też ludzie, którzy nie tylko znają ten świat od podszewki ale i próbują zapobiec różnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeszłość. Czasem z tak ogromnym zaangażowaniem niektórzy starają się ją ukryć. Zamknąć gdzieś w zakamarkach myśli i nigdy nie pozwolić jej wzbić się na wolność ze strachu przed stanięciem z nią w oko w oko, ujrzeniem tego, co się straciło, wzbudzeniem tęsknoty za tym, co było. Lecz ona bywa tak szalenie przewrotna. I pomimo niestrudzonych wysiłków uwielbia wypływać na powierzchnię, czy tego chcemy czy nie.

Juliet to dziewczyna znikąd, która zrobiła zawrotną karierę. Ma pieniądze, które kiedyś były dla niej tak ogromnym problemem, a do tego sławę i uwielbienie wielu. Jednak nie ma takiej kwoty za jaką mogłaby kupić spokój ducha i brak tęsknoty za tym, co pozostawiła za sobą. Lecz ta młoda kobieta pilnie strzeże swoich tajemnic, nie wraca do tego, co było i płynie z prądem. Choć jej życiu daleko jest do pełni szczęścia, to obserwując ją z boku wielu może jej zazdrościć. Bo mało komu udało się poznać prawdziwą Juliet.

Luke jest znanym i cenionym surferem. Jednak jego świetlana kariera nie wzięła się znikąd, a została oparta na żmudnej i ciężkiej, wieloletniej pracy. Od zawsze kochał fale i ocean i nic w tym względzie się nie zmieniło. Kochał też pewną dziewczynę, jednak jego uczucia powinien już dawno okryć kurz. Obecnie zdaje się mężczyzną nieco nieprzystępnym, choć z drugiej strony ani odrobinę nie zmieniło się jego dobre serce gotowe do pomocy. Jednak czy uda mu się skonfrontować z przeszłością i wyjść z tego cało?

"Lato, kiedy cię poznałam". Uf, co to była za lektura! Od jakiegoś czasu myślałam, że już mam przesyt tego typu książkami, że mało co potrafi mnie poruszyć, wciągnąć bez miary w opowiadaną historię, sprawić, że nie mogę sobie pozwolić na nic innego tylko ponowne zanurzenie w kreowanym świecie. I wtedy wkracza niezawodna O`Roark, którą z pełną świadomością dopisuję do swoich ulubionych Autorek. To, co zrobiła w tej powieści to prawdziwy majstersztyk i należą się jej za to ukłony. Ta opowieść przeszywa serce, wzburza emocje i na długo po zakończeniu pozostaje w myślach. Zostajemy rzuceni na głęboką wodę, w teraźniejszość, która wydaje się być całkiem przyjemna dla bohaterów i dopiero z czasem, po kawałku, odkrywamy wydarzenia z przeszłości, które pomagają nam ułożyć obraz całokształtu i wydarzeń i decyzji postaci. Moja dusza była tak zraniona podczas lektury, że trudno to ubrać w słowa, trudno było mi się godzić na to, co czytam, jeśli chodzi o młodych Juliet i Luke`a i świat, w którym przyszło im walczyć o swój byt. O`Roark umiejętnie przekazuje nam emocje postaci i współodczuwamy je, złościmy się na los, na otoczenie postaci, na nich samych, łapiemy chwile szczęścia i modlimy się o lepsze jutro. Tylko to lepsze jutro, jak na złość, wcale nie chce przyjść. To przejmująca i jakże porywająca historia, której nie da się odłożyć i o której nie da się ot tak zapomnieć. Gorąco ją polecam, a sama z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu serii!

Przeszłość. Czasem z tak ogromnym zaangażowaniem niektórzy starają się ją ukryć. Zamknąć gdzieś w zakamarkach myśli i nigdy nie pozwolić jej wzbić się na wolność ze strachu przed stanięciem z nią w oko w oko, ujrzeniem tego, co się straciło, wzbudzeniem tęsknoty za tym, co było. Lecz ona bywa tak szalenie przewrotna. I pomimo niestrudzonych wysiłków uwielbia wypływać na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza miłość nie zawsze jest tą najważniejszą. Co nie znaczy, że o niej zapominamy, zazwyczaj pozostaje w sercu na zawsze. Jednak czasem pozostaje jedynie wspomnieniem, a z biegiem lat okazuje się jedynie niewiele znaczącym uczuciem w porównaniu z tym, które udało nam się odnaleźć później.

Ari od kiedy tylko pamięta była zauroczona Chasem. Z uwagi na fakt, że chłopak szybko zaprzyjaźnił się z jej bratem i stał się częścią paczki, z którą spędzała cały wolny czas, jej uczucia nigdy nie miały okazji wygasnąć, wręcz przeciwnie- przybierały na sile wraz z upływem lat. Ari nie wyobraża sobie nikogo innego u swego boku i pewne lato ma zmienić dla niej wszystko. Ta dziewczyna kocha muzykę, swoją rodzinę i Chase`a i wydaje jej się, że nic nie jest w stanie tego zmienić. Jednak jej serce rozstaje roztrzaskane w drobny mak, gdy okazuje się, że miłość, którą w sobie nosi nie znajduje odwzajemnienia. Na szczęście ma kogoś, kto pomaga jej się uleczyć. Ale czy ta przyjaźń ma szansę przerodzić się w coś więcej?

"Say you swear" to pozycja skierowana do odrobinę młodszych czytelników. Pierwsza jej część cechuje się dużą dozą przemyśleń głównej bohaterki, odrobiną jej infantylności i nastoletnimi rozterkami oraz pogonią grupy przyjaciół za rozrywką. I dla mnie ta część nieco się dłużyła, najprawdopodobniej z powodu tego, że nie jestem docelową grupą wiekową dla historii. Niemniej jednak doceniam wplecenie trudniejszych tematów dotyczących głównie bohaterów pobocznych, mówiących o stracie, wchodzeniu w dorosłość, nieudanych relacjach czy przedwczesnym stanięciu przed odpowiedzialnymi zadaniami w życiu. Dopiero druga część książka dla mnie nabrała rozpędu, wznieciła emocje i zapewniła dawkę dobrej lektury, której oczekiwałam. Zakręty fabuły powodują niepewność, zaskakują i są mocnym elementem pozycji, a doświadczenia młodych postaci wzbudzają zainteresowanie i angażują. Największą zaletą tej powieści jest kreacja Noah, bohatera, który pojawia się niemal znikąd lecz szybko podbija serce czytelników swoją szczerością, dobrocią i dojrzałością. Ten młody mężczyzna niezwykle wyróżnia się spośród grupy rówieśników, których historie poznajemy i jest typem postaci, której kibicuje się z całego serca, a wszelkie jego wzloty i upadki przeżywamy niezwykle zażarcie. Powieść traktuje również o jakże istotnym znaczeniu rodziny i jej wsparcia zwłaszcza w życiu młodego człowieka. To także wątek sportowy i muzyczny w tle, które uświetniają lekturę. Lecz tym, co najważniejsze jest przesłanie płynące z pozycji, dotyczące tego, że los pisze nam swoje własne scenariusze, wystawia na próby i czasem łamie serca, a jednak stawia w naszym życiu innych ludzi nie bez powodu. Powieść także przypomina, że prawdziwa miłość odnajdzie nas niemal bez wysiłku i pomoże pokonać wszelkie życiowe przeszkody. To jedna z propozycji, którą bardziej poleciłabym wchodzącym w dorosłość czytelnikom, choć kto wie, może i tym dojrzałym także przypadnie do gustu.

Pierwsza miłość nie zawsze jest tą najważniejszą. Co nie znaczy, że o niej zapominamy, zazwyczaj pozostaje w sercu na zawsze. Jednak czasem pozostaje jedynie wspomnieniem, a z biegiem lat okazuje się jedynie niewiele znaczącym uczuciem w porównaniu z tym, które udało nam się odnaleźć później.

Ari od kiedy tylko pamięta była zauroczona Chasem. Z uwagi na fakt, że chłopak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeznaczenie – tak często o nim wspominamy. Pragniemy czasem zrzucić na jego barki winę za los, jaki nas spotyka lub wręcz przeciwnie, podziękować za nieograniczone szczęście, które stanęło na naszej drodze. Lecz, tak jak w przypadku wielu niematerialnych rzeczy, nie ma takiej mocy, by potwierdzić prawdziwość jego istnienia. Ale może ono jest i warto w nie wierzyć?

Pick to mężczyzna idealny i aż trudno uwierzyć w to, że jest prawdziwy. Jego dobroć i szczera chęć niesienia pomocy są zdumiewające, zwłaszcza biorąc pod uwagę trudne warunki, w jakich wzrastał jako chłopak. Ma ogromne serce do dzieci, zawsze pozostaje szarmancki w stosunku do kobiet, jest szalenie pracowity i nigdy nie narzeka na trudy swojego życia. Choć jego wygląd niegrzecznego chłopca może być mylący tak naprawdę to człowiek o ogromnym sercu i niespożytych zasobach miłości, który od dekady żyje nadzieją.

Eva wywodzi się z wyższych sfer i jeszcze niedawno trudno było ją lubić. Była wyniosła, płytka, uwielbiała imprezy, alkohol i bezcelowe spędzanie kolejnych dni. Nikt nie miał jednak pojęcia, że to jedynie poza, za którą chowała się skrzywdzona dziewczynka, która znikąd nie otrzymała pomocy. Ciąża zmienia jej życie diametralnie, ale i sprawia, że młoda kobieta w końcu zaczyna dostrzegać odpowiednie priorytety. Problem w tym, że nie ma środków do przetrwania i jest skazana na łaskę kuzynki i jej chłopaka.

„Zostań moim bohaterem” sprawiło, że znalazłam swojego bohatera – książkowego! Kreacja Patricka jest niezwykła, kradnie już na stałe kawałek czytelniczego serca i nie ma w tym nic złego, bo on jest po prostu niesamowity. Choć samą książkę można czytać jako osobną historię to z uwagi na fakt, że bohaterowie z poprzednich części grają tu swoje role, a ich dalsze losy są tu opisywane to najwięcej frajdy z lektury znajdą osoby znające serię „Forbidden Men”, choć nie jest to warunek konieczny, by cieszyć się lekturą. Z powieści wyzierają ogromne pokłady miłości – szczerej, bezinteresownej, czystej. Miłości w wydaniu romantycznym, rodzicielskim, a także przyjacielskim. Autorka nie obawia się poruszania trudnych tematów, dotyczących, chociażby wykorzystania seksualnego, uzależnienia, wpływu wychowywania się w rodzinach zastępczych na dalsze koleje ludzkich losów. Potrafi zaskoczyć także pod koniec, gdyż obrót spraw dla postaci jest trudny do przewidzenia, choć z drugiej strony jakże zasłużony i wyczekiwany. Niezwykle ciekawym i wyróżniającym tę historię elementem jest motyw przeznaczenia, który gra ogromną rolę w życiu bohaterów i jest naprawdę wyjątkowo wpleciony w fabułę. Dużym atutem są też sylwetki wszystkich postaci, także tych pobocznych- realnych, zmagających się z rzeczywistymi problemami, których losy są z jednej strony zwyczajne, a z drugiej jakże angażujące, bo możemy się z nimi utożsamiać. Jak najbardziej jest to pozycja godna polecenia dla fanów romansów skłaniających do refleksji, mających nam przekazać coś więcej, niż siłę uczuć głównych bohaterów.

Przeznaczenie – tak często o nim wspominamy. Pragniemy czasem zrzucić na jego barki winę za los, jaki nas spotyka lub wręcz przeciwnie, podziękować za nieograniczone szczęście, które stanęło na naszej drodze. Lecz, tak jak w przypadku wielu niematerialnych rzeczy, nie ma takiej mocy, by potwierdzić prawdziwość jego istnienia. Ale może ono jest i warto w nie wierzyć?

Pick...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Choroby psychiczne nie są najłatwiejsze do zdiagnozowania i wiele objawów może na nie wskazywać. Nie jest również łatwo je leczyć, zwłaszcza na początku, gdy zarówno lekarz, jak i pacjent błądzą we mgle niezbadanego do końca i chorującego umysłu. Jednak czy zawsze pewne standardowe objawy muszą świadczyć o problemach z psychiką? Może istnieją jeszcze inne wyjaśnienia, które trudniej objąć rozumem i poddać racjonalnym wyjaśnieniom?

Mara zna już swoją zabójczą moc. Wie, że nie może zaufać nikomu poza Noah, bo wszyscy posądzą ją o trwały i pogłębiający się uraz psychiczny i resztę życia spędzi w ośrodku zamkniętym. Wie także, że znajduje się w niebezpieczeństwie i musi mieć się na baczności, bo ktoś bardzo chce nie tylko namieszać jej w głowie, ale i zrobić krzywdę. Stara się jak może umiejętnie zgrywać zdrowiejącą nastolatkę, jednak im dalej brną sprawy wokół niej, tym staje się to trudniejsze. Co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni? Coraz trudniej jednoznacznie to stwierdzić.

„Mara Dyer. Przemiana” to kolejny tom, który po prostu pochłonęłam. Narracja zagubionej i osamotnionej młodej dziewczyny co chwilę sprawia, że zanurzamy się w oceanie wątpliwości. Bo czy w jakikolwiek sposób można wierzyć w jej osąd sytuacji i opisywanie rzeczywistości? Czy faktycznie posiadła jakieś pradawne moce, czy jest ofiarą genetyki, a może po prostu prawda jest taka, jak widzą ją wszyscy wokół niej i Mara zwyczajnie postradała zmysły? Poniekąd czujemy też frustrację, że Mara nie znajduje sprzymierzeńców poza Noah, choć z drugiej strony czy mamy prawo się dziwić? W tej powieści nic nie jest pewne i właściwie w takim stanie zawieszenia trwamy przez całą lekturę, choć z drugiej strony z ogromnym zaciekawieniem przyglądamy się kolejnym wydarzeniom. Nie ma tu czasu na nudę i wielokrotnie fabuła skręca w stronę, której się kompletnie nie spodziewamy. Choć dostajemy odpowiedzi na niektóre pytania to kolejne się mnożą i tak naprawdę Autorka nadal, w genialny sposób, ciągle wodzi czytelnika za nos. A my zdajemy się tonąć, wraz z głównymi bohaterami, bo ileż można walczyć z przebłyskami wydarzeń, tajemnicami, nieprzychylnymi ludźmi oraz tym, co siedzi w głowie. Natomiast zakończenie sprawiło, że miałam ochotę rzucić książką – tak się nie robi! Kompletnie nie byłam przygotowana na taki obrót sprawy i choć ogromnie mnie cieszy, że udało się Autorce mnie zaskoczyć i nadal wzbudza we mnie szereg emocji swoimi pomysłami, to cóż, jestem też wściekła, bo kolejnego tomu nie mam pod ręką. A ogromnie go potrzebuję! Ponadto w powieści znajdziemy ciekawie poruszone wątki dotyczące rodziny, młodej miłości, czy tego jak ważne jest wsparcie drugiego człowieka, które skłaniają do refleksji. Uwierzcie, to seria naprawdę warta poznania, a jej wydanie to jedynie jej kolejna zaleta, a nie największy atut. Szczerze polecam!

Choroby psychiczne nie są najłatwiejsze do zdiagnozowania i wiele objawów może na nie wskazywać. Nie jest również łatwo je leczyć, zwłaszcza na początku, gdy zarówno lekarz, jak i pacjent błądzą we mgle niezbadanego do końca i chorującego umysłu. Jednak czy zawsze pewne standardowe objawy muszą świadczyć o problemach z psychiką? Może istnieją jeszcze inne wyjaśnienia, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Traumatyczne wydarzenia potrafią nieodwracalnie zmieniać ludzi. Czasem pomaga terapia, czasem leki, czasem zwyczajne wsparcie innych osób, ale bywa też tak, że nic nie jest w stanie przywrócić danej osoby do stanu „przed”. Czy da się nauczyć żyć i zwyczajnie funkcjonować w codzienności, niosąc bagaż jakże trudnych, przeszłych doświadczeń?

Mara to zwyczajna dziewczyna, która nie wyróżnia się niczym szczególnym – a przynajmniej w ten sposób postrzegają ją uczniowie szkoły, do której się przeniosła. Zagubiona, nieco wycofana, tajemnicza, lubiąca szkicować i unikająca jakichkolwiek interakcji. Pochodzi z kochającej, dobrze sytuowanej rodziny, ma dwóch braci, którzy uwielbiają ją z wzajemnością… A jednak w tej dziewczynie nie ma niczego „zwykłego”. Po okropnych wydarzeniach, w których straciła trójkę przyjaciół i których nie jest w stanie sobie przypomnieć jej życie przypomina koszmar. Towarzyszą jej halucynacje, wokół dzieją się dziwne rzeczy, a ona sama nie może dojść do ładu z własnymi emocjami (to ostatnie jest akurat zrozumiałe po tym, co przeszła). Czy jedynym wyjściem jest dla niej pobyt w ośrodku zamkniętym? Uporczywa terapia farmaceutykami? A może jest inne wyjaśnienie sytuacji, w jakiej znalazła się Mara?

„Mara Dyer. Tajemnica” to książka, która przyciągnęła mnie wydaniem i nieoczywistą fabułą. Otrzymujemy tu mieszankę thrillera, romansu i elementów paranormalnych, co skutecznie mnie skusiło, bo takie zestawienie nie jest sztampowe. Dodatkowo cudowne, malowane brzegi i dopieszczone do perfekcji wydanie utwierdziło srokę książkową wewnątrz mnie, że to pozycja, której warto dać szansę. I jakże te wszelkie przeczucia miały rację! Tej historii nie da się zamknąć w żadne ramy, tu świat rzeczywisty przenika się z innym, nieokreślonym, wymykającym się definicjom, lecz tak naprawdę może to tylko wytwory wyobraźni? Próbujemy racjonalizować wraz z główną bohaterką wszelkie wydarzenia, kluczymy w gęstniejącym mroku tajemnic, niedopowiedzeń i luk w pamięci, obawiamy się – o Marę i jej stan psychiczny, o kolejne wydarzenia, o postawienie na leczenie, którego nie da się cofnąć. Powieść ma swój klimat, który wciąga bez miary i trudno ją odłożyć, a już na pewno nie da się wyrzucić jej z myśli. To także genialna kreacja bohaterów, w większości młodych, jednak nie odczuwa się u nich irracjonalności czy niedojrzałości, co wysoce cenię. Zakończenie natomiast pozostawia w oszołomieniu i niedowierzaniu, Autorce zdecydowanie udało się tutaj postawić na mocny akcent, który zachęca do sięgnięcia po kolejną część bez większego zastanowienia. Ogromnie polecam, zwłaszcza jeśli szukacie czegoś oryginalnego i innego niż dotychczas.

Traumatyczne wydarzenia potrafią nieodwracalnie zmieniać ludzi. Czasem pomaga terapia, czasem leki, czasem zwyczajne wsparcie innych osób, ale bywa też tak, że nic nie jest w stanie przywrócić danej osoby do stanu „przed”. Czy da się nauczyć żyć i zwyczajnie funkcjonować w codzienności, niosąc bagaż jakże trudnych, przeszłych doświadczeń?

Mara to zwyczajna dziewczyna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie każda historia miłosna ma szansę na szczęśliwe zakończenie. Lecz tak właściwie czym ono jest? Przecież to, że coś się kończy, nie znaczy, że musi być okraszone złamanym sercem przez resztę naszego istnienia. Czasem miłość, prawdziwa i wyjątkowa, pojawia się tylko na chwilę i nic nie umniejsza jej znaczenia i siły tego uczucia.

Noelle w liceum zapowiadała się na dziewczynę, która podbije świat. Miała ogromne ambicje, wyróżniała się inteligencją i chęcią do uczestnictwa w najróżniejszych aktywnościach. Jednak jej największą pasją, od czasów nastoletnich, była fotografia. Każdy jej szalony pomysł zawsze spotykał się z ogromnym wsparciem kochającej ją rodziny oraz babci, która była dla niej najważniejsza. Jednak gdy ją poznajemy, wszystko w jej życiu poszło nie tak. Babcia odeszła, Noelle jest bezrobotna, straciła pasję do fotografii i nie ma na siebie pomysłu. Czy uda się jej wyjść z tego dołka?

Theo to największy rywal Noelle z czasów liceum. Równie ambitny, zawsze mierzył wysoko i patrząc na obecny ranking Forbesa udało mu się dostać na sam szczyt. Nigdy nie szczędził szkolnej koleżance zdrowej dawki rywalizacji i uszczypliwych komentarzy, lecz ich znajomość była w większości powierzchowna i podszyta odrobiną niechęci. Jednak nie kto inny, jak Theo staje na drodze Noelle po latach w trakcie jej misji odkrycia sekretu zmarłej babci. I wydaje się, że ta misja może przynieść ze sobą o wiele więcej, zwłaszcza że Theo chce w niej wziąć udział.

„Podróż z tobą” to z pozoru lekka, niewymagająca i przewidywalna powieść, jakich wiele. A jednak, pomimo przyjemnej narracji i dużej dawce humoru, Autorce udało się przemycić w fabule o wiele więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. To piękna, wzruszająca historia o stracie i próbach poradzenia sobie z nią, gdy serce nieustannie krwawi i zdaje się, że nigdy nie przestanie. To także opowieść o poszukiwaniu siebie, własnej ścieżki i odkrywaniu swych potrzeb, na co nigdy nie jest za późno. Poruszony tu także zostaje wspaniały wątek dotyczący rodziny i tego, jak ogromny wpływ na dalsze losy ludzi mają osoby, z którymi się wychowuje, a ich podejście zazwyczaj rzuca się cieniem na całym dalszym jestestwie. Fabuła porusza także jakże istotną kwestię wysokiej samooceny i tego, jak ona jest ważna, by przeć do przodu i jak szybko może poszybować na łeb na szyję tylko przez uwagi osób postronnych. I oczywiście jest to także opowieść o miłość, tej teraźniejszej – pełnej iskier, zgryźliwości, niesamowitej chemii między bohaterami oraz wyzwalającej pokłady niewielkiej zazdrości, bo takie uczucie zdarza się niebywale rzadko, ale też i tej z przeszłości, która jest obecna gdzieś tam w tle, napawa nostalgią, ale i udowadnia, że miłość prowadzi różnymi ścieżkami, które nie zawsze są nierozłączne. Dla mnie była to wspaniała lektura, która przyniosła wiele emocji, ale i przede wszystkim skłoniła do refleksji. I chociażby z tych powodów jest jak najbardziej godna polecenia!

Nie każda historia miłosna ma szansę na szczęśliwe zakończenie. Lecz tak właściwie czym ono jest? Przecież to, że coś się kończy, nie znaczy, że musi być okraszone złamanym sercem przez resztę naszego istnienia. Czasem miłość, prawdziwa i wyjątkowa, pojawia się tylko na chwilę i nic nie umniejsza jej znaczenia i siły tego uczucia.

Noelle w liceum zapowiadała się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłość bywa przekorna. Nie pyta o pochodzenie, możliwość zrodzenia się, sytuację życiową – po prostu pojawia się, bez względu na wszystko. Lecz czasem, choćby była najpiękniejsza i najbardziej szlachetna, nie ma szans na to, by przetrwać na powierzchni. Dla dobra wszystkich zaangażowanych.

Helena po latach spędzonych w Anglii wraca do swojego ukochanego miasta – Nowego Jorku. Ma nadzieję nie tylko odbudować więzi rodzinne, ale i przywrócić dobre imię zmarłej siostry. Nie ma jednak pojęcia jak świat jej bliskich zmienił się podczas jej nieobecności. Ona sama jednak także się zmieniła, jest skupiona na swoim celu, bardziej odważna i wie, że dla własnego dobra musi podporządkować się woli rodziców i nade wszystko nigdy nie pokazywać po sobie emocji. To wszystko ma być niewielką ceną za rozwikłanie śmierci starszej siostry, przynajmniej dopóki nie zjawi się on…

Jessiah, potomek Coldwellów, wrócił do Nowego Jorku wbrew własnej woli. Surfer z zamiłowania i właściciel wielu restauracji z przymusu, stara się pomagać w projektach start up zdolnym ludziom. Nadal nieskrywanie tęskni za Australią, jednak wie, że musi pozostać w mieście, by otoczyć opieką młodszego brata, a także po to by choć od czasu do czasu wypełniać wolę matki. Doskonale wie, czym są smutek, żałoba i wściekłość na los, lecz stara się jak może przetrwać w tej dżungli zwanej życiem, bez większych planów na najbliższą przyszłość. Wie jedynie, że nie chce zostać w Nowym Jorku na stałe. Przynajmniej dopóty, dopóki nie trafia na Helenę.

„Westwell. Piękno i chaos.” to historia dwóch zwaśnionych rodów, niczym w uwspółcześnionej wersji „Romea i Julii”. W tle są ogromne pieniądze, układy obecne jedynie wśród najwyższych sfer, gra pozorów i intrygi, które potrafią zniszczyć nawet najsilniejszych. Choć główni bohaterowie to młodzi ludzie, z uwagi na własne doświadczenia i naznaczenie przedwczesną stratą swoich bliskich, nie dają odczuć czytelnikowi pokładów infantylności, które byłyby typowe dla ich rówieśników. Jednak ich kreacja jest jak najbardziej rzeczywista, to postaci z krwi i kości, wraz z którymi silnie przeżywamy kolejne wydarzenia, które przypadają im w udziale. To opowieść nie tylko o zakazanym uczuciu, które znienacka, zupełnie nieproszone pojawia się w życiu, to także historia o dogłębnej samotności – wśród milionów ludzi, rodziny i znajomych. To także opowieść o próbie zaspokojenia potrzeb najbliższych, odkładając na później własne pragnienia i szczęście ale także historia o szalenie trudnych wyborach, które, jakiekolwiek by nie były, są w stanie roztrzaskać serce na miliony kawałków, choć jeszcze niedawno wydawałoby się, że nie ma możliwości, by ten organ został jeszcze bardziej naruszony. Intrygującym wątkiem w tle jest próba odkrycia prawdziwym powodów śmierci rodzeństwa Heleny i Jessiaha, podczas której można zwątpić we wspomnienia, ale i odkryć wiele niebezpiecznych faktów. A wisienką na torcie jest piękna, pełna elegancji okładka z misternymi tłoczeniami, która ma prawo przyciągnąć, lecz to, co sprawi, że czytelnik nie opuści tej książki do ostatniego słowa to jej zawartość i porywająca fabuła. Każdy miłośnik romansów powinien sięgnąć po tę pozycję i pozwolić sobie na tę niebywała dawkę emocji, jakie zafunduje lektura.

Miłość bywa przekorna. Nie pyta o pochodzenie, możliwość zrodzenia się, sytuację życiową – po prostu pojawia się, bez względu na wszystko. Lecz czasem, choćby była najpiękniejsza i najbardziej szlachetna, nie ma szans na to, by przetrwać na powierzchni. Dla dobra wszystkich zaangażowanych.

Helena po latach spędzonych w Anglii wraca do swojego ukochanego miasta – Nowego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Strata bliskiej osoby zawsze wiąże się z ogromnym bólem. Zwłaszcza gdy przychodzi nagle i nie jesteśmy na nią przygotowani. Jak pożegnać się po raz ostatni z kimś, kto na stałe wyrył się w naszym sercu? Czy po takiej tragedii można odnaleźć jeszcze szczęście i ukojenie?

Augustus to dla mnie główny bohater tej historii, choć, co ciekawe, opowieść nie toczy się z jego perspektywy. Zostaje znaleziony martwy, policja podejrzewa zawał, a najbliższe mu kobiety stają w obliczu życia bez jego osoby. Barwnej, z charakterem, nie bez wad, jednak tak mocnej osobowości, która miała ogromny wpływ na ich jestestwo. I choć można o nim powiedzieć wiele, wiele mu również zarzucić, to jedno jest pewne – potrafił kochać i wspierać. Meadow to jego była żona. I choć ich rozstanie było wysoce uzasadnione nigdy nie stracili kontaktu i nadal łączyły ich sprawy biznesowe, lecz można też podejrzewać, że ich wzajemne uczucie nigdy nie wygasło. Maya, jego biologiczna córka, która nie chciała mieć z nim kontaktu, musi teraz poradzić sobie nie tylko z własnym uzależnieniem, ale i żalem z powodu wielu niedomkniętych spraw, które łączyły ją z Augustusem. Rory, jego adoptowana córka, ogromnie cierpi na wieść o tej stracie, bo był dla niej jedynym ojcem i obdarzył ogromnymi pokładami miłości. Norah, obecna kochanka, z dnia na dzień zostaje z niczym i musi poukładać swój świat, który przed kilkoma miesiącami ten szef kuchni wywrócił do góry nogami. Jak te kobiety poradzą sobie z utratą mężczyzny, który tak mocno na nie wpłynął?

„Miejsce cudów” to intrygująca powieść obyczajowa z nutą romansu, w której ważnymi elementami są zarówno trudna teraźniejszość, jak i tajemnicza przeszłość. To opowieść o żałobie i próbie życia z nią, funkcjonowania na co dzień, odnalezienia spokoju, gdy serce rozrywane jest właściwie na części. To historia o walce z własnymi demonami, o błędach, których nie da się naprawić, o dawnych dziejach, które rzutują na całą egzystencję i nie da się ich zamazać, o skomplikowanych relacjach rodzinnych i złych decyzjach, których żałuje się, gdy już jest za późno i nie da się ich cofnąć. To także powieść o kobietach z niełatwą przeszłością, z rzucającą wyzwanie teraźniejszością i niepewną przyszłością, które muszą stanąć na własnych nogach i żyć w świecie bez Augustusa, który już na zawsze pozostawił w nich ślad. Znajdziemy tu także wątki dotyczące alkoholizmu, toksycznej relacji, wykorzystywania seksualnego, sieroctwa oraz zwyczajnych trudów życia, z którymi możemy się utożsamiać. Napisana w lekki, aczkolwiek przejmujący sposób, pozostaje w myślach na dłużej i skłania do refleksji – nie tylko nad kruchością życia, ale też nad relacjami międzyludzkimi i ścieżkami losu, które obieramy. To naprawdę godna poznania pozycja, którą mogę śmiało polecić z czystym sumieniem, bo nie wydaje mi się, aby mogła kogokolwiek zawieść swoją treścią.

Strata bliskiej osoby zawsze wiąże się z ogromnym bólem. Zwłaszcza gdy przychodzi nagle i nie jesteśmy na nią przygotowani. Jak pożegnać się po raz ostatni z kimś, kto na stałe wyrył się w naszym sercu? Czy po takiej tragedii można odnaleźć jeszcze szczęście i ukojenie?

Augustus to dla mnie główny bohater tej historii, choć, co ciekawe, opowieść nie toczy się z jego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki W tych szacownych murach Kelly Andrew, David Bell, Olivie Blake, Tori Bovalino, J.T. Ellison, Layne Fargo, James Tate Hill, M. L. Rio, Kate Weinberg, Susie Yang
Ocena 7,2
W tych szacown... Kelly Andrew, David...

Na półkach:

Antologie znajdują zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja należę do tej pierwszej grupy, bo właśnie dzięki nim mam możliwość poznawania nowych Autorów i zakochiwania się w ich piórach. To także możliwość otworzenia się na nowe gatunki, w końcu za pośrednictwem zbioru krótkich historii, można idealnie sprawdzić, czy nurt w nich zawarty jest tym, czego szukamy,

Dark Academia to wyjątkowy motyw, o którym wiele słyszałam i który od dawna mnie przyciągał. Stąd z ogromną przyjemnością zanurzyłam się w tym nieznanym mi świecie. Rozpoczynamy klimatycznym i tajemniczym opowiadaniem. Niby typowym, gdzie mamy do czynienia z romansem studentki i wykładowcy. A jednak znajdziemy w nim te nuty nadające mu wyjątkowości, wciągające w prezentowany świat za pomocą tak niewielu znaków i rozbudzające chęci na więcej. Potem przenosimy się do świata sztucznej inteligencji, w której także należy rozwikłać zagadkę morderstwa i dziwnych powiązań uczelnianych- a przynajmniej tak się wydaje na pierwszy rzut oka. Później mamy okazję zaangażować się w poszukiwania mężczyzny, którego na uczelni od dawna już nie widziano. Lecz wraz z głównym bohaterem, trochę na ślepo, staramy się rozwikłać tę zagadkę. W kolejnej opowieści nadal pozostajemy w świecie uczelnianym, jednak mitologiczne wierzenia oraz przeszłość bohatera skutecznie mieszają nam w głowie. Ogromne znaczenie ma tu zarówno królik, jak i wilk, lecz także przepowiednia z dzieciństwa. Czy przyszłość da się przewidzieć? Następnie znowu zostajemy wrzuceni w mroczny i tajemniczy klimat, tym razem prywatnej szkoły, którą będziemy odkrywać wraz z nową nauczycielką. Jednak wkroczenie w jej progi sprawia, że grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo. W kolejnej opowieści możemy się przekonać, do czego jest gotowa wzgardzona kobieta, natchnięta przez ludzi z przeszłości. Potem będziemy towarzyszyć głównemu bohaterowi, aż w czterech ostatnich pożegnaniach. To jedna z tych historii, która skłania do refleksji nad życiem i śmiercią, bólem osób, które pozostały, a także bezsensowna przemocą, która niesie jedyne szkody. Kolejna historia, którą znajdziemy w książce będzie pełna tajemnic, własnych spostrzeżeń, niedomówień i podejrzeń co do zakazanego romansu. Intrygującym elementem jest narrator, poboczny obserwator relacji na linii profesor-student, który powoli popada w obsesję co do domniemanego związku. Kolejna opowieść postawi nas przed dylematem moralnym, czy brak krzywdy wobec drugiej osoby jest wystarczającym zagłuszanie wyrzutów sumienia wobec przestępczych czynów. Później trafimy na tajemniczy wydział, o którego istnieniu wiedzą nieliczni, a jego nazwa wydaje się nie mieć większego sensu. Czy warto jest jednak brnąć w odkrywanie tajemnic, gdy widać od razu, że nikt nie życzy sobie ich odkrycia? Następnie otrzymujemy opowieść o ekskluzywnym Zakonie, do którego członkostwa nie jest tak łatwo uzyskać. Jak wiele człowiek jest w stanie zrobić, by należeć do uczelnianej elity? Książkę kończymy wysoką nutą, bo muzyka gra w niej sporą rolę. Jednak nie tylko ona, bowiem pojawiają się także tajemnicze zgony wśród starszej społeczności.

„W tych szacownych murach” to zbiór nader wyjątkowy, i to nie tylko ze względu na jego znakomite wydanie. Twarda oprawa, złocenia i precyzja w przygotowaniu tej pozycji przyciągają czytelnika, jednak to, co najważniejsze, znajduje się w treści. A treść jest naprawdę zróżnicowana i każdy znajdzie tu swoich ulubieńców, jednak tak naprawdę tu nie ma słabszych historii, bowiem każda charakteryzuje się wyjątkowym klimatem, tajemniczością, genialną kreacją postaci i znakomitym pomysłem na fabułę. Gdybym miała wyróżnić opowiadanie, które najbardziej mnie ujęło to nie byłabym w stanie wskazać jednego, lecz w mojej ocenie tymi najbardziej wyjątkowymi stały się „Profesor Ontografii” Helen Grant oraz „Niepoznawalne rozkosze” Susie Yang. Natomiast tak naprawdę każde słowo zawarte w tej książce, bez względu na Autora i rodzaj historii, którą zdecydował się nam przytoczyć, jest przemyślane, potrzebne i nadaje wyjątkowości całości obrazu, który maluje. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej antologii, dzięki której już wiem, że motyw dark academia jest zdecydowanie w moim guście i na pewno będę sięgać po inne pozycje z tymże wątkiem. Jednak nawet zapaleni miłośnicy gatunki pokochają tę pozycję, gwarantuję! Ogromnie polecam!

Antologie znajdują zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja należę do tej pierwszej grupy, bo właśnie dzięki nim mam możliwość poznawania nowych Autorów i zakochiwania się w ich piórach. To także możliwość otworzenia się na nowe gatunki, w końcu za pośrednictwem zbioru krótkich historii, można idealnie sprawdzić, czy nurt w nich zawarty jest tym, czego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubimy twierdzić, że naszych bliskich znamy na wylot. Być może w takich stwierdzeniach sami siebie próbujemy przekonać, że tak faktycznie jest. Jednak w istocie, innych ludzi, nawet tych nam najbliższych, znamy na tyle, na ile dali się nam poznać. Bo skoro sami siebie jesteśmy w stanie czasem zaskoczyć zachowaniem czy decyzjami, to tym bardziej nie jest możliwe przejrzenie na wskroś drugiego człowieka.

Emma to uznana biolog morska, zafascynowana światem, w którym przyszło jej rozwijać karierę. Prywatnie to znakomita matka i kochająca żona, pełna optymizmu kobieta, której nie zmieniła choroba, mająca zamiłowanie do zbieractwa i dziwnych psich imion. Jednak nie zawsze była tym, kim jest obecnie, a o jej przeszłości mają świadomość nieliczni. Do tej wąskiej grupy nie należy jednak jej mąż.

Leo ma nietypową pracę – pisze nekrologi i jest całkiem niezły w tym, co robi. I właśnie poniekąd jego praca, na równi z chorobą żony, pchają go ku przeszłości Emmy, która okazuje się rejsem po wzburzonych i nieznanych wodach. Leo to spokojny mężczyzna, szanujący prywatność innych i niewybaczający kłamstw. Jak w takim razie będzie mógł wybaczyć ukochanej, gdy dotrze do prawdy, że przeszłość, o której mu opowiadała nie ma nic wspólnego z rzeczywistością?

„Miłość mojego życia” to ciekawy, wciągający i pełen tajemnic thriller psychologiczny, który potrafi zaskoczyć. Nie jestem ekspertem w tym gatunku, jednak fakt, że świetnie spędziłam z nim czas i trudno mi było odłożyć książkę choć na chwilę, mówi sam za siebie. Tak naprawdę ta historia dotyczy tego, jak kłamstwa, a nawet jedno kłamstwo, może zniszczyć życie. Mijanie się z prawdą, pozwolenie na działanie własnej wyobraźni, kształtowanie innej rzeczywistości – jakby tego nie nazwać konsekwencje takiego działania mogą druzgotać losy innych ludzi i nas samych. A miłość i dobre intencje nie są w stanie wytłumaczyć wszystkiego. Znajdziemy tu także jakże istotny wątek dotyczący miłości rodzicielskiej, pokazany na różnych przykładach i skłaniający do refleksji. Autorka w przemyślany sposób poprowadziła fabułę, tak, by zainteresować czytelnika, zmusić go do wielu domysłów, które okazują się kompletnie nietrafione, by potem zrzucać na niego kolejne wyjaśnienia i wstrząsać nim raz po raz. Tu nic nie jest oczywiste, a pukająca do drzwi przeszłość rujnuje całe wyobrażenie o teraźniejszości, jak i wzbudza wiele emocji. Zetkniemy się tu także ze świetną kreacją postaci- życiowych, z charakterem i niezwykle zróżnicowanych, co jest kolejną zaletą tej lektury. Nie pozostaje mi więc nic innego jak polecić tę pozycję, i to nie tylko miłośnikom gatunku!

Lubimy twierdzić, że naszych bliskich znamy na wylot. Być może w takich stwierdzeniach sami siebie próbujemy przekonać, że tak faktycznie jest. Jednak w istocie, innych ludzi, nawet tych nam najbliższych, znamy na tyle, na ile dali się nam poznać. Bo skoro sami siebie jesteśmy w stanie czasem zaskoczyć zachowaniem czy decyzjami, to tym bardziej nie jest możliwe przejrzenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kaszuby to wyjątkowy region kulturowy znajdujący się w północnej Polsce. Mieszkańcy mają nie tylko swój język, ale też własne wierzenia i obyczaje. Ten rejon to nie tylko wyjątkowe położenie geograficzne i piękne, cieszące oko miejsca, to o wiele więcej. I to genialnie pokazuje ta pozycja.

Franc, Walerka, Otylka i Bruno to rodzeństwo, dla których Kaszuby stały się domem. Nie ustają w swoich poszukiwaniach kolejnych ciekawostek dotyczących regionu, w którym przyszło im żyć. Cechują się dużą odwagą, miłością do swej niewielkiej ojczyzny i dziecięcą chęcią poznania świata dokoła. W tym tomie mamy okazję śledzić ich poczynania zaraz po powrocie do szkoły. A ten rok szkolny zapowiada się dla dzieciaków pełen wrażeń!

„Walerka i bohaterki Jastry” to hołd dla Kaszub, ale też znakomita okazja do poznania tego regionu dla dzieci z innych części Polski. Napisana w przystępny sposób nie pomija istotnych dla kaszub elementów, jak chociażby dialektu, zwyczajów i wierzeń, jednak wszystko jest idealnie wplecione w fabułę i przedstawione tak, że rozbudza w małych czytelnikach chęć poszerzenia swojej wiedy o Kaszubach. Tutaj magia miesza się z rzeczywistością, a wykreowany przez Autorkę świat jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju i zabiera nas na niezapomnianą przygodę. Nie sposób nie wspomnieć także o pięknym wydaniu i znakomitej oprawie graficznej, które przyciągną uwagę zarówno rodziców, jak i dzieci, a potem już tylko krok dzieli ich od tego, by zanurzyli się w niezwykłych losach Walerki, jej rodzeństwa i przyjaciół. Jestem przekonana, że nie będą zawiedzeni także treścią tej pozycji, co więcej, po prostu ją pokochają. Bo niezależnie od wieku osoby czytającej, każdy tu znajdzie coś dla siebie i każdy zostanie pochłonięty przez kaszubski świat. Polecam!

Kaszuby to wyjątkowy region kulturowy znajdujący się w północnej Polsce. Mieszkańcy mają nie tylko swój język, ale też własne wierzenia i obyczaje. Ten rejon to nie tylko wyjątkowe położenie geograficzne i piękne, cieszące oko miejsca, to o wiele więcej. I to genialnie pokazuje ta pozycja.

Franc, Walerka, Otylka i Bruno to rodzeństwo, dla których Kaszuby stały się domem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znalezienie miłości w wieku wczesnoszkolnym wydaje się nieprawdopodobne. Zazwyczaj te pierwsze, tak dziecięce zauroczenia, mijają w mgnieniu oka i nawet o nich nie pamiętamy w dorosłym życiu. A jednak są takie uczucia, które nigdy nie znikają, pomimo upływu lat.


Piper zawsze była postrzegana jako młodsza siostra, zwłaszcza że zazwyczaj była częścią grupy przyjaciół brata. Lubiła jednak wspólne spędzanie czasu, choć wraz z dorastaniem coraz trudniej jej było odnaleźć się w beznadziejnym uczuciu, jakim darzyła jednego z najlepszych kolegów Marcusa. Sama jest niezwykle wysportowana i osiąga sukcesy w tej dziedzinie, ma poukładane plany na przyszłość i zwyczajny, pełen miłości dom. Ale życie lubi zaskakiwać, niekoniecznie pozytywnie i Piper bardzo szybko się o tym przekona.


Lucas stał się przyjacielem Marcusa i Jaxa od chwili poznania i mijające lata nie zmieniły tego faktu. Od razu też został protektorem Piper i pomimo uczuć, jakimi darzy dziewczynę stara się wypełniać swoją rolę bez najmniejszych podtekstów. Dzięki niezwykłemu talentowi czeka go świetlana kariera w grze w hokeja, a dzięki temu dostępność chętnych dziewczyn nie jest dla niego problemem. Czy uda mu się za pomocą sportu i innych rozpraszaczy zapomnieć o siostrze przyjaciela?


„Zasady gry” to moje pierwsze spotkanie z piórem J. Wilder i choć nie czytałam pierwszego tomu tej serii to w niczym mi to nie przeszkodziło, bowiem ta część prezentuje zupełnie odrębną historię postaci. Może właśnie dzięki temu główny zakręt fabuły zupełnie mnie zaskoczył, ale i sprawił, że opowieść zyskała na świeżości, a Autorka nie poszła utartym schematem romansu, gdzie przez większość książki bohaterowie walczą z uczuciem, bo boją się skrzywdzenia siebie czy wspólnych relacje oraz drżą przed krytyką starszego i nadopiekuńczego brata. Narracja jest przyjemna i wciągająca, lekka, a jednak daje odrobinę niezbędnych emocji, a dodatkowym plusem jest fakt, że głos oddany jest zarówno Lucasowi, jak i Piper, co pozwala poznać lepiej obie perspektywy i zrozumieć postępowanie postaci. Ilość poruszanych wątków jest wyważona, nic nie przytłacza fabuły, otrzymujemy tu dobrze zbudowany romans z elementami sportu, gorących scen, studenckiego życia i przykuwających uwagę bohaterów pobocznych. Czytało mi się ją naprawdę dobrze i choć może nie będzie to jedna z tych historii, którą zapamiętam na dłużej, to jednak miło spędziłam z nią czas i mogę śmiało ją polecić każdemu, kto szuka powieści właśnie w podobnym klimacie.

Znalezienie miłości w wieku wczesnoszkolnym wydaje się nieprawdopodobne. Zazwyczaj te pierwsze, tak dziecięce zauroczenia, mijają w mgnieniu oka i nawet o nich nie pamiętamy w dorosłym życiu. A jednak są takie uczucia, które nigdy nie znikają, pomimo upływu lat.


Piper zawsze była postrzegana jako młodsza siostra, zwłaszcza że zazwyczaj była częścią grupy przyjaciół brata....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie doświadcza także młodych ludzi – gdy jedyne co, to powinni cieszyć się beztroską i mieć przyzwolenie na lekko nieodpowiedzialne podejście do życia. W końcu rodzice są od tego, by otoczyć ich opieką. Niestety, nie każdy nadaje się do tego, by być opiekunem i zapewnić bezpieczeństwo. Na szczęście są i tacy, którzy tej miłości mają takie pokłady, że są w stanie się nią podzielić i zapewnić spokój i szczęście niewinnym istotom.

Johnny i Shannon – to jedna z tych par, które naprawdę zasługują na szczęśliwe zakończenie. Uzdolniony rugbysta i cicha myszka teoretycznie kompletnie do siebie nie pasują, jednak w praktyce stanowią swoje najlepsze uzupełnienie, a ich miłość, choć młoda, jest niezaprzeczalna i z jakichś niewiadomych powodów pewnym jest, że przetrwa wszystko. Niestety nie mieli do tej pory okazji, by w pełni cieszyć się swoim nastoletnim życiem – przez poświęcenie się karierze sportowej, czy też przez skomplikowaną sytuację domową. A ich kłopoty nadal nie minęły i będą musieli zmierzyć się z nimi w drodze po upragnione szczęście. Czy uda im się wyjść z tego jako jeszcze silniejszy duet?

„Keeping 13” to książka, na którą bardzo czekałam. Pomimo objętości całej serii nie ma tu momentów nudnych bądź niepotrzebnych, ona jest idealna w swym całokształcie taka, jaka jest. Ta pozycja to perfekcyjnie domknięcie historii Johnny'ego i Shannon, pełna emocji, trudnych, wręcz łamiących serce wydarzeń, ale i iskierki nadziei, że po burzy zawsze wychodzi słońce – zwłaszcza gdy ma się po swojej stronie dobrych ludzi i nie obawia się sięgać po bezinteresowną pomoc. Autorka porusza tu kwestię nieudolności służb w ochronie dzieci z domów, w których nie powinny się one nigdy znaleźć; uzależnienia; traum z dzieciństwa, które mają zatrważające skutki; prześladowania, czy też oceniania po pozorach. Ale to również wątki pięknej przyjaźni, niezachwianej miłości, trudnych wyborów i wymagającego świata sportu. Kreacja postaci jest wyjątkowa, niezwykle realna, mają one wiele warstw i skrywają swoje tajemnice, co nadaje im wyjątkowości. I choć historia Johnny'ego i Shan odnalazła swoje zakończenie, to trudno pożegnać się ze światem Tommen, bo zostało jeszcze wiele do opowiedzenia o innych postaciach z tej szkoły. I mam ogromną nadzieję, że również te opowieści szybko trafią w ręce polskich czytelników. A ja ze swojej strony polecam ogromnie cały cykl „Binding 13” oraz „Keeping 13”, który nie zawodzi nawet przez sekundę i zdecydowanie jest wart poznania.

Życie doświadcza także młodych ludzi – gdy jedyne co, to powinni cieszyć się beztroską i mieć przyzwolenie na lekko nieodpowiedzialne podejście do życia. W końcu rodzice są od tego, by otoczyć ich opieką. Niestety, nie każdy nadaje się do tego, by być opiekunem i zapewnić bezpieczeństwo. Na szczęście są i tacy, którzy tej miłości mają takie pokłady, że są w stanie się nią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasem przeszłość skrywa tajemnice, które nie bez powodu nigdy nie ujrzały światła dziennego. Ich odkrywanie może być na równi fascynujące co druzgocące. Czy warto drążyć i doszukiwać się prawdy w dawnych dziejach, a może lepiej pozostawić wszystko takim, jakie było do tej pory?

Róża Jabłonowska nie ustaje w dociekaniach co do przeszłości własnej rodziny. Pojawiają się kolejne poszlaki, odkrywana przeszłość niesie następne pytania i niepewność, a na jej drodze stają nowe osoby, które mogą rzucić światło na dawne wydarzenia. Ada Nirska prowadzi nas przez przeszłość- niełatwą, naznaczoną wojną i wieloma intrygami. Jednak nawet w trudnych czasach jest miejsce na miłość. Czy kobieta odnalazła swoje szczęście, czy może zginęła jako bezimienna w wojennej zawierusze? I czy nieustępliwa Róża dotrze do prawdy i udowodni, że dotychczasowe znane fakty na temat Ady nie miały wiele wspólnego z prawdą?

„Wśród burz” to zakończenie trylogii, które mnie zaskoczyło, jak i w pełni usatysfakcjonowało poprowadzeniem losów bohaterów – zarówno tych z teraźniejszości, jak i przeszłości. Ze ściśniętym gardłem i ze łzami w oczach kończyłam tę lekturę, gdyż natłok emocji, jaki zafundowała czytelnikom Agnieszka jest nieopisany. Jednakże to zawsze są niezwykle pożądane emocje podczas lektury i ogromnie się cieszę, że za pośrednictwem losów postaci mogłam je przeżywać na własnej skórze. Wybory, przed którymi stanęły zarówno Ada, jak i Róża, nie należały do łatwych. Ich serca, tak otwarte, jak i bijące ze zrozumiałą obawą, zostały wystawione na wiele prób, ale dzięki temu doceniły także to, co ważne. Agnieszka w doskonały sposób oddała klimat wojennej zawieruchy i w perfekcyjny sposób splotła to z wydarzeniami zza naszej granicy, które mają miejsce obecnie. Pokazała, że wojna to zawsze przegrana – każdej ze stron, a jej skutki pozostają w ludziach już na zawsze. Jednak to także powieść o skomplikowanych relacjach rodzinnych, o porywach serca i strachu przed miłością, o przyjaźniach, poświęceniu czy stracie, o ludziach realnych – zarówno dobrych, jak i złych oraz o jakże rzeczywistych ich losach. W doskonały sposób znajdziemy tu oddany klimat lat czterdziestych ubiegłego wieku, podobnie jak otrzymamy perfekcyjnie skrojone postaci. Agnieszka włożyła nieprawdopodobną pracę w nakreślenie dawnych czasów, jednak wyszło jej to po prostu niesamowicie. Lecz, co istotne, narracja teraźniejsza w niczym nie odbiega od tej przeszłej, jest równie wciągająca i intrygująca, a losy bohaterów z lat obecnych ciekawią na równi z tymi, które dotyczą żyjących podczas II Wojny. To jedna z tych trylogii, która zajmie szczególne miejsce w moim sercu i gorąco polecam ją każdemu, kto docenia zatopienie się w wybornej lekturze napisanej na najwyższym poziomie.

Czasem przeszłość skrywa tajemnice, które nie bez powodu nigdy nie ujrzały światła dziennego. Ich odkrywanie może być na równi fascynujące co druzgocące. Czy warto drążyć i doszukiwać się prawdy w dawnych dziejach, a może lepiej pozostawić wszystko takim, jakie było do tej pory?

Róża Jabłonowska nie ustaje w dociekaniach co do przeszłości własnej rodziny. Pojawiają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Utrata bliskiej osoby zawsze okrutnie boli, niezależnie od okoliczności, jakie temu towarzyszą. Jednak bycie rodziną żołnierza zawsze wiąże się z dużo większym niepokojem. A otwarcie drzwi, gdy pukają do nich inni oficerowie, niesie tylko jedną wiadomość.

Ember studiuje, planując zostać nauczycielką. Od trzech lat ma tego samego chłopaka i ścisłe plany na dalsze życie. Śmierć ojca zmusza ją do natychmiastowego dorośnięcia, a ona sama musi zająć się młodszym rodzeństwem oraz matką, niezdolną do funkcjonowania. Jednak to dopiero początek jej kłopotów, które pojawiają się niczym lawina. Czy Ember, mimo młodego wieku, uda się udźwignąć ciężar odpowiedzialności i zakrętów losu? I przede wszystkim – czy znajdzie odpowiednią dla siebie ścieżkę ku przyszłości?

Josh w szkole średniej był gwiazdą, która nie mogła uwolnić się od dziewczyn. Po latach uwielbienie kobiet nie uległo zmianie, a jego urok nadal jest nieodparty. Jednak marzenia o zostaniu zawodowym hokeistą odłożył na bok z niewiadomych powodów, w końcu kariera stała przed nim otworem. Teraz jest bardziej opiekuńczy, odpowiedzialny, ma doskonałe podejście do dzieci, co udowadnia, trenując ich drużynę hokejową. Ma też słabość do dziewczyny, która stara się unieść sama wszelkie problemy. Czy uda mu się ją przekonać, że zasługuje na wsparcie?

„Każdym skrawkiem duszy” to dowód na to, że Yarros potrafi się odnaleźć w każdym nurcie. Książka to typowy new adult, stąd bieg wydarzeń jest odrobinę szybszy, bohaterowie są młodzi i popełniają błędy, a całość czyta się szybko, bo nie znajdziemy tu zbędnych opisów. A jednak znalazło się miejsce na wiele emocji w tej powieści, emocji, które przytłaczają już od początku i gdy wydaje się, że dają chwilę wytchnienia czytelnikowi to wracają z jeszcze większą mocą. To niełatwa historia o żałobie, życiu w cieniu misji, wyrzeczeniach, których trzeba czasem się podjąć dla dobra rodziny oraz o miłości, która potrafi zarówno wznieść na wyżyny, jak i spalić na popiół. I choć bieg fabuły jest dość przewidywalny to nie przeszkadza to w cieszeniu się lekturą, czy współodczuwaniu wszystkiego, przez co przechodzą bohaterowie. A kreacja bohaterów? Są realni, przekonujący i wyjątkowi, nie da się o nich tak łatwo zapomnieć, a wyróżniają się także postaci poboczne. Jeśli szukacie dobrej lektury o młodych ludziach, w której gorycz miesza się z beztroską młodości i mocnym uczuciem, to ta pozycja będzie doskonałym wyborem. Polecam!

Utrata bliskiej osoby zawsze okrutnie boli, niezależnie od okoliczności, jakie temu towarzyszą. Jednak bycie rodziną żołnierza zawsze wiąże się z dużo większym niepokojem. A otwarcie drzwi, gdy pukają do nich inni oficerowie, niesie tylko jedną wiadomość.

Ember studiuje, planując zostać nauczycielką. Od trzech lat ma tego samego chłopaka i ścisłe plany na dalsze życie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są książki ponadczasowe, których treść nigdy się nie zestarzeje, pomimo tak wielu zmian w świecie. Do takich pozycji z pewnością można zaliczyć twórczość Orwella, a fakt, że jego powieści nadal są wznawiane i cieszą się nieustającą popularnością świadczy sam za siebie.

Rok 1984 już za nami, niemniej, gdy ta książka powstawała (1949 rok) był jedynie odległą wizją świata, w którym przyjdzie żyć. Ta klasyczna antyutopia zabiera nas do życia, w którym państwo kontroluje każdego obywatela, i to na różne sposoby, pozwalając sobie zaglądać nawet w jego myśli. Nie ma znanych nam państw, a jedynie trzy potężne mocarstwa – Eurazja, Oceania i Wschazja, które nieustannie toczą ze sobą wojny. Zmienia się jedynie sojusznik w prowadzonych walkach, a konflikt stanowi wytłumaczenie wszelkich problemów, z jakimi zmaga się naród. Władzę dzierży nieomylny Wielki Brat, a pomagają mu w tym Ministerstwa, których nazwy nijak mają się do ich obowiązków. I w tych realiach żyje Winston Smith, który zawodowo zajmuje się przekształcaniem faktów, tak, by słuszność Wielkiego Brata nigdy nie była podana w wątpliwość. On sam jednak tych wątpliwości ma wiele, a jego odporność na propagandę i dostrzeganie wszelkich kłamstw sprawiają, że rodzi się w nim bunt, który rośnie w siłę.

„1984” nie należy do lektur łatwych i przyjemnych, a jednak jest to taka pozycja, którą warto oznaczyć jako przeczytaną. Orwell kreuje w powieści realia straszne, które budzą sprzeciw czytelnika od początku do końca. Brak wolności w jakimkolwiek sensie jest tu druzgocący i przedstawiony niezwykle dobitnie, a rzeczywistość głównego bohatera uderza niezwykle silnie i wyzwala ogrom emocji. Tak naprawdę nie ma tu miejsca na człowieczeństwo w definicji nam znanej, a jednak tak wiele osób ulega warunkom, w którym przyszło im żyć bez zastanowienia. Strach przed dziećmi, niewyrażający emocji wyraz twarzy, dobromów, wszechobecne telepacze i zakłamywanie historii to tylko jedne z wielu wątków, które budzą grozę. Władza jest tu najważniejsza, a zniewolenie i zdrada są naturalnym elementem ludzkich losów. Wizja państwa totalitarnego przedstawiona w tej książce jest okrutna, a jednak zmusza do refleksji nad wieloma elementami świata. Nie sposób nie pochylić się też nad świetnym i przemyślanym tłumaczeniem, z którym mamy tu do czynienia. Pan Jerzy Łoziński dołożył wszelkich starań, by przekazać słowa Orwella jak najlepiej w naszym ojczystym języku. Piękne jest także to wydanie, które zwraca uwagę mocną grafiką okładki, ale i zachwyca całokształtem oraz fakturą oprawy. Jednak to, co najważniejsze to przecież treść książki, stanowiąca nie bez powodu kanon literatury. I naprawdę warto ją poznać, dać jej szansę i docenić niesamowity talent Autora, który dzięki swoim dziełom stał się nieśmiertelny.

Są książki ponadczasowe, których treść nigdy się nie zestarzeje, pomimo tak wielu zmian w świecie. Do takich pozycji z pewnością można zaliczyć twórczość Orwella, a fakt, że jego powieści nadal są wznawiane i cieszą się nieustającą popularnością świadczy sam za siebie.

Rok 1984 już za nami, niemniej, gdy ta książka powstawała (1949 rok) był jedynie odległą wizją świata, w...

więcej Pokaż mimo to