7,5
Przeczytałam już dawno, ale nie mogłam zebrać się w sobie, żeby napisać recenzję.
Może dlatego, że przez pierwszą połowę zastanawiałam się, dlaczego polecono mi Pratchetta.
To nie tak, że nie lubię absurdalnego humoru. Uwielbiam. Tak samo zwaracam uwagę na pomysłową narrację, konwencję i parodię. Ale coś na początku mi nie zagrało. Przez pierwsze nawiązania do Tolkiena zbyt skupiłam się na wychwytywaniu odniesień do popkultury i wpadłam w pułapkę traktowania książki zbyt poważnie. A to jednak miała być rozrywka. Dla nerda, ale jednak rozrywka. Nie pomagała mi również poszatkowana narracja i szybko zmieniające się sceny. Na tamtym etapie czułam się zbyt zagubiona we wszystkich imionach i nie rozumiałam, kto jest kim.
Na szczęście w połowie wskoczyłam już na właściwe tory. Od adopcji smoka przez Vimesa naprawdę się wciągnęłam i zaczęłam cieszyć się konwencją. A narratorowi trzeba przyznać, że jest naprawdę wspaniały. Jestem największą fanką zdania o wyważeniu drzwi, które były otwarte. Złoto, naprawdę.
Podsumowując: dla nerda to cudowne uniwersum, ale trzeba przestać kozaczyć rozumieniem nawiązań. Wtedy można po prostu cieszyć się tym światem.
7,5
Przeczytałam już dawno, ale nie mogłam zebrać się w sobie, żeby napisać recenzję.
Może dlatego, że przez pierwszą połowę zastanawiałam się, dlaczego polecono mi Pratchetta.
To nie tak, że nie lubię absurdalnego humoru. Uwielbiam. Tak samo zwaracam uwagę na pomysłową narrację, konwencję i parodię. Ale coś na początku mi nie zagrało. Przez pierwsze nawiązania do Tolkiena...
7,5
Przeczytałam już dawno, ale nie mogłam zebrać się w sobie, żeby napisać recenzję.
Może dlatego, że przez pierwszą połowę zastanawiałam się, dlaczego polecono mi Pratchetta.
To nie tak, że nie lubię absurdalnego humoru. Uwielbiam. Tak samo zwaracam uwagę na pomysłową narrację, konwencję i parodię. Ale coś na początku mi nie zagrało. Przez pierwsze nawiązania do Tolkiena zbyt skupiłam się na wychwytywaniu odniesień do popkultury i wpadłam w pułapkę traktowania książki zbyt poważnie. A to jednak miała być rozrywka. Dla nerda, ale jednak rozrywka. Nie pomagała mi również poszatkowana narracja i szybko zmieniające się sceny. Na tamtym etapie czułam się zbyt zagubiona we wszystkich imionach i nie rozumiałam, kto jest kim.
Na szczęście w połowie wskoczyłam już na właściwe tory. Od adopcji smoka przez Vimesa naprawdę się wciągnęłam i zaczęłam cieszyć się konwencją. A narratorowi trzeba przyznać, że jest naprawdę wspaniały. Jestem największą fanką zdania o wyważeniu drzwi, które były otwarte. Złoto, naprawdę.
Podsumowując: dla nerda to cudowne uniwersum, ale trzeba przestać kozaczyć rozumieniem nawiązań. Wtedy można po prostu cieszyć się tym światem.
7,5
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzeczytałam już dawno, ale nie mogłam zebrać się w sobie, żeby napisać recenzję.
Może dlatego, że przez pierwszą połowę zastanawiałam się, dlaczego polecono mi Pratchetta.
To nie tak, że nie lubię absurdalnego humoru. Uwielbiam. Tak samo zwaracam uwagę na pomysłową narrację, konwencję i parodię. Ale coś na początku mi nie zagrało. Przez pierwsze nawiązania do Tolkiena...