rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Prolog zapowiadał, że będzie to mocna historia i ciekawa, ale… jest to bardzo sztampowy, mało ciekawy kryminał. Czytając Wiatrołomy odniosłam wrażenie jakby książka została napisana ze 20 lat temu.

Dużo powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy. Nie będąc nawet w połowie książki myślałam o DNF, ale myślałam że jakoś się rozkręci, skończyło się na myślałam.
Językowo czy stylistycznie bez szału aż w zdziwiona jestem, bo to jeden z naszych lepszych autorów tego gatunku.

Nie mogłam w ogóle wejść w fabułę, a im dalej tym gorzej było.
Oczywiście policjant i jego erotyczne fantazje są tak potrzebne, że aż wcale , ale polscy autorzy bez takich „rzeczy” nie są w stanie napisać kryminału.
Główna bohaterka jest okej, ale nie mogłam z nią poczuć żadnej więzi.

Dla mnie jako fana kryminału, książka jest rozczarowująca, bo nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Ten sam powielany schemat u polskich autorów jest do bólu nudny. Ktoś kto się już naczytał takich motywów z porwanym dzieckiem będzie wiedział co w trawie może piszczeć.

Prawda jest taka, ilu czytających tyle opinii a co widać te są wysokie. Czytałam inne pozycje od autora i były lepsze.

Warto się samemu przekonać. 🫶🏻

Prolog zapowiadał, że będzie to mocna historia i ciekawa, ale… jest to bardzo sztampowy, mało ciekawy kryminał. Czytając Wiatrołomy odniosłam wrażenie jakby książka została napisana ze 20 lat temu.

Dużo powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy. Nie będąc nawet w połowie książki myślałam o DNF, ale myślałam że jakoś się rozkręci, skończyło się na myślałam.
Językowo czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwna Sally Diamond to nieco złożony thriller psychologiczny. Na fabułę składają się dwa rozdziały, z Sally oraz pewnym Peterem. Dla mnie pomysł na fabułę jest bardzo okej i wykonanie również.

Historia Sally zaczyna się kontrowersyjnie. Kobieta pali zwłoki ojca, dlaczego? Ojciec Sally, psychiatra w żartach powiedział, że może go nawet spalić kiedy ten umrze. Posłuchała.
Tytułowa bohaterka nie jest do końca osobą, która odczuwa to co odczuwa świadomy człowiek. Jest inna i ona o tym wie.
Jej matka została porwana i latami trzymana na uwięzi. Bohaterka urodziła się w przybudówce, bez jakiegokolwiek dostępu do świata przez 5 lat.

Sally jest bardzo kompleksową osobą. Mimo 42 lat jej mózg pracuje jak mózg dziecka. Sally mówi prosto z mostu, nie krępując się niczym ani nikim. Jej zachowanie bywa nieadekwatne do sytuacji. Bywa nieempatyczna i nie rozumie emocji. Nienawidzi kontaktu fizycznego, nie lubi przebywać wśród ludzi i mogłabym tak wymieniać. Zachowanie Sally wiąże się z przeszłością, której dokładnie nie pamięta.

Peter to kolejny bohater, ale nie chcę pisać zbyt dużo o nim, bo nie chcę zdradzić za dużo. Wydawać by się mogło, że życiowa droga Petera była nieco łatwiejsza, ale czy aby na pewno? Rzecz w tym, że przebywał z psych0patą, który manipulował nim na każdy możliwy sposób. Miał w tym jednak konkretny cel.
Kto z kim przestaje, takim się staje; czy w tym przypadku to się sprawdzi? Tego nie powiem.

Pierwsza połowa mnie wciągnęła, druga nieco już mniej, bo zaczęło mi się nieco dłużyć i pewne rzeczy mogły być skrócone. Najlepsze rozdziały to te z Peterem. Samo zakończenie jest okej, choć obstawiam, że wiele osób może być na nie.
Autorka wykreowała ciekawe postaci pod względem psychologicznym. Dla mnie to najlepsza książka od Liz Nugent jaką przyszło mi czytać. Lektura porusza też inne tematy takie jak np. rasizm, mizoginia.
7/10⭐️

Dziękuję wydawnictwu #znakcrime za książkę do recenzji.

Dziwna Sally Diamond to nieco złożony thriller psychologiczny. Na fabułę składają się dwa rozdziały, z Sally oraz pewnym Peterem. Dla mnie pomysł na fabułę jest bardzo okej i wykonanie również.

Historia Sally zaczyna się kontrowersyjnie. Kobieta pali zwłoki ojca, dlaczego? Ojciec Sally, psychiatra w żartach powiedział, że może go nawet spalić kiedy ten umrze. Posłuchała....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piotr Langer nie wymaga opisu.

Na książkę skusiłam się przez przypadek. Nie wiedziałam nawet, że Langer nie wymaga opisu. Dla mnie wymagał, bo Chyłki nie czytałam.
Dowiedziałam się, że to nadziany psych0pata, który nie zna umiaru w swojej „pracy”.

Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co dostałam.
Powiem tak, dostałam tak wykolejonego p0paprańca, dewianta że było to tak wyborowe, że aż obrzydliwe. Tyle jestem w stanie napisać i myślę, że to wystarczy by nie zaspoilerować. Wiem, że to zabrzmi odpychająco i być może nieludzko, ale Langer to osobowość dyssocjalna pierwszej klasy. Aj, jaj, lubię takich psych0patów.

Czytałam komentarz, że chyba ktoś sam musi być chory psychicznie by czytać Langera i tylko ludzie o mocnych nerwach mogą sobie na to pozwolić. Hmm, nie mnie oceniać, ale z tym drugim mogę się nieco zgodzić. Już dawno nie miałam w ręku lektury, w której bym czytała o tak skrzywionej psychice, przebiegłości bohatera.

Zauważyłam, że styl pisania/język Remka uległy progresowi na lepsze(oczywiście porównuje do tych poprzednich książek z którymi miałam styczność). Nie nudziłam się, zwroty akcji były, niektóre mnie zaskoczyły. Czy były minusy? Coś bym znalazła, ale po co się skupiać na nich skoro fabuła mnie pochłonęła? Nie ma sensu.
Myślę, że Langer ma szansę na dostanie się na listę książek roku.

Piotr Langer nie wymaga opisu.

Na książkę skusiłam się przez przypadek. Nie wiedziałam nawet, że Langer nie wymaga opisu. Dla mnie wymagał, bo Chyłki nie czytałam.
Dowiedziałam się, że to nadziany psych0pata, który nie zna umiaru w swojej „pracy”.

Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co dostałam.
Powiem tak, dostałam tak wykolejonego p0paprańca, dewianta że było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co ja w ogóle przeczytałam? Bo zrozumiałam z tego tyle co nic.
Jestem na nie. Miała to być bajka dla starszych czytelników? Średnio rozumiem sens tej całej magii, wiele niedomówień. Nawet nie wiem co mogłabym więcej napisać. Nie czegoś takiego spodziewałam się po tak osławionym nazwisku.

Co ja w ogóle przeczytałam? Bo zrozumiałam z tego tyle co nic.
Jestem na nie. Miała to być bajka dla starszych czytelników? Średnio rozumiem sens tej całej magii, wiele niedomówień. Nawet nie wiem co mogłabym więcej napisać. Nie czegoś takiego spodziewałam się po tak osławionym nazwisku.

Pokaż mimo to


Na półkach:

2,5/10⭐️
Śmiem twierdzić, że Masterton nie jest dla mnie.
Nie wiem jakim cudem skończyłam książkę.
Pierwsza połowa w miarę ok a później to już autor odpływał na maksa. Niby jest logiczna całość, ale dla mnie meh. Strasznie wszystko się dłuży.
Lubieżnością autor nie grzeszy.
Są elementy horroru, ale mnie jakoś nie wystraszyły w ogóle. Bardziej dla mnie jest to erotyczny horror, o ile coś takiego w ogóle istnieje.

2,5/10⭐️
Śmiem twierdzić, że Masterton nie jest dla mnie.
Nie wiem jakim cudem skończyłam książkę.
Pierwsza połowa w miarę ok a później to już autor odpływał na maksa. Niby jest logiczna całość, ale dla mnie meh. Strasznie wszystko się dłuży.
Lubieżnością autor nie grzeszy.
Są elementy horroru, ale mnie jakoś nie wystraszyły w ogóle. Bardziej dla mnie jest to erotyczny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

1,5/10⭐️

Powieść grozy pt. „Dom na Wyrębach”.
Co dostajemy? Już piszę.

✔️Marek przenosi się po rozwodzie do nowego domu.
✔️Milion razy odwiedza kumpla Huberta.
✔️Śpi.
✔️Szuka ekipy remontowej.
✔️Remont domu.
✔️Marek poznaje pewnego sąsiada. Nie wiem czy to love story miało być czy po prostu bohater od tak byle był jakiś.
✔️Alkohol.
✔️Jazda do pracy.
✔️Rozmowy o grzybach i chodzenie na nie.
✔️Zabawa w ornitologa.

Rzekomo z grozy: duch, strzyga czy co to było i uwaga bodajże w dwóch krótkich scenach. Tyle. Jeszcze jakieś tam zwodzenie na pokuszenie.

I ja ją mam uznać za powieść grozy? Nigdy w życiu.

Nie jest strasznie, nie jest mrocznie, nie ma żadnego klimatu, nie ma grozy, nie ma nic. Tak nudnej, nijakiej, bezsensownej historii dawno nie czytałam. Dawnooooo.
Bardzoooo słabe dialogi, niepotrzebne opisy wszystkiego i niczego, wszystko rozwleczone. Nie ma żadnej akcji.

Człowiek sięga po powieść grozy a otrzymuje jej strzępki strzępków i tych jeszcze ich strzępków. Gdybym chciała przeczytać lekturę o 🍄 i 🦉 sięgnęłabym po poradniki. No jak tak można? To już nawet śmieszne nie jest.

Nie mam na celu obrażać autora, ale nie mam też zamiaru milczeć kiedy takie coś się dzieje. Ktoś musi. Tego nie tłumaczy nawet to, że to jest „starsza” książka, bo z tego co wiem cechy gatunków nie ulegają zmianom. Przykre to, ale no tak to widzę.

Najlepsza jest okładka.

1,5/10⭐️

Powieść grozy pt. „Dom na Wyrębach”.
Co dostajemy? Już piszę.

✔️Marek przenosi się po rozwodzie do nowego domu.
✔️Milion razy odwiedza kumpla Huberta.
✔️Śpi.
✔️Szuka ekipy remontowej.
✔️Remont domu.
✔️Marek poznaje pewnego sąsiada. Nie wiem czy to love story miało być czy po prostu bohater od tak byle był jakiś.
✔️Alkohol.
✔️Jazda do pracy.
✔️Rozmowy o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła to skakanie od jednego do drugiego bohatera. Fabuła w głównej mierze oparta jest na krótkich dialogach, opisach które miały wnieść klimat, napięcie ale nie wniosły nic, wręcz były zbędne.
1 rozdział to Agatka gadająca sama ze sobą, w kolejnych 5 nie dzieje się nic. Nie ma takiego typowego wątku przewodniego.

Bohaterka Agata jest głupia jak but, jej zachowanie jest bardzo dziecinne, kompletnie nie myśli. W ilości wulgaryzmów przebiła nawet mnie. To było po prostu niepotrzebne.
Policjant Jan niby zna sprawcę, ale nie dopuszcza do tego myśli.
Zero skupienia na bohaterach i ich rozwoju, tylko gonitwa od jednego do drugiego.

Z wytypowaniem tego i owego nie będziecie mieć żadnego problemu. Żadnego. Zero klimatu, zero emocji, zero napięcia. Szkoda, bo pomysł jak i miejsce bardzo fajne.

Są lepsze momenty, ale one nie są w stanie uratować książki jako całości. Nie u mnie. W trakcie czytania naszła mnie myśl: dziadek King i jego Misery, choć różnica jest widoczna to tak mnie jakoś naszło.

Ogrom literówek i innych błędów, jeśli tak to będzie wyglądać w wersji papierowej to czytelnicy będą „zachwyceni”.


Myślę, że książka jednak znajdzie swoich zwolenników.

Fabuła to skakanie od jednego do drugiego bohatera. Fabuła w głównej mierze oparta jest na krótkich dialogach, opisach które miały wnieść klimat, napięcie ale nie wniosły nic, wręcz były zbędne.
1 rozdział to Agatka gadająca sama ze sobą, w kolejnych 5 nie dzieje się nic. Nie ma takiego typowego wątku przewodniego.

Bohaterka Agata jest głupia jak but, jej zachowanie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bawiłam się okej. Potraktowałam ją jako typowy „odmóżdżacz”, gdyż bardzo rzadko sięgam po takie książki, prawie w ogóle.
Najbardziej polubiłam Reginalda. Tylko zakończenie takie w sumie bez większego szału.

Bawiłam się okej. Potraktowałam ją jako typowy „odmóżdżacz”, gdyż bardzo rzadko sięgam po takie książki, prawie w ogóle.
Najbardziej polubiłam Reginalda. Tylko zakończenie takie w sumie bez większego szału.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Uważam, że ta książka sprawdzi się najlepiej wśród młodszych czytelników. Kara to taki thriller młodzieżowy, tak bym ją określiła. Czytając Karę pomyślałam klimat jak u Marcela Mossa. 🙈

Gdyby było mniej gdybania a więcej działań bohaterów to byłoby idealnie. Początek kompletnie mnie nie zaciekawił, później zaczyna się fabuła nieco rozwijać.
Zachowania bohaterów było nieco dziecinne i kuriozalne ,monetami zaczęli mnie irytować.
Dość ciekawe zakończenie, ale gdzieś tam głęboko miałam podejrzenia. Były momenty napięcia, takiej tajemniczości.

Uważam, że ta książka sprawdzi się najlepiej wśród młodszych czytelników. Kara to taki thriller młodzieżowy, tak bym ją określiła. Czytając Karę pomyślałam klimat jak u Marcela Mossa. 🙈

Gdyby było mniej gdybania a więcej działań bohaterów to byłoby idealnie. Początek kompletnie mnie nie zaciekawił, później zaczyna się fabuła nieco rozwijać.
Zachowania bohaterów było nieco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Być może nie byłam targetem tej książki, więc ocenię ją neutralnie. Najlepiej wyszło zakończenie. Nie jest to zła książka jest przeciętna. Bohaterowie bez większego wyrazu, główny wątek nieco spłycony. Trochę powtórzeń. Nie chciałabym żyć w świecie przedstawionym przez autorkę, za żadne skarby świata.

Być może nie byłam targetem tej książki, więc ocenię ją neutralnie. Najlepiej wyszło zakończenie. Nie jest to zła książka jest przeciętna. Bohaterowie bez większego wyrazu, główny wątek nieco spłycony. Trochę powtórzeń. Nie chciałabym żyć w świecie przedstawionym przez autorkę, za żadne skarby świata.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bez streszczonka, bo po przeczytaniu mojej recki stwierdziłam, że ujęłam w niej to co powinno być tu.

Fabuła jest zgrabnie prowadzona od samego początku do samego końca. Mamy trzy główne rozdziały a w tych rozdziałach mamy trzech głównych uczestników; Hannah, Meg i Cartera. Trzy historie w trzech różnych miejscach, w których trwa walka o przetrwanie. Akcja jest jak najbardziej okej. Wszystko dzieje się stopniowo, ale nie w ślimaczym tempie.

Nie będę się rozpisywać o bohaterach, bo chodzi oto, że oni są spoiwem całej fabuły a mianowicie jeden bohater. Mogę jedynie napisać, że są interesujący.
Część z Carterem to odosobniony azyl. Część z Hanną to rozbity autokar, a z kolei Meg utknęła w górskiej kolejce liniowej. Jest jednak więcej bohaterów prócz tej trójki. Wszyscy, bez wyjątku będą eliminowani, nie tylko przez panujący wirus, który zagraża ludzkości.

Klimat Debitu jest mroźny, „ciasny”, odosobniony. Czuć obecność mrocznej natury, matki natury i natury człowieka. Tajemniczość bohaterów, ich cele, te wszystkie niedopowiedzenia, nadały książce tego czegoś. W połowie, pomyślałam że autorka odpłynęła aż za bardzo, bo jak niby chce połączyć wszystko w całość? Otóż pani Tudor zrobiła pewien mały „psikus”. Autorka mąci w kotle i wychodzi z tego niezła mikstura. Styl pisania autorki, język okej.

Nie jest to typowy thriller. Dla mnie, podkreślam dla mnie jest to thriller z elementami postapo. Mamy w niej pewnego wirusa i to jak to oddziałuje na ludzi i byłych już ludzi, ale o dziwo nie ma tego dużo.
Jest też trochę czarnego humoru.
Dość sporo bohaterów jest w książce.

Kredziarza uważam za fatalną lekturę, to była mordęga.
Debit to jej przeciwieństwo, Debit to układanka i jestem miło zaskoczona, że tak to się potoczyło.
Czy Wam się spodoba? Ciężko jest mi stwierdzić czy wejdziecie w ten klimat. To jest książka „musisz przeczytać by obrać stronę”.

✨Współpraca recenzencka
Dziękuję #wydawnictwoczarnaowca oraz pani Bognie za książkę do recenzji. 🫶🏻✨

Bez streszczonka, bo po przeczytaniu mojej recki stwierdziłam, że ujęłam w niej to co powinno być tu.

Fabuła jest zgrabnie prowadzona od samego początku do samego końca. Mamy trzy główne rozdziały a w tych rozdziałach mamy trzech głównych uczestników; Hannah, Meg i Cartera. Trzy historie w trzech różnych miejscach, w których trwa walka o przetrwanie. Akcja jest jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dom pożądania to książka, która posiada fabułę, ale tej fabuły nie posiada. Przez ponad 100 stron Marion wybiera się do Domu pożądania a później w nim ląduje i poznaje jego wnętrze i inne krwiopanny. Tyle.
Akcja jest bardzo, ale to bardzo toporna i jeśli ktoś przetrwa ponad 100 stron to lepiej i tak nie będzie, gdzieś pod koniec jest ciutkę lepiej.

Marion to bardzo naiwna bohaterka, dziecinna. Inni bohaterowie są też nijacy, tacy meh. Nawet postać Lisavet jest nijaka, zwykła manipulatorka.
Książka to głównie opisy jedzenia, domu.

Nie jest strasznie, nie jest mrocznie, nie będziecie mieli żadnej gęsiej skórki. Jest upust krwi, ale bez żadnych drastycznych scen, także nie liczcie na grozę.
Jedynie klimat książki jest w miarę ok.

Ostatnie sceny to tani film sensacyjny, śmiechu warte. Przynajmniej się pośmiałam. 😆
Liczyłam na coś totalnie innego, ale że dostanę tak nijaką książkę to tego się zupełnie nie spodziewałam.

Napiszę tylko tyle, ten kto umieścił Dom pożądania jako horror powinien mieć specjalnie miejsce wiecie gdzie. Dla mnie to nawet nie jest powieść gotycka czy tam gotycki horror (chyba, że ktoś liczył nieliczne opisy domu, romans). Ale to nie mianuje u mnie książki jako horror, bez przesady.
Zresztą co ja się tam znam, czytajcie sprawdzajcie sami. ♥️🖤

Dom pożądania to książka, która posiada fabułę, ale tej fabuły nie posiada. Przez ponad 100 stron Marion wybiera się do Domu pożądania a później w nim ląduje i poznaje jego wnętrze i inne krwiopanny. Tyle.
Akcja jest bardzo, ale to bardzo toporna i jeśli ktoś przetrwa ponad 100 stron to lepiej i tak nie będzie, gdzieś pod koniec jest ciutkę lepiej.

Marion to bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skusiłam się na Osadę ponieważ miejscem akcji są moje pobliskie rejony i nie jest to oklepane Zakopane. Chwalą za to.

Pomysł na fabułę jest dobry, jednakże jakoś tak całościowo niby okej, ale tak no właśnie nie do końca, bo często ten motyw jest spotykany ostatnio czyli zemsta za przeszłość. Autorka zrobiła dobry research. Akcja jest nawet nawet, ale momentami miałam wrażenie, że nie możemy dojść do sedna i to mnie trochę wybijało z czytania.

Bohaterowie są spoko, choć jak dla mnie mało było Igora w tym wszystkim. Szkoda, bo jest dość ciekawym charakterem.
Zbyt duża ilość bohaterów sprawiała, że się gubiłam a jeszcze są dwie płaszczyzny czasowe i czasem musiałam zrobić stop i pomysleć kto to, po co i skąd się wziął.

Domyśliłam się dość szybko kto za wszystkim stoi zarówno w przeszłości jak i w teraźniejszości. Jest jeden dość niczego sobie plot twist. Motyw mordercy do przyjęcia, ale mam „ale”. Autorka stworzyła dobry klimat w książce, jest on nieco duszny, nieco taki chłodny. Język, styl są spoczko.

Powiem tak, Osada będzie idealna dla osób które dopiero rozpoczynają przygodę z kryminałem, dla tych już bardziej zaawansowanych fanów (mnie🤓) może okazać się dobra, ale nie wystarczająca. Widzę u pani Olszewskiej potencjał a rzadko go widzę u rodzimych autorek.
Wiecie, że jestem upierdliwa i być może nawet zagorzali fani gatunku będą zadowoleni na maksa.

Skusiłam się na Osadę ponieważ miejscem akcji są moje pobliskie rejony i nie jest to oklepane Zakopane. Chwalą za to.

Pomysł na fabułę jest dobry, jednakże jakoś tak całościowo niby okej, ale tak no właśnie nie do końca, bo często ten motyw jest spotykany ostatnio czyli zemsta za przeszłość. Autorka zrobiła dobry research. Akcja jest nawet nawet, ale momentami miałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będzie to książka dla każdego.
Pierwsza połowa ogromnie się ciągnie i myślałam, że polegnę na amen i zrobię DNF. Akcja jest zerowa, nie istnieje. Później jest nieco lepiej.

Przypływ jest nieco depresyjna, smutna. Natura odgrywa sporo w lekturze. Jest sporo opisów, których mogłoby nie być, ale czasami dawały głębszy sens toczącej się historii.
Największym atutem książki jest postać komisarza Abrahama Rose’a, dobrze wykreowany bohater.

Styl pisania autora może wielu osobom nie odpowiadać, z początku sama miałam problem, ale im się zaczęłam przyzwyczajać tym było okej i przekonałam się.

Największym minusem jest właśnie brak jakikolwiek akcji przez 1 połowę, później bywa różnie choć pojawią się żwawsze momenty .
Jeśli ktoś lubi zabójcze tempo to Przypływ nie będzie odpowiednim wyborem i stanowczo odradzam.

Samo zakończenie jest okej, nie spodziewałam się tego, ale no właśnie to „ale” jest. Lektura ma jednak to coś co mnie w niej ujęło, “coś”.
Nie jest to thriller najwyższych lotów. Nie jest to książka dla każdego.

Nie będzie to książka dla każdego.
Pierwsza połowa ogromnie się ciągnie i myślałam, że polegnę na amen i zrobię DNF. Akcja jest zerowa, nie istnieje. Później jest nieco lepiej.

Przypływ jest nieco depresyjna, smutna. Natura odgrywa sporo w lekturze. Jest sporo opisów, których mogłoby nie być, ale czasami dawały głębszy sens toczącej się historii.
Największym atutem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie spodziewałam się, że książka będzie aż tak słaba. Mozolnie napisane, mozolne śledztwo. Słaby język, nijacy bohaterowie. Wątek obyczajowy góruje na tle innych. Język momentami nijaki, nie na miejscu teksty. Ledwo, ale to ledwo dobrnęłam do końca bo zaczęłam czytać „po łebkach ” inaczej bym nie dotrwała.
Jestem totalnie na nie.

Nie spodziewałam się, że książka będzie aż tak słaba. Mozolnie napisane, mozolne śledztwo. Słaby język, nijacy bohaterowie. Wątek obyczajowy góruje na tle innych. Język momentami nijaki, nie na miejscu teksty. Ledwo, ale to ledwo dobrnęłam do końca bo zaczęłam czytać „po łebkach ” inaczej bym nie dotrwała.
Jestem totalnie na nie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sen o Jerozolimie to duchowa wyprawa autora do Ziemi Świętej. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce choćby ze względu na to jak autor ukaże swoją wyprawę i w jaki sposób to opowie, a po drugie intrygowało mnie czy poruszy konflikt trwający w Palestynie.
Poruszyć poruszył. Było to nieuniknione.

Książka liczy zaledwie 240 stron i powiem tak obstawiałam, że się zapewne trochę wynudzę. Nic bardziej mylnego, gdyż styl pisania autora jest lekki i przyjemny czym byłam zdziwiona, gdyż czytając jego poprzednie książki ten język był bardziej wyszukany. Ale ogólnie uważam, że chodziło mu oto by przedstawić to w sposób lekki i zrozumiały dla każdego.

Wędrujemy z pisarzem do wielu miejsc dotyczących narodzin, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W każdym z tych miejsc czuje coś innego. Myślałam, czy nie będzie narzucał czytelnikowi swoich przekonań, idei ale nic z tych rzeczy. Za to plus, bo osobiście nie lubię gdy ktoś robi to w nachalny sposób by mnie do czegoś przekonać.

Jego pielgrzymka emanuje różnymi odczuciami, emocjami. Czytając można dostrzec jak go to napawa czymś pozytywnym, czymś co sprawia mu radość i pchnie go w znane i nieznane zakamarki bycia wierzącym choć jego rodzina wcale taka nie była i sam o tym wspomina. W książce jest też odrobina z historii.
No i mamy też posłowie papieża, z którym pisarz osobiście się spotkał.
Tyle wystarczy, bo inaczej zdradziłabym zbyt wiele.

Dziękuję wydawnictwu oraz Pani Bognie za książkę do recenzji! ✨

Sen o Jerozolimie to duchowa wyprawa autora do Ziemi Świętej. Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce choćby ze względu na to jak autor ukaże swoją wyprawę i w jaki sposób to opowie, a po drugie intrygowało mnie czy poruszy konflikt trwający w Palestynie.
Poruszyć poruszył. Było to nieuniknione.

Książka liczy zaledwie 240 stron i powiem tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tate Kinsella jest ostatnią osobą, która widziała kobietę spadająca z budynku tarasu. Przyznaje też, była wtedy z kobietą na chwilę przed śmiercią, czym staje się pierwszą podejrzaną o rzekome morderstwo.
Prawniczka chce udowodnić niewinność Tate, ale to nie będzie zbyt proste, bo jak się okaże kobieta skrywa pewne tajemnice.


Nie wiedziałam czego spodziewać się po tej książkowej pozycji, nie widziałam czy mnie zwiedzie czy wręcz przeciwnie.
Od samego początku zostajemy wciągnięci do świata Tate, małego świata którego nie odkrywa przed nami od razu. Pomysł na fabułę jest okej, ale zaznaczę, że być może rodzice odbiorą ten koncept znacznie inaczej niż ja, bardziej emocjonalnie, ale to nie zmienia faktu, że nie poczułam odrazy, oburzenia. Takie rzeczy nie powinny mieć nigdy miejsca. Akcja jest okj.

Mamy tutaj parę bohaterów, jest Dan z którym rzekomo Tate ma romans. Poznajemy też inne charaktery, ale czy biorą większy lub mniejszy udział w fabule tego już zdradzić niestety, ale nie mogę.
W lekturze mamy powrót do przeszłości i to ta rozdrapana rana doprowadzi do pewnego rodzaju gniewu, który zrodzi coś co albo skończy się dobrze albo tragicznie. Nie mogę napisać nic więcej, gdyż w przeciwnym razie zdradziłabym sedno głównego wątku.

Dość przyjemny styl pisania, język tez okej. Nie mam się do czego doczepić, choć pewnie znając mnie coś byś mogła wynaleźć. Zgrabnie prowadzona fabuła i przyznam, że autorka dwa razy nawet mnie zaskoczyła, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Może jedynie czego bym się mogła uczepić, to to że czasem powtarzały się niektóre rzeczy, ale nie były to aż tak nachalne powtórki biorąc pod uwagę, że w książce mamy pewnego rodzaju „prowadzone”zeznanie głównej bohaterki, tak bym to ujęła.

Dziękuję za uwagę.

✨Współpraca reklamowa z #harpercollinspolska ✨

Tate Kinsella jest ostatnią osobą, która widziała kobietę spadająca z budynku tarasu. Przyznaje też, była wtedy z kobietą na chwilę przed śmiercią, czym staje się pierwszą podejrzaną o rzekome morderstwo.
Prawniczka chce udowodnić niewinność Tate, ale to nie będzie zbyt proste, bo jak się okaże kobieta skrywa pewne tajemnice.


Nie wiedziałam czego spodziewać się po tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dream Lake to historia o nastolatkach, Margo i Tobiaszu. Różowowłosa Margo wyjeżdża na obóz musicalowy, gdzie powalczy o bilet na Broadway. Po drugiej stornie jeziora znajduje się drugi obóz, ale komputerowy na którym po raz pierwszy pojawia się Tobi wraz ze swoim kumplem Bastkiem. Kiedy Tobi i Margo się spotkają coś zacznie kiełkować.

Autorka stworzyła prostą historię o dwójce nastolatków, którzy przechodzą przez różne etapy w swoim życiu. Margo marzy o wielkiej kawiorze, ma kochających rodziców ale jej relacja ze starszą siostrą została dość mocno nadszarpnięta. Mamy tu m.in. tańce, muzykę, aktorstwo, świat komputerowców.

Tobiasz to 17sto latek u którego wiele dzieje się w życiu. Chłopak przeżywa pewien kryzys a obóz ma być dla niego odskocznią a jego przyjaciel Sebastian ma mu w tym pomóc.
Najbadziej polubiłam postać Bastka, zwariowany chłopak z masą buzujących hormonów.

Książki napisana jest dobrze, lekko się czyta. Jezyk młodzieżowy, ale nie do przeasdy. Jest to lektura przystępna dla młodego czytelnika. Powiem tak cała historia jest very cute, taka wiecie typowo nastolatkowa, gdzie są fochy i achy. Różne przeżycia, pogaduszki, rozterki.
Byliśmy kiedyś piękni i młodzi, więc wiemy jak wygląda. Wiecie co, czułam się mega strato czytając te historię. Potrzebuję jakiegoś eliksiru na młodość. 😆

Dream Lake to nie tylko historia o nastoletniej miłości, ale także o przyjaźni jaka rodzi się między ludźmi. Poróżnienia, które prowadzą do rozważania pewnych spraw i podjęciu decyzji. Jako, że jestem już stara jak świat, przyjemnie mi się czytało historię z Dream Lake. Poczułam coś na wzór Camp Rock i miło było wrócić wspomnieniami.

Dziękuję HarperCollinsPolska za książkę do recenzji. ✨

Dream Lake to historia o nastolatkach, Margo i Tobiaszu. Różowowłosa Margo wyjeżdża na obóz musicalowy, gdzie powalczy o bilet na Broadway. Po drugiej stornie jeziora znajduje się drugi obóz, ale komputerowy na którym po raz pierwszy pojawia się Tobi wraz ze swoim kumplem Bastkiem. Kiedy Tobi i Margo się spotkają coś zacznie kiełkować.

Autorka stworzyła prostą historię o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Póki co najsłabsza książka z serii. Szkoda, bo dwie poprzednie mi się podobały.
Pierwsza połowa jeszcze okej, ale później coraz gorzej. Za dużo wszystkiego autor wprowadził do fabuły i wyszedł galimatias.

Póki co najsłabsza książka z serii. Szkoda, bo dwie poprzednie mi się podobały.
Pierwsza połowa jeszcze okej, ale później coraz gorzej. Za dużo wszystkiego autor wprowadził do fabuły i wyszedł galimatias.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Furia to niezmiernie specyficzna książka, a raczej to jak autor przedstawił historię fabuły. Forma dla jednych będzie ciekawa dla innych nie, mianowicie pan Alex podarował nam narratora, który uwielbia bezpośrednio „rozmawiać” z nami poprzez np. zadawanie pytań. Ja jestem na tak, lubię takie zabiegi.

Nie jest to typowy thriller psychologiczny. Proszę się na to nie nastawiać jeśli ktoś ma w planach Furię. Książka podzielona jest 5 na aktów. Czytając odniosłam wrażenie, że autor wprowadził nieco z teatru/sztuki wtrącając w to trochę mitologii. Wyszedł z tego jakby dramat odegrany na deskach teatru, ale to jest tylko i wyłącznie moje odczucie. Mnie ten zabieg się podobał, choć z początku byłam sceptyczna.

Jeśli chodzi o samych bohaterów to są oni wykreowani różnie, nie będę się rozpisywać.
Muszę wspomnieć o Elliocie, który jest narratorem biorącym udział w wydarzeniach i to on z nami „rozmawia” i jest niezmiernie nudny. Nie może przejść do meritum sprawy przez jego dygresje i przez to akcja jest rozciągnięta na maksa. Zabrakło mu ikry aby fabuła mogła być klimatyczna i to jest największy minus.
Trochę mamy tu melodramatu.

Czy są plot twisty? Są, ale niektórych można się domyślić.
Czytając Furię miałam przed oczami pomieszaną Christie razem uwaga z Szekspirem, tak jakby wrzucić ich do jednego kotła, wymieszać. Książkę czyta się szybko, prosty język. Ogólnie napisana jest okej. Klimatyczna grecka wyspa, trochę natury. Filozoficzne przemyślenia tez jestem na tak.

Mam mały dylemat z Furią, gdyż nie wiem jak ją ugryźć. Czuję taką huśtawkę, to w prawo to w lewo. Być może autor tak to chciał rozegrać?
Powiem tak książka mi się podobała i nie podobała. Pomysł na fabułę jak i wykonanie jest „inny” i to mi się podobało, ale zabrakło mi czegoś z przytupem aby zwieńczyć całość. Wielu czytelnikom książka w ogóle nie przypadła do gustu, ja w tej grupie nie jestem.

Dziękuję wydawnictwu za książkę do recenzji.

Furia to niezmiernie specyficzna książka, a raczej to jak autor przedstawił historię fabuły. Forma dla jednych będzie ciekawa dla innych nie, mianowicie pan Alex podarował nam narratora, który uwielbia bezpośrednio „rozmawiać” z nami poprzez np. zadawanie pytań. Ja jestem na tak, lubię takie zabiegi.

Nie jest to typowy thriller psychologiczny. Proszę się na to nie...

więcej Pokaż mimo to