-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2022-05-19
2011-08-10
2012-12-13
Jest ich coraz mniej. Pomyślelibyśmy - elita. I zapewne tak jest. Oni postrzegają to trochę inaczej - szczęściarze. Bo jak inaczej mogą się nazwać? Oni - to znaczy Ellie, Homer, Lee, Fi oraz Kevin. Jest ich coraz mniej. Ale znów toczą zawziętą walkę. Walkę z wrogiem, losem, niesprawiedliwościami, bólem, wspomnieniami. Ze wszystkim co chce z nimi walczyć. A tych jest coraz więcej. Po ostatnich wyczynach tej garstki ludzi naprawdę stali się poszukiwanymi numer jeden. No cóż, na wojnie wyznają zasadę - walcz, nie poddawaj się.
Jestem w zasadzie pewna, że pośród was nie znajdę osoby która nie słyszałaby o serii Jutro. I nie dlatego, że była ( i jest) dość mocno promowana, ale dlatego też, że doceniło ją wielu czytelników na całym świecie. Właściwie rzecz biorąc, nadal ją docenia. Otóż niedawno w Polsce ukazała się siódma - a zarazem ostatnia część - dzięki czemu o serii znów można było usłyszeć. Ja tymczasem prezentuję recenzję przedostatniej, szóstej części, lecz spodziewajcie się niedługo również części siódmej. Ale do rzeczy.
Nie chciałabym wam za dużo zdradzać, ale wcale nie muszę, Wystarczy że wyobrazicie sobie, iż jest wojna. Trwa już od jakiegoś czasu, i szczerze mówiąc wszyscy mają jej dość. Są przerażeni, wycieńczeni, głodni. A raczej byli. Aktualnie wróg po stłumieniu powstań i tego typu spraw, zajął się zasiedlaniem australijskich terenów swoimi rodakami. Ale niektórzy nadal walczą. Na przykład garstka młodzieży, która przez te kilka miesięcy stała się dorosła. Musieli dorosnąć, więc to dorośli. Musieli zabić, więc zabili. Musieli się chronić, więc się ochronili.
Nie wyobrażam sobie, aby teraz wybuchła wojna. Nie wyobrażam sobie, jak poradziliby sobie Ci wszyscy młodzi ludzie. Dlatego też podziwiam, szczerze podziwiam to, jak zachowują się postacie. Gdyby nie to, jak zostali wychowani - np. na farmie - nigdy by sobie nie poradzili w życiu podczas wojny. Bo niektórzy z nich mieszkali w mieście - i właśnie ci, niby skąd mieliby wiedzieć w jaki sposób wypatroszyć upolowane jagnię? Zapewne nigdy by go w ogóle nie upolowali. I właśnie o to chodzi w tej książce. O skłonienie do myślenia.
Nie umiem nie myśleć podczas jej czytania o tym jak byłoby to w naszym przypadku. Po prostu nie umiem.
Dlatego też wszystkim, bardzo, bardzo gorąco polecam tę powieść. Bo skłania do myślenia. Bo jest refleksyjna. Bo wnosi coś do naszego życia.
W dodatku Marsden rozbudził we mnie miłość do Australii. Tak, wiem że Australia w książkach to nie Australia na żywo, ale na prawdę polubiłam jego opisy. Bo oprócz świetnie zbudowanych dialogów, wielu napotkanych zwrotów akcji i zaskakujących wydarzeń, autor - w imieniu Ellie zresztą - opisuje wszystko tak, że aż chce się czytać. I chwała mu za to.
Czy polecam tę książkę? Jak najbardziej. Oczywiście proponuję zacząć od pierwszej części, od którejś kolejnej nie ma to sensu. Nadaje się dla wszystkich, bez wyjątku. Ostatnio w serii zaczytuje się moja babcia - więc to powinno być najlepszym przykładem.
Jest ich coraz mniej. Pomyślelibyśmy - elita. I zapewne tak jest. Oni postrzegają to trochę inaczej - szczęściarze. Bo jak inaczej mogą się nazwać? Oni - to znaczy Ellie, Homer, Lee, Fi oraz Kevin. Jest ich coraz mniej. Ale znów toczą zawziętą walkę. Walkę z wrogiem, losem, niesprawiedliwościami, bólem, wspomnieniami. Ze wszystkim co chce z nimi walczyć. A tych jest coraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-20
Grube tomisko, ale za to niezwykle wciągające. Od początku aż do samego końca ta książka sprawiała że chciałam spędzić z nią każdą wolną chwilę.
Grube tomisko, ale za to niezwykle wciągające. Od początku aż do samego końca ta książka sprawiała że chciałam spędzić z nią każdą wolną chwilę.
Pokaż mimo to2012-04-30
Seria Jutro wśród młodzieży, znana jest na całym świecie. I nie bez powodu - jest to niewątpliwie bestseller, który zasługuje na taki tytuł. Jednym zdaniem - Jutro wymiata.
Czasem zastanawiam się, co przesądza o tym, że książka jest niewątpliwie fenomenem. Co składa się na taką powieść, jakie elementy musi zawierać, żeby przyciągać czytelników. Myślę, że podstawowym czynnikiem jest ciekawa fabuła - bez niej nie było by nic. Następnie... łatwy, prosty w odbiorze język, bo lekkość czytania jest ważna. Poza tym, to chyba również zwroty akcji, i tego typu sprawy. Ale czy tylko tyle? No nie wiem, bo Jutro wydaje się być czymś o wiele większym.
Jutro 5. Gorączka to kolejna część świetnej serii o nastolatkach próbujących przetrwać w kraju zaatakowanym przez najeźdzców. Nie jest to bynajmniej łatwe zadanie, gdyż nasi bohaterowie znani są już w okolicy ze swoich czynów, które wroga przysparzają o białą gorączkę. Są to zarówno małe, sabotażowe akcje, jak i ogromne, które pamiętamy z poprzednich części, czyli np. wysadzenie mostu w Wirrawee. W tej części również nie brakuje takich zdarzeń - począwszy od małych, skończywszy na dużych akcjach. Myślę też jednak, że Gorączka różni się od swoich poprzedniczek. Jej układ był dla mnie zaskakujący. Poprzednie tomy były nafaszerowane wartką akcją, było trochę wątków miłosnych, i wszystko to dawało nam dobrze znany schemat. Ta, zaskakuje swoją oryginalnością. Muszę przyznać, że tutaj miłości nie ma aż tak wiele. Gdybym nie czytała serii od początku, mogłabym stwierdzić, że na takie coś w ogóle nie ma tu miejsca. Jednak jest, a wątku nie ma. Mimo to, mi w ogóle to nie przeszkadzało. Było tco pewnego rodzaju odskocznią, trochę odsapnięciem, chwilą na oddech. Nie wiem czy wiecie o czym mówię, możliwe że nie - ale ja to zauważyłam, i jest to dla mnie najważniejsze. Poza tym, ten tom, to na pewno więcej przemyśleń, wyciągania wniosków. Daje to nam taki efekt - czyżby bohaterowie dorastali? Myślę że właśnie o to chodziło autorowi. Abyśmy zauważyli, jak bardzo zmieniają się nasi bohaterowie, jakie zmiany w nich zachodzą. W związku z tym, że wiele jest tu "wewnętrzności", czyli analizy swoich zachowań, mniej miejsca mamy na nagłe zwroty akcji. Wcale jednak nie mówię, że ich tu brakuje, skądże. Są, widoczne jak na dłoni, i czekają tylko na nasze odkrycie.
" O mało nie zaproponowałam, żebyśmy poszli znowu zaatakować wroga, byleby tylko jakoś ich zmotywować. "
Nie wiem czy zrozumieliście to, co próbowałam wam przekazać w tym długim akapicie. Chodziło mi o to, że jeśli Jutro 4 was znudziło - a wiem, że w wielu przypadkach tak było, o tej części zdecydowanie powinniście dać szansę. Jest tak różna od poprzednich, że po prostu musi się wam spodobać :)
" O mało nie zaproponowałam, żebyśmy poszli znowu zaatakować wroga, byleby tylko jakoś zmotywować."
Nad sprawami takimi jak to, co napiszę w recenzji, zastanawiam się w różnych momentach. Czasem jest to podczas czytania danej pozycji, kiedy zauważam ciekawy moment, to wiem, że będę musiała o tym wydarzeniu wspomnieć. Są też inne książki, takie jak ta. Nie zastanawiałam sie nad tym co napiszę gdy czytałam, gdyż po prostu wciągnęłam się tak niesamowicie, że nie byłam w stanie o niczym innym myśleć (i z tego wszystkiego aż zostałam na polance, zamiast iść z resztą zdobywać górskie szczyty). Do ostatniego momentu, nie wiedziałam co napisać. Nagle wzięłam laptopa w rękę, otworzyłam nowy post, i do głowy przyszło mi milion pomysłów. Tylko weź tu człowieku nie zdradź co działo się w tej części - trudno się powstrzymać :)
Myślę że nie wychwaliłam tej książki tak jak powinnam, jednak mam nadzieję że sami się przekonacie czy warto ją czytać. Dlatego też zachęcam was do przeczytania, nie będziecie żałować. Wszystkim którzy przeczytali poprzednie części, pragnę przekazać że i ta jest warta uwagi. Tym którzy jeszcze jej nie zaczęli - wstydźcie się! :P
" Ciekawe, kto odkrył, że przypalanie to najlepszy sposób na pozbycie się pijawek. To musiał być naprawdę czarujący człowiek."
Seria Jutro wśród młodzieży, znana jest na całym świecie. I nie bez powodu - jest to niewątpliwie bestseller, który zasługuje na taki tytuł. Jednym zdaniem - Jutro wymiata.
Czasem zastanawiam się, co przesądza o tym, że książka jest niewątpliwie fenomenem. Co składa się na taką powieść, jakie elementy musi zawierać, żeby przyciągać czytelników. Myślę, że podstawowym...
2018-07-29
Z każdą kolejną książką trylogia robiła się lepsza. Fantastyczne zakończenie, świetna fabuła :) Uwielbiam!
Z każdą kolejną książką trylogia robiła się lepsza. Fantastyczne zakończenie, świetna fabuła :) Uwielbiam!
Pokaż mimo to
Hmm, zdecydowanie moja ulubiona część. Mimo że Syriusz, jedna z lepszych postaci pani Rowling umiera, to bardzo ją lubię. Jest pełna uczuć, których oczywiście nie brakuje w innych częściach, ale w tej jest to świetnie ujęte.
Uważam też, że jest to równie wciągająca część jak wszystkie inne :)
Hmm, zdecydowanie moja ulubiona część. Mimo że Syriusz, jedna z lepszych postaci pani Rowling umiera, to bardzo ją lubię. Jest pełna uczuć, których oczywiście nie brakuje w innych częściach, ale w tej jest to świetnie ujęte.
Uważam też, że jest to równie wciągająca część jak wszystkie inne :)
2011-05-10
RANY!
To oczywiście moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki.
To istne cudo, choć napisana tak prostym i zrozumiałym językiem! Czytelnik nie czuje że książka została napisana już dość dawno.
Skupiłam się najbardziej w momencie, gdy Ellie czuła, że coś jest nie tak. Napięcie wzrosło, a ja od tej pory pokochałam tą książkę!!!♥
RANY!
To oczywiście moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki.
To istne cudo, choć napisana tak prostym i zrozumiałym językiem! Czytelnik nie czuje że książka została napisana już dość dawno.
Skupiłam się najbardziej w momencie, gdy Ellie czuła, że coś jest nie tak. Napięcie wzrosło, a ja od tej pory pokochałam tą książkę!!!♥
2012-03-01
Kamienie na szaniec, to pozycja zaskakująca. Pouczająca, prawdziwa, oraz wzruszająca. Ludzie młodzi, a zarazem odważni. Walczący za Polskę. Gdyby nie oni... cóż nigdy się już nie dowiemy, co, gdyby nie oni. Miejmy tylko nadzieję, że ich życie było tego warte. Doceńmy to. Pytanie tylko:
Czy za taką Polskę walczyli?
Kamienie na szaniec, to pozycja zaskakująca. Pouczająca, prawdziwa, oraz wzruszająca. Ludzie młodzi, a zarazem odważni. Walczący za Polskę. Gdyby nie oni... cóż nigdy się już nie dowiemy, co, gdyby nie oni. Miejmy tylko nadzieję, że ich życie było tego warte. Doceńmy to. Pytanie tylko:
Czy za taką Polskę walczyli?
2013-06-05
Trochę gorsza niż poprzednia, bo mniej akcji, ale nadal trzyma formę~! :)
Trochę gorsza niż poprzednia, bo mniej akcji, ale nadal trzyma formę~! :)
Pokaż mimo to2011-03-22
Długo czekałam na tą część. Jest świetna jak wszystkie inne. Trzyma mocno w napięciu.
Pozostaje wiele rzeczy niewyjaśnionych a najgorsze co mnie spotkało to CDN na końcu książki. Chcę więcej! Chcę już! :)
Znowu czekać na 12 część! Ale bardzo dziękuję za tą. ;)
Długo czekałam na tą część. Jest świetna jak wszystkie inne. Trzyma mocno w napięciu.
Pozostaje wiele rzeczy niewyjaśnionych a najgorsze co mnie spotkało to CDN na końcu książki. Chcę więcej! Chcę już! :)
Znowu czekać na 12 część! Ale bardzo dziękuję za tą. ;)
2023-03-03
Hmm, ulubione..
Pewnie dlatego że jestem fanką hh polskiego, w szczególności ogromną fanką PFK.
Jest tu opisane życie, problemy - mniejsze czy większe, ważne że ich.
Hmm, ulubione..
Pewnie dlatego że jestem fanką hh polskiego, w szczególności ogromną fanką PFK.
Jest tu opisane życie, problemy - mniejsze czy większe, ważne że ich.
2012-12-22
Simon Beckett, kojarzyłam gościa. Okładka Chemii Śmierci w bibliotece przyciągała uwagę, owszem. Ale tylko dlatego był dla mnie jako takim znanym. Ciekawił mnie, wiedziałam że jego książka musi być albo bardzo dobra, popularna, lub chociaż nowa, po prostu rzadko kiedy była na półce. Nowością nie była, jak się później okazało, ale popularną i bardzo dobrą, tak. W końcu - z braku laku, trochę z powodu wakacyjnej nudy wzięłam ją w ręce. Patrzyłam na nią. Okładka - autor i tytuł wielkimi literami, ok. Obok muchy i plamki. Zaraz, czy to były plamki krwi? O tak, widziałam je wtedy, a raczej patrzyłam z dezaprobatą. Dobra, wreszcie ją otworzyłam: "Ciało ludzkie zaczyna się rozkładać cztery minuty po śmierci.[...]" SERIO?! Dalej: "Zaczyna trawić samo siebie. Komórki rozpuszczają się od środka. Tkanki zmieniają się w ciecz, potem w gaz. [...] Muchy składają jaja, z jaj wylęgają się larwy. Larwy zjadają bogatą w składniki pokarmowe pożywkę, następnie migrują. Opuszczają ciało w składnym szyku, w zwartym pochodzie, który podąża zawsze na południe. Czasem na południowy wschód lub południowy zachód, ale nigdy na północ. Nikt nie wie dlaczego. " O matko, matko. Przecież tak tego nie zostawię. Nie, nie. Nigdy. Biorę. Pamiętam, tak wtedy myślałam. Cóż, czasami miewam różne anomalie czytelnicze, to było moje niezwykłe pożądanie.
Manham to małe angielskie miasteczko. Wydaje się, że stanął tam czas. Właśnie tutaj, szukając schronienia przed wyrazem własnej psychiki zjawia się doktor Hunter. Młody i ambitny antropolog przyjmuje pracę zwykłego lekarza w miejscowej przychodni, powoli przejmując pacjentów starego Henry'ego. David Hunter powoli się klimatyzuje w Manham. Lecz nagle, przypadkiem dwójka dzieciaków znajduje ciało w lesie. Jest w makabrycznym stanie. Pojawiają się kolejne ofiary, są też niewyjaśnione aspekty. Ktoś zostawia martwe zwierzęta, może jako ostrzeżenie? Strzeżcie się, bo każdy może być mordercą. Nawet wasz spokojny sąsiad...
Pierwsze wrażenie robi znakomite. A dalej? Jeszcze lepiej. Bowiem rzadko zdarza mi się czytać w wannie. A przy Chemii Śmierci niewyobrażalne było dla mnie ją zostawić. Owszem, przyznaje się: troszkę zaszalałam czytając ja do drugiej w nocy, no ale to nie moja wina. Te same słowa wypowiedziała moja mama kilka godzin później uporczywie mnie budząc. No ale co mnie w niej tak pociąga... Te zaskakujące wydarzenia zostały ubrane w słowa tak, że są balsamem dla duszy. Koją moje zaciekawienie, zachęcają, kuszą... Nie da się jej nie przeczytać. Jestem zdecydowanie podekscytowana książką, jako że skończyłam ją czytać 20 min. temu. Zakończenie było równie zaskakujące jak moja cyniczna złość na autora że zostawił to na sam koniec. Dlatego go uwielbiam! Pomyślicie że tak powinno być - otóż nie, nie w tym wypadku. Przeczytajcie, to zobaczycie o czym mówię! Polecam bardzo, bardzo, bardzo!
Simon Beckett, kojarzyłam gościa. Okładka Chemii Śmierci w bibliotece przyciągała uwagę, owszem. Ale tylko dlatego był dla mnie jako takim znanym. Ciekawił mnie, wiedziałam że jego książka musi być albo bardzo dobra, popularna, lub chociaż nowa, po prostu rzadko kiedy była na półce. Nowością nie była, jak się później okazało, ale popularną i bardzo dobrą, tak. W końcu - z...
więcej Pokaż mimo to