-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-11
2024-05-09
Z bajkami typu "5 minut przed snem" zazwyczaj jest tak, że ta treść raczej jest w okrojonej wersji. Tutaj mamy bajki o przygodach Bluey i jej rodziny, oparte na odcinkach serialowych. Rozdział w książce jest skróconym odcinkiem z serialu. Nie mniej i tak książka jest naszą jedną z ulubionych bo to Bluey. ♥️ Choć chętnie przeczytała bym książkę z bardziej rozbudowanymi przygodami.
Dla naszej rodziny Bluey to bezdyskusyjnie najlepsza, najpiękniejsza, najbardziej wartościowa, najbardziej wzruszająca, ciepła i zabawna bajka, jaką kiedykolwiek widzieliśmy.
Poznaliśmy dużo bajek ze względu na naszą pięcioletnią córkę i bardzo dużo z tych bajek po sprawdzeniu odrzuciliśmy, bo uznaliśmy, że się nie nadają, że treść jest nieodpowiednia dla naszego malucha, ale Bluey od razu trafiła do naszego serca i już tam została.
Bardzo często oglądamy ją całą rodziną. I mimo, że większość odcinków znamy na pamięć, to niejednokrotnie z mężem wzruszamy się przy różnych historiach.
Ta bajka naprawdę jest cudowna, magiczna, ciepła, urocza i ma najlepszy soundtrack jaki kiedykolwiek słyszałam w bajkach. ♥️
Do tego jest wspaniałą kopalnią pomysłów do zabaw z dziećmi.
I przemyca mnóstwo mądrości życiowych, których powinniśmy uczyć nasze malucy, a i rodzice znajdą smaczki dla siebie. ☺️
Polecamy z całego serca, bo naprawdę warto poznać rodzinę Łączków. ♥️
Z bajkami typu "5 minut przed snem" zazwyczaj jest tak, że ta treść raczej jest w okrojonej wersji. Tutaj mamy bajki o przygodach Bluey i jej rodziny, oparte na odcinkach serialowych. Rozdział w książce jest skróconym odcinkiem z serialu. Nie mniej i tak książka jest naszą jedną z ulubionych bo to Bluey. ♥️ Choć chętnie przeczytała bym książkę z bardziej rozbudowanymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-18
Szczerze to nie wiem co powiedzieć. Gdy trafiłam pierwszy raz na książkę, od razu zachwyciłam się opisem obiecującym dużo magii i baśni. Byłam bardzo podekscytowana, (chyba nawet bardziej niż moja córka, bo ostatecznie czytać dokończyłam sama.)
Spodziewałam się naprawdę solidnej dawki baśni w wymyślonym świecie. Zaczęłam czytać i trochę mój entuzjazm siadł. Czemu? Nie wiem w sumie ale odniosłam wrażenie, że w tym baśniowym wyobrażeniu zabrakło baśni.
Owszem, są tam istoty zwane koniberkami, czyli upraszczając małe koniki ze skrzydłami, żyjące w kwiatach łąkowych, mają dość urocze imiona i jak dla mnie tu się magia i baśń kończy, a zaczynają przygody ze zwykłego ludzkiego życia, które troszkę zmodyfikowane pasują też do tych stworzeń, czyli: dzieci dokuczające sobie nawzajem, nieśmiałość, brak przyjaciół, pierwsze miłostki, samotność, różne wypadki tragiczne w skutkach, traumatyczne przeżycia, przeszkody do pokonania w drodze do miłości i takie tam. I w tym wszystkim zabrakło dla mnie takiej prawdziwej magii, takiego efektu woow, tego zachwytu. Czegoś co naprawdę sprawiłoby, że wstrzymałabym oddech. A przede wszystkim, zabrakło mi w tej historii dziecięcego uroku.
Całość nie jest zła, nie mogę tego powiedzieć, jest po prostu taka zwyczajna. Zwyczajne codzienne przygody, niezwyczajnych stworzeń.
Zapowiadało się naprawdę dobrze, ale w tej literaturze dla dzieci zrobiło się za mało literatury dla dzieci, a za dużo elementów dla dorosłych.
Wydaje mi się, że chyba opis książki jest zbyt szumny, bo ja osobiście nie znalazłam w książce aż tyle magii i baśniowego klimatu.
Nie wiem jak mam się odnieść do kwestii odchodzenia starych czy chorych koniberków, na łąkę gdzie zawsze świeci słońce, gdzie nie ma chorób, cierpienia i samotności, a wszyscy są szczęśliwi. To taka metafora naszej śmierci, ale chyba nie do końca urealniona.
Jedyna rzecz jaka bezwarunkowo, od samego początku do samego końca zachwycała mnie i urzekała za każdym razem, to ilustracje. To w nich jest cała magia, urok, delikatność. Dla samych ilustracji warto przeczytać, szkoda tylko, że jest ich tak mało.
Szczerze to nie wiem co powiedzieć. Gdy trafiłam pierwszy raz na książkę, od razu zachwyciłam się opisem obiecującym dużo magii i baśni. Byłam bardzo podekscytowana, (chyba nawet bardziej niż moja córka, bo ostatecznie czytać dokończyłam sama.)
Spodziewałam się naprawdę solidnej dawki baśni w wymyślonym świecie. Zaczęłam czytać i trochę mój entuzjazm siadł. Czemu? Nie wiem...
2024-03-22
W książce jest kilka opowiadań o różnych przygodach Martynki. Morału w żadnym z nich raczej się nie doszukałam. Jak dla mnie są to typowe przygody małej dziewczynki. A to piesek jej uciekł, a to uczy się jeździć konno, a to zajmuje się młodszymi dziećmi.
Nie wiem czy właśnie tego się spodziewałam czytając te wszystkie opinie, czy odrobinę czegoś innego. Ale niektóre z opowiadań były trochę naciągane jak na bajkę dla dzieci, np to zajmowanie się młodszymi maluchami. Trochę dziwne.
Dużo tekstu, pojedyncze opowiastki są dość długie, ale szczerze nie zrozumiałam po co wplecione są w tekst te rymy. To znaczy, rymy okej, ale jak dla mnie to fajnie by było jakby cały tekst się rymował. A nie jedno czy dwa zdania na kilka stron opowiadania.
Oceniając treść to, książka ta nie jest ani zła, ani dobra, nie mam do niej jakiegoś sentymentu, nie zachwyciła mnie, nie rozczarowała, ale córeczce się spodobała (już mówi, że chce mieć więcej książek o Martynce). Choć czytając musiałbyś my pominąć pierwszy rozdział, bo bała się ilustracji tego śliwkowego potwora.
A jeśli chodzi o ilustracje, to są bardzo piękne, bardzo realistyczne i naprawdę ciężko oderwać od nich wzrok. Chyba one bardziej mnie zachwyciły niż sama treść.
W książce jest kilka opowiadań o różnych przygodach Martynki. Morału w żadnym z nich raczej się nie doszukałam. Jak dla mnie są to typowe przygody małej dziewczynki. A to piesek jej uciekł, a to uczy się jeździć konno, a to zajmuje się młodszymi dziećmi.
Nie wiem czy właśnie tego się spodziewałam czytając te wszystkie opinie, czy odrobinę czegoś innego. Ale niektóre z...
2024-03-19
Sześć opowiadań z różnych bajek np. (Kubuś Puchatek, Bambi, Kraina Lodu, Pocahontas), które łączy fakt, że akcja częściowo lub całościowo rozgrywa się w lesie. Pogodne opowieści o przyjaźni, wzajemnej pomocy, dbaniu o przyjaciół, czy zwykłe przygody.
Mimo, że nie jestem fanką tego typu książek (praca zbiorowa) bo zazwyczaj, to są, krótkie bardzo skąpo opisane przygody, które wyglądają nie jak opowieści, a jak ich streszczenie, to jednak ta tutaj bardzo ładnie jest opisana. Jest dużo fajnej treści pozwalającej wczuć się w klimat danej opowieści.
Do tego dochodzą przepiękne bajkowe obrazki.
Sześć opowiadań z różnych bajek np. (Kubuś Puchatek, Bambi, Kraina Lodu, Pocahontas), które łączy fakt, że akcja częściowo lub całościowo rozgrywa się w lesie. Pogodne opowieści o przyjaźni, wzajemnej pomocy, dbaniu o przyjaciół, czy zwykłe przygody.
Mimo, że nie jestem fanką tego typu książek (praca zbiorowa) bo zazwyczaj, to są, krótkie bardzo skąpo opisane przygody,...
2024-03-20
Dziesięć uroczych opowiastek o Kubusiu Puchatku i jego przyjaciołach. Z każdej można się czego nauczyć, coś wyciągnąć, coś przemyśleć albo chociaż pośmiać.
Na koniec do każdej opowiastki jest jedno pytanie dotyczące treści. Fajny sposób na uczenie dziecka czytania bądź słuchania ze zrozumieniem.
Obrazki bez dwóch zdań są magiczne. ♥️
Dziesięć uroczych opowiastek o Kubusiu Puchatku i jego przyjaciołach. Z każdej można się czego nauczyć, coś wyciągnąć, coś przemyśleć albo chociaż pośmiać.
Na koniec do każdej opowiastki jest jedno pytanie dotyczące treści. Fajny sposób na uczenie dziecka czytania bądź słuchania ze zrozumieniem.
Obrazki bez dwóch zdań są magiczne. ♥️
2024-03-20
Z takimi książkami zawsze mam problem przy ocenie. To książka dla dzieci, więc oczywistym jest, że będzie dużo ilustracji, a mniej tekstu, a jednak mam jakiś niedosyt.
Przesłanie jest takie, że warto przezwyciężać swoje lęki, chociażby po to aby przeżywać mnóstwo przygód, które czekają na nas gdzieś w świecie. Ale samo wykonanie, jak dla mnie pozostawia wiele do życzenia, bo moim zdaniem tutaj brak odwagi i lęk, przed różnymi rzeczami jest wyśmiany.
Mamy pokazany przykład zajączka, który nie wychodził z domu bo się bał wszystkiego, aż do momentu, gdy został zmuszony przez przyjaciółkę, która w końcu obraża się, wyśmiewa go i wychodzi. I dopiero brak jej obecności zmusza zajączka do wyjścia na zewnątrz. Dalej wcale nie jest lepiej.
Szukając jej, zaczął spotykać zwierzęta leśne, które wychwalały Lunę, bo jest odważna, bo robi różne szalone rzeczy itd.
Ja to odebrałam w ten sposób, że strach przed różnymi rzeczami jest wyśmiewany, że ktoś kto nie jest odważny nie jest fajny. Taki wydźwięk ma dla mnie ta książka.
No i co za tym idzie mam taki niedosyt w zakończeniu. Bo wydaje mi się, że zakończenie treścią nie jest adekwatne, do początku, gdzie tam było więcej opisu. Autorka mogła poświęcić więcej na opisanie tego, jakie zmiany zaszły w zajączku. Co się stało, że zdecydował się odważyć albo zaryzykować. A tak to na początku jego brak odwagi, przestawiony jest jako wielki problem, a na końcu tylko jedno zdanie, które jest jego pożegnaniem i cudownym rozwiązaniem.
Przeczytałyśmy z córką, podobały jej się ilustracje, mi zresztą też, nie ma co ukrywać, że są bardzo urokliwe, ale nie wydaje mi się, żeby wzięła sobie do serca samą treść i to co autorka chciała przekazać.
Z takimi książkami zawsze mam problem przy ocenie. To książka dla dzieci, więc oczywistym jest, że będzie dużo ilustracji, a mniej tekstu, a jednak mam jakiś niedosyt.
Przesłanie jest takie, że warto przezwyciężać swoje lęki, chociażby po to aby przeżywać mnóstwo przygód, które czekają na nas gdzieś w świecie. Ale samo wykonanie, jak dla mnie pozostawia wiele do życzenia,...
Z literaturą dziecięcą czy to dla maluchów, czy dla nieco starszych dzieci, jestem w miarę na bieżąco. Często przeszukuję niezliczone ilości książek, żeby znaleźć coś ciekawego dla córki, dlatego jestem bardzo zaskoczona, że Nudzimisie są tak mało popularne. Uważam tak dlatego, że na tyle książek przez ostatnie cztery lata, które przewertowałam dopiero teraz na nie trafiłam. A przecież książka też nie jest nowa.
To trochę smutne, że historia tak ciepła, przyjazna, pełna dziecięcego uroku i klimatu, nie jest lepiej rozpromowana. Niestety ale czasem inne mniej wartościowe, gorsze treścią i ogólnie wydaniem, mają lepszą reklamę.
Przechodząc do oceny, to ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona całokształtem. Pomysł stworzenia Nudzimisiów, które przychodzą na wezwanie nudzącego się dziecka, jest tak banalnie oczywisty, a jednak ma w sobie jakąś wyjątkowość. Urokliwe obrazki, takie jakby rysowało je jakieś dziecko (nie wiem, może rysowało ☺️) dodają dużo klimatu. A wszystkie te pomysły na stworzenie wymyślacza śniadań, gór lodowych, drzew lizakowych, tych cudownych talerzy, które po obiedzie myją się same ♥️😅,
i łaskota - są po prostu cudowne i ja jestem tym bezdyskusyjnie zauroczona. 🥰
Cała historia na wielki plus, nie ma chyba nic do czego mogłabym się przyczepić.
Polecam wszystkim przedszkolakom, bo naprawdę warto. Ta książka to stuprocentowa zgodność z ideałem mojej wymarzonej dziecięciej książki.
Zamawiam dla córki następną część. Już nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że nie rozczarujemy się. ☺️
Z literaturą dziecięcą czy to dla maluchów, czy dla nieco starszych dzieci, jestem w miarę na bieżąco. Często przeszukuję niezliczone ilości książek, żeby znaleźć coś ciekawego dla córki, dlatego jestem bardzo zaskoczona, że Nudzimisie są tak mało popularne. Uważam tak dlatego, że na tyle książek przez ostatnie cztery lata, które przewertowałam dopiero teraz na nie...
więcej Pokaż mimo to