-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2022-12-21
2022-12-16
Cokolwiek bym napisał o tym gościu to (pomijając, że nie żyje) Charles miałby to totalnie gdzieś, i za to go kocham. Zmęczony, często odurzony alkoholem opisuje życie i jego bezsens. Jest prosty, trafny, oszczędny i zwięzły. Często dosadny, czasem kompletnie niezrozumiały.
Tych wierszy nie czyta się jednym rzutem; sięga się po nie, gdy wkurza Cię świat dookoła, gdy już za bardzo przejmujesz się życiem - wtedy lekarstwem jest Bukowski. Na pewno moim. Nihilizm i taka czysta prawda, bez podniet i fałszu to jest coś, co mój umysł chętnie pompuje, gdy za bardzo zachłysnę się życiem. Swoiste katharsis. Części w ogóle nie zrozumiałem uznając to za zwykły pijacki bełkot; często zaś kiwałem porozumiewawczo głową mówiąc w myślach "taak Czarli, masz rację, masz rację..." i to mi wystarczyło.
Zetknięcie się z prawdą, że życie czasem jest pozbawione sensu i polotu oczyszcza, sprawia, że odzyskuje energię, którą straciłem na wmawianiu sobie, że "będzie dobrze", nawet jak wszystko dookoła waliło się.
Charles - wiem, że miałbyś to i tak w du_ie (gdybyś żył) ale kocham Cię stary. To jeden z tych gości, których ceni się szczególnie za to, że są po prostu sobą.
Cokolwiek bym napisał o tym gościu to (pomijając, że nie żyje) Charles miałby to totalnie gdzieś, i za to go kocham. Zmęczony, często odurzony alkoholem opisuje życie i jego bezsens. Jest prosty, trafny, oszczędny i zwięzły. Często dosadny, czasem kompletnie niezrozumiały.
Tych wierszy nie czyta się jednym rzutem; sięga się po nie, gdy wkurza Cię świat dookoła, gdy już za...
2022-12-15
Na wpół słuchałem Superprodukcji z Audioteki, na wpół czytałem. Pozwolę sobie jej nie oceniać bo zwyczajnie nie wiem jakie noty przyznać...
Momentami przydłuuuuga do bólu. Może i Freud ją polecał jako obowiązkowa literatura ale widać miał on więcej cierpliwości niż ja. A może miał inne oczekiwania. Ja sądziłem, że zajrzę w umysł Rosjanina i tego jak on definiuje pewne pojęcia; zabójstwo, sprawiedliwość, zabobon, religia, miłość, więzi, społeczeństwo...
Nie umiem jej obiektywnie ocenić. Mogę tylko powiedzieć, że najbardziej (i jednocześnie jedynie) podobała mi się postać ojca, Fiodora. A to dlatego, że był szczery, był szczery do bólu ze sobą, to mi imponowało, wywarło niesamowite wrażenie, nakręciło refleksję, żebym i ja przyznawał się do swoich niedoskonałości. To jedyne w sumie, co wyniosłem z lektury Braci Karamazow na tą chwilę. Albo sięgnąłem w niewłaściwym czasie po tą pozycję, albo nie dojrzałem do niej, albo miałem inne oczekiwania albo... zwyczajnie nie zrozumiałem przekazu Dostojewskiego.
Może jeszcze kiedyś przysiądę do niej, i wtedy złapię więź z Karamazowami i ich problemami? Może.
Na wpół słuchałem Superprodukcji z Audioteki, na wpół czytałem. Pozwolę sobie jej nie oceniać bo zwyczajnie nie wiem jakie noty przyznać...
Momentami przydłuuuuga do bólu. Może i Freud ją polecał jako obowiązkowa literatura ale widać miał on więcej cierpliwości niż ja. A może miał inne oczekiwania. Ja sądziłem, że zajrzę w umysł Rosjanina i tego jak on definiuje pewne...
2022-09-27
Czytałem tą książkę bardziej z potrzeby odnalezienia się w "mojej nowej rzeczywistości" aniżeli dokładnego poznania przygód Matthew - chociaż i one były świetnie przedstawione. Czułem na każdym kroku, że słynny aktor wierzy we wszystko co robi, cechuje się zgłębianiem życia i nadaje mu własną filozofię; filozofię Zielonych Świateł.
"Moja nowa rzeczywistość" okazała się niedawno diagnozą cukrzycy typu I. To mocna wiadomość, która dużo zmienia w życiu. Szukałem jakiejś inspiracji, nowych odnośników do życia; znalazłem. Dla mnie jest to najważniejsza książka tego roku bo otworzyłem ją w najbardziej odpowiednim momencie. Książka natchnęła mnie, żebym pierwszy raz w życiu skonfrontował się ze swoim życiem, nazwał rzeczy po imieniu i podjął jakieś decyzje. Filozofia w niej zawarta przypomina mi o kruchości życia oraz o tym, że jest w nim coś takiego jak czas, i nie jest on bez limitu (jak wcześniej mi się to zdawało).
Książka "Zielone światła" Matthew sprawiła, że nie zmieniłem swoich wartości... ona je po prostu bardziej dowartościowała, nadała głębszego sensu. Znaczy się, sam je sobie nadałem ale dzięki niej dostrzegłem wiele życiowych kwestii.
I zdaję sobie sprawę, że gdybym nie zachorował to moja opinia i tak byłaby przychylna - książka relaksuje, bawi, jest zwięźle napisana, jest bogata w zdjęcia, grafiki - nie mam pojęcia gdzie przeleciało mi te 300 stron :D Sam autor jest szczery, nazywa rzeczy po imieniu, mówi o swoich wątpliwościach, jawi nam się jako zwykły człowiek, który może mieć mokre sny, lęki, obawy; opowiada o swojej karierze, rodzinie i tym, kim jest na co dzień.
Dla relaksu jak najbardziej.
Czytałem tą książkę bardziej z potrzeby odnalezienia się w "mojej nowej rzeczywistości" aniżeli dokładnego poznania przygód Matthew - chociaż i one były świetnie przedstawione. Czułem na każdym kroku, że słynny aktor wierzy we wszystko co robi, cechuje się zgłębianiem życia i nadaje mu własną filozofię; filozofię Zielonych Świateł.
"Moja nowa rzeczywistość" okazała się...
2022-01-13
Daję 6 chociaż prawdę mówiąc ocena waha się między mocnym 5.5 a słabym 6. Już mówię dlaczego.
W trakcie wertowania kartek okazało się, że czytałem dla fabuły ale nie dla postaci. Ich charakterystyka nie zbudowała między nami więzi, niby te postacie były jakieś ale koniec końców były nijakie; wszyscy mówili jednym, inteligentnym tonem, niczym szczególnym się nie wyróżniali oprócz przynależności do innych... fachów. Nawet prosty najemnik wypowiadał się tak samo celnie jak wykwalifikowany mistrz gildii. Jedyna różnica w wymowie i sposobie myślenia była u posługaczki głównego bohatera.
Dialogi, choć ciekawe, to po pierwsze w większości jest to książka przegadana a po drugie, co ważniejsze - wszyscy tam strasznie nerwowo ze sobą rozmawiają. Powtarzające się oburzenia, nadmiar wykrzykników... zniechęca.
Kolejna rzecz - mamy tutaj historię przygód alchemika, który obraca się również w świecie magicznym. Jakby nie patrzeć jest to książka fantasy ale niestety - alchemii i magii tutaj tyle co Geralt napłakał... Warto byłoby rozwinąć pewne wątki z tym związane, dorzucić trochę ciekawostek, opisów jak ten świat funkcjonuje.
Plusem jest fabuła. Trochę pokręcona, zaczyna się dużo wątków, mieszają się dziwnie, jest też dużo politykowania ale byłem ciekawy co zaraz się stanie, co spotka gospodina ałchimika za kolejnym zakrętem. Tempo było również dobre i mimo zagmatwania czytało się Adepta dosyć lekko.
Dlatego ocena między mocne 5.5 a słabe 6. Jestem ciekawy kolejnej części bo zakończenie, spodziewane jakimś twistem albo kulminacją wydarzeń, nie powaliło.
Daję 6 chociaż prawdę mówiąc ocena waha się między mocnym 5.5 a słabym 6. Już mówię dlaczego.
W trakcie wertowania kartek okazało się, że czytałem dla fabuły ale nie dla postaci. Ich charakterystyka nie zbudowała między nami więzi, niby te postacie były jakieś ale koniec końców były nijakie; wszyscy mówili jednym, inteligentnym tonem, niczym szczególnym się nie wyróżniali...
2022-02-04
Drugiej części daje już solidne 7. Więcej magii, więcej alchemii, więcej o enklawach. Coś dla czego czytam powieści Materia Prima. Jest tutaj także więcej polityki, więcej intryg i więcej akcji względem pierwszej części.
Jednak tej trylogii (póki co) nie mogę dać oceny większej niż 7 i mniejszej niż 6. Mam czasem mieszane uczucia; z jednej strony irytuje mnie sposób wyrażania emocji bohaterów w rozmowach a z drugiej strony te dialogi są na tyle ciekawe, że wertuje kartki i nawet nie wiem kiedy tyle stron przeczytam. Irytuje mnie to, że wszystkie postacie brzmią takim samym, inteligentnym i wnikliwym tonem, a z drugiej strony jestem ciekawy co kto ma do powiedzenia. Mnogość intryg nie zraża, tempo jest bardzo dobre jednak mówię - pewne zmieszanie we mnie pozostaje. Jestem ciekawy ostatniej części a słowem podsumowania - cieszę się, że sięgnąłem po twórczość Przechrzty.
Drugiej części daje już solidne 7. Więcej magii, więcej alchemii, więcej o enklawach. Coś dla czego czytam powieści Materia Prima. Jest tutaj także więcej polityki, więcej intryg i więcej akcji względem pierwszej części.
Jednak tej trylogii (póki co) nie mogę dać oceny większej niż 7 i mniejszej niż 6. Mam czasem mieszane uczucia; z jednej strony irytuje mnie sposób...
2022-03-04
Przychylam się do opinii użytkownika Ammir, który niżej napisał: "Zdecydowanie najgorsza książka z serii. Trochę jak gra o tron. Zakończenie bardzo płytkie. Dużo wątków niezakończonych. Odnoszę wrażenie, że autor chciał zakończyć cykl jak 3 tomie. A szkoda bo można by to było jeszcze fajnie rozwinąć, chociaż być może ilość wątków i niejako problemów Rudnickiego mogła przytłoczyć i logicznie rzecz biorąc bardzo ciężko byłoby to ogarnąć. Mimo tych wszystkich wad czyta się nadal lekko i przyjemnie, ale trochę już jakby to wszystko bez sensu bez logiki. Szkoda".
Za dużo gmatwaniny. Czytałem nie wiedząc o czym już czytam. Dużo wątków nieskończonych, które teraz traktuje jako wypełniacze. Rudnicki niestety nie ma przygód, które szczególnie wciągają - ot leci się przez jego historię.
Ocena między 5 a 6.
Przychylam się do opinii użytkownika Ammir, który niżej napisał: "Zdecydowanie najgorsza książka z serii. Trochę jak gra o tron. Zakończenie bardzo płytkie. Dużo wątków niezakończonych. Odnoszę wrażenie, że autor chciał zakończyć cykl jak 3 tomie. A szkoda bo można by to było jeszcze fajnie rozwinąć, chociaż być może ilość wątków i niejako problemów Rudnickiego mogła...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-08
Bawiłem się świetnie podczas towarzyszenia Winowi w tej zagadce. Te jego docinki, riposty, pragmatyzm, ciągłe poczucie, że to on kontroluje każdą sytuację... jego zdecydowanie, rys twardego charakteru. Achhh Win, któż nie chciałby być takim facetem?
To mój pierwszy Coben w historii czytelnictwa i jeden z bardzo niewielu przeczytanych kryminałów. Na początku styl bardzo mnie zadziwiał a po chwili przyzwyczaiłem się do niego i gdyby gdzieś było jakieś "odstępstwo od normy" to zaraz zwróciłbym uwagę, że jakość gdzieś uciekła. Tak się nie stało.
Ogromnym plusem jest to, że szybko się ją czyta; pochłonięty leciałem przez te strony, bez chwili znużenia czy wymuszonego zatrzymania.
Sama historia? Jedna z pierwszych kryminalnych w moim czytelniczym świecie, jednak wydaje mi się, że ten gatunek ma coś w sobie co sprawia, że ukazuje naszą prawdziwą, ludzką naturę... i jej paradoksy. A może nadal jestem oczarowany pragmatyzmem Wina :D Zagmatwana, niezwykle właśnie ludzka. Tylko może ja jeszcze nie umiem do końca czytać tego gatunku - zamiast czerpać radość z dociekania kto zabił, typowania winnych i motywów, po prostu czytam ciekawy czym zaskoczy mnie dalsza część. Moja mama zawsze czytała kryminały (a jest wielką fanką) na takiej zasadzie, że czytała początek, żeby zorientować się mniej więcej kto jest kim, później czytała koniec i dalej, bez przeszkód czytała już od środka. Lubiła dociekać w głowie po drodze "jak doszło do tej sytuacji?" a ja zwyczajnie sobie czytałem ciekawy co dalej wyniknie czekając na finałowe smaczki.
Bawiłem się świetnie podczas towarzyszenia Winowi w tej zagadce. Te jego docinki, riposty, pragmatyzm, ciągłe poczucie, że to on kontroluje każdą sytuację... jego zdecydowanie, rys twardego charakteru. Achhh Win, któż nie chciałby być takim facetem?
To mój pierwszy Coben w historii czytelnictwa i jeden z bardzo niewielu przeczytanych kryminałów. Na początku styl bardzo...
2022-06-23
To po prostu trzeba przeczytać!
Hołd tradycji, na każdym kroku poczucie ostatniej walki... To jest nie do opisania jakie emocje wzbudzała we mnie ta historia i Ci ludzie. Doznałem prawdziwego katharsis - pierwszy raz od wielu lat popłakałem się po zakończeniu książki! Finał, który świetnie znam jako motyw pewnego filmu (zdradzić nie mogę bo będzie spojler). Czapki z głów Panie Saulski!! Cieszę się, że "poznałem" Cię za sprawą Zapisków Stali - proszę pokornie o więcej! :D Poczułem zresztą Twoją radość z pisania tego dzieła. Widać, że czułeś się jak ryba w wodzie podczas tworzenia tej opowieści, o Duchu Kentaro i Nipponie.
Trzecia część to Valhalla - prawdziwa uczta dla czytelnika; krew leje się strumieniami a romantyczno-heroiczne gesty są wręcz pożądane! Książkę oceniam na 10 chociaż w tej ocenie zawiera się nie tylko moc trzeciej części ale też całej opowieści. To jest fantastyka, którą uwielbiam a japońskie motywy są bliskie memu sercu - podobnie jak wartości.
Serio poryczałem się na to zakończenie! Dawno książka nie wzbudziła we mnie takich emocji! Ogień :D
To po prostu trzeba przeczytać!
Hołd tradycji, na każdym kroku poczucie ostatniej walki... To jest nie do opisania jakie emocje wzbudzała we mnie ta historia i Ci ludzie. Doznałem prawdziwego katharsis - pierwszy raz od wielu lat popłakałem się po zakończeniu książki! Finał, który świetnie znam jako motyw pewnego filmu (zdradzić nie mogę bo będzie spojler). Czapki z głów...
2022-05-31
Do dużego kotła z naklejką "Pani Cisza" wrzucamy: ogromną garść fantastyki połączonej z magią, szczyptę romantyzmu, zalewamy to sosem o krwistej barwie i przyprawiamy uncją tradycji.
Bardzo mi się podobała druga część Zapisków Stali, poczułem klimat feudalnej Japonii; te wszystkie egzotyczne nazwy, to wyznawanie cnót i honoru, ta dbałość o tradycję. Bynajmniej nie była to miałka przygoda, chociaż momentami spadało tempo to jednak płynnie brnąłem przez strony.
Czekam na dobranie się do trzeciej części, mruga do mnie okiem z biblioteczki 🤭 tą bardzo polecam, Arkady trzyma poziom, ma swój ciekawy styl, kupuję to 😁
Do dużego kotła z naklejką "Pani Cisza" wrzucamy: ogromną garść fantastyki połączonej z magią, szczyptę romantyzmu, zalewamy to sosem o krwistej barwie i przyprawiamy uncją tradycji.
Bardzo mi się podobała druga część Zapisków Stali, poczułem klimat feudalnej Japonii; te wszystkie egzotyczne nazwy, to wyznawanie cnót i honoru, ta dbałość o tradycję. Bynajmniej nie była to...
2022-04-13
Porwała mnie! Poczułem klimat wymieszania się brudu oraz krwi ze skrytymi emocjami mówionymi ciszą. To był dla mnie dobry moment na otwarcie tej książki, moment w którym potrzebowałem znaleźć inspirację - a Czerwony Lotos okazał się dla mnie fantastycznym natchnieniem - Kentaro urzekł mnie swoją osobą.
Momentami ckliwa, momentami brutalna, z przewidywalnym i romantycznym zakończeniem ale bez względu na to dobrze mi się czytało; poczułem ten klimat, czerwień wymieszana z czernią grały główne role w wyobraźni. Gotuję się, by otworzyć część drugą i płynąć dalej 😁
Porwała mnie! Poczułem klimat wymieszania się brudu oraz krwi ze skrytymi emocjami mówionymi ciszą. To był dla mnie dobry moment na otwarcie tej książki, moment w którym potrzebowałem znaleźć inspirację - a Czerwony Lotos okazał się dla mnie fantastycznym natchnieniem - Kentaro urzekł mnie swoją osobą.
Momentami ckliwa, momentami brutalna, z przewidywalnym i romantycznym...
2022-01-03
Czy to grzech czytać Tokarczuk dla samej Tokarczuk? Kurcze, dla mnie może nawet interpretować skład maślanki według swojego spojrzenia - i tak będę to czytał :D Uwielbiam jej spostrzeżenia, rozkminki i to w jak szczegółowy sposób widzi wszystko.
Gdybym miał dziecko, które właśnie miałoby czytać Lalkę to chętnie podzieliłbym się z nim spostrzeżeniami Pani Olgi, być może nie trafiałoby później na lekcji w "klucz odpowiedzi" ale sądzę, że lepiej rozumiałoby te postacie, tą historię, być może dzięki temu miałoby własne spostrzeżenia a nie nadane właśnie przez oświatę edukacyjną.
Ja sięgnąłem, trzeba się skupić (a przy której książce Olgi nie trzeba skupienia, he? :D), bardzo lubię mieć to uczucie, gdy skończę czytać coś spod jej pióra i zostaję z refleksjami, układam sobie wiele spraw w głowie, w ogóle je dostrzegam, o! :D
Czy to grzech czytać Tokarczuk dla samej Tokarczuk? Kurcze, dla mnie może nawet interpretować skład maślanki według swojego spojrzenia - i tak będę to czytał :D Uwielbiam jej spostrzeżenia, rozkminki i to w jak szczegółowy sposób widzi wszystko.
Gdybym miał dziecko, które właśnie miałoby czytać Lalkę to chętnie podzieliłbym się z nim spostrzeżeniami Pani Olgi, być może nie...
Jeśli na odpowiedź "hot or cold" odpowiesz to drugie to książka jest już może być dla Ciebie. Dobrze mi się czytało. Nawiązania do faktu iż człowiek wywodzi się z natury i tam powinien pozostać (albo starać się być jak najbliżej jej) koiło moje serduszko. Jestem naturzystą, któremu do twarzy z zimnem także całkiem świadomie sięgnąłem po książkę Wim Hofa. Sam Scott był krytyczny wobec tego, co odkrywał; rzeczowy i rzetelny, podobało mi się to, tego w zasadzie oczekiwałem po nim.
Innymi słowy książka dla tych, którzy a) lubią przebywać wśród natury, b) wolą zimno i w nim się odnajdują i c) lubią Wim Hofa oraz dobre reportaże.
Jeśli na odpowiedź "hot or cold" odpowiesz to drugie to książka jest już może być dla Ciebie. Dobrze mi się czytało. Nawiązania do faktu iż człowiek wywodzi się z natury i tam powinien pozostać (albo starać się być jak najbliżej jej) koiło moje serduszko. Jestem naturzystą, któremu do twarzy z zimnem także całkiem świadomie sięgnąłem po książkę Wim Hofa. Sam Scott był...
więcej Pokaż mimo to