rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

6,5/10.

6,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

7,5/10.

7,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

5,5/10.

5,5/10.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

5,5/10.

5,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

7,5/10.

7,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6,5/10.

6,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach:

6,5/10.

6,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6,5/10.

6,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach:

5,5/10.

5,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

5,5/10.

5,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To mój drugi komiks w życiu i jestem w ciężkim szoku.

W szczególności wstrząsnęło mną to jak niewiele tekstu potrzeba, by wzruszyć człowieka i doprowadzić do skraju wytrzymałości, ale piszę to tylko dlatego, że tym słowom towarzyszyły odautorskie ilustracje, które nadały głębi i oryginalności - o dziwo - prostej, nieskomplikowanej historii.

Fabuła klasyczna, jak nie trudno się domyślić, opowiada o tytułowym Dawidzie i jego zmaganiach z nowotworem krtani, a tematem całej opowieści jest nie tylko on, a cała jego najbliższa rodzina, która również musi się zmierzyć z bólem i niepewną przyszłością w związku z tym, że kiedyś może go zabraknąć w ich życiu.
Żona bohatera jest archetypem postaci, której niełatwo przychodzi pogodzenie się z sytuacją, boi się nieuniknionego, martwi ją cisza przed burzą i najchętniej skonfrontowałaby się z problemem tu i teraz.
Starsza córka, Miriam, znajduje się w niełatwym położeniu, tragedia rodzinna zbiega się w czasie z narodzinami jej pierwszego dziecka (zresztą z nieprawego łoża). Początkowo zapowiedź choroby okazała się dla niej nawrotem traumy, wywołanej pracą fotoreporterki na terenie Kosowa w czasach wojny. Weszła ponownie w świat danse macabre, z którego uda się jej wyjść dzięki nowo nadanemu życiu i pamięci ojca, takim jakim go kochała.
Perspektywa ośmioletniej Tamary, młodszej córki, jest idealną wizualizacją tego, jak radzą sobie dzieci z utratą. Uciekają one bowiem do świata fikcji i nadziei, gdzie duch człowieka może zostać pozbawiony śmiertelności dzięki zapisanej kartce papieru.
Dawid? Stał się dla mnie synonimem pogodzenia ze śmiercią i pragnieniem odbycia ostatniej podróży.

To liryczne dzieło kobiety pochodzenia flamandzkiego nie byłoby nawet w połowie tak dobre, gdyby nie grafiki okraszające każde słowo. Naturalistyczne, przyziemne, brzydkie, potworne jak egzystencja, pozbawione upiększeń.

Jeśli chcecie spotęgować swoje wrażenia, to polecam puścić sobie w czasie lektury "Cztery pory roku" Vivaldiego. Emocjonalni masochiści powinni być zadowoleni.

Dla osób, które nie gustują w takiej formie mam do polecenia dwa filmy, które są do siebie bardzo podobne i jednocześnie całkowicie odmienne: "Other People" Chrisa Kelly'ego i "Bez mojej zgody" Nicka Cassavetesa.

7,5/10.

To mój drugi komiks w życiu i jestem w ciężkim szoku.

W szczególności wstrząsnęło mną to jak niewiele tekstu potrzeba, by wzruszyć człowieka i doprowadzić do skraju wytrzymałości, ale piszę to tylko dlatego, że tym słowom towarzyszyły odautorskie ilustracje, które nadały głębi i oryginalności - o dziwo - prostej, nieskomplikowanej historii.

Fabuła klasyczna, jak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6,5/10.

6,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po czterech latach od obejrzenia ekranizacji 'Igrzysk Śmierci' zdecydowałem się na przeczytanie trylogii, oczywiście nie pomijając części otwierającej cykl. Moje zafascynowanie nie uległo pomniejszeniu przez znajomość fabuły, wręcz przeciwnie, byłem ciekaw jak bardzo rożni się film od książki i zostałem mile zaskoczony, bo okazało się, że kompletnie nie pamiętam filmu, poza kluczowymi scenami!

Książka na pewno nie jest dziełem wybitnym (to samo tyczy się filmu). Jest według mnie genialnym konceptem, z wadami, których nie dało się uniknąć. Suzanne Collins spisała się na medal kreując w wyobraźni swojej i czytelnika tak autentyczny i utopijny świat jakim jest Panem. Sam motyw Głodowych Igrzysk został wykorzystany w innych formach, miedzy innymi w grach, a to samo mówi za siebie. Na pochwale zasługują także dobrze zarysowane postacie, niestety w pewnych momentach zachowujące się irracjonalnie, jednak uważam to za grzech wybaczalny, bo co jak co ale jest to fantastyka, w dodatku młodzieżowa i rządzi się ona swoimi prawami.

W ostatecznym rozrachunku 'Igrzyska Śmierci' okazały się przyjemną lekturą. Może nie przemawia do mnie w stu procentach, bo jednak już nie należę do głównego grona odbiorców, to nadal działają tak samo na wyobraźnię, jak kilka lat temu, a to najważniejsze.
Czy chcemy, czy nie to zapisały się one w popkulturze na stałe.

7,5/10.

Po czterech latach od obejrzenia ekranizacji 'Igrzysk Śmierci' zdecydowałem się na przeczytanie trylogii, oczywiście nie pomijając części otwierającej cykl. Moje zafascynowanie nie uległo pomniejszeniu przez znajomość fabuły, wręcz przeciwnie, byłem ciekaw jak bardzo rożni się film od książki i zostałem mile zaskoczony, bo okazało się, że kompletnie nie pamiętam filmu, poza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

5,5/10.

5,5/10.

Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieść o Kullervo Verlyn Flieger, J.R.R. Tolkien
Ocena 6,2
Opowieść o Kul... Verlyn Flieger, J.R...

Na półkach:

Jedyny cel wydania tego jaki przychodzi mi na myśl to usatysfakcjonowanie fanbase'u Tolkiena, ale nawet to nie jest dla mnie usprawiedliwienie, bo po co wydawać coś czego sam Tolkien nigdy nie dokończył i nie wyraził chęci by dokończono za niego? Jeśli ktoś chciał zadowolić miłośników prozy Mistrza wystarczyło udostępnić to elektronicznie, w formie np; pdf'u, bo to co zakupiłem to jest ewidentny skok na pieniądze... Przynajmniej w moim odczuciu.

Jedyny cel wydania tego jaki przychodzi mi na myśl to usatysfakcjonowanie fanbase'u Tolkiena, ale nawet to nie jest dla mnie usprawiedliwienie, bo po co wydawać coś czego sam Tolkien nigdy nie dokończył i nie wyraził chęci by dokończono za niego? Jeśli ktoś chciał zadowolić miłośników prozy Mistrza wystarczyło udostępnić to elektronicznie, w formie np; pdf'u, bo to co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

6,5/10.

6,5/10.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szczerze powiedziawszy o autorce ''Opowiesci o Shikanoko'' nigdy wcześniej nie słyszałem. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy się dowiedziałem, że nie jest to pierwszy cykl Lian Hearn umiejscowiony w kraju Kwitnącej Wiśni. Pierwsza seria, która nosiła nazwę „Opowieści rodu Otori” był sprzedażowym hitem, który doczekał się przekładu na blisko czterdzieści języków. W Polsce saga ta nie wywarła większego wrażenia i dziś niewielu czytelników o niej pamięta. Pomimo tego polskie wydawnictwo MAG postanowiło dać jeszcze jedną szansę autorce.

''Cesarz Ośmiu Wysp'' jest pod paroma względami podobny do ''Gry o Tron''. Historia jest prowadzona z perspektywy kilkoro postaci, a główną osią fabuły jest walka o Lotosowy Tron - wątek ten łączy praktycznie wszystkie postacie.
Miejsce akcji jest osadzone w feudalnej Japonii, albo przynajmniej w kraju, który nadzwyczaj jest podobny pod względem obyczajów i kultury. A to wszystko, żeby nie było mało, jest scalone za pomocą fantastyki.

Książka została napisana prostym, zrozumiałym i lekkim językiem, a wydarzenia rozgrywają się chronologicznie, co też czyni książkę przyjemną w odbiorze.
A sama fabuła nie zostawia wiele do życzenia.
Osoba, która poszukuje fantastyki, przepełnionej intrygami (lecz nie w takiej ilości jakie ma to miejsce w uniwersum G.R.R Martina) osadzonej w nietypowym dla niej miejscu powinna po przeczytaniu być zadowolona.

Szczerze powiedziawszy o autorce ''Opowiesci o Shikanoko'' nigdy wcześniej nie słyszałem. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy się dowiedziałem, że nie jest to pierwszy cykl Lian Hearn umiejscowiony w kraju Kwitnącej Wiśni. Pierwsza seria, która nosiła nazwę „Opowieści rodu Otori” był sprzedażowym hitem, który doczekał się przekładu na blisko czterdzieści języków. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Udany debiut, nie ma co.
Tomasz Marchewka jako debiutant, wywodzący się z CD Projektu, gdzie pracował w roli scenarzysty nie miał najtrudniejszego startu, nie ukrywajmy, ale by napisać książkę, która zaciekawi w takim stopniu, że na następną część cyklu będzie się czekało tuż po przeczytaniu z wytchnieniem - nie jest łatwym zadaniem. A jemu się to udało.

Udany debiut, nie ma co.
Tomasz Marchewka jako debiutant, wywodzący się z CD Projektu, gdzie pracował w roli scenarzysty nie miał najtrudniejszego startu, nie ukrywajmy, ale by napisać książkę, która zaciekawi w takim stopniu, że na następną część cyklu będzie się czekało tuż po przeczytaniu z wytchnieniem - nie jest łatwym zadaniem. A jemu się to udało.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ta nie jest najłatwiejsza do oceny, a powodów tego jest wiele.
Pomimo nietuzinkowej koncepcji, nie porwała mnie ona.
Pomimo prostego języka, potrafiłem się wyłączyć podczas czytania.
Pomimo tego, że nie jest ona doskonała literacko to jest coś w niej co budzi moją sympatie.
Jest ona po prostu szczera, autor nie lał niepotrzebnie wody, a wszystko co napisał było prosto z serca, a tym wszystkim zachęca czytelnika do poważnej refleksji. Refleksji, która może zmienić Twoje postrzeganie.
Gorąco polecam.

Książka ta nie jest najłatwiejsza do oceny, a powodów tego jest wiele.
Pomimo nietuzinkowej koncepcji, nie porwała mnie ona.
Pomimo prostego języka, potrafiłem się wyłączyć podczas czytania.
Pomimo tego, że nie jest ona doskonała literacko to jest coś w niej co budzi moją sympatie.
Jest ona po prostu szczera, autor nie lał niepotrzebnie wody, a wszystko co napisał było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mrozi!

Mrozi!

Pokaż mimo to