rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na początku warto zaznaczyć, że "Gra o tron" jest jedynie wstępem. Szerokim wprowadzeniem do świata, który tak naprawdę pozostawia więcej pytań niż daje odpowiedzi.

Historia toczy się równolegle w kilku wątkach, które co i rusz przeplatają się. Trudno streścić ją bez spoilerów, mamy jednak północ i położony tam Mur, za którym czają się dziwne zjawiska, mamy krainy za morzem i historię smoczych spadkobierców, którym niegdyś odebrano władzę, wreszcie mamy Żelazny Tron - ten, o który toczy się gra i wokół którego skoncentrowanych jest najwięcej wydarzeń. I oczywiście każdy z rodów próbuje nad nim uzyskać kontrolę.

W książce nie brakuje polityki, choć skoncentrowana jest na pokazaniu różnych elementów fabuły z różnych stron - Martin bardzo zadbał o to, żeby wydarzenia zostały opisane z wielu perspektyw, raz postać jest głównym bohaterem, innym razem to inna postać obserwuje jej losy. Są postacie honorowe, są kombinatorzy i są zwyczajne sukinsyny, niektórymi kierują specyficzne pobudki. Wraz z przebiegiem wydarzeń odkrywamy coraz więcej detali na temat bohaterów, które stopniowo składają się w logiczną całość. Oczywiście mamy też ofiary - w brutalnej grze brak sentymentów.

Książkę czyta się szybko, co chwile pojawiały się nowe, ciekawe wątki, wzbudzając pytania: co dalej? Jak ta sytuacja zostanie rozwiązana?

Czy czegoś można się przyczepić? Kilka razy trafił się gorszy rozdział, jakby akurat autorowi się nie chciało. Nie na tyle często, aby przyćmiło to ogólny obraz książki, jednak czuło się, że brakuje podkreślenia emocjonalnej wagi sytuacji. Kilka postaci wydawało się też nieznacznie przerysowanych, jakby trochę zbyt mocno zbudowanych wokół jednej cechy - nie raziło to bardzo, choć mogło odrobinę irytować.

Przy okazji muszę się trochę przyczepić do tłumaczenia - stosunkowo często natykałem się na źle postawione przecinki, wyłapałem kilka literówek, a w dialogach pojawiały się błędy typograficzne (dodatkowe myślniki, przez które łatwo było się pogubić). Parę razy też zdania zostały skonstruowane... co najmniej dziwnie, na tyle, że trudno było je zrozumieć bez kilkukrotnego przeczytania. Pod kątem czysto językowym tłumaczenie nie było jednak złe.

Czy polecam? Tak, zdecydowanie. Nie dziwię się, że na podstawie "Gry o tron" postanowiono nakręcić serial, bo książka jest tego warta :).

Na początku warto zaznaczyć, że "Gra o tron" jest jedynie wstępem. Szerokim wprowadzeniem do świata, który tak naprawdę pozostawia więcej pytań niż daje odpowiedzi.

Historia toczy się równolegle w kilku wątkach, które co i rusz przeplatają się. Trudno streścić ją bez spoilerów, mamy jednak północ i położony tam Mur, za którym czają się dziwne zjawiska, mamy krainy za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Solidny kawał dobrej jakości pisarstwa - choć nie bez pewnych wad.

"Bastion" składa się z kilku części. Opowiada o zarazie, która wybiła większą część świata, o jej rozwoju, a potem o życiu tych, którzy zarazę przetrwali. Książka dość jasno dzieli świat na dobro i zło - są ci, którzy działają w dobrej wierze, i ci, których motywuje jedynie własny interes. Przez większą część fabuły jesteśmy świadkami swoistego pojedynku tych dwóch sił, w którym nie brakuje zjawisk nadprzyrodzonych, szczególnych postaci oraz proroczych snów. Fabuła wciąga - przez dłuższą część książki trudno przewidzieć, do jakiego zakończenia będzie zmierzać.

Na pewno dużym plusem "Bastionu" są bohaterowie - mamy ich wielu, zaś King starannie zadbał zarówno o opisanie ich życia przed pomorem, jak i o przybliżenie zmian w ich psychice, jakie nastąpiły po zarazie. Łatwo się zżyć z wieloma postaciami, chce się im kibicować, choć niejeden raz wydaje się oczywiste, że ich wysiłki spełzną na niczym. Książka przedstawia też kilka mocnych emocjonalnie momentów, choć czasami odnosiłem wrażenie, że zasługiwały na dokładniejszy opis.

Nie do końca jestem pewien, jak ocenić fakt, że niektóre postacie zostały przerysowane, zaś do granic możliwości King przerywał wojsko - na tyle mocno, że wiele działań wydawało się nierealistycznie absurdalnych i po prostu głupich. Z drugiej strony - po jakimś czasie można zorientować się, że był to celowy zabieg pisarza, mający wyłuszczyć pewne wady amerykańskiego społeczeństwa. Zabieg momentami irytujący swoim nierealizmem, choć spełniający cel, doskonale ilustrując przekaz.

Minusy? W pewnym stopniu zawiodłem się na końcówce książki - miałem wrażenie, że King chciał ją już po prostu zamknąć, przez co niektóre wątki wydają się spłycone, do tego pojawia się sporo marysuizmu. Ot, jakby od pewnego momentu wydarzenia same się kierowały na właściwy tor, bez większego udziału bohaterów. Dodatkowo wydaje mi się, że przynajmniej kilka postaci pozostało niewykorzystanych - zwłaszcza myślę tutaj o Leo, ale też o paru innych bohaterach, którzy w pewnym momencie wydawali się ważni, a jednak nie odegrali tak kluczowych ról, jak by się tego chciało. Czasami odnosiłem wrażenie, jakby zwyczajnie zbyt wiele energii poszło w część centralną - gdzie spokojnie kilka rozdziałów można było sobie podarować - co odbyło się kosztem finiszu.

Ogólnie jednak - jak wspomniałem na początku - uważam "Bastion" za kawał solidnego pisarstwa. Nie wybitnego, ale na pewno bardzo dobrego. I choć do pełni szczęścia brakowało mi kilku elementów, na pewno uważam tę książkę za wartą polecenia.

Solidny kawał dobrej jakości pisarstwa - choć nie bez pewnych wad.

"Bastion" składa się z kilku części. Opowiada o zarazie, która wybiła większą część świata, o jej rozwoju, a potem o życiu tych, którzy zarazę przetrwali. Książka dość jasno dzieli świat na dobro i zło - są ci, którzy działają w dobrej wierze, i ci, których motywuje jedynie własny interes. Przez większą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książką jest świetna, podobnie jak pierwsza część. Znów czytamy o losach starych bohaterów, choć tym razem znacznie bardziej zostały rozwinięte niektóre postacie poboczne - wielu z nich Sanderson nadał wyrazistsze charaktery, poświęcił im też więcej czasu. W tym tomie - co mnie niezmiernie ucieszyło - został też rozwinięty i rozbudowany wątek sprenów, zdradzając znacznie więcej na temat tych istot.

Minusy? Bardzo mało, choć w "Słowach Światłości" mogę się nieco przyczepić do postaci - wydaje mi się, że zwłaszcza kreacja Szetha odbiega od tej z pierwszego tomu, zaś u Shallan pojawiło się nieco marysuizmu, może nie rażącego, ale jednak zauważalnego. Myślę też, że zakończenie mogłoby być lepsze - po spektakularnym finale pierwszego tomu oczekiwałem czegoś więcej niż tego, że będzie po prostu dobrze.

Jak i poprzednio, Sanderson skończył cliffhangerami - w tym jednym wyjątkowo interesującym. I - jak i poprzednio - nie zawiodłem się, nadal jestem wielkim fanem tego pisarza. I na pewno będę czytał dalej.

Książką jest świetna, podobnie jak pierwsza część. Znów czytamy o losach starych bohaterów, choć tym razem znacznie bardziej zostały rozwinięte niektóre postacie poboczne - wielu z nich Sanderson nadał wyrazistsze charaktery, poświęcił im też więcej czasu. W tym tomie - co mnie niezmiernie ucieszyło - został też rozwinięty i rozbudowany wątek sprenów, zdradzając znacznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka, przyjemna i naprawdę niezła książka. Czy też właściwie nie książka, a zbiór opowiadań. Historii z życia wiedźmina, płatnego zabójcy potworów.

Przyjemny język sprawia, że czyta się szybko, a największą siłą są naprawdę oryginalne pomysły fabularne. Sapkowski zrobił coś niezwykłego, sprawiając, iż żadna z historii nie wydaje się czymś powtarzalnym, przy żadnej z opowieści nie maiłem poczucia, iż widziałem już taki wątek milion razy. I to się chwali! Chwali się też poczucie humoru autora, który podszedł do swojego dzieła z widocznym dystansem - sam wiedźmin traktuje zabijanie śmiertelnie niebezpiecznych potworów, jakby było niczym innym niż zwyczajną robotą do odbębnienia. Całkiem przyzwoicie wypadła też kreacja postaci, których charakter da się wyczuć.

Warto przeczytać - choćby dlatego, że seria o wiedźmina tie klasyk, który dobrze znać. I jednocześnie klasyk tak bardzo nieklasyczny, jak tylko się da. Nie ma tutaj ambitnej filozofii, ukrytej głębi czy wciskania morałów - za to jest po prostu bardzo dobra, dostarczająca rozrywki książka. Szkoda tylko, że taka krótka, ale na szczęście są następne tomy.

Lekka, przyjemna i naprawdę niezła książka. Czy też właściwie nie książka, a zbiór opowiadań. Historii z życia wiedźmina, płatnego zabójcy potworów.

Przyjemny język sprawia, że czyta się szybko, a największą siłą są naprawdę oryginalne pomysły fabularne. Sapkowski zrobił coś niezwykłego, sprawiając, iż żadna z historii nie wydaje się czymś powtarzalnym, przy żadnej z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom serii - podobnie jak pierwszy - składa się z opisu dwóch nowych części świata Meekhanu, wprowadzając nowe postacie i kolejne wydarzenia, które zapewne mają w przyszłości wpłynąć na całe uniwersum.

Wschód to historia wojskowego oddziału prowadzonego przez Genno Laskolnyka. Jest on szczególny, wyjątkowo dobrze zaprawiony w bojach i zorganizowany, zaś każdy bohater ma w sobie coś.... hmmm, specjalnego. Perypetie oddziału związane są ze zbliżającą się wojną oraz różnymi działaniami mającymi jej zapobiec zostały opisane naprawdę interesująco, doprowadzając do nieustannego zaciekawienia dalszymi wydarzeniami. Jedyne, co mogę zarzucić tej części książki, to fakt, iż Genno jest... w moim odczuciu trochę zbyt doskonały - wydaje mi się, że Wegner nieco przesadził z idealizacją postaci, która momentami trąci marysuizmem. To jednak jedyny rzucający się w oczy mankament. no, moze oprócz jeszcze jednego miejsca, gdzie wydaje mi się, że opisy mogłyby być bardziej emocjonalne (szczegółowa opinia wymagałaby dużego spoilera).

Zachód, w przeciwieństwie do wschodu, skupia się na jednym bohaterze - na złodzieju imieniem Altsin. Dużym plusem tej części jest coś, czego trochę brakowało wcześniej - wreszcie wyraziście zarysowany charakter postaci. Opisywany świat miasteczka, w którym kartel jest jedną z najważniejszych, o ile nie najważniejszą siłą polityczną, to świat bardzo klimatyczny, pełen smaczków, niuansów i relacji między różnymi stronami barykady. Jak nietrudno się domyślić, te relacje mają kluczowe znaczenie dla fabuły, w której wartka akcja miesza się z polityką. Ta część tomu została napisana naprawdę solidnie.

Jedna rzecz jest jeszcze, która zgrzyta moim zdaniem w twórczości Wegnera, a jest to dosyć schematyczny sposób prowadzenia akcji: najpierw wprowadzani są bohaterowie, potem wydarzenia, które wydają się (i dla czytelnika są!) zaskakujące i ciekawe, a potem na koniec okazuje się, że te wydarzenia tak naprawdę od początku do końca ktoś sobie zaplanował, przewidując nawet zbiegi okoliczności. I ten ostatni element stał się na tyle wtórny, iż wręcz spodziewam się go wielu wypadkach, doprowadza też do wrażenia istnienia postaci przewidujących nienaturalnie dobrze. Moim zdaniem psuje to niekiedy odczucia po naprawdę świetnych fragmentach, choć nie na tyle, aby miało istotny wpływ na ocenę książka.

Sumarycznie bowiem - to nadal jest naprawdę dobra książka. Co więcej, nadal jest to tylko wstęp do dalszego ciągu. I na pewno nadal będę serię czytał dalej!

Drugi tom serii - podobnie jak pierwszy - składa się z opisu dwóch nowych części świata Meekhanu, wprowadzając nowe postacie i kolejne wydarzenia, które zapewne mają w przyszłości wpłynąć na całe uniwersum.

Wschód to historia wojskowego oddziału prowadzonego przez Genno Laskolnyka. Jest on szczególny, wyjątkowo dobrze zaprawiony w bojach i zorganizowany, zaś każdy bohater...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy warto przeczytać? Zdecydowanie tak!

Przechodząc zaś do szczegółów: książka zaczyna się nie do końca jasnym początkiem i w moim odczuciu długą, niepotrzebną, średnio napisaną retrospekcją. Potem jednak zmienia się w to, za co polubiłem twórczość Wegnera: w świetne światotwórstwo.

Północ opisuje perypetie Górskiej Straży - nieokrzesanej, ale świetnie wyszkolonej formacji wojskowej, która bada kolejne sprawy, wtykając nos tam, gdzie niekoniecznie chciano, aby nos wtykała. Choć charaktery postaci mogłyby zostać opisane nieco lepiej, Wegner nadrabia to, doskonale skupiając się na charakterystyce, zwyczajach i dumie straży. Najlepsze fragmenty pojawiają się wtedy, kiedy też pojawia się polityka - w którą Górska Straż niekoniecznie chciałaby się angażować, ale czasem musi. Opisywanie zależności między postaciami i poszczególnymi grupami sprawiło, że coraz bardziej wciągałem się w świat, pragnąc poznać jego niuanse, specyfikę i panujące weń relacje.

Cześć druga - Południe - to osobna historia, skupiająca się na wojowniku plemienia Issaram. Plemienia odludnego, które żyje w pokucie za dawne grzechy, ograniczone wieloma zasadami - zasadami nie zawsze rozumianymi przez resztę społeczeństwa, sprawiającymi, że Issarowie traktowani są podejrzliwie i z dystansem. Wegner świetnie zadbał o to, aby fabuła płynęła, odsłaniając kolejne niuanse historii plemienia i kryjące się za nimi tło, choć do Południa mam jedno zastrzeżenia: zakończenie zawodzi. Czy też właściwie: nie ma ono prawdziwego zakończenia, zaś jedynie cliffhanger.

Odnosząc się do stylu, wspomniane wcześniej światotworzenie to najmocniejsza strona Wegnera. Świetnie radzi też sobie w tworzeniu interesującej trzymającej w napięciu fabuły, jednocześnie zdolny wielokrotnie zaskoczyć czytelnika. Nieco lepiej mogłoby wyjść tworzenie postaci, ten drobny mankament ginie jednak wśród plusów.

I tak naprawdę ta książka to dopiero początek, dlatego trudno ją dobrze ocenić. Na pewno jednak jest świetnym wstępem do świata Meekhanu, o którym będę chciał czytać dalej!

Czy warto przeczytać? Zdecydowanie tak!

Przechodząc zaś do szczegółów: książka zaczyna się nie do końca jasnym początkiem i w moim odczuciu długą, niepotrzebną, średnio napisaną retrospekcją. Potem jednak zmienia się w to, za co polubiłem twórczość Wegnera: w świetne światotwórstwo.

Północ opisuje perypetie Górskiej Straży - nieokrzesanej, ale świetnie wyszkolonej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Największą wadą książki jest jej prolog. Prolog, w którym autor chciał chyba upchnąć wszystko, co tylko przyszło mu do głowy, aby koniecznie jak najszybciej wyjaśnić zdolności głównego bohatera, jednocześnie wplatając ten opis w jakieś wydarzenia. Wydarzenia toczące się zdecydowanie zbyt szybko, bez chwili na zbudowanie świata i klimatu. I - niestety - będące zupełnie bez znaczenia dla dalszego ciągu opowieści.

Na szczęście potem było już znacznie lepiej.

Największym plusem książki jest jej koncept - świat Pomiędzy, świat będący w pewnym sensie odbicie naszego świata, ale jeszcze nie zaświatami. Do tego świata potrafi przenikać główny bohater (uważany z tego względu na wariata) i w nim waśnie toczy się znaczna część akcji.

Akcji, która ma lepsze i gorsze momenty. O ile w pierwszej fazie książki wydarzenia wydają się dosyć przypadkowe, o tyle później całkiem zgrabnie składają się we względnie logiczną całość. Czyta się to całkiem nieźle, tutaj mały plus za język. Choć irytowałem się, kiedy po ran n-ty niepotrzebnie pojawiały się określenia "popiół i kurz", nawiązując do tytułu książki do znudzenia i nawet wtedy, kiedy nawiązanie to było zupełnie niepotrzebne.

Niestety, zawodzi też zakończenie - kiedy wreszcie coś zaczęło się sklejać, po prostu nastał koniec. I tyle. Happy end. Właściwie nie miałem nawet poczucia, aby bohater specjalnie na to zakończenie wpłynął - ot, dawał się ponieść kolejnym wydarzeniom, robiąc to, co wydawało mu się instynktowne. Za co minus. Dużym minusem jest też scenariusz przedostatniego rozdziału - unikając spoilerów, powiem jedynie, że logika mocno kulała, zaś bieg wydarzeń wydawał się nierealistyczny, wręcz absurdalny, prawdopodobnie nie do końca przez autora przemyślany.

Gdyby jednak wyciąć początek i koniec, pozostawiając centralną część, "Popiół i kurz" to całkiem niezła książka. Nie powalająca, ale też nie słaba. Szkoda tylko, że taka krótka, bo towarzyszy mi poczucie, iż z tego konceptu dałoby się wycisnąć więcej. I to nawet kilka tomów.

Największą wadą książki jest jej prolog. Prolog, w którym autor chciał chyba upchnąć wszystko, co tylko przyszło mu do głowy, aby koniecznie jak najszybciej wyjaśnić zdolności głównego bohatera, jednocześnie wplatając ten opis w jakieś wydarzenia. Wydarzenia toczące się zdecydowanie zbyt szybko, bez chwili na zbudowanie świata i klimatu. I - niestety - będące zupełnie bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu "Drogi królów" moje uczucie to jest... wow. Nie sugerujcie się opiniami, ta książka nie jest taka, jak piszą o niej ludzie.

Jest jeszcze lepsza.

Największy atut "Drogi królów" to bardzo dokładnie zbudowany świat - świat w którym wszystko ma swoje miejsce, świat, w którym żadna postać nie pojawia się bez przyczyny, wreszcie świat, w którym każde opisane wydarzenie ma swój sens. Czytając książkę, odnosiłem wrażenie, że Sanderson przemyślał w niej dosłownie wszystko. Tym większy szacunek dla niego, że wprowadził wiele oryginalnych elementów - wszędobylskie spreny, które są rodzajem duchów towarzyszących pewnym sytuacjom, kilka rodzajów magii, Odpryski - mityczne bronie i pancerze, o które królestwa są gotowe toczyć wojny, wreszcie gros ludów z różnych krain, każdy o swojej własnej specyfice i zwyczajach.

O dziwo - mimo olbrzymiej ilości szczegółów książkę czyta się świetnie i właściwie cały czas coś się dzieje. Autorowi udało się opanować sztukę opisywania świata w taki sposób, aby jednocześnie nie zaburzało to fabuły, aby każdy element pojawiał się w odpowiednim momencie, nadając właściwy kontekst i tło wydarzeniom. Trudno nawet streścić zawartość "Drogi królów", gdyż historia jest wielowątkowa i pełna bohaterów (choć kilkoro - rzecz jasna - odgrywa główne role), co więcej - to jedynie wstęp do dużo większych wydarzeń. Jest arcyksiążę uwikłany w problemy polityczne, jest uczona-złodziejka, która staje przed coraz trudniejszymi dylematami, wreszcie jest wyrzutek, który niezasłużenie stracił wszystko i każdego dnia toczy walkę sam ze sobą. I choć historia każdej postaci jest niejako osobna - zgrabnie łączą się one w jedną, nieprzypadkową całość.

Nie wiem, czy jestem w stanie wskazać jakąś istotną wadę tej książki. No dobra, może jedną: żarty Trefnisia były nieśmieszne ;). Nigdy jednak nie przypuszczałem, że znajdę coś tak dobrego, tak świetnie przemyślanego pod każdym względem - świata, postaci i fabuły.

I nigdy nie przypuszczałem, że znajdę książkę tak dobrą, abym był gotów wystawić ocenę 10/10. A jednak. Szacunek dla Sandersona!

Po przeczytaniu "Drogi królów" moje uczucie to jest... wow. Nie sugerujcie się opiniami, ta książka nie jest taka, jak piszą o niej ludzie.

Jest jeszcze lepsza.

Największy atut "Drogi królów" to bardzo dokładnie zbudowany świat - świat w którym wszystko ma swoje miejsce, świat, w którym żadna postać nie pojawia się bez przyczyny, wreszcie świat, w którym każde opisane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W moim odczuciu ta książka była taka... hmmm, taka po prostu okej. Ani zła, ani wybitna, która zapadłoby mi w pamięć na długie lata - ot, przyjemne, miłe czytadło.

Na plus zadziałał na pewno język i styl autora, dzięki którym kolejne strony przechodziło się bez bólu, czytając wszelkie opisy z przyjemnością. Na duży plus: pomysł - przenoszenie się między światem snu i rzeczywistości, a także tajemnicze karty, których tajemnicę próbuje rozwikłać bohater, to coś, co trzyma czytelnika w napięciu przez całą książkę, wzbudzając ciekawość i chęć dowiedzenia się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Niestety - zakończenie zawodzi na całej linii, odniosłem wrażenie, jakby autorowi skończyły się pomysły, w związku z czym wszystkie istotne wątki postanowił urwać w połowie, nic nie wyjaśniając i wieńcząc fabułę na siłę. I to jedyny naprawdę duży minus książki - minus, który sprawia, że kończyłem z wielkim niedosytem. A przede wszystkim z poczuciem, że fabułę "Rycerza kielichów" dało się skonstruować po prostu lepiej.

Pomniejszym minusem jest też kreacja kobiecych postaci, a mianowicie: fakt, że właściwie każda już po trzech minutach zakochiwała się w głównym bohaterze. I o ile nie mam nic przeciwko wątkom miłosnym, o tyle wiele z nich zostało wciśniętych na siłę, bardzo spłycając postacie.

Ogólnie jednak: książka warta przeczytania. Dobra jako luźny i przyjemny przerywnik między bardziej ambitnymi dziełami.

W moim odczuciu ta książka była taka... hmmm, taka po prostu okej. Ani zła, ani wybitna, która zapadłoby mi w pamięć na długie lata - ot, przyjemne, miłe czytadło.

Na plus zadziałał na pewno język i styl autora, dzięki którym kolejne strony przechodziło się bez bólu, czytając wszelkie opisy z przyjemnością. Na duży plus: pomysł - przenoszenie się między światem snu i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli chodzi o moje zdanie - bardzo przyzwoicie, zwłaszcza jak na debiut. Początek wprawdzie mnie lekko zniechęcił i nie do końca rozumiałem, co autor miał na myśli, z biegiem wydarzeń zaś coraz bardziej wczuwałem się w sytuację i z zainteresowaniem czekałem na ciąg dalszy.

Mankamenty? Fajne fragmenty przeplatały się ze słabszymi, zwłaszcza obraz korporacji wydawał mi się mocno przerysowany (to nie jest normalne, że nawet bardzo mający wszystko gdzieś ludzie nie przejmują się kimś, kto próbuje wybić szybę i wyskoczyć przez okno). I ze dwa razy odniosłem odczucie, że psychologia postaci nie została niedograna, zbyt łatwo dawała się przekonać głównemu bohaterowi do podjęcia jakiegoś działania, nic nie podejrzewając.

Na plus? Wątki poboczne - bardzo fajne i klimatyczne, budujące świat, który to świat zresztą jest świetny. I stanowi największa zaletę książki. Widać, że autor miał pomysł, sama książka pełni rolę jakby zagajenia i wprowadzenia czytelnika, zachęcenia, aby zainteresował się poznaniem tego świata bardziej. I to się udało, kiedy pojawią się kolejne części, na pewno na mojej półce zagoszczą, zwłaszcza że myślę, iż wraz z doświadczeniem autora będzie tylko lepiej.

Zakończenie... trochę zawiodło. Sporo budowania klimatu i nagle... bum, koniec! Dało się wymyślić coś bardziej spektakularnego. Zresztą książka mogłaby po prostu być dłuższa, doczytałem ją jeszcze zanim zdążyłem się na dobre "wkręcić".

Sumarycznie 7/10: jest okej, ale nie brak pewnych niedociągnięć, które powinny zniknąć wraz ze szlifem umiejętności. Oby.

Jeśli chodzi o moje zdanie - bardzo przyzwoicie, zwłaszcza jak na debiut. Początek wprawdzie mnie lekko zniechęcił i nie do końca rozumiałem, co autor miał na myśli, z biegiem wydarzeń zaś coraz bardziej wczuwałem się w sytuację i z zainteresowaniem czekałem na ciąg dalszy.

Mankamenty? Fajne fragmenty przeplatały się ze słabszymi, zwłaszcza obraz korporacji wydawał mi się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż, powiem tak: zawiodłem się. Na całej linii. A najbardziej boli w tym wszystkim fakt, iż naprawdę dobry pomysł autor książki zupełnie spartolił.

Bo sam pomysł był niezły, początek sztampowy (misja od nieznajomego), niemniej dobrze napisana sztampa nie jest zła. Tylko co dalej: szczęśliwym trafem znajduje się ktoś, kto pomaga bohaterowi, dostaje się na następną stację, towarzysz ginie... ale na szczęście pojawia się ktoś, kto ratuje Artema z opresji! Ta postać idzie z Artemem dalej, do kolejnej stacji, też ginie... niemniej spokojnie, przecież tam pojawił się ktoś nowy! I tak dalej, i tak dalej... Nosz kur. Jeden raz - okej, dwa razy - ujdzie, ale tak było dosłownie za każdym razem! Rozumiem, że przeznaczenie i te sprawy, ale autor mógłby to chociaż ładnie ubrać w słowa...

...a nie ubrał. Bohater był dosłownie pacynką rzucaną z miejsca na miejsce, wydarzenia były opisywane tak, że... ej, zaraz, zaraz, to już jesteśmy gdzieś indziej?! Miejsce akcji zmieniało się przynajmniej co pół rozdziału, odnosiłem wrażenie, jakby pisarz chciał za wszelką cenę wcisnąć tam absolutnie wszystkie pomysły, jakie tylko przyszły mu do głowy, zupełnie nie dbając o ich rozwinięcie. Wszelkie wątki poboczne były ucinane jeszcze zanim na dobre się zaczęły, zero budowania klimatu.

Miałem już tę książkę rzucić w kąt i nigdy nie wracać, ale dostałem na prezent, więc uznałem: w porządku, dajmy jeszcze jedną szansę. Może kiedy bohater zakończy wędrówkę i dotrze wreszcie do tego walonego Polis, coś się zmieni.

No i... było trochę lepiej, no. Bez szału, ale przynajmniej bez tej rażącej w oczy zmienności, jedno (w miarę) wynikało z drugiego. Nie wybitnie, ale przynajmniej nie musiałem się (bardzo) zmuszać do czytania, grzeszki z pierwszej połowy zostały, choć dużo lepiej schorowane i już tak nie raziły. Zakończenie... chyba miało być filozoficzne, choć ja specjalnie tej głębi nie odczułem. Może przez zupełnie nijakiego bohatera.

Grzechy główne:
- słaby, bezpłciowy bohater, zero charakteru,
- liczne wątki ginące bez powrotu,
- zdecydowanie przerysowany obraz metra (ja rozumiem chęć przedstawienia różnych konfliktów wewnętrznych, ale te konflikty już z daleka biły sztucznością!),
- sztampowy wątek główny,
- i najważniejsze: fajny pomysł, który został po prostu spaprany.

Za pierwszą połowę daję 2/10, bo tego się naprawdę nie dało czytać, druga połowa to naciągane 6/10 - bez szału, ale do zniesienia. Sumarycznie 4 i już wiem, że po Głuchowskiego więcej nie sięgnę.

Cóż, powiem tak: zawiodłem się. Na całej linii. A najbardziej boli w tym wszystkim fakt, iż naprawdę dobry pomysł autor książki zupełnie spartolił.

Bo sam pomysł był niezły, początek sztampowy (misja od nieznajomego), niemniej dobrze napisana sztampa nie jest zła. Tylko co dalej: szczęśliwym trafem znajduje się ktoś, kto pomaga bohaterowi, dostaje się na następną stację,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to