rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

!Historia porusza delikatne wątki: Wyjście z szafy, wyautowanie przez kogoś, mimo że samemu nie czuje się jeszcze gotowym!

Morgan to zaledwie 15 letnia dziewczyna z planem na idealne życie, ma rodzinę, paczkę przyjaciół, styl i wygląd ... No przynajmniej w oczach postronnych obserwatorów. Prawdziwe nie ubarwione istnienie Morgan jest smutne. Dziewczyna przechodzi w życiu piekło, jej rodzice się rozstali, brat odreagowywuje na niej swoje emocje, przyjaciele? Osoby przy, których nie możesz być sobą, musisz udawać, aby cię nie porzucili? Którzy, nie rozumieją jak ciężko dziecko doświadcza rozwodu rodziców. Tak Morgan zdecydowanie nie ma łatwo, trzyma się jedynie nadziei, że skończy szkole i wyrwie się z tego miasta, porzuci dom i nigdy tu nie wróci. Jedynie nocami powierzając swoje żale niebu i morzu, może choć na chwilę zdjąć maskę pod tytułem ,,wszystko jest dobrze".

Przypadkowe spotkanie może zmienić jednak wszystko. Niczym w monologu skryby.

Morgan tonie, Keltie ratuje jej życie, a nawet więcej! Choć nieco narwana, nie znająca ludzkich zwyczajów selkie wprowadza chaos w uporządkowane życie Morgan to właśnie jest coś czego potrzebowała. Odwagi do wyrażenia siebie, bezwarunkowej miłości, osoby, która spojrzy na nią tak jak nikt, nigdy wcześniej. Pokażę jej świat na nowo, ale to działa w obie strony Keltie również dostaje szansę spojrzenia na ludzkość z innej perspektywy i zrozumienia, że nie zawsze ,,swój punkt widzenia" jest jedynym, najprawdziwszym, czasem trzeba zawierzyć innym i pozwolić działać.

Choć momentami to trudna powieść, autora stara się, aby była jak najbardziej przystępna dla młodej osoby, daje im postacie z którymi mogli by się utożsamiać i czerpać inspirację.

!Historia porusza delikatne wątki: Wyjście z szafy, wyautowanie przez kogoś, mimo że samemu nie czuje się jeszcze gotowym!

Morgan to zaledwie 15 letnia dziewczyna z planem na idealne życie, ma rodzinę, paczkę przyjaciół, styl i wygląd ... No przynajmniej w oczach postronnych obserwatorów. Prawdziwe nie ubarwione istnienie Morgan jest smutne. Dziewczyna przechodzi w życiu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

,,Ponad pół roku żyłam jak w amoku, nie rozstając się z telefonem tylko dlatego, że Romek w każdej chwili mógł się odezwać. Czekałam na to i nie chciałam, ażeby chociaż jedna krótka sekunda mi uciekła. Ale czy tak samo było u niego? Dzwonił, kiedy chciał, i odbierał, kiedy chciał. Co prawda zawsze poprawiał mnie, jeżeli w ten sposób mówiłam, że to nie tak, że nie kiedy chce, lecz kiedy może. Czy jednak zrobił cokolwiek, by to zmienić?"

,,Julka, zasługujesz na kryształ, a nie na obity stary garnek."

Jak opisać książkę prosto i na temat? Niezły początek, wciągający środek i ... Dobre zakończenie? Cóż zależy od człowieka i jego moralności, oraz przeżyć. Julia kobieta w jesieni życia jest czarująca bohaterką, pełną humoru, ale i rozterek życiowych. Jest spełniona, jako matka, jako osoba pracująca, jako przyjaciółka. Spełnia marzenia, brakuje jej tylko miłości, której szuka w ramionach Romka, lecz ten jest ożeniony, ma rodzinę, dzieci, pracę związaną z rodziną żony. Kolokwialnie mówiąc zdradza swoją żonę i zwodzi kochankę. Julia jest wporst uzależniona od kontaktów z Romkiem, wyczekuje każdego telefonu, sms czy spotkania. A on? Ciągle powtarza, że się rozwiedzie, że odejdzie od żony, że zamieszkają razem. Typowe głodne kawałki, w które Julia wierzy. Dlatego powiem wprost Roman nie zasługiwał na Julię! Nie stoi się w drzwiach, albo w jedną stronę robisz krok, albo w drugą. Na szczęście Julia ma przyjaciół nowych i starych, dzięki rozwijającej pracy, może poznawać kolejnych ludzi, oraz podróżować po kraju, a to dopiero początek zalet, gdy dostaje kontrakt na rok do Niemiec na szansę, uporządkować życie emocjonalne, gdy po raz kolejny Romek miesza w jej życiu. Choć rozstanie z krajem ma słodko gorzki smak, teraz albo nigdy!

Jestem pod ogromnym wrażeniem książki, zarówno warsztatu pisarskiego jak i słownictwa dopasowanego do wieku bohaterów, dodającym im autentyczności. Emocje wykreowane w bohaterach są żywe, realistyczne, tak jakby byli mogli istnieć tuż obok ciebie, co więcej pewnie nawet znasz kogoś kto mógł by odpowiadać postaciom przedstawionym w Odnowionej miłości (cóż sama mam na myśli z trzy osoby, które odpowiadają idealnie, któremuś z nich). Tło i akcja przedstawiona w książce jest dopasowana idealnie, nie pędzi, nie stoi w miejscu, mimo pojawiania się refleksji i ,,stania w miejscu" samej Juli, która stara się coś zrobić z relacją z Romkiem. Podsumowując cieszę się, że miałam okazję poznać nieco inna literaturą.

,,Ponad pół roku żyłam jak w amoku, nie rozstając się z telefonem tylko dlatego, że Romek w każdej chwili mógł się odezwać. Czekałam na to i nie chciałam, ażeby chociaż jedna krótka sekunda mi uciekła. Ale czy tak samo było u niego? Dzwonił, kiedy chciał, i odbierał, kiedy chciał. Co prawda zawsze poprawiał mnie, jeżeli w ten sposób mówiłam, że to nie tak, że nie kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

+16
Przed przystąpieniem do czytania zapoznaj się z ostrzeżeniem!
Tw: sekty, religie, przemoc, uzależnienia, samobójstwo, śmierć.

Nie potrafię wyrazić jak bardzo jestem pod wrażeniem kreatywności autorki, jej umiejętności żonglowania słowem i kreowania wciągającej, mrocznej, tajemniczej historii, która bawi się czytelnikiem na każdym kroku, na koniec stworzeni bohaterowie, których kochasz i nienawidzisz. (Dosłownie, nawet jeśli początkowo ktoś cię drażni, poznając ich, dłużej przebywając w ich towarzystwie tym większe zrozumienie dla ich działań i motywów wyłania się wśród kart).

Do Starego Brokatu pod koniec 1 tomu Radioaktywnego domu dla lalek powrócili David, Christian, Natalie oraz Eleanor z piątki wybranych tylko Jane zdecydowała się na ucieczkę? A może spotkanie z przyszłością i próbą pogodzenia się z nią? Nie ma to znaczenia, już nie. Podjęli grę i nie mogą się wycofać, uciec, zostaje jedynie przeć naprzód licząc, że pożyją jeszcze chwilę dłużej. Co jest znaczenie utrudnione, gdy władze zaczynają deptać im po piętach, wkońcu grupie jest dziewczyna z czerwonej listy, która kilka chwil temu miała wystąpienie w stolicy na oczach dziesiątek twarzy o nielegalnej religii. Tak, to zdecydowanie nie jest proste, wkońcu wypadku chodzą po ludziach ...

,,Zawsze działamy ludziom na duszę"

Oni nie są bogami. Nie są nieśmiertelni.

Drugi tom Radioaktywny domek bez wiary uświadamia szybko i boleśnie, dlaczego nie warto ufać, nie warto wierzyć, nie tutaj, nie w Nowym Kraju. Spotykamy się na pogrzebie, jechała za szybko, pod wpływem alkoholu, znaleziono zwęglony wrak, zginęła na miejscu. Te kilka słów odbijają się po głowie niczym piłeczki pingpongowe, jak mogło do tego dojść? Christian nie potrafił znałeść odpowiedzi, od początku wiedział, że źle się to skończy, ale przez chwilę być może też uwierzył w nieśmiertelność. Zły wybór jeśli chodzi o bezpieczeństwo, lecz moralnie stanął na wysokości zadania. Zyskał w oczach. Przez cały tom jego osobowość rozwija się, dojrzewa. David niezmiennie chodzi własnymi drogami, obserwuje, wypływa i raz na jakiś czas coś palnie. Jest sobą w całej swojej okazałości. (I o dziwo nie jest największym nierozszyfrowanym psychopatą, z żalem muszę stwierdzić, że jeden z nowych bohaterów odebrał mu tron i koronę pierwszeństwa). Jane wraca do miejsca, które wydawało się zamkniętym rozdziałem i może rzeczywiście tak było, spędzając czas na pracy, jedynie osiągnęła odcięcie się tymczasowe od problemów, jednak one o niej nie zapomniały i wreszcie mogą się dobrać do jej snów, a wraz z nimi pośrednicy i zatenświaty. Natalie odcina się od reszty grupy, ma dość kłamstw, niebezpieczeństw i narażania się. Delikatnie mówiąc mają spadać i nie wciągać jej głębiej w bagno (sama da sobie świetnie radę topiąc się w nim). Na koniec Eleanor staje się do zniesienia, jestem tak samo zdziwiona jak reszta, wręcz mi jej brakuje czasem, gdy zbyt długo nie pojawia się jej rozdział.

Kurczę w tym momencie nie wiem co dalej pisać jest tyle rzeczy do wspomnienia, opisania, które muszą wybrzmieć, ale nie chce nikomu psuć przyjemności z czytania, bo ona jest cały czas, uważam, że to niesamowite, że nie ma nudnych momentów, nie istotnych, wszystko jest powiązane, ważne, trzeba pilnować każdego słowa i myśli, a przy tym nic nie jest zapomniane. Przykładem może być coś z pozoru nieistotnego, jeden malutki fragment, kilka słów, wspomnienie o rodzicach bohaterów mną wstrząsnęło. Dlaczego? Bo autorka o nich pamiętała, pamięta że jej bohaterowie mają rodziny, nawet jeśli nie pojawia się w centrum akcji, oni są, zostaje wyjaśnione dlaczego pozwalają swoim dzieciom na wszystkie czynny. Taka mała rzecz, a cieszy, bo świat nie ogranicza się do tego pokolenia, poprzedniego i antagonistów, on żyje poza, dalej. Nawet jeśli dla niektórych w zawieszeniu, oczekiwaniu na coś, kogoś. Taka niewielka wzmianka, potrafi cieszyć, czasem bardziej niż największa akcja. Inna rzecz, drobnostka można by rzec: Normalność bohaterów. A może raczej realność, martwią się o to co zjedzą, gdzie będą spać, czym zapłacą, oraz że pieniądze z nieba nie spadną trzeba na nie zarobić. Przejmują się podstawowymi pragnieniami, co w kontraście z walką z religią, władzą, organizacjami jest tak do bólu prawdziwe, pozwala jeszcze bardziej wczuć się, docenić skupienie na detalach, które zacierają granicę między fikcją, a rzeczywistością. Czy czegoś więcej potrzeba? Cóż ... mogła bym wspomnieć o zakończeniu jeszcze, plot twiście, którego powiedzieć, że się nie spodziewałam to nic nie powiedzieć, bo autorka robi w konia zawodowo, nawet, gdy podaje odpowiedź na srebrnej tacy. Będąc szczera nie potrafię wyjaśnić tego co się wydarzyło w tym zapomnianym przez Boga miejscu, które tylko twór z zatenświatów z literką w nazwie może odczuwać satysfakcję, moje emocje są nadal zbyt duże, myśli zbyt otępiałe, a ciśnienie do tej pory skaczę na samo wspomnienie. Zostawmy to zatem, życzę ci drogi czytelniku, dobrej lektury (i odstawienia kawy podczas czytania, nie będzie potrzebna).

,,- David miał rację, mówiąc ci, że ta siła jest w każdym. Pod tym względem nie ma ludzi lepszych i gorszych. Są tylko ci, którzy wierzą i nie wierzą."

Na koniec jedyna rzecz, której chciała bym więcej w następnych tomach, to poznanie większej ilości informacji o zatenświatach, wydaje się tak ciekawym miejscem ...

+16
Przed przystąpieniem do czytania zapoznaj się z ostrzeżeniem!
Tw: sekty, religie, przemoc, uzależnienia, samobójstwo, śmierć.

Nie potrafię wyrazić jak bardzo jestem pod wrażeniem kreatywności autorki, jej umiejętności żonglowania słowem i kreowania wciągającej, mrocznej, tajemniczej historii, która bawi się czytelnikiem na każdym kroku, na koniec stworzeni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obóz kojarzy się z czymś miłym tak sądzę, choć sama nigdy nie byłam, wyobrażenie mam rodem z amerykańskich filmów 😅 obozowisko z domkami w lesie, zajęcia plastyczne, sporty plażowe, kajaki, pieczenie pianek i śpiewanie wieczorem przy ognisku, no niestety bohaterowie bnha nie trafią na wczasy tylko obóz treningowy, BARDZO OSTRY obóz treningowy wkońcu PLUS ULTRA, a początek rozpoczyna się szybciej niż kto kolwiek mógł przewidzieć, w pewien sposób zostali wyjebani z autobusu pośrodku niczego z zadaniem ,,traf do obozu i nie zgiń po drodze". Prosty, klarowny przekaz, zabawa na wiele godzin z całą rodziną! *Ofc nie zobaczymy tego, bo po co?* Grupa szczęśliwców, czyli obie klasy (tak, wraca również klasa b! Ale niestety dużo czasu antenowego mieć nie będą) poznają Wild, Wild Pussycats, profesjonalnych bohaterów o słodkim kocim stylu, specjalizują się w ratownictwie górskim, a ich dary są bardzo pomocne w treningu młodych herosów. W obowiązki klas oprócz morderczego trenginu dochodzi również przygotowywanie posiłków dla wszystkich, a dla kilku szczęśliwców dodatkowe zajęcia za ,,wybitne" wyniki na testach semestralnych. W tym wszystkim jest jeszcze Kota syn zmarłych bohaterów (istotne dla fabuły!), który trafia pod opiekę Pussycats (Shino, czyli jedna z członków jest jego ciocią), Deku z syndromem zbawcy narodów odrazu miesza się w problemy osobiste młodego i tragedia gotowa na miejscu. Zielonwłosy na przestrzeni 9 tomów udowdnił, że uwielbia się wtrącać mniej lub bardziej świadomie. Prawdziwy bohater (albo koszmar twojego życia). Obóz nie jest długi Aizawa złym człowiekiem nie jest, trening był dobry, dlatego wyraża zgodę na zabawę wieczorną w ostatnim dniu obozu przygotowaną przez Wild Pussycats test odwagi, zasady są proste uczniowie nawzajem się straszą chodząc, po ciemnym, strasznym lesie. Wszelkie dary dozwolone!


Koniec.


Sielankowej i słodkiej mangi o bohaterach, wygrywających z każdym, etc, etc. Od tego momentu z każdym tomem będziemy wchodzili w coraz mroczniejszą otchłań, coraz więcej bólu, cierpienia, a i śmierć zagości na stronach mangi Horikoshiego. Bractwo zła jednoczy siły, a ich pierwszą wspólną manifestacją po pojawieniu się wiadomości Steina jest atak na obóz. Tak właśnie teraz, gdy uczniowi są rozproszeni, nauczyciele i bohaterowie również, gdy są NAJSŁABSI. Nowi antagoniści, zaledwie wspomnieni wcześniej wkraczają na scenę z planem i morderczym zapałem. Walka przybiera coraz ostrzejszy obrót, uczniowie dostają zielone światło do użycia darów, co tylko udowadnia jak fatalna jest sytuacja. A będzie tylko gorzej. Dabi, Toga, Twice, Spinnera, Mr. Compressa i reszta eee ekscentryków nie wartych wspomnienia, których już nie ujrzymy (albo niezbyt szybko ujrzymy). Walki będą ciężkie, przeciwnicy bez litości, kości będą się łamać szybko i boleśnie (wszyscy wiemy, że o Deku chodzi, nie ma drugiego takiego ,,talentu" do samodestrukcji"). Klasa B ma okazję zdobyć prawdziwe doświadczenie, część z nich rozumie jak ważne jest poznanie niebezpieczeństwa oraz zmierzenie się z nim, czują, że to ich odróżnia od klasy A i hamuje ich rozwój. Wkońcu zawód bohatera zobowiązuje do podejmowania ryzyka, a my czytelnicy mamy okazję przyjrzeć się walce przynajmniej dwójki z nich! A to już coś.

Obóz kojarzy się z czymś miłym tak sądzę, choć sama nigdy nie byłam, wyobrażenie mam rodem z amerykańskich filmów 😅 obozowisko z domkami w lesie, zajęcia plastyczne, sporty plażowe, kajaki, pieczenie pianek i śpiewanie wieczorem przy ognisku, no niestety bohaterowie bnha nie trafią na wczasy tylko obóz treningowy, BARDZO OSTRY obóz treningowy wkońcu PLUS ULTRA, a początek...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mam wrażenie, że już dawno nie pokochałam tak mocno żadnej książki. Zanim wystygnie kawa początkowo wzięłam do ręki tylko dlatego, że już od jakiegoś czasu leżało na półce, a rok 2024 nosi dumne hasło: Czyszcze półki. Był to strzał w dziesiątkę, choć jeszcze tego nie wiedziałam, gdyż o ironio nie wciągnęłam się odrazu, jednak z każdą kolejną stroną, kolejną osobą przekraczającą próg kawiarni, było lepiej. Mimo, że bohaterowie na pierwszy rzut oka mówiąc wprost nie ujęli mnie wręcz co poniektórzy poirytowali, stopniowo zyskiwali sympatię. Ich działania czasem chwiejne i lekkomyślne, sprawiało że wydawali się tacy ... ludzcy, nie było idelani, mieli swoje problemy, żale, oraz smutki, a mimo to nie toneli w nich, lecz dizen za dniem stawiali im czoło. Bohaterka pierwszej opowieści Fumiko stanęła przed wyborem czy poznanie przyszłości zmieni przyszłość? Czy ma sensu wracać, skoro nie zmieni to wyjazdu ukochanej osoby? Druga nie tak różna historia, bo również dotycząca miłości pokazuje jak uczucia radzą sobie pod wpływem upływu czasu i choroby, jak wiele serce i jeszcze większą siłę trzeba mieć by móc pozostać obok ukochanej osoby ,,na dobre i na źle, w zdrowiu i chorobie" tak wygląda dobre małżeństwo. Trzecia historia każe szanować czas, bo każdy z nas ma go ograniczoną ilość. Choć mam tutaj rozstrój emocjonalny nie uważam by bohaterka robiła źle ruszając za swoimi marzeniami w świat, każdy ma prawo spełniać się jak chce, rodzice nie powinni wymagać by całe życie dziecko było im posłuszne, przytakiwało i ze spuszczoną pokornie głową dziękowało za układanie życia, co to, to nie! Jednak odcinanie w całości od rodziny, porzucanie wszystkiego i wszystkich również nie jest dobre. Odchodząc od jednego zła, nie należy odcinać się również od dobra. Młodsza siostra Kumi głównej postaci Hirai choć męcząca, nie chciała źle, chciała z powrotem móc przebywać ze swoją ukochaną siostrą, za ofertą pracy kryła się miłość i tęsknota, za tym co utracone, za przeszłością, zapewne trochę wyidealizowaną przez oczy dziecka, lecz nie mniej szczerą. Choć przyszłość się nie zmieni, może zmienić nas i wpłynąć na nasze życie, czy nadchodzące wybory. Psycholog, która prowadziła moje praktyki powtarzała uczniom: ,,Nie możesz zmienić tego co myślą inni, lecz możesz zmienić to jak na ciebie wpływają". Choć rodzice mieli żal do dziewczyny o to co się stało w przeszłości, o jej ucieczkę, a później stan Kumi, to Hirai musiała podjąć decyzję, czy przejmie się tym, czy wręcz przeciwnie. Ostatnia historia dotyczy prowadzących lokal sióstr Kei i Kazu, oraz męża Kei Nagare, w tym wypadku następuje odwrócenie ról, choć zazwyczaj osoby przybywające do kawiarni chcą cofnąć się w czasie, istnieje szansa, aby wykonać skok w przyszłość, lecz tylko jeden raz. Kei znajdując się w zagrożonej ciąży z powodu słabego zdrowia, decyduje się na desperacki krok musi zobaczyć swoje dziecko, choć raz w życiu. Miłość matki do dziecka i dziecka do matki jest ogromna. Choć wszystkie poprzednie historię były słodko-gorzkim obrazem różnych rodzajów miłości, tej pierwszej i delikatnej, tej którą przetrwała próbę czasu, miłości siostrzanej, teraz nastąpiła najtrudniejsza ponieważ z nią wiązały się poważne konsekwencje, które można jeszcze zmienić i chyba to jest najgorsze, pogodzenie z przeszłością chodź długie i bolesne, niesie ze sobą zamknięcie pewnego rozdziału, wiedzę, że nic już nie można tam zmienić, lecz co gdy chodzi o przyszłość? Gdy jedna decyzja wpływa na całe życie na jego początek lub koniec? Ciężko roztrząsać, jaką decyzja jest właściwa. Każdy ma niezbywalne prawo do innej. Czy któraś z nich jest bardziej egoistyczna, czy wręcz przeciwnie obie pokazują ogromną miłość do siebie lub drugiej istoty.

Książka pozostawia po sobie wiele refleksji do snucia przy parującym kubku kawy, wzbudza wiele uczuć i jeszcze więcej tworzy opinii, każda nie mniej wyjątkowa, bo inna, należąca do równie wyjątkowej osoby.

Mam wrażenie, że już dawno nie pokochałam tak mocno żadnej książki. Zanim wystygnie kawa początkowo wzięłam do ręki tylko dlatego, że już od jakiegoś czasu leżało na półce, a rok 2024 nosi dumne hasło: Czyszcze półki. Był to strzał w dziesiątkę, choć jeszcze tego nie wiedziałam, gdyż o ironio nie wciągnęłam się odrazu, jednak z każdą kolejną stroną, kolejną osobą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 100 rzeczy do zrobienia, zanim zostanę zombie #5 Haro Asou, Koutarou Takata
Ocena 7,3
100 rzeczy do ... Haro Asou, Koutarou...

Na półkach: , , ,

Motyw znany od początku pojawienia zombie w pop kulturze miał zapowiedź w 4 tomie mojej ulubionej serii 100 rzeczy do [...], w piątym tomie wybuch pełnął parą. Jaki motyw zapytasz? Pojawienie kilku melepet, które ledwo sobie radzą w normalnym życiu, a jak przychodzi apokalipsa to robią wszystko, aby wkurwić innych, doprowadzając do tragedii w spokojnych, radzących sobie jako tako miejscach. W tym przypadku gang farmazonów liczy 4 osoby, byłego kolegę ze studiów Akiry: Kantę, nieudacznika obwiniającego cały świat za swoje życie, Toko Kanbayashi była urzędniczka, Shigenobu Kurosugi, idiota bez jednej szarej komorki mózgowej, obwiniający swoją żonę o wszystko, Naoki Atenbo zboczeniec. Taka skonstruowane przez rządzenie losu grupka wyda wyrok na Bogu ducha winnych ludzi, przez skrzywioną psyche. Tak jak Akira stworzyli listę 100 rzeczy do zrobienia zanim zostaną zombie, lecz w przeciwieństwie do byłego wyzyskanego korpo-szczura, ich lista zakłada krzywdzenie innych i zadawanie cierpienia. Odblokowali tunel blokujący zombie dostęp do wioski oraz zniszczyli skrzynie z zasilaniem, tym sposobem ludzie nie mogą uciec żadną stroną. Pozostaje tylko walka, ale co mogą zrobić w większości starsi ludzie? Cóż Shizuka, Akira, Ken'Ichiro oraz Beatrix zamierzają ocalić, a reszcie nakopać do dupy tak, że aż rozum wróci na swoje miejsce. Czy sobie poradzą? Przeciwnicy są potężni, napędzają ich chore ambicje (z drugiej strony pierwszy raz w życiu jakie kolwiek mają), a przecież trzeba jeszcze ochronić ludzi! I walczyć z zarażonymi! No i czas ucieka ...

Uchhhh ile się dzieje w tym tomie!

Motyw znany od początku pojawienia zombie w pop kulturze miał zapowiedź w 4 tomie mojej ulubionej serii 100 rzeczy do [...], w piątym tomie wybuch pełnął parą. Jaki motyw zapytasz? Pojawienie kilku melepet, które ledwo sobie radzą w normalnym życiu, a jak przychodzi apokalipsa to robią wszystko, aby wkurwić innych, doprowadzając do tragedii w spokojnych, radzących sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co gdyby przez niemożliwy wręcz splot wydarzeń, znalazła byś się w zupełnie obcym świecie, gdzie ludzi dzielą się na ... No właśnie na co? Na nic nie wartych służących, którzy mają być nie widoczni dla oczu majętnych i bogatych, dla których są tylko tunele pod miastem i harówka. Świat, które nagle spadł na Nellie, a raczej ona spadła na niego, jest tak podobny i tak inny. Jak młoda dziewczyna ma się w nim odnaleźć? Bez rodziny? Bez młodszego braciszka? Mimo trudów i niezwykłej sytuacji, wiele razy dziewczyna bardziej martwi się o chorego brata. Boi się jak przyjmie do siebie jej nagle zniknięcie, lecz życie to nie tylko katastrofa za katastrofą. Nellie nie ma zamiaru się poddać, przyswoi wiedzę o nowym świecie i znajdzie sposób, aby powrócić do domu, podejmie się każdego wyzywania. Na szczęście nie musi tego robić sama, ludzie z podobnymi przejściami szybko ją odnajdują i pomagają w aklimatyzacji, uczą krok po kroku. Niestety nie wszyscy są tak mili, w każdej grupie znajdzie się menada, a ta konkretna jest nie dość, że zazdrosna, to jeszcze durna jak stołowe nogi. Jej jeden zabójczy ruch, sprawia, że wszyscy stają się zagrożeni, a Nellie ląduje w czarnej dupie, aka więzieniu. Taka młoda, a już z wyrokiem na koncie ... A król buc dopiero zaczyna się rozkręcać.

Tak, tak mamy tu wielu ludzi do nienawidzenia, pogardzania i wyklinania. Do wyboru do koloru. Dla równowagi w książkę wrzucone również symulator gier otome, Nellie ma do wyboru trzech facetów na ten moment w tym dwoje z nich to swoje odbicia lustrzane. Także romans też się znajdzie, można być spokojnym. Miłosnych rozterek nie poskąpiła autorka. A co z samą bohaterką? Nic. Nie jest może nic nie wyróżniającą się szara myszką, bo sam wygląd temu zaprzecza, wprost mówiąc jest piękna, a jej rude, kręcone włosy (które jak wiadomo muszą być prostowane, bo tak wygląda kobieca logika, jak masz loki chcesz proste i na odwrót) tylko to podkreślają, jednak to nie wygląd, a charakter dodaje człowieki uroku, Nellie jest kreatywna, otwarta, czasami nieśmiała, jednak w miarę rozwoju akcji staje się odważniejsza. No i nie boi się pracy, nie wymyśla, tylko dostosowuje się, ponieważ wie co jest dla niej najważniejsze i tylko żyjąc w zgodzie z ludźmi, może osiągnąć cel: Wrócić do domu.

Choć książka jest przeznaczona dla młodszego czytelnika bawiłam się dosyć dobrze czytając losy Nellie i mam ochotę sięgnąć po następne tomy.

Co gdyby przez niemożliwy wręcz splot wydarzeń, znalazła byś się w zupełnie obcym świecie, gdzie ludzi dzielą się na ... No właśnie na co? Na nic nie wartych służących, którzy mają być nie widoczni dla oczu majętnych i bogatych, dla których są tylko tunele pod miastem i harówka. Świat, które nagle spadł na Nellie, a raczej ona spadła na niego, jest tak podobny i tak inny....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Emma i Wioletta - 1 - Marzenia Jérôme Hamon, Lena Sayaphoum
Ocena 7,5
Emma i Wiolett... Jérôme Hamon, Lena ...

Na półkach:

Przychodzi czasem czas, gdy trzeba zwolnić i zastanowić się nad własnymi wyborami, do czego dążysz? Co pragniesz osiągnąć w życiu? Być może droga którą obrałaś wiele lat temu nie jest już tym co jest dla ciebie najlepsze, co sprawia ci radość, daje chęci do wstania rano z łóżka. Emma spędziła życie ucząc się tańca klasycznego, dążyła do zostania pierwsza baletnicą, przygotowania, lekcje tańca i konkursy wypełniały jej dni, lecz sztywne ramy baletu, to nie jej styl. Wdzięk i pasje jakie skrywa w sobie dziewczyna stanął się początkiem jej pierwszych dojrzalszych decyzji. Przeciwieństwem jej osoby jest młodsza siostra, niezwykły talent w tym zakresie, dostosowanie się do formy sprawia, że ma przed sobą wiele możliwości, lecz młody wiek, strach i poczucie zdrady względem siostry, mogą stać się przeszkodą nie do przeskoczenia na tym etapie. Na szczęście obie dziewczynki mają wsparcie ze strony rodziców, powiedzmy. Ojciec znacznie lepiej rozumie zawiłe uczucia starszej córki, rozumie że w życiu dziecka nadchodzi moment wątpliwości, szukania nowych dróg, wyrażanie swoich opinii głośno. Matka choć wymagająca, nie sądzę by była zła osobą, boi się, co sprawia, że przelewa swój strach na dzieci. Co nie zmienia faktu, że kierują nią dobre motywy, nie chce by dzieci żałowały, czy w przyszłości uznały, że rodzice za mało dla nich zrobili, za mało wsparcie dali. Tyle, że zawsze są dwie strony, zachowanie matki wynika z własnych traum, a ludzie są różni. Dziecko to nie kopia rodzica, które myśli i czuję identycznie jak ono, dlatego trzeba mu dać szansę podjąć własne decyzje. Owszem może się potknąć, może popełnić błąd, jak sądzę Emma przez moment na końcu tomu tak właśnie mogła czuć, ale to również część dorastania. Dzięki temu łatwiej jej będzie sobie poradzić w późniejszym życiu. Łatwiej przyjdzie jej podejmować kolejne decyzje.

Przychodzi czasem czas, gdy trzeba zwolnić i zastanowić się nad własnymi wyborami, do czego dążysz? Co pragniesz osiągnąć w życiu? Być może droga którą obrałaś wiele lat temu nie jest już tym co jest dla ciebie najlepsze, co sprawia ci radość, daje chęci do wstania rano z łóżka. Emma spędziła życie ucząc się tańca klasycznego, dążyła do zostania pierwsza baletnicą,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Vigilante - My Hero Academia Illegals #2 Court Betten, Furuhashi Hideyuki, Kōhei Horikoshi
Ocena 6,8
Vigilante - My... Court Betten, Furuh...

Na półkach:

Czy zastanawiałe/aś sie kiedyś:
Jak Stein stał się tak popierzony? Nie? Tak? Może?Dziś poznamy odpowiedź jak to się wszystko zaczęło w 2 tomie BNHA Vigilante! Nie odrazu co prawda, napięcie budowane jest stopniowo (tak stopniowo, że niemal go nie zauważszych, choćbyś z lupą szukał), zaczyna się niewinnie od kolejnej walki z jakimś pajacem, ćwiczenia, poznanie superhero, kolejna walka, kolejna i tak się życie kręci, do czasu, aż przypomni sobie że na studia chodzi i też by się przydało to pokazać, aczkowiek ja nie o tym, jako że to jest drugi tom relacja między bohaterami dopiero się rozwija, Koichi główny bohater opowiada trochę o swojej przeszłości, marzeniu o zostaniu bohaterem i prawdopodobieństwu zaprzepaszczeniu tego, przez losową sytuację, przez co nie dostał się na egzamin (szczerze jestem zła, chłopak uratował dziecko, zachował się jak bohater już samo to, powinno sprawić, że dopuszczono by go do egzaminu wstępnego na BOHATERSTWO). Z drugiej strony mamy historię Pop, dowiadujemy się czemu przyłączyła się do tej uroczej dwójki, że nie był to wcale aż tak wielki przypadek. A bluza All Mighta *wstaw losowe słowo* z ery cały czas wisi w jej szafie. Następnie przechodzimy do, a jakże walki! I tutaj na scene wkracza tajemniczy samuraj, którego imię poznamy już niebawem. Ekipowicze wpadają na pomysł poszerzenia ekipy o nowego członka (bynajmniej nie samuraja), ale tak jakoś wypada na typa, który próbował zrobić krzywdę Pop i każą mu spadać na drzewo, dzień jak co dzień. Jest to ważne dla fabuły! Dlaczego? Bo zaraz ktoś będzie chciał go zabić, a jak lepiej wprowadzić npceta w blaski flesha, jak nie poprzez generator losowych decyzji? Dodatkowo to ta jedna osoba na milion, o której opowiadali rodzice, która za darmo narkotykiem próbują poczęstować! Niestety jak wiadomo antagonistą, do tego znudzonym się nie odmawia, więc wracają samuraj! Który jednak nie jest taki dobry hero, tylko kieruje się własną polityką firmy. Pop i Crawler stają w obliczu nie lada problemu (podobnie jak w przyszłości pewna wybitna trójca Deku, Todoroki i IIda), co prawda nie mówił jeszcze, aż tak fanatycznie, ale poznał mistrza Crawlera, przy okazji dostał mocno w ciry, no i mu się poprzestawiały poglądy. Tak oto powstał on zabójca bohaterów (i złoczyńców, podobno). A był taki miły dzień dobry na klatce mówił.

Anyway pominęłam dwa wątki w historii, ale jako że ten był zdecydowanie najlepszy to nieco szerzej go opisałam (a raczej dałam streszczenie że spoilerem). Ale, ale! Nic straconego, możesz sam poznać inne części fabuły i wciągnąć się w historię nielegalnych bohaterów! Nic tylko brać, czytać i korzystać!

Czy zastanawiałe/aś sie kiedyś:
Jak Stein stał się tak popierzony? Nie? Tak? Może?Dziś poznamy odpowiedź jak to się wszystko zaczęło w 2 tomie BNHA Vigilante! Nie odrazu co prawda, napięcie budowane jest stopniowo (tak stopniowo, że niemal go nie zauważszych, choćbyś z lupą szukał), zaczyna się niewinnie od kolejnej walki z jakimś pajacem, ćwiczenia, poznanie superhero,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Słynne miasto na wodzie Wenecja przez jednych kochana przez innych znienawidzona, to w jej kanałach, ulicznym gwarze, błękitnym niebie, oraz wąskich uliczkach spotka się siedmiu, jedno zginie, a mimo to liczba się nie zmieni. Jednak nim przepowiednia się wypełni najpierw przywiążemy się do bohaterów, a żeby zabolało wystarczająco mocno. Wszak jeśli zwiążesz się emocjonalnie z książką, nie będziesz chciał już jej puścić, wciągniesz się w jej strony, aż do ostatniego aktu. Historia rozpoczyna się z perspektywy Giulii (warto zaznaczyć, że jest tu narracja wieloosobowa, poznajemy historię nie tylko z perspektywy siedmiu, lecz również bohaterów postronnych, oraz antagonisty), ambitna, sarkastyczna, nie dająca się wodzić za nos. Oczekuje jasnych pytań i jasnych odpowiedzi. Mieszka wraz z ojcem, gondolierem, Giuseppe, którego bardzo kocha, ich relacja jest och, po prostu urocza, czuć ciepło, zaangażowanie no i czystą miłość. I wyszło było by dobrze, życie toczyło się własnym rytmem, gdyby nie cholerny Bauta, a zaraz za nim narcystyczny jegomość Xavier. W tym też momencie dowiedziałam się, że to fantastyka (rychło w czas). W skład jej wchodzi magiczna przepowiednia, zakazana księga, obdarzeni aka klucznica, nieśmiertelni, niebo, piekło i czyściec, oraz Messor Plaga! Czuje tę energię? Przyciąganie? A jeśli dodam, że wszystko dzieje się na bazie znanego literackiego dzieła Dante Alighieri ,,Boska komedia", jest w centrum całej historii, znaczy jej początek i koniec. Splata ze sobą wątki i obwieszcza następny tom. Wróćmy jednak do postaci następna w kolejce czeka Priya induska na którą nowe życie spada równie niespodziewanie, czując niezwykle przyciąganie do kraju matki zmierza do Wenecji, nie wiedząc co czeka ją na miejscu. Trzecim niewtajemniczonym jest przystojny Eduardo przyjaciel z dzieciństwa, połączyła ich katastrofa ciasteczkowa, tak jak Giulia wychowany przez rzesze gondolierów, jego ojciec również jest najlepszym przyjacielem jej ojca. Międzypokoleniowe połączenie (bardziej złożone niż mogli przypuszczać). Xavier to Xavier najbardziej wtajemniczony, zna prawdę od dzieciństwa, poprowadził siódemkę do spotkania, mój personalny nemesis. Autentyczne od początku go nie lubiłam, najpierw bez powodu, później z powodem. Wątek miłosny z nim w roli głównej podchodzi mi do gardła. Eh, wyżyłam się. Let's go! Albinoska Melissa, tajemnicza piękność, zakochana w Xavierze, pełna życia i spragniona bliskości, wychowana w sierocińcu, wraz z najlepszą przyjaciółką w imię misji, niestety musi ją porzucić. Luca niewiele o nim wiemy, czuje gorycz i żal, musiał porzucić swoją narzeczoną, wreszcie ustatkowane życie, wiele razy wspomniana z złością lub żalem, iż nie jest normalny. Na koniec Vincenzo dawny uczeń kościoła w Veronie, nawiedzany przez rok wizjami, pisał i pisał, i pisał, aż nastał dzień odpowiedzi. Oczywiście, nic nie jest takie proste. Odpowiedzi szukać musi w Mestre. Tak prezentuje się siedmioro wybrańców, kluczników, niedoświadczonych dzieci mających dbać i ratować świat. Cudownie. A jeszcze tyle przed nimi, wąż czai się u bram i od środka sączy jad. Jednak nie są sami sprzymierzeńcy pojawia się w odpowiednim czasie i miejscu.

Słynne miasto na wodzie Wenecja przez jednych kochana przez innych znienawidzona, to w jej kanałach, ulicznym gwarze, błękitnym niebie, oraz wąskich uliczkach spotka się siedmiu, jedno zginie, a mimo to liczba się nie zmieni. Jednak nim przepowiednia się wypełni najpierw przywiążemy się do bohaterów, a żeby zabolało wystarczająco mocno. Wszak jeśli zwiążesz się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy książka porusza ważny i delikatny temat, może to zrobić dobrze lub źle, kiedy zgasnę robi to dobrze, pokazuje w jaki sposób myśli osoba w chorobie anoreksji, jak postrzega siebie i z czego może w ogóle wziąść się choroba. Widzisz drogi czytelniku Marlena jest książkowym przykładem osoby z bardzo kontrolującym rodzicami, co ma niebagatelny wpływ, dlaczego? Podobnie jak z zachowaniami suicydalnymi chodzi o kontrolę. Dziecko czuje, że nie ma kontroli nad swoim życiem, ktoś inny nim steruje, a więc to na co ma wpływ to sposób w jaki się okaleczy, czuje że nikt mu nie jest w stanie tego odebrać. Zwłaszcza, gdy osoby wokół nie zauważają pierwszych razów. Utrata wagi do tego stopnia, że zaczyna być niebezpieczna dla zdrowia, ćwiczenia ponad siły to wszystko się ze sobą łączy i również jest zachowaniem suicydalnym, przy czym przypadek Marleny jest połączony z przykrymi realiami polskich szkół, dręczenia i wyśmiewania, ciągle słuchanie uwag na temat swojego ciała i wagii, typowa przemocy psychiczna, a czasem i fizyczna, która jeszcze bardziej pogarszała stan dziewczyny. Ciężki temat, ale warto się zapoznać także właśnie od strony przyczyn wywoływanych przez rodziców, presję otoczenia, nie tylko wyglądu czy dopasowania do kanonu. Niestety trzeba pamiętać, że na ten moment nie ma możliwości wyleczenia anoreksji, to choroba, tak jak depresja nawracająca, walka z nią trwa cały czas, a jej wyniki zależą od silnej woli chorej osoby. Trzeba pamiętać o wyrozumiałości wobec nich, a także że chora osoba nie myśli tak samo jak zdrowa, coś co może się wydawać błahostką dla niej będzie miała niebagatelne znaczenie. Nie wyśmiewaj, lecz edukuj się. Te osoby mają wystarczająco ciężko i bez twoich uwag.

Jednak wracając jeszcze na moment do treści książki czasami przewrócenie kolejnej kratki było wysiłkiem czułam ogromny żal i współczucie, oraz wściekłość na beznadziejnych rodziców, szkole mająca głęboko w dupie zdrowie uczniów i dające przyzwolenie na takie zachowanie. Książka momentami mocno przytłacza, dlatego jeśli czuł byś, że coś złego się dzieje podczas czytania, odłóż ja i dał sobie czas, pamiętaj również że w każdej chwili możesz zgłosić się po pomoc na numery: 800 70 2222 lub 116 123

Gdy książka porusza ważny i delikatny temat, może to zrobić dobrze lub źle, kiedy zgasnę robi to dobrze, pokazuje w jaki sposób myśli osoba w chorobie anoreksji, jak postrzega siebie i z czego może w ogóle wziąść się choroba. Widzisz drogi czytelniku Marlena jest książkowym przykładem osoby z bardzo kontrolującym rodzicami, co ma niebagatelny wpływ, dlaczego? Podobnie jak z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie rozumiałam fenomenu posiadania idola samego w sobie, a obsesyjnego śledzenia jego życia, każdego słowa, ruchu i snucia chorych teorii spiskowych już w ogóle kwalifikuje w mojej opinii do trwałego odcięcia od internetu. Zwłaszcza po latach obserwowania jak wyniszczające jest to dla obu strona. Historia Akari jest w pewien sposób przykładem jak zgubne jest wkładanie całego swojego jestestwa w obcą osobę. Życie tylko dla kogoś, zaniedbywanie siebie, brak poczucia sensu istnienia i żadnych planów i celów, jedynie na krótkie momenty koncertów, odżywa, zachowuje się tak zwyczajnie. Radosne dziecko, świetnie się bawiące z ludźmi, którzy mają te same pasję. Jednak to tylko migawki, w ogromnej szarości. Podczas czytania z jednej strony współczułam, z drugiej częściowo rozumiałam, a z trzeciej denerowałam się. Dwa pierwsze wydają się zrozumiałe, lecz trzecie ma wiele znaczeń. Irytowałam się na rodziców, że nie szukali specjalistycznej pomocy dla niej, ale też na Akire, że nie próbowa sama o siebie zadbać, zrobić cokolwiek ze sobą, przecież potrafi. Mam wrażenie, że to rodzina ofiar. Rodzice, którzy nie potrafią sobie poradzić, więc reagują agresją psychiczną lub fizyczną. Siostra jest zmęczona, czuje się zaniedbana bo wszystko skupia się na młodszej siostrze. A wreszcie sama Akira osamotniona w swoim amoku, lecz niewinna mimo, że otoczenie wolało by mówić, że jest inaczej. Już w chwili zauważenia pierwszych sygnałów, powinna rozpocząć się praca ze specjalistami, a nie udawanie, że dziecko jest głupie i karanie go, bo NIE potrafi załapać sama pewnych rzeczy. Ta rodzina została złamana i mimo, że całość historii skupia się na Akirze i idolu w tle ukazują się inne problemy, które w większym lub mniejszym stopniu połączyły się i utworzyły obecny stan. To wszystko tworzy bardzo smutny obraz.

Nigdy nie rozumiałam fenomenu posiadania idola samego w sobie, a obsesyjnego śledzenia jego życia, każdego słowa, ruchu i snucia chorych teorii spiskowych już w ogóle kwalifikuje w mojej opinii do trwałego odcięcia od internetu. Zwłaszcza po latach obserwowania jak wyniszczające jest to dla obu strona. Historia Akari jest w pewien sposób przykładem jak zgubne jest wkładanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od zawsze wiersze mają w sobie coś niezwykłego, zupełnie inaczej niż inne gatunki literackie. W wierszach jest wyraźniej widoczna dusza autora, lecz jednocześnie same myśli są owiele trudniejsze do zrozumienia. Tak jest i w tym przypadku wiersze Klary Poli choć opowiadają o nie tak dawnej rzeczywistości to ich sens i głębia na pierwszy rzut oka bywa ciężka do interpretacji. W tym przypadku tym dłużej myślę tym mniej wiem. Zdarzało mi się podczas lektury wracać do początku raz za razem, wydawało się że słowa wręcz tańczą zachęcając i kusząc ,,spróbuj spojrzeć inaczej". Dlaczego? W wierszach znajdzie się polityka, pandemia, zakazy i nakazy, traktowanie kobiet i wiele więcej, to ciężkie tematy, gdy mówi się o nich wprost, więc gdy ukryć je w pięknie splecionej polszczyźnie stają się potworem czającym się za kolejnym słowem, zdaniem, stroną. Nigdy nie wiesz, czy emocje i myśli, które rodzą się podczas czytania faktycznie są odzwierciedleniem tego co czytasz. W moim przypadku nie które wiersze oczarowały mnie, jednak inne wprawiły w konsternację i złość, do tego stopnia, iż uważałam że autorka się myli, pisze bzdury. Jednak czy faktycznie powinnam się tak unosić? Tak myśleć? Być może błędnie rozszyfrowuje słowa? Nie dostrzegam większego obrazu? Lub drugą stronę autorka przelewa swoje myśli, postrzega inaczej świat i ma do tego prawo, a ja zamiast ulegać emocją, może powinnam spróbować spojrzeć z wielu stron na ten sam obiekt. Choć dla psychiki to bardzo wygodne, aby mieć jeden swój światopogląd, to uważam, że wiersze tak jak filozofia pokazują inną prawdę i choć nie zawsze taka jest wola autora można interpretować sam jeden wiersz na dziesiątki sposobów, a co dopiero cały tomik poezji. Jednak odniosłam się wcześniej do właściwej interpretacji? Co to znaczy, skoro teraz mówię, że jest ich wiele? Tylko pisarz wie co naprawdę miał na myśli i jego zdanie zawsze będzie na pierwszym miejscu. Aczkolwiek jeśli myślisz inaczej twoja wola czytelniku. Masz prawo do tego, ja ze swoją strony polecam zapoznać się z całością jako, że to krótka lektura i czytanie nie zajmie wiele, zaręczam jednak, że dostarczy rozmyślań na długie godziny, być może przewartościujesz pewne rzeczy, albo tak jak ja stracisz kilka nerwów z konfrontacji też można wyciągnąć wnioski i naukę!

Na koniec chciała bym wam polecić wiersz, który szczególnie do mnie trafił: Będę płakać dziko, krótki lecz treściwy, trafiającego i dającego do myślenia.

Od zawsze wiersze mają w sobie coś niezwykłego, zupełnie inaczej niż inne gatunki literackie. W wierszach jest wyraźniej widoczna dusza autora, lecz jednocześnie same myśli są owiele trudniejsze do zrozumienia. Tak jest i w tym przypadku wiersze Klary Poli choć opowiadają o nie tak dawnej rzeczywistości to ich sens i głębia na pierwszy rzut oka bywa ciężka do interpretacji....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami na półkach we własnym domu można znaleść interesujące książki, które od lat zbierały sobie spokojnie kusz. Dzisiaj przychodzę z książką dla młodszych czytelników o grupie czarodziejek znanych jako Winx, być może młodsi nie mieli okazji poznać bardzooooo długiej serii, która z sezon na sezon była bardziej ,,niezwykła" (aż ją dobili 8 sezonem), pełna magii, wyzwań i przygód jakich świat nie widział. Tajemne moce Bloom to delikatnie zmieony serial przełożony na karty książki, dzięki czemu osoby, które wolały by poświęcić czas na czytanie lub ćwiczenie czytania (książka ma dosyć duże litery i szeroką czcionkę), zamiast oglądania mają świetna okazję! Książka zawiera plus minus 3 pierwsze odcinki połączone razem, będą w nich walki z potworami, piękna szkoła w nowym świecie, bohaterowie, magia i tajemnice, wiedźmy i bal, który będą próbowały zniszczyć. Historia skupiać się będzie głównie na Bloom dziewczynce z ziemi, która odkrywa w sobie wielką moc, choć jeszcze nie wie jak jej używać, stopniowo dzięki pomocy przyjaciółek i nauczycieli stanie się być może najsilniejszą czarodziejką odstatnich lat, ale to już opowieść na inne tomy. Ja ze swojego miejsca bardzo polecam poznanie serii, jako dziecko kochałam winx, podobało mi się, że 6 przyjaciółek tak o siebie dba, mogą na siebie liczyć, walczą ramię w ramię nieraz z silniejszym przeciwnikiem, podnoszą się po porażkach i ciągle mogą czegoś nowego nauczyć (co wiązało się z pięknymi przemianami, co o wiele bardziej zwracało uwagę 7 letniej mnie).

Czasami na półkach we własnym domu można znaleść interesujące książki, które od lat zbierały sobie spokojnie kusz. Dzisiaj przychodzę z książką dla młodszych czytelników o grupie czarodziejek znanych jako Winx, być może młodsi nie mieli okazji poznać bardzooooo długiej serii, która z sezon na sezon była bardziej ,,niezwykła" (aż ją dobili 8 sezonem), pełna magii, wyzwań i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Los bywa przewrotny, czasami po książkach, których najmniej się spodziewamy budzą się ciekawe myśl, nie oswojone krążą podczas godzin czytania, na chwilę przysiadając niczym motyl na skraju świadomości, aby zaraz zerwać się do lotu, okrążyć kilka razy głowę i znowu przysiąść na kilka chwil dłużej. Owe refleksje miały swój moment narodzin w pewnej zacisznej księgarni, pełnej starych pięknie wydanych książek, w ciepłym i chłodnym miejscu jednocześnie, gdzie pada słońce, a drobinki kurzu tańczą na wietrze, gdzie jest przytulnie i ciepło, jakbyś znał to miejsce od zawsze, a nie poraz pierwszy przekroczył jego prób. O kocie, który ratował książki wstawiłam kilka relacji, w trakcie, gdy Natsuki i jego rudy, puchaty towarzysz mierzyli się z kolejnymi labiryntami, nowymi myślami, czasem brutalna rzeczywistość również zastanawiałam się jakbym sama do tego tematu chciała podejść, które myśli są słuszne, a które nie. Gdzie leży prawda? Kto ma rację? Wbrew pozorom te pytanie, nie tylko czytelnik, ale i autor zadaje. Słowa mają wielką moc, mogą zmienić czyjeś życie, na lepsze lub gorsze, perspektywa zależy od punktu siedzenia, jednak uważam, że gdy działamy ze szczerych chęci, chcąc przekazać swoje myśli, nie narzucając, a tłumacząc swój punkt widzenia w sposób czasami banalnie prosty, czasem ubrany w piękne słowa, a czasem i pozbawiony logiki nigdy nie będzie czymś złym. Codziennie dzielimy się myślami nad milionem rzeczy i dostajemy informacje zwrotne, to wszystko jest częścią nas dajemy pewien dar i otrzymujemy coś w zamian, nie musimy tego przyjmować, ale zawsze warto się przyjrzeć i zastanowić czy ten punkt widzenia nie jest nam w jakiś sposób bliski. Natsuki kocha książki i chce, aby ludzie również dążyli je uczuciem, ale nie wybiera jakie książki, oraz w jaki sposób masz je czytać, choć może się to wydawać dziwnym stwierdzeniem, bo czy nie dyskutował w każdym labiryncie o uwalnianiu książek? O niewłaściwym w jego mniemaniu okazywania miłość być? Jednak odczuwam pewna subtelna różnice, wyraził swoją stronę, ale wybór pozostawił im, oraz pozostawiał pewne refleksje czytelnikowi, które łączyła tak naprawdę jedna myśl: Czytanie to przyjemność. Nie ważne jest ilość, i ile razy wracasz do danej pozycji, szybkość czytania, tytuły jakie wybierasz, sęk w tym żeby książka do ciebie przemawiała tyle wystarczy.

Los bywa przewrotny, czasami po książkach, których najmniej się spodziewamy budzą się ciekawe myśl, nie oswojone krążą podczas godzin czytania, na chwilę przysiadając niczym motyl na skraju świadomości, aby zaraz zerwać się do lotu, okrążyć kilka razy głowę i znowu przysiąść na kilka chwil dłużej. Owe refleksje miały swój moment narodzin w pewnej zacisznej księgarni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Todoroki i Midoriya wylewają siódme poty walcząc z zabójcą bohaterów, Iida dostaje objawienie wkońcu zaczyna pojmować co brat i Stain próbowali mu uświadomić na temat prawdziwych bohaterów. A w tym samym czasie kilka ulic dalej rozgrywa się walka między bezmózgiem, a numerem Dwa Endeavorem oraz Grad Torino. Walka choć intensywna dobiega już końca w 7 tomie, młodzi bohaterowie poradzili sobie sami z groźnym przestępcą, wyszło trocheee poturbowani, ale żywi. Kolejny raz można dostrzec wzrost mocy Izuku, ale i zdolności analityczne Shoto, oraz przewidywanie sytuacji błyszczą w tym tomie (a także pogarda dla prawa, Boże jak on się odpala. Kto by przypuszczał, gdy nacodzień to takie spokojne dziecko). Żarty z Bakugo trzymają się świetnie, żałuje każdej minuty w wybraniu praktyk: ,,Oby nasze obcisłe jeansy trzymały w ryzach nasze ciała i duszę". A biała gorączka dopiero go trawi, gdy wrócą na zajęcia, gdzie All Might przygotował mały test sprawnościowy połączony z wyścigiem. Jednak wcześniej mamy rozdział poświęcony wydarzeniom które nastąpiły po nocy, pojawiają się pierwsze przebłyski przyszłości, liga złoczyńców nie mówi jeszcze ostatniego słowa, wręcz przeciwnie przekują swoją porażkę i frustrację w siłę, która już niebawem urośnie w OGROMNY problem. A wszystko przez jeden filmik. Będąc w 100% szczera, gdy wracam myślami do rozmów z Staina jego priorytetowóe i idei, nie dziwię się, że porwał tyle ludzi. Metody drastyczne, ale sam pomysł prawdziwych bohaterów i prawdziwych złoczyńców już jak najbardziej interesujące. Bohater to niegwiazdeczka do grania w reklamach, czy sprzedawania każdego gówna, tylko osoba poświęcająca się bez reszty pomocy innym, nie rzadko narażać życie. Gotowa zawsze i wszędzie.

A na koniec egzaminy! Yey wszystko mi przypomina, że jestem w d... 7 tom zaczyna akcje pod tytułem: ,,Zaraz umrę, nie mam szans wygrać z "wstaw dowolnego nauczyciela" i jeszcze mam idiotę do pary (ale tylko u Bakugo wykreśla się pierwsza część i zostawia drugą). Jednym słowem po raz kolejny akcja nabierze pędu i rozmachu, a także spojrzymy na innych uczniów nieco dłużej, przynajmniej mam nadzieję, że tak jak w anime dostaną trochę czasu antenowego xD

Todoroki i Midoriya wylewają siódme poty walcząc z zabójcą bohaterów, Iida dostaje objawienie wkońcu zaczyna pojmować co brat i Stain próbowali mu uświadomić na temat prawdziwych bohaterów. A w tym samym czasie kilka ulic dalej rozgrywa się walka między bezmózgiem, a numerem Dwa Endeavorem oraz Grad Torino. Walka choć intensywna dobiega już końca w 7 tomie, młodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chciała bym znałeść jednej szczegół, tylko jeden który by mi się nie podobał, ale nie da się. Drugi tom trylogii dnia i nocy jest jeszcze lepszy od pierwszego (czego przyznam nie spodziewałam się), kończąc gasnące słońce zostaliśmy tak naprawdę odcięci w środku akcji i to takiej przez wielkie A, ujawniony został niepoczytalny (w całości popieram stwierdzenie, że zły duch odebrał jej zdolność jasnego myślenia) wróg obu plemion, Sonya zostaje porwana, a król zraniony. Wschodzący księżyc zatem zaczyna się stopniowa kontynuacja wszystkich tych wątków, oraz dostarcza jeszcze więcej atrakcji! Dostaniesz tutaj absolutnie wszystko: Tajemniczą chorobę, tortury, tymczasowy rozejm, bal, przepowiednie, TE DWA GŁĄBY WKOŃCU ZACZYNAJĄ CZAIĆ, ŻE COŚ DO SIEBIE CZUJĄ (Tu mam rozstrój fajnie, że ich relacja rozwija się powoli, jest delikatna i urocza, ale z drugiej strony jestem jak Mound ze stwierdzeniem co tak długo?), podróż, potwory, dzikich, oraz objawienie prawdy. Nie wiem od czego zacząć, bo każda z wymienionych rzeczy ma znaczenie i była świetna, ale chciała bym to zawęzić do trzech rzeczy, które przebiją wszystko:
1. Spotkanie z płomienna Juą - Kiedy księżycowi wykazują się ogromnym zaufaniem do planu księcia i wkraczają w sam środek plemienia słońca. W tym miejscu także opanowanie Levon'a zasługę na docenienie, rozmawia na obcej ziemi jak równy z równym ze zwierzchnikiem, mimo że jest w gorszej pozycji jeśli chodzi o obronę, oraz atak. Pierwszy raz również dostrzegam tu delikatność plemienia słońca, owszem ich okrucieństwo jest ogromne, ale mimo to fakt, że płomienna Jua potrafi odsunąć na bok animozje i postawić na pierwszym miejscu swój lud sprawił, że trochę zyskało plemię Słońca w moich oczach, a fakt że potrafi ich wszystkich za mordę złapać w odpowiednim momencie i zmusić do odpowiedniego zachowania sprawia, że dosłownie rośnie w moich oczach.
2. Bal - uwielbiam ten motywy w książkach i fakt, że został tu wykorzystany, wraz z przybliżeniem kultury księżycowych sprawia, że się rozpływam. Oczami wyobraźni widzę Sonye w pięknej sukni, mimo że skromniejszej od reszty to przez to wyróżniającej się jeszcze bardziej wraz z jej wyglądem. Zachwyt w oczach Levon'a, który próbuje szybko ukryć. Szok i dezorientacja księżycowych, dla wielu ich pierwsze spotkanie z plemieniem słońca, gdzie bynajmniej nie widzą potwora, lecz drobną, lekko przerażoną, blondynkę. A na koniec deser w postaci przysięgi 🩵 Razem te wszystkie elementy tworzą cudowna kompozycje.
3. Konfrontacja w dolinie !Zawiera spoilery! - Fakt, że Sonya dojechała tam Cristal sprawił, że uśmiechałam się, aż miło. Wkońcu ktoś ją zaczął ustawiać do pionu. Może i jest opętana, a może już wcześniej była rozpuszczoną córeczką kapłanki, może to i to, faktem jest, że jej nie trafię, a to że nie czuje wyrzutów sumienia o morderstwo własnego brata, jeszcze bardziej doprowadza mnie do szewskiej pasji. Anyway plusem tego fragmentu jest również stwierdzenie Monuda, że tym razem paniczem w opałach jest książę i ja się z tym zgadzam. W związku musi istnieć równowaga, raz on ratuje ją, raz ona jego. Czysta harmonia. A w tym wszystkim jeszcze dawka humoru w postaci wjechania na olbrzymim niedźwiedziu i wycieczka w drugą stronę na jego grzbiecie. Wszak królowa powinna podróżować zgodnie do jej pozycji.

O Boże co ja piszę ... Teraz już na poważnie, jak można zauważyć książkę czytało mi się świetnie, ma momenty na śmiech, na smutek, na zażenowanie i nadzieję. Czyta się ją lekko, akcja przyspiesza w zwalnia w dobrych momentach, znacznie również wzrasta wiedza na temat postaci i kultury na czym mi zawsze zależy, lubię wiedzieć więcej, niż mniej. Z tych wszystkich elementów Agata Konefał napisał bardzo dobra kontynuację stąd wynika wysoka ocena, ale i nowy strach byłam pewna, że książka będzie dobra, na poziomie równym pierwszej, ale jak już wspomniałam w pierwszym zdaniu jest jeszcze lepsza co sprawia, że trzeci tom ma wysoką poprzeczkę. Mam nadzieję, że jej sprosta, tymczasem ja powiem już tylko jedno słowo: Polecam.

Chciała bym znałeść jednej szczegół, tylko jeden który by mi się nie podobał, ale nie da się. Drugi tom trylogii dnia i nocy jest jeszcze lepszy od pierwszego (czego przyznam nie spodziewałam się), kończąc gasnące słońce zostaliśmy tak naprawdę odcięci w środku akcji i to takiej przez wielkie A, ujawniony został niepoczytalny (w całości popieram stwierdzenie, że zły duch...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy myślisz, że Mash trafia wkońcu na godnego przeciwnika Cell War'a członka Innocent Zero (o których pół słówkami dowiedzieliśmy się w poprzednim tomie, że w ogóle istnieją), co nie poskłada się po trzech ciosach, faktycznie początkowo się opierał troszkę dłużej, ale jak na wysłannika podziemnej oragizancji słabo. Trzeba mu przyznać miał jednak asa w rękawie, przygotował się do walki z magiem, miał czarnozwrotne zwierciadło, nie przewidział tylko, że trafi na maga bez magi. Los bywa przewrotny i to nie tylko dla przeciwników. Przyjaciele Masha wkońcu ogarniają, że nie dzierży żadnej magi, a wszystko co robił to siła mięśni i trening od małego. Mash.exe nie działa, młody totalnie nie wie, jak wyjść z sytuacji, gdyż obiecał tatku, że nikomu nie powie. Konsekwencje tej walki, niczym w Hogwarcie będzie znać cała szkoła, wkońcu ścisłe tajne, że jeden dom bił się z drugim, co więcej jego prefekt poniósł druzgocącą klęskę, więc teraz są na przyjaznych stosunkach! Lekcja przyswojona trzeba obić sobie mordy, aby narodziła się przyjaźń, a później można iść na herbatkę. Tym optymistycznym akcentem 5 tom mógłby się zakończyć, ale pewna plotka nabiera coraz większego rozpędu, czego efektem będzie magiczny sąd. A jego wynik przesądzi wszystko. Czy młodemu nieczarodziejowi uda się przekonać wszystkich do swych racji? Czy znajdzie poparcie? Co się tam w ogóle odwaliło? I czemu jeden wygląda jak James Potter? Cóż powiedziałam u tak za dużo, dlatego zachęcam do samodzielnego zetknięcia, spokojnie skończy jak zawsze w najlepszy momencie, także 6 tom where are you?

Kiedy myślisz, że Mash trafia wkońcu na godnego przeciwnika Cell War'a członka Innocent Zero (o których pół słówkami dowiedzieliśmy się w poprzednim tomie, że w ogóle istnieją), co nie poskłada się po trzech ciosach, faktycznie początkowo się opierał troszkę dłużej, ale jak na wysłannika podziemnej oragizancji słabo. Trzeba mu przyznać miał jednak asa w rękawie, przygotował...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dwójka młodych bohaterów, wielki skarb, stare zło, tajemniczy wędrowiec, a także smoki i bogowie. Czy istnieje lepszy przepis na dobrą książkę fantasy? Pewnie tak, aczkowiek tutaj ten konkretny sprawdził się znakomicie. Jedynastoletni książę Edmund zostaje wysłany przez matkę do wuja, gdyż jego kraj ogarniają coraz większe niepokoje z powodu najeźdźców, z drugiej strony jest jego rówieśniczka Elspeth córka kapitana od lat pomagająca na morzu. Splotem przypadku, a może przeznaczenia? Tajemnicza skrzynia trafia na ten sam pokład co książę, a ów pokład należy do ojca Elspeth. Spokojna podróż zmienia się w koszmar, gdy rozpętuje się najgorsza burza, jaką widziały te wody. Tak rozpoczyna się największą przygoda ich życia, choć żadne z nich nie miało na nią ochoty. Elspeth dostaje skarb i poznaje swoje przeznaczenie, lecz jedyne czego pragnie to odnaleźć ojca i wrócić do domu. Edmund oj, źle znosi prawdę o sobie, bowiem okazuje się, że należy do starej magicznej rasy o niezbyt dobrym PR. Pogodzenie się z tym i nauczenie władanie nowo nabytymi umiejętnościami będzie nie lada wyzwaniem, a przecież to nie jedyny problem. Wkońcu jak przystało na porządną przygodę antagonista nie śpi, wręcz drepta im po piętach i wyciąga szpony w i ich kierunku, a do dyspozycji ma nie tylko magię, ale i całą armię na skinienie palca.

Historia zatem jest poprowadzona dobrze, są momenty spokoju, gdzie czytelnik może odpocząć i dzikiej akcji, gdzie serce przyśpiesza. Jednak nie sami plusami żyje książka, brakuje mi trochę więcej opisów świata, większość krajów czy drogi jest omówiona w dwóch słowach, lub w ogóle, co znacznie obniża ocenę, druga rzecz, to brak bardziej zarysowanego opisu systemu wiary, oraz historii. Wiemy, że świat jest podzielony na wiarę w wielu bogów, oraz nowego jednego boga. Ze strzępków informacji w różnych miejscach podchodzono do nowej wiary ostrożnie lub wrogo. Mam nadzieję, że drugi tom trochę rozwinie te kwestie.

Dwójka młodych bohaterów, wielki skarb, stare zło, tajemniczy wędrowiec, a także smoki i bogowie. Czy istnieje lepszy przepis na dobrą książkę fantasy? Pewnie tak, aczkowiek tutaj ten konkretny sprawdził się znakomicie. Jedynastoletni książę Edmund zostaje wysłany przez matkę do wuja, gdyż jego kraj ogarniają coraz większe niepokoje z powodu najeźdźców, z drugiej strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oj już trochę mnie męczy święto zbioru, a tu conajmniej jeszcze jeden tom o nim. Jednak to tylko jeden minus w morzu plusów. Iruma na końcu poprzedniego tomu mierzy się ze swoimi słabościami, poraz pierwszy szczerze przyznaje, że nie boi się demonów, to jego dom, przyznaje się również do strachu przed porzuceniem. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak wielki lęk przed porzuceniem zawfudnowali mu ,,rodzice", a raczej para nieodpowiedzialnych idiotów, bo nazwanie ich rodzicami to spore nadużycie. Udaje mu się przełamać strach i sięga dalej, nie poddaje się mimo odniesionych obrażeń i była bym dumna, gdyby nie na odpowiedź Callego czy chce dalej walczyć nie zdradził by wszystkim a) gdzie jest (choć przeoczenie takiego pnącza, musiało by być wyzwaniem) b) Zdradził, że ma ziarno początku tym samym on i jego partner stał się celem większości pozostałej grupy uczniów. Cudownie ... W tym samym czasie klasa wyrzutków radzi sobie świetnie i budzi powszechne uznanie (i strach), aczkowiek jeszcze nie wiedzą, że jeden z uczniów obrał sobie zupełnie inny cel, nie tylko Irume oraz Lieda, ale wszystkich z królewskiej klasy. W miarę rozwoju akcji następna na celowniku jest Clara, młody strzelec musi się pośpieszyć jeśli chce ocalić przyjaciółkę, ale nie tylko on zmierza w tym kierunku Asmodeusz złożył obietnice i zamierza się z niej wywiązać nawet za cenę odpadnięcia z zawodów. A w tle wiecie totalny burdel, wojna, polowanie, branie jeńców, zawiązywanie sojuszów, takie tam dziecięce zabawy. Niektórym puściły zabardzo hamulce ...

Oj już trochę mnie męczy święto zbioru, a tu conajmniej jeszcze jeden tom o nim. Jednak to tylko jeden minus w morzu plusów. Iruma na końcu poprzedniego tomu mierzy się ze swoimi słabościami, poraz pierwszy szczerze przyznaje, że nie boi się demonów, to jego dom, przyznaje się również do strachu przed porzuceniem. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak wielki lęk przed...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to