Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Pierwszy tom trylogii bardzo mi się spodobał. Drugi jest tak samo świetny, jeśli nie lepszy od pierwszej części.

Czytając nie odczuwałam znudzenia, wręcz przeciwnie. Z trudem przerywałam, i z trudem kontynuowałam bojąc się, że nie dam rady robić tego,co powinnam.

Choć romans pomiędzy głównymi bohaterami może niektórych odstraszać, to w trakcie czytania nie wygląda to tak źle. Jest tak przede wszystkim dlatego, że przez cały czas nie mamy do czynienia wyłącznie z nim. Są inne problemy, jak np. ocalenie Fal przed eterowymi burzami czy też odnalezienie Wielkiego Błękitu, oraz wiele innych czynników.
Uczucie Arii i Perry'ego nie jest przesłodzone. Jest silne, ale nie sztuczne i irytujące, jak to często bywa.


Dużym plusem jest postać Roar'a. W tym tomie po prostu zaczęłam go wielbić.
Dodam też, że poczułam nić sympatii do Sorena. Chociaż nie wiem, czy na to zasługuje.

Strasznie nurtuje mnie przeszłość Cindera.
Mam też nadzieję, że coś wyjaśni się w sprawie ojca Arii.

Póki co pozostaje tylko czekanie na kolejny tom i Wielki Błękit.

Pierwszy tom trylogii bardzo mi się spodobał. Drugi jest tak samo świetny, jeśli nie lepszy od pierwszej części.

Czytając nie odczuwałam znudzenia, wręcz przeciwnie. Z trudem przerywałam, i z trudem kontynuowałam bojąc się, że nie dam rady robić tego,co powinnam.

Choć romans pomiędzy głównymi bohaterami może niektórych odstraszać, to w trakcie czytania nie wygląda to tak...

Początkowo dość sceptycznie podchodziłam do zakupu tej książki, jednak warto było zaryzykować.
Czytało się szybko i przyjemnie, choć muszę przyznać, że można pogubić się w teoriach wysuwanych przez bohaterów.
Nastawiłam się też na dużą ilość pozaziemskiej technologii i bliższe poznanie Przybyszów, ale na tym polu nieco się zawiodłam. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach dowiemy się więcej o obcych istotach.
Bohaterowie nie są przesłodzeni. Cassie to tylko nastolatka, która musi zabijać, aby przeżyć. Ben zmaga się z przeszłością i nie chce popełnić kolejnego błędu, który będzie kosztować czyjeś życie. Evan, choć jest uciszaczem zabijającym ludzi, jest też człowiekiem mającym uczucia. Każde z nich pragnie żyć.
Największym zaskoczeniem była dla mnie tożsamość Zombie. Ben Parish. Ten Ben, wielka miłość Cassiopei. Wydało mi się to raczej zbyt piękne i romantyczne, jak na taką książkę.

Początkowo dość sceptycznie podchodziłam do zakupu tej książki, jednak warto było zaryzykować.
Czytało się szybko i przyjemnie, choć muszę przyznać, że można pogubić się w teoriach wysuwanych przez bohaterów.
Nastawiłam się też na dużą ilość pozaziemskiej technologii i bliższe poznanie Przybyszów, ale na tym polu nieco się zawiodłam. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach...