rozwiń zwiń
Aleksandra

Profil użytkownika: Aleksandra

Płock Kobieta
Status Bibliotekarka
Aktywność 3 lata temu
169
Przeczytanych
książek
361
Książek
w biblioteczce
35
Opinii
308
Polubień
opinii
Płock Kobieta
Dodane| 1 cytat
Czytam, rozglądam się i obserwuję. Wiele rzeczy mnie porusza, wiele ciekawi, a jeszcze więcej wkurza (po słowiańsku tak). Mam potrzebę wylania całej swojej zawartości gdzieś, dyskutowania i kłócenia sie o moje poglądy, czasem nie do końca poprawne.

Opinie


Na półkach: , ,

To nie jest książka, która zmienia życie. Ale zdecydowanie podnosi na duchu i poprawia humor. Perypetie Jamesa i Boba są świetnie i lekko opisane, po ciężkim dniu głowa odpoczywa. Przy okazji książka sprawia, że patrzy się na swojego domowego zwierzaka w zupełnie inny sposób.

To nie jest książka, która zmienia życie. Ale zdecydowanie podnosi na duchu i poprawia humor. Perypetie Jamesa i Boba są świetnie i lekko opisane, po ciężkim dniu głowa odpoczywa. Przy okazji książka sprawia, że patrzy się na swojego domowego zwierzaka w zupełnie inny sposób.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam, że pierwszy raz sięgnęłam po Sapkowskiego w gimnazjum. Podkradałam książki z biblioteki, bo byłam zbyt leniwa, żeby wpisać je sobie w kartę biblioteczną. Pewnego razu trafiłam na dwa tomy opowiadań poprzedzające sagę o Wiedźminie i wsiąkłam na kilka dni. Dryfowałam radośnie pomiędzy driadami, krasnoludami i świstem srebrnego miecza, aż książki się skończyły. Przyszła kolej na „Krew Elfów” jednak rzuciłam ją szybko w kąt, bo nie zdołała mnie porwać tak, jak wspomniane wcześniej opowiadania. Pierwszy tom sagi wzięłam w ręce ponownie dopiero teraz, trochę z ciekawości, trochę z przekory – bo fantastykę przecież też czytam, a co!

„Krew Elfów” zaczyna się w momencie oblężenia Cintry przez Nilfgaardczyków. Małej biednej Ciri udaje się jakimś cudem uciec z miasta pogrążonego w wojnie. Potem odnajduje ją wiedźmin Geralt i choć początkowo wydawać by się mogło, że dziewczynka jest mu do niczego nie przydatna, zatrzymuje ją przy sobie, rozpoznając w niej dziecko przeznaczone mu prawem niespodzianki. W tym miejscu tak naprawdę zaczyna się cała historia pełna ataków, cięcia mieczem, szpiegowania i magii.

Andrzej Sapkowski zaskoczył mnie. Pamiętałam, że kiedyś „Krew Elfów” wydawała mi się nudna, a tym razem przeżyłam szok – historia wciągnęła mnie bez reszty, pochłonęła całkowicie swoimi mackami nieco oślizgłymi od potworów i przesiąkniętymi zapachem krwi i żelaza. Przyznam, że do tej pory nie mogę uwierzyć, że spodobała mi się książki z działu „fantastyka”. Ma ona jednak swoje niezaprzeczalne atuty – i nie mam tu na myśli niezwykle sugestywnych opisów Triss Merigold i Yennefer. W powieści ciągle coś się dzieje – raz razem z Ciri szkolimy się na wiedźminkę, potem nagle jesteśmy napadani przez zgraję Elfów. Sapkowski wiele razy jedynie wspomina o czymś, nigdy jednak nie zapomina, by finalnie wyjaśnić czytelnikowi sedno sprawy. Niesamowicie urozmaica tym samym całą opowieść, nie nudzi nas bohater, czy trudy jego podróży. Wspomniane retrospekcje są bardzo żywe i obrazowe – szczególnie zapadły mi w pamięci wspomnienia walki w Sodden.

W książce nie zabrakło niczego, co tak podobało mi się w opowiadaniach. Jaskier wciąż ogląda się za kobietami i na tym oglądaniu nie poprzestaje. Yennefer nadal ma cięty język i bywa zwyczajnie wredna, dodatkowo muszę przyznać, że jest jedną z tych postaci, których wyczekiwałam z upragnieniem.

Nie jest możliwe oczywiście, żebym nie miała zastrzeżeń. Inni autorzy, których czytam, przyzwyczaili mnie do tego, że powieść ma jakieś wielkie bum! Taki moment, do którego akcja się rozkręca, a po którym mknie niczym koń wyścigowy ku rozwiązaniu. W „Krwi Elfów” właśnie tego mi zabrakło. Choć historia wciągnęła mnie bez reszty, cały czas czekałam na jakiś moment kulminacyjny, ten niestety nie nadchodził. Może tak ma być, może w ten sposób pisane są właśnie sagi i któraś część z kolei zawiera właśnie ten wielki, upragniony moment? Nie wiem, myślę jednak, że na „Krwi Elfów” moja przygoda z Białym Wilkiem się nie skończy.

tą oraz inne recenzje możesz przeczytać również tutaj: http://aleksandraczyta.blogspot.com/

Pamiętam, że pierwszy raz sięgnęłam po Sapkowskiego w gimnazjum. Podkradałam książki z biblioteki, bo byłam zbyt leniwa, żeby wpisać je sobie w kartę biblioteczną. Pewnego razu trafiłam na dwa tomy opowiadań poprzedzające sagę o Wiedźminie i wsiąkłam na kilka dni. Dryfowałam radośnie pomiędzy driadami, krasnoludami i świstem srebrnego miecza, aż książki się skończyły....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fabuła toczy się wokół rodzeństwa Dollangangerów, które poznajemy w momencie, gdy traci ojca w wypadku samochodowych. Ich matka, nie mając żadnego wykształcenia czy majątku, zmuszona jest szukać pomocy u swoich rodziców. Po przybyciu do ich luksusowej posiadłości czwórka rodzeństwa – Christopher, Carrie, Cory i Cathy - zostaje niespodziewanie zamknięta w ciasnym pokoju, z którego mają dostęp jedynie do poddasza. Mają zachowywać się cicho i czekać na śmierć pana domu. Nic nie przychodzi jednak szybko.
Książka faktycznie porusza wiele tematów, o których wcześniej nikt nie ośmielił się pisać. Mamy tu wątki kazirodcze, morderstwo, wieloletnie pozostawanie w zamknięciu i babcię heretyczkę. Okazuje się, ze matka może bardziej kochać pieniądze niż własne dzieci, że gotowa jest zrobić wszystko by zdobyć spadek. Dodatkowo Virginia Andrews postanowiła pokazać wszystkim, jak bardzo siostra może pociągać własnego brata i co ten gotowy jest zrobić, by ją zdobyć (tu historia w sumie zatacza koło). W książce babcia nie piecze ciasteczek i nie robi szalików na drutach, a jest pozbawioną uczuć starą kobieta, która chce zniszczyć wszystko co piękne na tym świecie w imię wiary i Boga.
Czy tyle nieszczęść na raz to mimo wszystko nie przesada? Rozumiem, że powieści tego typu opisują wydarzenia niesamowite, normalnie jednak jesteśmy w stanie uwierzyć, że coś takie mogło ieć miejsce. Czytając kwiaty na poddaszu zastanawiałam się ciągle co JESZCZE się wydarzy. Autorka miała chyba zbyt wiele pomysłów i chcą je zebrać wszystkie w jedno dzieło uzyskała jedynie efekt przesytu i czytelników. W powieści jest taki natłok wydarzeń, że już dzieła z gatunki SF wydają się bliższe spełnienia.
„Kwiaty…” można by z powodzeniem rozbić na dwa, a może nawet 3 tomy. Mimo tego książka ma w sobie coś, co nie pozwala się od niej oderwać. To chyba najbardziej wciągająca, a zarazem najbardziej przekombinowana książka z tych, które miałam w rękach. Z jednej strony wywołuje dużo emocji, porusza tematy, których próżno szukać w innych bestsellerach, z drugiej jest naprawdę kiepska pod względem jakości szeroko pojmowanej. Według mnie pozycja znajduje się gdzieś pomiędzy „można przeczytać” a „czytać nie trzeba”.

Więcej na: http://aleksandraczyta.blogspot.com/

Fabuła toczy się wokół rodzeństwa Dollangangerów, które poznajemy w momencie, gdy traci ojca w wypadku samochodowych. Ich matka, nie mając żadnego wykształcenia czy majątku, zmuszona jest szukać pomocy u swoich rodziców. Po przybyciu do ich luksusowej posiadłości czwórka rodzeństwa – Christopher, Carrie, Cory i Cathy - zostaje niespodziewanie zamknięta w ciasnym pokoju, z...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Aleksandra Czyta

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [9]

Mons Kallentoft
Ocena książek:
7,0 / 10
19 książek
4 cykle
209 fanów
Jane Austen
Ocena książek:
7,5 / 10
47 książek
2 cykle
Pisze książki z:
3474 fanów
Stephen King
Ocena książek:
7,0 / 10
169 książek
14 cykli
15905 fanów
Helen Brown Kleo i ja. Jak szalona kotka ocaliła rodzinę Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
170
książek
Średnio w roku
przeczytane
11
książek
Opinie były
pomocne
308
razy
W sumie
wystawione
106
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
856
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
10
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]