Listy o modlitwie
- Kategoria:
- religia
- Seria:
- Z tradycji mniszej
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
- Data wydania:
- 2014-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1997-01-01
- Liczba stron:
- 162
- Czas czytania
- 2 godz. 42 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373545151
- Tłumacz:
- Ewa Szwarcenberg-Czerny
- Tagi:
- Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec modlitwa
Ojciec Chapman zdobył sobie wielkie uznanie prowadzonymi przez siebie rekolekcjami. Bez nich niewiele tylko listów, zebranych w tej książce, zostałoby zapewne napisane, gdyż ich autorzy i adresaci poznawali o. Johna najczęściej właśnie z tej okazji. Powodzenia swego w tej dziedzinie nie zawdzięczał bynajmniej sztuce wymowy czy urokowi wygłaszanych konferencji. Najważniejszą rolę odegrało tu, jak się zdaje, jego głębokie zrozumienie, że każdy człowiek wymaga szczególnej uwagi i indywidualnego traktowania, że to, co pożyteczne dla jednego (a może nawet dla tego samego w jakimś wcześniejszym okresie), dla kogoś innego może okazać się nie tylko niepotrzebne, lecz wręcz zdecydowanie szkodliwe. W jaki sposób jednak podejmować decyzję w takich sprawach? Odpowiedź przyszła szybko, gdy tylko znalazł się w Kościele katolickim, jak sam to pisze w trzy miesiące po swoim nawróceniu:
Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę znowu zaczynać od początku, jak małe dziecko. Dopiero powoli i stopniowo dostrzegamy, jak znikoma jest nasza wiedza w sprawach życia wewnętrznego. Byłem swoim własnym kierownikiem duchowym, a jest to ogromnie trudne, chociaż dla anglikanina nieuniknione, gdyż niejednolitość wyznawanych przekonań nie pozwala na całkowite zaufanie komukolwiek. A poza tym w Kościele anglikańskim nikt nie ma dostatecznego przygotowania ani doświadczenia katolickiego kierownika duchowego.
Nadprzyrodzona atmosfera świętości takiego miejsca, jak Maredsous, z jego całym systemem, różnymi pomocami i wskazówkami, jest prawdziwie cudownym objawieniem. Nie ma tu ani warunków cieplarnianych (jak w kochanym Cuddesdon), ani niepotrzebnych nieostrożności, ale prawdziwa wiedza. To samo byłoby u Jezuitów, tylko może jeszcze w wyższym stopniu. Wszystkie te cnoty nadprzyrodzonej pokory i wewnętrznego umartwienia, habitualna świadomość obecności Boga i zjednoczenia z Chrystusem w każdej chwili, wszystko to, co podziwiamy w Świętych, jest tu wykładane zakonnikom, jakby byli dziećmi w szkole, oni zaś uczą się tego. Są oczywiście rozmaite systemy kształcenia i nic nie mogłoby różnić się bardziej niż na przykład metody benedyktynów i jezuitów, lecz przygotowują one do różnych powołań i różnej pracy, formując różne temperamenty. Omnis spiritus laudet Dominum (Wszelki duch niech chwali Pana).