Death: The Deluxe Edition
DEATH: THE DELUXE EDITION includes the miniseries DEATH: THE HIGH COST OF LIVING and DEATH: THE TIME OF YOUR LIFE together with THE SANDMAN issues "The Sound of Her Wings" and "Facade", the "Death and Venice" chapter form THE SANDMAN: ENDLESS NIGHTS, and the short stories "A Winter's Tale", "The Wheel" and "Death Talks About Life".
The first story introduces the young, pale, perky, and genuinely likable Death. One day in every century, Death walks the Earth to better understand those to whom she will be the final visitor. Today is that day. As a young mortal girl named Didi, Death befriends a teenager and helps a 250-year old homeless woman find her missing heart. What follows is a sincere musing on love, life and (of course) death.
In the second story, a rising star of the music world wrestles with revealing her true sexual orientation just as her lover is lured into the realm of Death that Death herself should make an appearance. A practical, honest, and intelligent story that illuminates "the miracle of death."
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 469
- 325
- 139
- 52
- 42
- 30
- 14
- 9
- 8
- 6
Opinia
Druga noga Neila Gaimana
I cóż ja biedny żuczek mam zrobić? No przecież nie potrafię zakwitnąć, ani się teleportować. To mniej więcej tak samo niemożliwe, jak napisać źle o Gaimanie. Wprawdzie kiedyś prawie mi się to udało, a chodziło o książki dla dzieci (nie piszę tu o Koralinie, czy M jak Magia, bo to są książki w sam raz dla takiego opóźnionego nastolatka jak ja, nawet Wilki w ścianie są w sam raz), ale pomyślałem wtedy, że twórczość dla dzieci to nie jest Gaiman. Może przydarzył Mu się taki pisarski epizod z powodów finansowych? Po przeczytaniu Interkosmosu też byłem blisko negatywnej recenzji, ale tę powieść Gaiman napisał w duecie z innym autorem, przypuszczam więc, że przede wszystkim użyczył książce swoje nazwisko. No, z czegoś trzeba żyć, nieprawdaż? Cały czas próbuję Wam napisać, że kiedy natraficie na moje omówienie pozycji Gaimana, to nie powinniście się spodziewać negatywnej oceny, innymi słowy, raczej powinniście się spodziewać moich achów i ochów, bo chodzi przecież o Gaimana. Nawet dla mojego głównego Guru - Dicka nie jestem tak pobłażliwy, bo wiadomo, Dick nie zawsze pisał dobrze, bo na chleb dla tysiąca żon i dzieci musiał zarobić. A jak wygląda sytuacja Gaimana? Sam nie wiem, jeszcze nie czytałem jego biografii. Może też ma tysiąc żon i dzieci? Teraz mam zagwozdkę, muszę to sprawdzić.
Spójrzcie na stopkę, zobaczcie ile osób pracowało przy tym komiksie, niesamowite, nie? Jak oni to robią? Tak, wiem, że przemysł itd., ale i tak jestem ciekawy. Może przesyłają sobie materiał pocztą elektroniczną, coś poprawią, dodają kolorki i przesyłają dalej. A może są zamykani w jednym miejscu, z którego mogą wyjść dopiero po skończeniu pracy. Muszę o to spytać gości z Vertigo.
Tak, właśnie omawiam Wam Śmierć, czyli komiksową opowieść o siostrze Sandmana. To taki spin off Sandmana (Uwaga! Uwaga! Alek popisuje się nowo poznanym słowem, należą się oklaski, a nawet brawa, jak nie burza oklasków!). Gaiman zauważył, że źródełko Sandmanowe wyczerpało się. Sam je sobie zamknął, więc sam jest sobie winny, ale za plus trzeba Mu poczytać, że miał świadomość, że nie można tego komiksu ciągnąć w nieskończoność. A tutaj czynsz trzeba zapłacić, czasami jakąś książkę też kupić, czy coś, więc może by tak pokombinować co nieco z innymi postaciami z Sandmana? (ależ nie, ja wcale nie jestem złośliwy, ja po prostu nie zostałem w ogóle stworzony do złośliwości, ja aniołek jestem, czy coś podobnego, ale większego). Tak więc wymyślił Gaiman, że w Sandmanie pojawiają się epizody opowiadające o Śmierci, siostrze Sandmana, dlaczego by więc nie stworzyć kilku dodatkowych?
I tak oto powstał zbiór Śmierć Gaimana, który właśnie Wam omawiam. I co? Niestety, albo stety, to bardzo dobra pozycja, bez dwóch zdań, po prostu.
Na początek kilka księgowych faktów, czyli taki mój osobisty wstęp po wstępie.
Wydanie Egmontu jest, jak zwykle, rewelacyjne, to powtarzam prawie za każdym razem. Twarde okładki, klejone, kredowe karty, dobre, nasycone kolory. Czego chcieć więcej? Komiks liczy 320 stron, dużo, poszczególne tomy Sandmana miały zwykle mniej stron. Ale, co należy zapisać na niekorzyść pozycji, właściwych opowieści komiksowych jest tylko 260. Pozostałe strony to Galeria Śmierci, czyli jak przeróżni twórcy komiksowi wyobrażają sobie Śmierć w wykonaniu Gaimana, oraz wielkie nieporozumienie, czyli sześciostronicowy komiks o AIDS, opowieść Śmierci na temat tej choroby. Ewidentnie powstała na zamówienie. To tekst dobry w 1994 roku, ale w reedycji z 2016 roku można go było sobie podarować. Na koniec mamy biogramy twórców, których mamy dużo, więc i biogramy zajmują trzy strony.
A w środku dostajemy to, co chcieliśmy dostać, czyli kilka opowieści o Śmierci, siostrze Sandmana, która wydaje się być o wiele bardziej poukładana od brata. Wydaje się rozumieć koleje losu, a wręcz jest poważnym ogniwem losu człowieczego.
Łącznie mamy siedem opowieści. Pięć, które były wydane już wcześniej, dwa w Sandmanach, trzy w innych pozycjach, a dwie opowieści, najdłuższe, za co chwała Gaimanowi, bo się postarał, są napisane specjalnie do tego zbioru.
Na początek mamy bardzo emocjonalny, osobisty wstęp Tori Amos. Nie za długi, nie za krótki, taki w sam raz, żeby pobudzić nas do jeszcze lepszego odbioru komiksu. Potem na przemian mamy komiksy już nam znane z innych pozycji oraz te dłuższe, premierowe, które składają się na każdy z trzech rozdziałów.
Podoba mi się pierwsza opowieść o Śmierci, zatytułowana Odgłos Jej skrzydeł. Jest nostalgiczna. To prosta opowieść o życiu i śmierci, o powinnościach, o losie, który jest nam pisany. Zaraz wszedłem w opowieść, zaraz przypomniałem sobie, za co lubię komiksowego Gaimana. To wszystko właśnie tam jest.
Fasada to opowieść o Rainie, ale tak naprawdę to opowieść o Śmierci, o jej pracy i oczekiwaniach. Również o tym, że Śmierć nie zawsze oznacza to, co zazwyczaj myślimy. Nie jest to najlepszy kawałek z tego zbioru, ale przekazuje nam parę przemyśleń Śmierci.
Zimowa opowieść to najkrótsza, kilkustronicowa opowieść narysowana przez innych twórców, pokazująca nam, że trzeba próbować dobrze żyć, bo nawet Śmierć po długich latach polubiła swoją pracę.
Wysoka cena życia to pierwsza z nowości, dłuższa opowieść o Sextonie Furnivalu, doświadczonym przez życie szesnastolatku (mówi o sobie, że ma już prawie szesnaście i pół), który postanawia zakończyć swoje życie. Spotyka Didi, której cała rodzina zginęła w wypadku. Ona to właśnie oprowadza go po świecie, życiu, pokazuje mu miejsca, sytuacje, emocje, których do tej pory nie doświadczał. Dobra opowieść, prawie opowieść drogi, w której o dziwo najlepszą postacią jest Szalona Hettie.
Koło - następna krótka, dziesięciostronicowa historia opowiada o następnym nieszczęśliwym nastolatku (czyżby Gaiman miał jakieś przemyślenia z lat młodzieńczych?), który pragnie uzyskać od Boga wyjaśnienia śmierci mamy. Spotyka Śmierć, która próbuje wyjaśnić mu życie, niestety nic pozytywnego nie mówi. Bardzo nietypowa część, zwłaszcza pod względem rysunkowym: nietypowe klatki, całkiem inna Śmierć, wiadomo, że inny rysownik. W tym jednak wypadku postać Śmierci najbardziej odbiega od pierwowzoru stworzonego przez Mike’a Dringenberga.
Pełnia życia to druga i ostatnia premiera w tym zbiorze. To historia o Foxyglove i Hazel znanych nam już z innych opowieści. Tym razem partnerki stają przed innymi, o wiele poważniejszymi problemami. Śmierć odwiedza ich świat i muszą mocno przemodelować swoje podejście do życia, do współpracy, do przyjaciół. No i dowiadujemy się, co myśli o życiu i śmierci model prezentujący bieliznę męską (ciekawie brzmi, nieprawdaż?).
Ostatnia historia to Śmierć i Wenecja, znana nam już wcześniej z Sandmanów. Bardzo mi się podobała i nie dlatego, że nominalnie opowiada o hrabim, który postanowił zabić się poprzez zmiażdżenie przez słonia w momencie szczytowania pomiędzy dwoma dziewicami. Podobały mi się pastelowe obrazki z życia, tak różne od tematu komiksu, tak, że nawet nie przeszkadzała mi znowu inna rysunkowa Śmierć.
Podsumowując – dobrze wiecie, co napiszę, że dobra, że Gaiman, że rewelacja, bo świetne obrazy i pomysły. Tak, ale przede wszystkim urzekła mnie kreacja Śmierci, taka nostalgiczna, pogodzona z, jak to napisać, losem, życiem, posłuszeństwem wobec nieuniknionego. Świetny pomysł, wykonanie rysunkowe także bardzo dobre, choć przyznaję, że przeszkadzały mi ‘różne’ Śmierci w poszczególnych częściach. Jednak najbardziej podoba mi się ta ‘kanoniczna’ pierwotnie stworzona przez twórców Sandmana.
Całość na stronie:
http://szortal.com/node/10506
Druga noga Neila Gaimana
więcej Pokaż mimo toI cóż ja biedny żuczek mam zrobić? No przecież nie potrafię zakwitnąć, ani się teleportować. To mniej więcej tak samo niemożliwe, jak napisać źle o Gaimanie. Wprawdzie kiedyś prawie mi się to udało, a chodziło o książki dla dzieci (nie piszę tu o Koralinie, czy M jak Magia, bo to są książki w sam raz dla takiego opóźnionego nastolatka jak ja,...