Usagi Miyamoto, samuraj który po śmierci swego pana stał się roninem, wędruje przez XVI wieczną Japonię. Jest to właściwie wędrówka bez celu, od miasteczka do wsi, w poszukiwaniu spokoju, bycia jak najlepszym wojownikiem, jakiejkolwiek pracy, a przy okazji pomagając ludziom.
Usagi po Japońsku oznacza królika i właśnie królikiem jest nasz główny bohater. Nie tylko on. Mamy sprytną złodziejkę – lisicę, ninja będących kotami, samurajów psy, czy szakala jako przybyłego z Europy mistrza szermierki. Do tego wszędzie pałętają się Tokage – przypominające miniaturowe dinozaury jaszczurki.
Brzmi jak historia dla dzieci? To spójrzcie na okładkę. Jakoś mało milusia… Bo Usagi Yojimbo to kawał bardzo dobrego komiksu dla dorosłych, ewentualnie starszej młodzieży. Komiksu świetnie oddającego brutalne realia Japonii z XVI wieku – czasu kiedy wszyscy pamiętają okrutne wojny domowe, gdy gościńcami maszerują watahy pozbawionych pracy i pana samurajów (roninów) którzy dla kilku miedziaków są gotowi każdego zatłuc, pełno tu knujących możnowładców, a także zwykłych wieśniaków próbujących przeżyć w czasie suszy. Do tego całość przesiąknięta jest typowym dla tego okresu poczuciem honoru i lojalności, często szokującym dla naszej, europejskiej mentalności. Widać to zwłaszcza w opowieści „Odległa góra” gdzie oddział samurajów zostaje wymordowany z powodu jednego, kolekcjonerskiego kamienia i wszyscy uważają, że tak powinno być. Nie znam innego komiksu wydanego na polskim rynku, który aż tak dobitnie pokazywał by, jaka była ówczesna Japonia i czym się różniła od naszych czasów.
„Szpiedzy i Złodzieje” są kolejnym tomem z kolei – pierwsze przygody Usagiego ukazały się w USA w 1984 roku, w Polsce w latach 2000-nych i rozrosły się do kilkudziesięciu tomów – i spotykamy tu kilka postaci pojawiających się wcześniej – np. lisią złodziejkę Kitsune oraz Chizu – byłą przywódczynię klanu Neko ninja. Ale, ze względu na epizodyczność opowieści, znajomość wcześniejszych tomów nie jest konieczna do cieszenia się lekturą. Mamy tu jedną dłuższą historię – Złodziejka i Kunoichi – oraz kilka krótkich epizodów z podróży. Oparte o historię i mitologię opowieści są jedna w drugą wyśmienite i świetnie zilustrowane. Rysunek Stana Sakai (nota bene Japończyka mieszkającego i tworzącego w Stanach) jest prosty, ale niezwykle płynny i z masą detali. Uzbrojenie, stroje, architektura – wszystko jest oddane z pietyzmem i tworzy jednolitą całość. Jeżeli od strony graficznej miałabym się do czegoś przyczepić, to postacie epizodyczne które są wyjątkowo do siebie podobne i mało pomysłowe. Polecam przygody Usagiego wszystkim, którzy cenią opowieści spod znaku katany i kimona, oraz dobre historie przygodowe.

Usagi Miyamoto, samuraj który po śmierci swego pana stał się roninem, wędruje przez XVI wieczną Japonię. Jest to właściwie wędrówka bez celu, od miasteczka do wsi, w poszukiwaniu spokoju, bycia jak najlepszym wojownikiem, jakiejkolwiek pracy, a przy okazji pomagając ludziom.
Usagi po Japońsku oznacza królika i właśnie królikiem jest nasz główny bohater. Nie tylko on. Mamy...

To jest dla mnie naprawdę niepojęte, jak Stan Sakai potrafi tyle lat pisać jedną serię i każdy kolejny tom jest równie dobry. Gorąco polecam, bo jest to świetna seria, z bogatą galerią postaci, fascynującym i żywym światem. Jest to idealny przykład opowieści, która poprzez zabawę uczy ważnych i uniwersalnych prawd o życiu. Mistrzostwo świata.

To jest dla mnie naprawdę niepojęte, jak Stan Sakai potrafi tyle lat pisać jedną serię i każdy kolejny tom jest równie dobry. Gorąco polecam, bo jest to świetna seria, z bogatą galerią postaci, fascynującym i żywym światem. Jest to idealny przykład opowieści, która poprzez zabawę uczy ważnych i uniwersalnych prawd o życiu. Mistrzostwo świata.