Superman kontra Parasite. W metrze w Metropolis zostaje zabitych wielu ludzi, a Superman rusza śladem mordercy. Fabularnie nie ma tu specjalnie żadnej intrygi - za zbrodnią stoi dokładnie ta osoba, której można się spodziewać. Jeżeli chodzi o samo starcie, to minusem w moich oczach jest to, że Superman dał się tak łatwo podejść - ma rentgen w oczach dzięki którym mógł od razu rozpoznać przeciwnika i zastosować odpowiednią strategię, szczególnie, że nie jest to pierwsza walka z tym wrogiem. Na plus jednak trzeba zaznaczyć, że w drugiej połowie komiksu główny bohater działa o wiele rozsądniej. Jeżeli chodzi o samego Parasite'a, to jest przedstawiony jak zepsuty do szpiku kości łotr, a jego plan to prosta zemsta – jak dla mnie mało ciekawa postać. Warto jednak odnotować, że jest to polski debiut tego jednego z popularniejszych wrogów Supermana. W tle przewijają się też wątki strajku w Daily Planet oraz działań Intergangu - pierwszy może sugerować powrót dawnego statusu quo w redakcji, a drugi jest bardzo obiecujący i prawdopodobnie zaowocuje czymś interesującym w następnym numerze. Bardzo przypadły mi do gustu rysunki Toma Grummeta - całkiem szczegółowe i dzięki nim walka z Parasitem wypada efektownie. Ogólnie jednak kolejny średni numer.

Superman kontra Parasite. W metrze w Metropolis zostaje zabitych wielu ludzi, a Superman rusza śladem mordercy. Fabularnie nie ma tu specjalnie żadnej intrygi - za zbrodnią stoi dokładnie ta osoba, której można się spodziewać. Jeżeli chodzi o samo starcie, to minusem w moich oczach jest to, że Superman dał się tak łatwo podejść - ma rentgen w oczach dzięki którym mógł od...