Jest to moje pierwsze podejście do komiksów ze stajni Marvela, nie licząc przeglądania któregoś z setek komiksów o Spider Manie jakieś 8 lat temu. Jestem już nie-laikiem jeśli chodzi do DC (ekspertem nazwać się nie śmiem),moim ulubionym bohaterem z tej wytwórni jest Superman. Postanowiłem więc zacząć przygodę z Marvelem od ich rycerza w lśniącej zbroi, a za takiego miałem Boga Grzmotów Thora. Z przepastnych zbiorów cyfrowych oddanych mi do dyspozycji dzięki abonamentowi Marvel Unlimited wybrałem serię Thor: God of Thunder i jest pierwszy run, składający się na pięć zeszytów God Butcher.

I jestem bardzo zadowolony. Historia skupia się na tajemniczym Rzeźniku Bogów, który pała nienawiścią do wszystkiego co boskie i przemierza kosmos wyrzynając kolejne bóstwa. Thor nie pozostaje obojętnym, ale nawet dla niego ten przeciwnik może okazać się zbyt potężny...

Niezwykła w tym komiksie jest ekspozycja i narracja, bowiem wydarzenia widzimy z perspektywy aż trzech Thorów: Thora młodego i porywczego, Thora teraźniejszego, który u szczytu swoich sił zdaje się obiecywać pokój i ład wszędzie gdzie się znajdzie, oraz Thora Króla, który jako staruszek rządzi Asgardem. Są to diametralnie inne postacie, wszystkie wcielenia Thora zostały za to "dotknięte" przez Rzeźnika.

Samej fabuły nie chce zdradzać, powiem tylko, że jest świetna. Thor niczym detektyw (szkoda, że nie założył kostiumu nietoperza...) stara się rozwikłać zagadkę Rzeźnika. Całość jest mroczna i brutalna, niektóre sceny potrafią autentycznie zszokować czytelnika; przynajmniej ja czułem się nieswojo widząc tyle okrucieństwa w komiksie Marvela, który zawsze jawił mi się jako ta dziecinniejsza strona komiksowego świata (wspominałem, jestem Marvelowym debiutantem). Ewolucja Thora, widziana przez jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość to świetny proces. Od hulaszki, który popisuje się przed wikingami do zmęczonego, rannego i tragicznego króla... Czy spodziewałem się takiej głębi postaci po Thorze? Przyznam, że nie.

Komiks jest brawurowo narysowany, szata graficzna pasuje klimatem do fabuły - jest mrocznie. Thor wygląda jak bóg wikingów, pręży muskuły, sam Rzeźnik Bogów również wypada dobrze, choć za bardzo przypomina Voldemorta... Rysunki, kolory i kadry jak najbardziej na plus

A są jakieś minusy? Musiałem się przyzwyczaić do pompatycznego stylu wypowiedzi, szczególnie Thora i Rzeźnika. Ten pierwszy wygłasza tyrady o tym jaki to jest boski, ten drugi, będąc postacią wręcz kipiącą nienawiścią do bogów, daje jej upust w licznych przemówieniach. Mogłoby tego być mniej... Kolejny zarzut dotyczy samego zabiegu podziału narracji na trzech Thorów: o ile sam pomysł bardzo mi się podoba, tak czasami byłem nieco zagubiony. Zagubiony w czasie.

Jednakże to tylko niusanse i czepialstwo, bo w ostatecznym rozrachunku wszystkie zeszyty są świetne. Thor nie jest tylko bożkiem, który macha mieczem. To interesująca postać, która w tym komiksie ewoluuje i zmienia się, cierpi i przegrywa, ale wciąż walczy. Zakończona paskudnym cliffhangerem historia skłania do tego, by poznawać kolejne zeszyty - tym razem z serii "Godbomb"- w tempie lecącego Mjolnira.

Jest to moje pierwsze podejście do komiksów ze stajni Marvela, nie licząc przeglądania któregoś z setek komiksów o Spider Manie jakieś 8 lat temu. Jestem już nie-laikiem jeśli chodzi do DC (ekspertem nazwać się nie śmiem),moim ulubionym bohaterem z tej wytwórni jest Superman. Postanowiłem więc zacząć przygodę z Marvelem od ich rycerza w lśniącej zbroi, a za takiego miałem...