To już kolejna książka tej autorki, którą czytam, i chociaż nie jest w stanie dorównać głębią i emocjami powieści "Tylko ty", jest jednak zdecydowanie lepsza niż obie części "Tylko my".

Oczywiście nie jest to nic wybitnie oryginalnego - znowu mamy historię o idealnej, niewinnej dziewczynie i chłopaku z mroczną przeszłością. Nic nowego, prawda? Ale ile uroku w takich opowieściach - mnie one przyciągają jak magnes, zwłaszcza kiedy bohater jest ostro i wyraziście zarysowany, na tyle, że potrafię go sobie łatwo wyobrazić i wczuć się w jego historię.

Oz mógłby każdą dziewczynę sprowadzić na złą drogę. Oprócz tego, że jest mroczny, wytatuowany i nieodparcie pociągający, to ma też poważne wady. I dlatego, bardziej mi się podoba, bo nie jest wyidealizowany i bez skazy. Siedział w poprawczaku, ma skłonności do agresji, ćpa i samookalecza się za pomocą zapalniczki. Nie jest ani dobry, ani bezpieczny... A jednak nie jest też zły do szpiku kości - chce chronić Kylie przed samym sobą. I boi się uczuć do niej. Ona zaś zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie jakikolwiek związek z Ozem, wie, że nie będzie łatwo...

Podobała mi się narracja, podzielona między Oza a Coltona, ojca Kylie. Minusem jest odrobinę zbyt nijaka postać dziewczyny, trochę też nużyło mnie zbyt częste skupianie się na muzyce.

Podsumowując - polecam dla odprężenia i odrobiny wzruszenia. Niestety, ciąg dalszy nastąpi w tomie drugim...

To już kolejna książka tej autorki, którą czytam, i chociaż nie jest w stanie dorównać głębią i emocjami powieści "Tylko ty", jest jednak zdecydowanie lepsza niż obie części "Tylko my".

Oczywiście nie jest to nic wybitnie oryginalnego - znowu mamy historię o idealnej, niewinnej dziewczynie i chłopaku z mroczną przeszłością. Nic nowego, prawda? Ale ile uroku w takich...