Jeśli miałabym wskazać najbardziej wkurzającego bohatera książki, niewątpliwie byłby nim Holden Caulfield. Choćbym nie wiem jak się starała, to nie potrafię polubić człowieka, który wiecznie na wszystko narzeka, nic mu się nie podoba, nikogo nie lubi, wszyscy i wszystko go wkurza i potrafi kogoś znienawidzić, bo ma tanie walizki. Rozumiem, że główny bohater miał być buntownikiem, który nie godzi się z zakłamaniem tego świata. Tak się składa, że sama mam naturę buntowniczki i nie zgadzam z wieloma rzeczami, a najbardziej w świecie cenię szczerość i prawdę. Ale nie łażę i nie narzekam na wszystko wokół. A Holden właśnie tak robi i moim zdaniem żaden z niego buntownik, raczej niezadowolony z życia dzieciak, który marudzi jakby miał z 80 lat i sam nie wie, czego chce. Twierdzi, że ktoś jest palantem, ale za chwile jest mu żal, że ta osoba jest takim palantem. To nie na moje nerwy. Pierwszy raz zdarzyło się, żebym tak źle wyrażała się o jakiejś książce, bo zawsze i we wszystkim staram się wyszukiwać pozytywnych stron. Niestety, w tej książce nic takiego nie znalazłam. Oczywiście zachęcam, żeby każdy ją przeczytał i przekonał się, jaka jest ta książka, bo pewnie znajdą się tacy, którym się spodoba.

Jeśli miałabym wskazać najbardziej wkurzającego bohatera książki, niewątpliwie byłby nim Holden Caulfield. Choćbym nie wiem jak się starała, to nie potrafię polubić człowieka, który wiecznie na wszystko narzeka, nic mu się nie podoba, nikogo nie lubi, wszyscy i wszystko go wkurza i potrafi kogoś znienawidzić, bo ma tanie walizki. Rozumiem, że główny bohater miał być...