Nigdy nie myślałam, że przeżyje wakacyjny romans. Jednak tak się stało!!
Do dziś wszystko, co się wtedy działo, wydaje mi się nierealne.
Przygoda rozpoczęła się na weselu mojego kuzyna. Próbowałam się z niego wykręcić na wszystkie sposoby, jednak nieskutecznie. Poszłam sama, nie liczyłam na dobrą zabawę. A jednak poznanie świadka panny młodej zmieniło wszystko!
Przetańczyłam całą noc i przeżyłam najintensywniejszy pocałunek w moim życiu. Lepiej być nie mogło! Następnego dnia Łukasz zaprosił mnie na parapetówkę do Warszawy. W pierwszym momencie udział w tej imprezie wydawał mi się niemożliwy. W stolicy, ze względu na dużą odległość, byłam tylko raz w życiu.
Data imprezy była jednak idealna - jeden dzień przed koncertem Eda Sheerana, na który dostałam bilety w prezencie od przyjaciółek.
Odwiedziłam więc nowego znajomego. Od tego momentu rozpoczęły się szalone wakacje – wspólne wyjazdy na festiwale, koncerty, kajaki, spacery, poznawanie orientalnych potraw i niezapomniane noce. Warszawa stała się moim drugim domem. Nie przeszkadzała mi odległość, nie przeszkadzało mi to, że on od września planuje doktorat w Irlandii.
Liczyła się ta chwila, każdy pocałunek, słowo, dotyk.
Romans zakończył się z końcem wakacji, lecz przyjaźń i wspomnienia z tego okresu pozostaną na zawsze.

Uwierzycie, że z romansu pełnego uniesień można przejść do zwykłej przyjaźni?
Ja także nie wierzyłam.
Aż do tego pamiętnego lata.

Nigdy nie myślałam, że przeżyje wakacyjny romans. Jednak tak się stało!!
Do dziś wszystko, co się wtedy działo, wydaje mi się nierealne.
Przygoda rozpoczęła się na weselu mojego kuzyna. Próbowałam się z niego wykręcić na wszystkie sposoby, jednak nieskutecznie. Poszłam sama, nie liczyłam na dobrą zabawę. A jednak poznanie świadka panny młodej zmieniło wszystko!
...

Poleciałam kilka lat temu na wakacje na Cypr. Wszystko szło dobrze. Odprawa minęła szybko, organizacja startu tak samo.
Gdy byliśmy już w powietrzu ułożyłam się wygodnie i zaczęłam obserwować przechodzących raz po raz koło mnie ludzi. W pewnym momencie dostrzegłam chłopaka lat około 27. Przechodząc uśmiechnął się i usiadł na swoim miejscu kilka rzędów za mną. Miał coś w sobie co bardzo przyciągało wzrok. Może piękna opalenizna, a może niebieskie oczy..
Nie mogłam się powstrzymać i kilka razy zupełnie przypadkiem spojrzałam w jego stronę. Za każdym razem nasze oczy się spotykały.
Na lotnisku zniknął mi z oczu, więc uznałam, że już więcej się nie spotkamy. Poczekałam na bagaż i wyszłam przed terminal w poszukiwaniu taksówki.
W tym momencie poczułam, że ktoś mi coś wcisnął w dłoń. Otworzyłam rękę i zobaczyłam małą kartkę z imieniem i numerem telefonu, a w oddali szedł tamten chłopak. Julian.
Nie pomyślałam, że coś takiego się wydarzy, ale byłam szczęśliwa, że ta historia się nie kończy.
Dzień później napisałam do niego. Dowiedziałam się, że mieszka około pół godziny od mojego hotelu.
Umówiliśmy się na wieczór. Wszystko się dobrze układało, ale uprzedziłam, że zostaje tylko na kilka dni.
Spędziliśmy ze sobą cały mój pobyt.
Tydzień później odwiózł mnie na lotnisko.
Kilka kolejnych tygodni pisaliśmy czasem ze sobą, ale w końcu kontakt się urwał.
Mimo wszystko bardzo dobrze wspominam ten "wakacyjny romans". :)

Poleciałam kilka lat temu na wakacje na Cypr. Wszystko szło dobrze. Odprawa minęła szybko, organizacja startu tak samo.
Gdy byliśmy już w powietrzu ułożyłam się wygodnie i zaczęłam obserwować przechodzących raz po raz koło mnie ludzi. W pewnym momencie dostrzegłam chłopaka lat około 27. Przechodząc uśmiechnął się i usiadł na swoim miejscu kilka rzędów za mną. Miał coś w...

Wyobraźcie sobie, że jedziecie na obóz sportowy ze swoją drużyną siatkówki. Znacie się od lat, widzieliście się już odpicowani na imprezę, spoceni po treningu albo niewyspani, rozczochrani, bez makijażu z samego rana. Wydaje się, że nic nie może Was zaskoczyć na tym wyjeździe. A jednak... Nagle kolega, którego próbowałaś nawet swatać ze swoją koleżanką, staje się bardziej interesujący, wymieniacie uśmiechy, pożycza Ci swoją bluzę na zimno i przytula przy wschodzie księżyca... A potem zabierasz go na wesele do swojej rodziny, bo wstydu Ci nie narobi - mądry, zabawny, coś tam tańczy - i zanim się orientujesz, od tamtej pory mija 4 lata, a Wy mieszkacie razem ;)

Wyobraźcie sobie, że jedziecie na obóz sportowy ze swoją drużyną siatkówki. Znacie się od lat, widzieliście się już odpicowani na imprezę, spoceni po treningu albo niewyspani, rozczochrani, bez makijażu z samego rana. Wydaje się, że nic nie może Was zaskoczyć na tym wyjeździe. A jednak... Nagle kolega, którego próbowałaś nawet swatać ze swoją koleżanką, staje się bardziej...

Długie blond włosy i niebieskie oczy. Gładka twarz jaśniejąca uśmiechem. Jakby dziewczyna, ale był bez koszulki i w krótkich slipkach z gładkim torsem za to nogi z delikatnym zarostem. Szedł z kolegami, a ja za nimi. Siedli w barze piwnym. Ja kilka stolików dalej ale doskonale słyszałem co mówili.
-Kiedyś wypiłem dziesięć i jeszcze wszystkich ograłem – przechwalało się moje bóstwo.
-Te, Panienka. Tylko nie zalewaj – hamował go niższy brunet.
Jak się okazało Panienka i kumple przyjechali z Katowic. Trochę znałem elementów śląskiej gwary, więc postanowiłem zaryzykować.
-Cześć Ślązaki, bo ja z Tychów jestem.
Szybko mnie zaakceptowali w swoim towarzystwie i na szczęście za dużo nie pytali. Wieczorem udaliśmy się na kemping i już wiedziałem gdzie nocują.
-Czy ktoś ma wolne miejsce w namiocie? - spytałem.
-Ja – zgłosił się … Panienka, a ja myślałem, że zawyję z radości, więc szybko przeniosłem swoje rzeczy do jego namiotu, w którym zamieszkiwał jeszcze jeden chłopak.
Wziąłem na siebie obowiązki kuchenne, a oni dbali o porządki i aprowizację. Następnego dnia obudziłem ich zapachem jajek w chlebie. Byli zachwyceni. Nie miałem więc trudności ze zrobieniem dobrego wrażenia wszyscy im mnie zazdrościli. Szybko się zorientowałem, że Panienki nic z pozostałymi obozowiczami nie łączy i zacząłem kuć żelazo póki gorące. Wieczorem zaproponowałem daleki spacer brzegiem morza. Kąpaliśmy się nago, a potem złączyliśmy we wcale nie bratnim uścisku. Nie miał oporów i tak zdobyłem swoją letnią miłość.

Długie blond włosy i niebieskie oczy. Gładka twarz jaśniejąca uśmiechem. Jakby dziewczyna, ale był bez koszulki i w krótkich slipkach z gładkim torsem za to nogi z delikatnym zarostem. Szedł z kolegami, a ja za nimi. Siedli w barze piwnym. Ja kilka stolików dalej ale doskonale słyszałem co mówili.
-Kiedyś wypiłem dziesięć i jeszcze wszystkich ograłem – przechwalało się...

Jolkę poznałem dawno, ale dopiero na początku lata kiedy mi napisała „Bez Ciebie jest mi źle.” zdecydowałem się do niej pojechać. Zaraz po pracy wskoczyłem na motocykl i skierowałem się do niej. Nie przewidziałem, że nie starczy benzyny. Usiłowałem kogoś zatrzymać świecąc latarką. Bezinteresownie pomógł mi jakiś motocyklista przelewając rurką ze swojego baku i dalej już bez przeszkód dojechałem do Jolki. Ta bez zbędnych ceregieli zaprowadziła do sypialni, a ją wziąłem najdelikatniej jak umiałem, a z jej oczu płynęły łzy i była taka czuła jak żadna dotąd. Za ścianą spał jej kilkuletni syn. Jolka bała się, że mały nas zobaczy i opowie o wszystkim jej mężowi. Było nawet bardziej emocjonująco, bo kryliśmy się jak nastolatkowie.
-Nigdy aż tak tego nie przeżywałam – powiedziała mi w końcu ze łzami na policzkach, które ja zlizywałem smakując ich słodyczy, bo były tak słodkie jak krew.
Rano musiałem wracać do pracy. Ona zrobiła mi śniadanie. I tak to powtarzało się jeszcze wielokrotnie. W któryś weekend widzieliśmy zaćmienie słońca. Następne będzie może za sto lat. Opowiedziała mi o mężu, który ciułał zielone pracując za granicą. Miał kiedyś narzeczoną, ktora go zdradzała z bogatymi Arabami. Często kąpaliśmy się zupełnie nadzy w basenie po upiciu się markową wódką. Aż pewnego dnia Jolka mnie nie wpuściła, bo to on przyjechał. Jakoś nigdy później nie zawitałem u niej. Nie wiem ciągle dlaczego zaczął się ten romans z Jolką i czemu nagle zgasł. Nie zostałem sam, ale tęsknię za Jolką.
[Thanx "Budka Suflera"]

Jolkę poznałem dawno, ale dopiero na początku lata kiedy mi napisała „Bez Ciebie jest mi źle.” zdecydowałem się do niej pojechać. Zaraz po pracy wskoczyłem na motocykl i skierowałem się do niej. Nie przewidziałem, że nie starczy benzyny. Usiłowałem kogoś zatrzymać świecąc latarką. Bezinteresownie pomógł mi jakiś motocyklista przelewając rurką ze swojego baku i dalej już bez...

Moja wakacyjna miłość trwała krótko, ale lubię ją rozpamiętywać. Zdarzyła się dawno temu, a nadal doskonale pamiętam każdy dzień. Spotkania nad jeziorem, przejażdżki autem w środku nocy, wspólne słuchanie muzyki, rozmowy do trzeciej trzydzieści nad ranem, motylki w brzuchu, boisko, ogniska, park, zdjęcia nas dwojga, pierścionek za dwa złote wygrany w loterii (swoją drogą nadal go mam) i planowanie razem kolejnych wakacji, wiedząc, że w przyszłym roku już się nie spotkamy.

Moja wakacyjna miłość trwała krótko, ale lubię ją rozpamiętywać. Zdarzyła się dawno temu, a nadal doskonale pamiętam każdy dzień. Spotkania nad jeziorem, przejażdżki autem w środku nocy, wspólne słuchanie muzyki, rozmowy do trzeciej trzydzieści nad ranem, motylki w brzuchu, boisko, ogniska, park, zdjęcia nas dwojga, pierścionek za dwa złote wygrany w loterii (swoją drogą...

Wakacyjny romans? Nie, to nie dla mnie. Mam co innego: pierwsze wakacje z miłością w tle… albo raczej miłość z wakacjami w tle.
Poznaliśmy się jesienią, na lekcji. Brzmi jak pierwsza lepsza młodzieżówka? Otóż nie, obojgu stuknęło już ćwierćwiecze, staczaliśmy się w otchłań samotności i beznadziei. A tu nagle TRACH! Weszłam do sali lekcyjnej jako lektorka języka obcego i… nawet go wówczas nie zauważyłam, byłam zestresowana, a ponadto w pomieszczeniu znajdowało się kilkadziesiąt osób. Ale on dostrzegł mnie już wtedy i z miejsca się zauroczył. Żadne z nas nie wierzyło w miłość od pierwszego wejrzenia. Teraz oboje już wierzymy. Związaliśmy się dopiero wiosną, gdy świat budził się do życia – i my również.
Ale mowa była o wakacjach, prawda? Spokojnie, do nich zmierzam!
To nic, że niektórzy mają nas za wariatów. Jak to, taka poważna decyzja po czterech miesiącach związku? Jak to, ślub już za rok?
Tak, zaręczyliśmy się. Dwa tygodnie temu. Jesteśmy przeszczęśliwi, a lato mija nam na planowaniu przyszłości. Nie w głowie nam przelotne romanse, planujemy założyć rodzinę i być ze sobą na dobre i na złe.
Momentami nadal mam wrażenie, że to się przecież nie może dziać naprawdę. Nie jestem przecież bohaterką książki czy bajki! Choć może… Może jednak? Może życie każdego z nas to księga ze stronicami zarówno już zapisanymi przeszłością, jak i pustymi - przyszłością? Jeśli tak, strony opisujące przyszłe lato na pewno zapełnią się za rok przygotowaniami do najważniejszego dnia w życiu!

Wakacyjny romans? Nie, to nie dla mnie. Mam co innego: pierwsze wakacje z miłością w tle… albo raczej miłość z wakacjami w tle.
Poznaliśmy się jesienią, na lekcji. Brzmi jak pierwsza lepsza młodzieżówka? Otóż nie, obojgu stuknęło już ćwierćwiecze, staczaliśmy się w otchłań samotności i beznadziei. A tu nagle TRACH! Weszłam do sali lekcyjnej jako lektorka języka obcego i…...

Kilka lat temu miałam szczęście przebywać w sanatorium. Jest to bardzo popularny ośrodek na Mazowszu. Moje koleżanki również go znają i żartowały, że jadąc do sanatorium samemu, zawsze się z kimś wraca. Najpierw traktowałam to jako żart i nie spodziewałam się jak bardzo miały rację. Podczas wyjazdu wpadł mi w oko przystojny brunet. Po czasie okazało się, że ja mu też. Spędzaliśmy ze sobą każde wolne chwile, poświęcając je na spacery i wspólne pływanie. Żadne masaże ani ćwiczenia nie ozdrowiły mnie tak jak rozmowa z nim. Kiedy wróciłam do domu byłam osamotniona i zdołowana bo myślałam, że dla niego to tylko przelotna miłość, a ja liczyłam na coś więcej. Jednak po dwóch dniach usłyszałam dzwonek do drzwi. To był on. Nasza znajomość trwa do dzisiaj, mieszkamy razem, a przyjaciółki, które śmiały się będą druhnami na naszym ślubie.

Kilka lat temu miałam szczęście przebywać w sanatorium. Jest to bardzo popularny ośrodek na Mazowszu. Moje koleżanki również go znają i żartowały, że jadąc do sanatorium samemu, zawsze się z kimś wraca. Najpierw traktowałam to jako żart i nie spodziewałam się jak bardzo miały rację. Podczas wyjazdu wpadł mi w oko przystojny brunet. Po czasie okazało się, że ja mu też....

Wyobraź sobie, że pierwszym, co robisz rano jest sprawdzenie maila i że codziennie ten mail na ciebie czeka. A czasem wstajesz nawet w nocy, by napisać nową wiadomość. I z uczelni biegniesz prosto do domu, bo całą drogę w głowie układałaś słowa, które zaraz mu wyślesz!

*
Był czerwiec 2007. Za chwilę miałam poznać chłopaka, z którym od kilku miesięcy kilka razy dziennie wymienialiśmy maile. Miałam wrażenie, że znam go od lat, a nigdy nawet się nie spotkaliśmy. Po prostu przypadkiem trafiliśmy na siebie w Internecie. Czy kogoś szukałam? Nie. Czy on chciał poznać dziewczynę, która nie wiedział nawet gdzie mieszka? Nie. Czy mogliśmy przestać o sobie myśleć? ANI NA CHWILĘ.
Zanim dowiedziałam się, jak wygląda, minęły tygodnie. Zanim napisał, że pochodzi z kraju oddalonego ode mnie o 10 tys. kilometrów, wiedziałam już, że coś do niego czuję.

Tego czerwcowego dnia mieliśmy spotkać się po raz pierwszy i absolutnie wszystko szło nie tak. Wybiegając z domu na spotkanie, stłukłam szybę w drzwiach i poharatałam sobie rękę. Na spotkanie z nim biegłam poowijana papierowymi chusteczkami. Ale nic się nie liczyło, bo wreszcie mieliśmy spojrzeć sobie w oczy!

Zawsze będę pamiętać to lato. To, jak moja dłoń idealnie pasowała do jego dłoni. I to, że odjeżdżał, a ja nawet nie wiedziałam, kiedy znowu go zobaczę.
Od tamtej pory minęło 12 lat.
Wczoraj mieliśmy piątą rocznicę ślubu.

Wyobraź sobie, że pierwszym, co robisz rano jest sprawdzenie maila i że codziennie ten mail na ciebie czeka. A czasem wstajesz nawet w nocy, by napisać nową wiadomość. I z uczelni biegniesz prosto do domu, bo całą drogę w głowie układałaś słowa, które zaraz mu wyślesz!

*
Był czerwiec 2007. Za chwilę miałam poznać chłopaka, z którym od kilku miesięcy kilka razy dziennie...

Ja swój wakacyjny romans przeżyłam, nie jadąc na wakacje.
Kilka lat temu aplikowałam na stanowisko animatora w biurze podróży. Przeszłam przez rekrutację, szkolenia i już czułam nadciągający wyjazd na 4 miesiące do gorącej Hiszpanii (tam to dopiero można się spodziewać wakacyjnego romansu!). Jednak pewne okoliczności sprawiły, że nie wyjechałam i całe wakacje spędziłam w Polsce. Wtedy też miałam szansę poznać lepiej nowego kolegę, wybierać się z nim na spacery wzdłuż Wisły, czy moknąć w ciepłym letnim deszczu.
Potem letni romans przerodził się w jesienną miłość i tak trwa już 5 wiosen.

Ja swój wakacyjny romans przeżyłam, nie jadąc na wakacje.
Kilka lat temu aplikowałam na stanowisko animatora w biurze podróży. Przeszłam przez rekrutację, szkolenia i już czułam nadciągający wyjazd na 4 miesiące do gorącej Hiszpanii (tam to dopiero można się spodziewać wakacyjnego romansu!). Jednak pewne okoliczności sprawiły, że nie wyjechałam i całe wakacje spędziłam w...