Szaloną rzeczą jest już związanie się drugą osobą. W pewien sposób otwieramy im drogę do zranienia nas. Poznaliśmy się na studiach, w rzeczywistości mieszkamy bardzo daleko od siebie bo będzie to jakieś 500 km. Któregoś razu on miał wracać do siebie nocnym pociągiem. Tego samego ieczoru się pokłóciliśmy. Wyszedł z plecakiem. Po paru chwilach, będąc już w pizamie czyli krótkich spodenkach i t-shirtcie, ubrałam trampki i wybiegłam za nim. Odprowadzilam go na pociąg trzymając mocno za rękę. Tak zostaliśmy "oficjalnie" parą. Brzmi to jak z jakiegoś romantycznego filmu. Niestety po tym wszystkim musiałam jeszcze wrócić kilometr do akademika, pogoda nie rozpieszczała, była godzina około dwunastej w nocy... Ale czego się nie robi z miłości :)

Szaloną rzeczą jest już związanie się drugą osobą. W pewien sposób otwieramy im drogę do zranienia nas. Poznaliśmy się na studiach, w rzeczywistości mieszkamy bardzo daleko od siebie bo będzie to jakieś 500 km. Któregoś razu on miał wracać do siebie nocnym pociągiem. Tego samego ieczoru się pokłóciliśmy. Wyszedł z plecakiem. Po paru chwilach, będąc już w pizamie czyli...

Mój chłopak jest marynarzem. Pochodzimy znad morza, gdzie wielu młodych ludzi decyduje się na „życie na morzu”. I właściwie można usunąć cudzysłów, ponieważ gdy dostał półroczny kontrakt naprawdę zamienił życie u mojego boku na lądzie na wieczny rejs po wodach.
Było mi bardzo ciężko, chociaż byłam przyzwyczajona do jego nieobecności, po czterech miesiącach zaczęło mu już odbijać. Gdy zdarzył się jakiś wypadek w porcie w Dunkierce, statek mojego ukochanego skierowano na port w Hamburgu. Jako, że mieszkam przy samej granicy z Niemcami stwierdziłam, że to świetny pomysł, żeby zrobić mu niespodziankę!
Oczywiście wiedziałam, że to kawał drogi… ale niesiona miłością nie sądziłam, że kantory w Niemczech są dość niepopularne, a jeśli już się trafią to z kursem 1:7, za to koleje niemieckie są bardzo drogie. Skończyły mi się pieniądze w środku obcego państwa, nie miałam roumingu, słabo mówiłam po niemiecku. Rozpłakałam się przy stacji jakieś szosie, z której zgarnęła mnie starsza para w czerwonym kabriolecie! Pani była Polką, która wyemigrowała za zachodnią granicę ponad 30 lat wcześniej i słabo mówiła po polsku, ale wraz z mężem dowieźli mnie do Hamburgu.
Nigdy nie zapomnę miny mojego faceta, gdy go w końcu odnalazłam! Gdy opowiedziałam mu moją historię myślałam, że mnie zabije… Sam kupił mi bilet i wsadził do pociągu powrotnego.

Mój chłopak jest marynarzem. Pochodzimy znad morza, gdzie wielu młodych ludzi decyduje się na „życie na morzu”. I właściwie można usunąć cudzysłów, ponieważ gdy dostał półroczny kontrakt naprawdę zamienił życie u mojego boku na lądzie na wieczny rejs po wodach.
Było mi bardzo ciężko, chociaż byłam przyzwyczajona do jego nieobecności, po czterech miesiącach zaczęło mu już...

Najbardziej szaloną i zarazem głupią rzeczą jaką zrobiłam z miłości jest cięcie żyletką inicjałów chłopaka.
Było to w liceum, a on był moją pierwszą wielką miłością. Zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia po zaledwie trzech miesiącach spotykania się, dodatkowo zrobił to w walentynki. Był to dla mnie ogromny cios, z którym długo nie umiałam sobie poradzić.
Moją metodą było zadawanie sobie bólu fizycznego, aby zagłuszyć ból duszy. Cięłam żyletką na rękach i piersiach jego inicjały, a później mimo coraz wyższych temperatur ja nadal chodziłam w długim rękawie.
Któregoś dnia moje ręce zauważyła mama i siostra. Nie było mi łatwo, a zamiast jakichkolwiek wyjaśnień ja ciągle płakałam. Byłam na nie zła, że mi tego zabraniają. Chciały, abym udała się do psychologa, ale tylko się oburzyłam. Małymi krokami, ale udało się im przemówić mi do rozumu.
Dziś jestem im ogromnie wdzięczna, bo wiem, że przede wszystkim on nie był tego wart, a poza tym nie była to metoda na rozwiązanie problemów mojego złamanego serca.

Najbardziej szaloną i zarazem głupią rzeczą jaką zrobiłam z miłości jest cięcie żyletką inicjałów chłopaka.
Było to w liceum, a on był moją pierwszą wielką miłością. Zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia po zaledwie trzech miesiącach spotykania się, dodatkowo zrobił to w walentynki. Był to dla mnie ogromny cios, z którym długo nie umiałam sobie poradzić.
Moją metodą było...

Moje szaleństwo, nie z miłości, ze szczeniackiego zauroczenia. Czasy licealne, ponad 20 lat temu, dojeżdzałam podmiejskim autobusem do szkoły i ON również. Wiedziałam którym autobusem jedzie rano, którym wraca, naginałam mój plan lekcji, by być na przystanku o tej samej porze. Oczywiście nie miałam odwagi zagadać i wysłałam do niego list. Tradycyjny, papierowy. Po kilku dniach odpisał mi kilka miłych słów, oraz że ma dziewczynę. Ale obciach, paliłam się ze wstydu. Teraz nasze dzieci chodzą do tej samej szkoły, mijamy się czasem i mam wielką nadzieję, że mnie nie kojarzy.

Moje szaleństwo, nie z miłości, ze szczeniackiego zauroczenia. Czasy licealne, ponad 20 lat temu, dojeżdzałam podmiejskim autobusem do szkoły i ON również. Wiedziałam którym autobusem jedzie rano, którym wraca, naginałam mój plan lekcji, by być na przystanku o tej samej porze. Oczywiście nie miałam odwagi zagadać i wysłałam do niego list. Tradycyjny, papierowy. Po kilku...

Najbardziej szaloną rzeczą jaka zrobiłam z miłości do mojego obecnego męża a jesteśmy 10 lat po ślubie to napis na murze " Kocham cie misiaczku Tomaszku " koło jego pracy zrobiony szminką na murze budynku straciłam 4 ( szminki ) ale cóż i niestety dostałam mandat za niszczenie mienia w wysokości 150 zł .:) pech bo akurat patrol jechał :P Skuliłam ogonek ale mąż zapamiętał to i będzie pamiętać do końca życia.

Najbardziej szaloną rzeczą jaka zrobiłam z miłości do mojego obecnego męża a jesteśmy 10 lat po ślubie to napis na murze " Kocham cie misiaczku Tomaszku " koło jego pracy zrobiony szminką na murze budynku straciłam 4 ( szminki ) ale cóż i niestety dostałam mandat za niszczenie mienia w wysokości 150 zł .:) pech bo akurat patrol jechał :P Skuliłam ogonek ale mąż zapamiętał...

Nie należę do osób mocno spontanicznych. Nie mam też problemu z podejmowaniem decyzji, po prostu lubię mieć wszystko zaplanowane. Ale w miłości nic nie da się zaplanować. Szczególnie w tych pierwszych młodzieńczych miłostkach. Tak też było i ze mną, gdy jako studentka ruszyłam autostopem na narty do Zakopca w pogoni za moim ukochanym. Początkowo miałam nie jechać, nie byłam zupełnie przygotowana do tego wyjazdu. Gdy dowiedziałam się jednak, że pojechała moja "rywalka", ruszyłam tak jak stałam. Z kilkoma stówkami w portfelu, ale bez nart, bez ubrań na zmianę. Dotarłam, ale było już za późno. Wygrała ta druga.

Nie należę do osób mocno spontanicznych. Nie mam też problemu z podejmowaniem decyzji, po prostu lubię mieć wszystko zaplanowane. Ale w miłości nic nie da się zaplanować. Szczególnie w tych pierwszych młodzieńczych miłostkach. Tak też było i ze mną, gdy jako studentka ruszyłam autostopem na narty do Zakopca w pogoni za moim ukochanym. Początkowo miałam nie jechać, nie byłam...

Upiekłam muffinki. Ja, beztalencie kulinarne.
To nie wymaga dalszego komentarza.

Upiekłam muffinki. Ja, beztalencie kulinarne.
To nie wymaga dalszego komentarza.

Znacie trunek KOCIOŁEK PANORAMIXA? Mieszkanka alkoholi. Moja wielka, licealna miłość namówił mnie byśmy tylko to pili na imprezie. To była bardzo zła decyzja. Spiłam się, miałam kaca. Ale na szczęście, dzięki temu zobaczyłam, że to ostatni buc i się odkochałam. Także bolesna nauczka.

Znacie trunek KOCIOŁEK PANORAMIXA? Mieszkanka alkoholi. Moja wielka, licealna miłość namówił mnie byśmy tylko to pili na imprezie. To była bardzo zła decyzja. Spiłam się, miałam kaca. Ale na szczęście, dzięki temu zobaczyłam, że to ostatni buc i się odkochałam. Także bolesna nauczka.

Najbardziej szalona rzecz zrobiona z miłości...Hmmm, z reguły nie jestem szalona więc ciężko z tym.
Może nie jest to zbyt szalone, ale dałam się namówić ukochanemu na seans w kinie. Film historyczny. Nie znoszę historii, ale zrobiłam to dla niego :-)
Dwie godziny nudy zrekompensowały mi uśmiech na twarzy narzeczonego.
To właśnie takie małe rzeczy nas do siebie zbliżają. Niby nic, a jednak wiele. On zrobi mi kolację, ja pójdę z nim do kina. Obejrzę czasem z nim mecz. To właśnie takie gesty umacniają naszą "szaloną" miłość :-)

Najbardziej szalona rzecz zrobiona z miłości...Hmmm, z reguły nie jestem szalona więc ciężko z tym.
Może nie jest to zbyt szalone, ale dałam się namówić ukochanemu na seans w kinie. Film historyczny. Nie znoszę historii, ale zrobiłam to dla niego :-)
Dwie godziny nudy zrekompensowały mi uśmiech na twarzy narzeczonego.
To właśnie takie małe rzeczy nas do siebie zbliżają....

Z miłości i dla miłości jestem gotowa zrobić wiele, ale do dzisiaj numerem jeden na mojej liście jest ta najbardziej szalona, której skutki odczuwam jeszcze po kilkunastu latach.
Chłopak, którego obdarzyłam nastoletnim uczuciem, był wielkim fanem "Władcy pierścieni". Dla mnie literatura fantastyczna nie istniała, nie znosiłam tego gatunku, bałam się i unikałam jak ognia, patrząc z niechęcią i ze zdziwieniem na ludzi, którzy zaczytywali się w "opowiastkach dla dzieci". Pomimo tego, że byłam i jestem molem książkowym, pochłaniającym różne gatunki, nikt nie był w stanie przekonać mnie do tego dzieła, należącego przecież do klasyki literatury. Do czasu aż poznałam pewnego chłopca ... Oczywiście, słysząc z jakim entuzjazmem wypowiada się o trylogii Tolkiena, nie przyznając się jak bardzo nie lubię tego typu książek, po kryjomu, zmuszając się i przezwyciężając niechęć, zrobiłam najbardziej szaloną rzecz jaką mogłam wtedy zrobić - przeczytałam całość. I przepadłam. Na zawsze. Chłopak nie okazał się miłością na całe życie, ale dzięki niemu po raz pierwszy zachwyciłam się "Władcą pierścieni" i do tej pory darzę dzieła Tolkiena bezgraniczną miłością.

Z miłości i dla miłości jestem gotowa zrobić wiele, ale do dzisiaj numerem jeden na mojej liście jest ta najbardziej szalona, której skutki odczuwam jeszcze po kilkunastu latach.
Chłopak, którego obdarzyłam nastoletnim uczuciem, był wielkim fanem "Władcy pierścieni". Dla mnie literatura fantastyczna nie istniała, nie znosiłam tego gatunku, bałam się i unikałam jak ognia,...