31 grudnia
Dziś sylwester.Rok temu obiecałam sobie że coś zmienię.Zaczęłam się zmieniać.Przestałam być jak dziewczyny które znam,przestałam nakładać kilogram tapety zamieniając to na delikatny makijaż.Przestałam ubierać wyzywające ubrania zamieniając je na skromne swetry,koszulki i dżinsy.Zmieniłam nawet swój charakter.Już nie ma tej zołzy która we wszystkich tylko nie w sobie widziała problem.I mimo że przez ten rok zmieniłam wygląd zewnętrzny jak i swojego ducha to dziś, w sylwestra siedzę tu kolejny raz ze łzami cieknącymi po policzkach i zastanawiam się dlaczego akurat mnie spotyka taki ból?
dlaczego on wyjechał beze mnie?
dlaczego zostawił mnie tu samą z moją słabą psychiką?
Dziś wiem że ten Ktoś na górze mnie nienawidzi i choć bardzo chciałby zniszczyć mi to wejście w nowy rok,ja nie dam się tak łatwo.
Wezmę dobre wino, książkę i wejdę w ten rok pełna nadziei, że jeszcze się to jakoś odwróci..

31 grudnia
Dziś sylwester.Rok temu obiecałam sobie że coś zmienię.Zaczęłam się zmieniać.Przestałam być jak dziewczyny które znam,przestałam nakładać kilogram tapety zamieniając to na delikatny makijaż.Przestałam ubierać wyzywające ubrania zamieniając je na skromne swetry,koszulki i dżinsy.Zmieniłam nawet swój charakter.Już nie ma tej zołzy która we wszystkich tylko nie w...

Drogi pamiętniku! Opowiem Ci historię sprzed pół roku- najdziwniejsze co mnie w życiu spotkało.
Mieszkałem z Olą w akademiku, w którym nie można mieć zwierząt. Jednak osiedle akademickie było bardzo duże i praktycznie nie było tam żadnej kontroli, więc kupiłem jej pół roku temu na urodziny kota- rasowego Ragdolla z rodowodem za 2 tysiące złotych. "Na kolanko"- czyli kotka wysterylizowana. Na święta pojechaliśmy do domu i zabraliśmy kotkę ze sobą- od razu dorwał się do niej kocur Oli rodziców. Nie staraliśmy się ich jakoś specjalnie odseparować bo wiedzieliśmy, że i tak jest wysterylizowana. Jak wróciliśmy do siebie poszliśmy do weterynarza i po tym jak ją zobaczył i zważył spytał nas, czy nie jest w ciąży- odrzekliśmy, że jest wysterylizowana. Zatem kazał ją odchudzać i codziennie ważyć. Dziwnym trafem ona z tygodnia na tydzień mimo diety ważyła coraz więcej. Po trzech tygodniach odchudzania nagle nasza wysterylizowana kotka zaczęła rodzic ( o zgrozo, zaczęliśmy się drzeć jak pierwszy kot z niej wyleciał). Następnie wyleciały cztery kolejne. I tak oto zostaliśmy rodzicami pięciu maleńkich kotków, (plus nasza dorosła kotka) a mieliśmy pokój z łazienką- około 12 metrów kwadratowych i musieliśmy tak żyć z sześcioma kotami. To było straszne, nie mieliśmy żadnego innego pokoju, w którym moglibyśmy je zamknąć, żyliśmy w jednej wielkiej kuwecie, one nie spały w nocy tylko skakały nam po głowach :) Kotki oddaje się do innych domów, gdy mają minimum 7 tygodni i tak to właśnie jeden dzień przed tym jak mieliśmy oddać dwa pierwsze koty panie z administracji robiły przegląd pokojów do remontu i weszłi do nas. Zobaczyły te wszystkie koty biegające w te i spowrotem, skacząłe i drapiące wszystko co się rusza i następnego dnia wyrzucili nas z akademików. Mieliśmy czas do końca tygodnia, żeby znaleźć mieszkanie i się wyprowadzić. Z kotami. :D Nie wiem jak to wszystko mogło się zdarzyć, nie wiem jak wysterylizowana kotka może rodzić i nie wiem, dlaczego pierwszy raz od kąd tu mieszkaliśmy panie z administracji zaczęły sobie wchodzić do naszych pokoi bez pukania. Ktoś na górze ewidentnie nas nienawidzi.

Drogi pamiętniku! Opowiem Ci historię sprzed pół roku- najdziwniejsze co mnie w życiu spotkało.
Mieszkałem z Olą w akademiku, w którym nie można mieć zwierząt. Jednak osiedle akademickie było bardzo duże i praktycznie nie było tam żadnej kontroli, więc kupiłem jej pół roku temu na urodziny kota- rasowego Ragdolla z rodowodem za 2 tysiące złotych. "Na kolanko"- czyli kotka...

Już nigdy więcej nie pójdę do szkoły! Nigdy! Nie wrócę tam, do nich, nie po tym, co widzieli! To był najgorszy dzień w moim życiu!
Zaczęło się od tego, że nie włączył się budzik. Bateryjka-srateryjka, niby jest, ale jak zabraknie prądu z gniazdka, to okazuje się, że radyjko nie działa. A prądu nie było, bo sąsiad z góry znowu wywalił korki w całym bloku. Niestety obudziłam się prawie na czas. A mogłam zaspać porządnie i w ogóle nie pójść do szkoły, byłoby lepiej! Ubierałam się w pośpiechu i w półmroku, zamiast szukać ciuchów w szafie zgarnęłam pierwsze lepsze z suszarki. I to był błąd! Wczoraj stała na balkonie, wstawiłam ją dopiero po zmroku i bez oglądania, a dziś również bez oglądania się ubrałam. Dopiero po zdjęciu kurtki w szkole okazało się, że na dekolcie mam wypalone dziurki. Jak ostatnio nosiłam tę bluzkę, to ich nie było! A jedna dokładnie na cycku! Dlaczego mama nie pozwala mi nosić stanika?! Co z tego, że jestem jeszcze płaska? Inne dziewczyny noszą, po to jest przecież rozmiar A! Nie byłoby widać, a tak... chciałam uciec, ale już mnie zobaczyli. I co z tego, że potem założyłam koszulkę od wfu, ONI już widzieli. I nie dadzą mi spokoju. Nie wrócę tam! Nigdy! Wszystko przez sąsiada z góry! Co mu się nagle stało, że na dymka zaczął wychodzić na balkon?
[kropla wody na kartce]
Co znowu! Nie, to nie łza, spadło z góry! O kurde, cały sufit mokry! I to w moim pokoju, dlaczego nie w łazience albo kuchni? Skąd tyle wody w pokoju?
ON, ten ktoś na górze, mnie nienawidzi!

Już nigdy więcej nie pójdę do szkoły! Nigdy! Nie wrócę tam, do nich, nie po tym, co widzieli! To był najgorszy dzień w moim życiu!
Zaczęło się od tego, że nie włączył się budzik. Bateryjka-srateryjka, niby jest, ale jak zabraknie prądu z gniazdka, to okazuje się, że radyjko nie działa. A prądu nie było, bo sąsiad z góry znowu wywalił korki w całym bloku. Niestety obudziłam...

Dzień bieżący:

- Ci na górze* mnie nienawidzą?
- Za co?
- Większość zleceń, które mi dostarczają kończy się wynikiem negatywnym.
- Dlaczego?
- Bo ich próbki są do dupy.
- Oni pewnie tak nie myślą.
- Pewnie nie.
- Więc penie myślą, że to ty ich nienawidzisz.
- Może.

*Ci na górze, to oczywiście konstruktorzy zasypujący mnie nowymi zleceniami na badania projektów walidacyjnych. Mają biuro piętro nad laboratorium, w którym pracuję.

Dzień bieżący:

- Ci na górze* mnie nienawidzą?
- Za co?
- Większość zleceń, które mi dostarczają kończy się wynikiem negatywnym.
- Dlaczego?
- Bo ich próbki są do dupy.
- Oni pewnie tak nie myślą.
- Pewnie nie.
- Więc penie myślą, że to ty ich nienawidzisz.
- Może.

*Ci na górze, to oczywiście konstruktorzy zasypujący mnie nowymi zleceniami na badania projektów...

"ktoś na górze mnie nienawidzi"
Dlaczego?
Uświadomiłam sobie, że kocham pewnego chłopaka. Moja pierwsza miłość. Miało być tak pięknie. Ale nie.
wszystko szło w dobrym kierunku, rozmowy, tańczenie na imprezach, żarty, udawanie zazdrosnych. a ty bach ona nagle ma dziewczynę.

"ktoś na górze mnie nienawidzi"
Dlaczego?
Uświadomiłam sobie, że kocham pewnego chłopaka. Moja pierwsza miłość. Miało być tak pięknie. Ale nie.
wszystko szło w dobrym kierunku, rozmowy, tańczenie na imprezach, żarty, udawanie zazdrosnych. a ty bach ona nagle ma dziewczynę.

5.02.2011 r.

Pamiętniku,
ktoś na górze mnie nienawidzi, naprawdę musi mnie nie znosić, skoro mój idealny sobotni wieczór spędzam cała zasmarkana z policzkami mokrymi od łez. Dziś była choinka, a ja miałam jeden cel: zatańczyć z M – najcudowniejszym trzecioklasistą jakiego znam! Przez ostatnie tygodnie toczyłam batalie z brzydką cerą i tłuszczową oponką, w głowie układam mądre dialogi, a teraz - to wszystko na nic! Zaczęło się od tego, że tata nie pozwolił mi założyć soczewek. Okulary i wzrok trzeba szanować, tymi słowami uciął dyskusję. O 18 zjawiłam się w szkole. Już na wstępie woźny powiedział, że nie wpuści mnie w czarnym obuwiu. Zeźlona poprosiłam mamę, żeby przywiozła mi inne buty. Po 50 minutach czekania w pustej szatni doczekałam się zielonych trampek zupełnie niepasujących do mojego outfitu. Mama powiedziała, że więcej wracać się nie będzie i albo idę tak albo wcale. Włożyłam buty byle jak wpychając sznurówki i pobiegłam. Zobaczyłam M przy oknie i zdecydowanie ruszyłam ku niemu. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale tuż przed M potknęłam się, wywaliłam na nos i połamałam okulary uderzając głową w podłogę. Szkło wbiło mi się w policzek, leciała mi krew, bolała głowa i było mi niedobrze. M pomógł mi wstać, ale po zrobieniu trzech kroków złapałam się za brzuch i zwymiotowałam prosto na jego buty! Usłyszałam tylko świst wciąganego powietrza i śmiechy gimnazjalistów. Było mi tak strasznie wstyd! I ciągle jest! Już nigdy na niego nie spojrzę ani nie pokażę się w szkole!

5.02.2011 r.

Pamiętniku,
ktoś na górze mnie nienawidzi, naprawdę musi mnie nie znosić, skoro mój idealny sobotni wieczór spędzam cała zasmarkana z policzkami mokrymi od łez. Dziś była choinka, a ja miałam jeden cel: zatańczyć z M – najcudowniejszym trzecioklasistą jakiego znam! Przez ostatnie tygodnie toczyłam batalie z brzydką cerą i tłuszczową oponką, w głowie układam...

18 stycznia 2001r.
Dziś padał śnieg. Kocham zimę nie tylko za piękne białe krajobrazy, ale również za fakt, że nosi się wtedy grube kurtki, pod którymi mogę ukryć swoje chude ciało. Dziś znów ktoś na przystanku krzyknął do mnie "patyczak". Jak zazwyczaj nie zareagowałam na to przezwisko. Dookoła rozległ się tylko śmiech innych ludzi. Chyba najlepszą rzeczą, jaką udało mi się wynieść z tego zdarzenia to nie wdawanie się w dyskusje z chamami. Nie ukrywam, że mimo wszystko te słowa ranią. Chciałabym mieć normalny wygląd i nie tłumaczyć się, nawet koleżankom z przyczyn mojego wyglądu. Najgorszą lekcją, jak zawsze był w-f, gdy musiałam się przebrać w krótkie spodenki i pokazać swoje chude i długie nogi. Czasami zastanawiam się co Bóg miał na myśli dając mi takie ciało. Czy chciał mnie ukarać za coś czy po prostu wzmocnić mnie duchowo poprzez doczepki ze strony innych ludzi. Czy ktoś z góry mnie nienawidzi? Pozostaje mi wiara, że wszystko się kiedyś zmieni.

18 stycznia 2001r.
Dziś padał śnieg. Kocham zimę nie tylko za piękne białe krajobrazy, ale również za fakt, że nosi się wtedy grube kurtki, pod którymi mogę ukryć swoje chude ciało. Dziś znów ktoś na przystanku krzyknął do mnie "patyczak". Jak zazwyczaj nie zareagowałam na to przezwisko. Dookoła rozległ się tylko śmiech innych ludzi. Chyba najlepszą rzeczą, jaką udało mi...

16 lutego
Otrzymałam rozpaczliwy list od Magdy.Pisze,że wreszcie ustalono termin!Przeprowadzka do Poznania nastąpi 5 marca.Zaplanowano już cały plan tego przedsięwzięcia.Rodzice Magdy są bardzo napięci i nerwowi tą całą sytuacją.Nie ma już odwrotu.Ojciec Magdy został przeniesiony ze swojej firmy do nowo powstałej filii oddziału.Jej rodzice załatwiają ostatnie sprawy w mieście.Nie zwracają na nią uwagę.Czuję się zagubiona i nieszczęśliwa. Piszę ,, Ktoś na górze mnie nienawidzi.Moją jedyną pociechą są myśli o Tobie.Nadzieja że,znowu Cię zobaczę".Biedna Magda,oddałabym wszystko aby ją pocieszyć i powiedzieć że, to nie koniec a początek że, tyle jeszcze przed nią.Aby miała odwagę się uporać z tym wszystkim, ja jej pomogę.Bo jest moją najlepszą przyjaciółką i nie jest sama.I choć musimy się teraz rozstać to nasze losy są złączone więzami przyjaźni.

16 lutego
Otrzymałam rozpaczliwy list od Magdy.Pisze,że wreszcie ustalono termin!Przeprowadzka do Poznania nastąpi 5 marca.Zaplanowano już cały plan tego przedsięwzięcia.Rodzice Magdy są bardzo napięci i nerwowi tą całą sytuacją.Nie ma już odwrotu.Ojciec Magdy został przeniesiony ze swojej firmy do nowo powstałej filii oddziału.Jej rodzice załatwiają ostatnie sprawy w...

12 kwietnia
Ktoś na górze mnie nienawidzi. Poszłam do szkoły. Dziś miałam mieć siedem godzin. Sam hardkor. Na przywitanie fizyka, której nie rozumiem. I z wejścia niezapowiedziana kartkówka. Plastyka. Zapomniałam rysunku. Co mam teraz zrobić? W-f. Gramy w piłkę nożną. Jak zwykle. A ja nie umiem. I jak zwykle nikt mnie nie wybrał do drużyny. Polski. Nauczycielka oddala wypracowania.Pała z biografii Zbyszka z Bogdańca. Co to za nudna książka !?Dwie matematyki! Przed lekcją to czułam... do odpowiedzi numer 6. Czyli ja !!! Ratunku ! O co ona mnie pyta. I o co jej mój zeszyt? A tak sprawdzić chce moją pracę domową, ale nie mam wszystkiego. Siadaj mówi następnym razem postawię jedynkę. Chemia. Uzgadnianie wzorów sumarycznych. czy ktoś to rozumie? Ja nie. Heloł? Czy ktoś mi pomoże? Dzwonek ! Wybawienia. Do szatni i autobus. Ej, jak to nie ma miejsc siedzących. Przecież to autobus szkolny ! Co tu robi ta chmara staruszek? I jeszcze narzekają !

12 kwietnia
Ktoś na górze mnie nienawidzi. Poszłam do szkoły. Dziś miałam mieć siedem godzin. Sam hardkor. Na przywitanie fizyka, której nie rozumiem. I z wejścia niezapowiedziana kartkówka. Plastyka. Zapomniałam rysunku. Co mam teraz zrobić? W-f. Gramy w piłkę nożną. Jak zwykle. A ja nie umiem. I jak zwykle nikt mnie nie wybrał do drużyny. Polski. Nauczycielka oddala...