-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "zwariować" [9]
[ + Dodaj cytat]Rzeczywista to baśń, o jakiej nawet się nie śniło ponurym braciom Grimm ani matkom, ani piastunkom, ani nikomu prócz nas. My znamy esencję, kto zna esencję, ten zna całą tajemnicę, esencją i tajemnicą jest radość. Nagroda za postradanie zmysłów. Wspaniała nagroda. Żeby ją otrzymać, coś trzeba postradać. Przez czterdzieści wiosen patrzyłem tępym wzrokiem na świat, nic nie rozumiejąc. Stałem z z e w n ą t r z, gapiłem się jak inni. Czasem tylko bez powodu ogarniała mnie trwoga, że kiedyś zwariuję. Tak, trwoga zawsze kładzie się człowiekowi kłodą pod nogi, gdy jest bliski szczęścia. Pytanie, czy człowiek w ogóle może do niego dojść spętany ignorancją! Zwariować, o czym świat wcale nie wie, to znaczy wniknąć w baśń, w rzeczywistą baśń życia, a to jest właśnie szczęście.
Wiem coś o tym: przeżyłem w niewiedzy czterdzieści lat! Przez te czterdzieści lat przyglądałem się światu przekonany, że wiele rozumiem – n i e r o z u m i e j ą c n i c. Pracowałem, kochałem się, podróżowałem, wściubiałem nos w swoje i nie swoje sprawy, chłonąłem życie, uwielbiałem życie. Pasja życia!, tak się to mówi. A cóż to może być za p a s j a ż y c i a, kiedy o życiu samym nie wie się nic? Już samo to słowo – pasja, przekabacone, dziś mówi o czymś na kształt namiętności, a niegdyś prawdziwie głosiło chwałę męki, cierpienia. W czterdzieści lat napatrzyłem się dość cierpień, nie w tym rzecz, każdy się napatrzył w naszych czasach. Rzecz w tym, że nigdy bym nie uwierzył. Tak, nigdy bym nie uwierzył, że moje czterdzieści lat życia to tylko przygrywka, nieświadomy trening do skoku w rzeczywisty wymiar istnienia, którego mógłbym nie poznać nigdy, jak osobnicy „zdrowi na umyśle”, i umrzeć jak oni w błogiej ignorancji. Biedni moi, krocie z was tak umrą. Ja wiem, że jesteście z tego powodu dumni i szczęśliwi. Bo wszystko się mieści w przyjętych wymiarach. A co się nie mieści, też się zmieści, jest przecie sposób na wszystko. Wie o tym każdy zdrów na umyśle. A nam mózg się rozregulował... Tak mówicie, tak myślicie o nas. Ale to nie my, słowo daję, to nie my z domu obłąkanych, to wy jesteście ludźmi z innej planety. Ta sama matka ziemia inną krew nam dała, innym nakarmiła mlekiem. Po cichu powiem – coś więcej widzimy, coś więcej czujemy, coś więcej jesteśmy w stanie zrozumieć. I czegoś więcej staramy się domyślić. A jeśli już o przyziemność chodzi, to zliczcie, ile naszych obłędnych pomysłów zwyczajnie się skonkretyzowało i służy dzisiaj waszej wygodzie. Zmuszony jestem użyć tego argumentu, bo wasza wyobraźnia mieści się w naparstku. Więc zostawcie nasz mózg w spokoju, albowiem nic o nim nie wiecie, Bóg mi świadkiem [...].
Ludziom wydaje się, że przyczyną szaleństwa jest wielkie i dramatyczne wydarzenie, jakieś cierpienie, którego nie da się znieść. Wydaje im się, że wariuje się z jakichś powodów - z powodu porzucenia przez kochanka, śmierci najbliższej osoby, utraty majątku, spojrzenia w twarz Bogu. Ludzie myślą też, że wariuje się nagle, od razu, w niezwykłych okolicznościach, a szaleństwo spada na człowieka jak siatka-pułapka, pęta rozum, mąci uczucia.
Tymczasem Florentynka zwariowała zupełnie zwyczajnie i, można powiedzieć, bez powodu. Dawniej miałaby powody do szaleństwa.
(...)
Florentynka zwariowała niepostrzeżenie. Najpierw bolała ją głowa i nie mogła w nocy spać. Przeszkadzał jej księżyc. Mówiła sąsiadkom, że księżyc ją obserwuje, że jego czujny wzrok przenika przez ściany i szyby, a blask zastawia na nią pułapki w lustrach, szybach i refleksach na wodzie.
Potem, wieczorami, Florentynka zaczęła wychodzić przed dom i czekać na księżyc. Wschodził nad błoniami, zawsze ten sam, choć w innej postaci. Florentynka groziła mu pięścią. Ludzie widzieli tę pięść podniesioną ku niebu i powiedzieli: zwariowała.
O nieszczęściach mówią normalnie, przejmując się nimi, ale nie długo. Bez wysiłku przechodzą w rozmowę od nieszczęść do rzeczy codziennych. I to jest zdrowe, inaczej zwariowaliby. Tak,jak ja.
Im bardziej ktoś się wypiera, że zwariował, tym bardziej skłania to ludzi do uznania, że jest odwrotnie...
Chyba tak działają kontakty alarmowe. Wyjawiasz coś drugiej osobie, zanim zwariujesz i na dobre puszczą ci nerwy.
Jeśli każdemu się zdaje, że wszyscy zwariowali, i wszyscy mają rację, to nikt nie zwariował.
[Przelotne burze] s.81.
Zwariowałem? Chwileczkę, osiem razy osiem? Sześćdziesiąt cztery. Ale to, że umiem liczyć, nie znaczy, że jestem normalny.
[Przelotne burze], s.80.
Zwariowałaś - oznajmił (...)
Nie nazywaj mnie wariatką. Jeśli będziesz to robił, odetnę ci w nocy jaja i wtedy się przekonasz, co to prawdziwe szaleństwo.